Podsumowując. Sparta Wrocław zasłużenie wygrała to spotkanie. W przekroju
całego meczu była drużyną lepszą i miała mniej dziur w składzie. Punkt bonusowy
do ligowej tabeli również zdobyli podopieczni Piotra Barona bowiem pierwszy
pojedynek tych zespołów na MotoArenie zakończył się remisem. Mecz nie był jednak zbyt ciekawym widowiskiem,
za sprawą nawierzchni jaką przygotowano we Wrocławiu. Zawodnicy ścigali się
tylko na pierwszym łuku, a później już tylko pilnowali swoich pozycji, bo o
wyprzedzaniu nie mogło być mowy.
Drużyna Sparty po raz kolejny pokazała, że potrafi wykorzystać atut
własnego toru i pokonała KS Toruń 51:39. Jednym z liderów gospodarzy był
doskonale znany w Toruniu Michael
Jepsen Jensen, który od pewnego momentu wyrastał na jeden z filarów Sparty.
Duńczyk słabo wypadł jedynie w
ostatniej gonitwie, kiedy przyjechał na końcu stawki. Tak jak wspomniano na
wstępie, menedżer Piotr Baron zaryzykował i dał szansę Damianowi Dróżdżowi, dla którego był to pierwszy występ w Ekstralidze. Wychowanek
opolskiego Kolejarza zastąpił w składzie Adriana Gałę i pokazał się z dobrej
strony. Najpierw w biegu młodzieżowców ograł bardziej doświadczonego Oskara
Fajfera, a w następnej gonitwie na dystansie wywalczył punkt kosztem Adriana
Miedzińskiego.
W drużynie gości zabrakło punktów liderów i w zaistniałych
okolicznościach torunianie musieli liczyć na dobrą dyspozycję
Adriana Miedzińskiego oraz Kacpra Gomólskiego. Jednak obaj zawodnicy zawiedli
oczekiwania działaczy i kibiców - łącznie pojawiali się na torze czterokrotnie i
nie zdobyli punktów. Byli wolni ze startu, na dystansie również nie potrafili
uporać się z zawodnikami gospodarzy. Dość powiedzieć, że obecnie obaj żużlowcy
są jednymi z najsłabszych polskich seniorów w Ekstralidze. Zdecydowanie więcej
też można było wymagać od Chrisa Holdera. Australijczyk na
początku zawodów był w stanie zdobywać jakieś punkty. Niestety trzy ostatnie
biegi w wykonaniu tego zawodnika zakończyły się kompletną klapą. Ostatecznie
Australijczyk swój występ zakończył z dorobkiem zaledwie pięciu "oczek", które
wywalczył w sześciu startach. Nieco lepsze światło na Anioły rzucała postawa
Grigorija Łaguty, który jako jedyny potrafił wygrywać biegi.
Po zawodach powiedzieli:
Jacek Gajewski - menadżer KS Toruń - Zawiedli niektórzy zawodnicy,
którzy powinni byli zdobyć więcej punktów. W tym spotkaniu bardzo słabo
startowaliśmy i rozgrywaliśmy pierwszy łuk. Gospodarze przewyższali nas w tych
elementach zwłaszcza na początku meczu. Dzięki temu wypracowaliśmy sobie
przewagę punktową. Nam udało się ją później tylko zmniejszyć. W rezultacie, nie
przegraliśmy dwudziestoma, tylko dwunastoma "oczkami". We Wrocławiu cała walka na torze i
ściganie sprowadza się w zasadzie do pierwszego łuku. Mało jest prawdziwej
rywalizacji. Z drugiej jednak strony wrocławianie osiągają swój cel, którym jest
wygrywanie meczów. Widowisko schodzi w tym wszystkim na dalszy plan, ale trzeba
jednak oddać tej drużynie, że jest skuteczna. Przegrali z Falubazem, ale później
szło im dość łatwo. Czy tak to powinno wyglądać? To bardziej pytanie do kibiców,
którzy przychodzą na widowiska sportowe. Komisarze tego jednak nie kwestionują i
najwidoczniej to świadczy o tym, że tor jest przygotowany dobrze i bezpiecznie. Prawie wszędzie w Polsce stawia się na to, żeby był wynik i zwycięstwa.
Widowisko gdzieś ginie i to problem całego żużla. Stajemy się dyscypliną bardzo
nudną do oglądania. Większość biegów mogłaby się kończyć po połowie okrążenia
lub po całym okrążeniu. To już jednak temat do szerszej dyskusji. Pewnie należy
się zastanowić, co zrobić z dyscypliną by była bardziej widowiskowa. Takich
imprez jak pierwszy turniej finału IME w Toruniu powinno być więcej. Niestety,
jest kłopot i tak dzieje się nie tylko podczas imprez rozgrywanych w Polsce, ale
i poza naszym krajem. Osobiście nad tym ubolewam. Jest jednak kilka miejsc, gdzie zawody są na ogół interesujące. Tam ściganie jest od
pierwszego do ostatniego biegu. Problem leży na pewno po części w sprzęcie.
Gdyby były większe ograniczenia i trochę mniej mocy, obrotów, to bardziej na
wierzch zostałyby wyciągnięte walory i umiejętności zawodników. Być może wtedy
działoby się więcej na dystansie. Największy kłopot to jednak geometria torów,
nawierzchnia i wyprofilowanie łuków. Niestety, z obiektami różnie bywa i to
podczas tych największych imprez, jak turnieje Grand Prix, DPŚ czy mistrzostwa
Europy. Niektórzy najwyraźniej nie do końca mieli świadomość tego, co robią już
w fazie planowania i projektowania. Ale mamy też regulamin dopuszcza pewne
rzeczy i trzeba w niego się głębiej wgryźć. Owszem, większość torów można zrobić
tak, by zawody były ciekawe. To jest jednak kwestia wyboru, którego dokonuje
organizator. Liczy się wynik albo widowisko. Czy powinno się narzucać przepisami
to drugie? Nie za bardzo wiem, kto miałby to oceniać. Jeśli chodzi o sędziów i
komisarzy, to uważam, że to nie byłoby możliwe. Trzeba naprawdę dużej wiedzy, by
dokonać dobrej oceny. Tory trzeba znać i wiedzieć, jak się zachowują. Przez
wiele lat panowała opinia, że można się tylko ścigać, gdy jest przyczepnie. To
nie jest do końca prawdą. W Toruniu czasami im bardziej twardo, tym lepsze
widowisko i więcej mijanek. To samo Bydgoszcz. Mówimy o bardzo indywidualnych
kwestiach. Na pewno jednak mamy w żużlu problem. Obejrzenie niektórych meczów od
pierwszego do piętnastego biegu to czasami spory wysiłek
Jacek Krzyżaniak - trener KS Toruń - Robiliśmy wszystko co było w naszej mocy, aby uratować wynik. Niestety ta sztuka się nam nie udała. Gratuluję gospodarzom zwycięstwa. Dopiero pod koniec meczu spasowaliśmy się z tym torem. Jednak było już zdecydowanie za późno na odwrócenie losów tego spotkania. Wrocławianie byli świetnie dysponowani od początku meczu dlatego wygrali dość wysoko to spotkanie.
Jason Doyle - Toruń - Był to dla nas bardzo ciężki mecz. Gospodarze doskonale czuli się na tym torze. Nasza drużyna miała spore problemy z dopasowaniem się do tej nawierzchni. Ze swojego występu nie jestem do końca zadowolony gdyż jeździłem w tym spotkaniu w kratkę. Sporo zależało od startu. Jeśli ktoś dobrze wychodził spod taśmy, to miał łatwiej. Wrocławianie lepiej sobie radzili w tym elemencie i brawa dla nich. Wygrali zasłużenie. To był mój pierwszy raz na tym torze i było mi naprawdę ciężko bez jakiegokolwiek treningu na tym obiekcie. Wydaje mi się, że na innych ekstraligowych obiektach było mi łatwiej się dopasować.
Grigorij Łaguta - Toruń - Wrocław jest u siebie bardzo mocną drużyną. Wcześniej przyjechało tu Leszno w roli faworyta i też przegrało. Z mojej strony, jeśli patrzeć na wynik indywidualny, uzyskałem dobry wynik i jestem z niego zadowolony. Zawody bardzo mi się podobały i mimo że nie zawsze wygrywałem, to jechałem z rywalami w kontakcie i niewiele do tych triumfów mi brakowało. Mam nadzieję, że w kolejnej rundzie będzie podobnie. To nie jest tak, że robisz w jednym meczu dwa punkty, w kolejnym czternaście i już masz prawo czuć się gwiazdą. Bo potem przychodzą kolejne zawody i dostajesz po tyłku. Trzeba umieć wygrywać, ale też trzeba umieć przegrywać. Zawodnik ma prawo wygrywać wyścigi, ale tak samo ma prawo przegrywać Starałem się pomagać kolegom z drużyny, podchodziłem do Adriana, Pawła i innych i rozmawialiśmy o ustawieniach sprzętu, jednak nie każdemu one pasowały. Drużyna jest drużyną. Jeden zawodnik nigdy nie wygra spotkania.
Paweł Przedpełski - Toruń - To były bardzo ciężkie zawody. Gospodarze mają atut własnego toru, więc nie jest łatwo walczyć we Wrocławiu. Myślę jednak, że to było fajne widowisko. Staraliśmy się z całych sił, ale niestety się nie udało. Szkoda. Mamy przed sobą jeszcze wiele spotkań, w których będziemy walczyć o wygrane. We Wrocławiu tak to wyglądało, że jeśli ktoś wynosił się na zewnętrzną, to tracił pozycję. Do biegów nominowanych lepiej trzymał krawężnik. Dopiero w dwóch ostatnich wyścigach coś się zmieniło, choć nie wiem czym to było spowodowane. Być może tor dostał trochę wody, bo w czternastym biegu pojechałem szerzej i przyjechałem drugi. W tym momencie na szerokiej jechało się szybciej.
Piotr Baron - menadżer Sparty Wrocław - Dziękuje moje drużynie za wspaniały występ. Bardzo zależało nam na korzystnym rezultacie w tym spotkaniu. Za tydzień czeka nas ostatni pojedynek ligowy w tym roku na Stadionie Olimpijskim. Zrobimy wszystko co będzie w naszej mocy, aby doskonale się przygotować do tego meczu.
Michael Jepsen Jensen - Wrocław - Ogromnie cieszę się z wygranej mojej drużyny. Ze swojego występu jestem zadowolony. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że mogę jeździć jeszcze lepiej w kolejnych meczach. Najbardziej mi szkoda mojego ostatniego biegu, w którym przyjechałem na końcu stawki. Odnieśliśmy bardzo cenne zwycięstwo wszyscy koledzy w zespole doskonale się spisali.
Vaclav Milik - Wrocław - Dla nas było to bardzo dobre spotkanie. Dla mnie i pozostałych kolegów z drużyny tor był dobrze przygotowany, był do walki. Nam pasuje taki tor. Dla mnie, jak myślę też i całej drużyny, jest to fajnie przygotowana nawierzchnia. Myślę, że jest tor do walki. Jak ktoś potrafi pojechać z głową, to na tak przygotowanym obiekcie, może uzyskać dobry wynik. Mieliśmy dobre starty, wygrywaliśmy je i to było kluczem do sukcesu. Potem torunianie popracowali nad momentem startowym, w efekcie było więcej walki, ale myślę, że cały mecz wyszedł nam dobrze. Na pewno torunianie liczyli na lepsze występy Miedzińskiego i Gomólskiego, bo to są bardzo dobrzy żużlowcy. Jednak my byliśmy lepiej zgrani jako drużyna. Byliśmy naprawdę dobrzy i to było kluczem do sukcesu
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl
www.nowosci.com.pl