Ostatecznie po bardzo emocjonującym pojedynku Falubaz Zielona Góra 47:43.
Doskonały występ zanotował Jarosław Hampel, który zdobył komplet 15 punktów. W
poszczególnych biegach kibice byli świadkami świetnego ścigania, jednak więcej
emocji budził utrzymujący się wokół remisu wynik, niż to co działo się na torze,
bowiem tylko nieliczne biegi mogły się podobać przybyłem na stadion
publiczności. Już w pierwszym biegu doszło do zaciętej walki o trzecią pozycję
pomiędzy Chrisem Holderem, a Adamem Strzelcem. Górą z tej walki
wyszedł Australijczyk. W czwartym wyścigu spotkania Piotr Protasiewicz nie
najlepiej wyszedł ze startu, ale szybko wyprzedził Grigorija Łagutę, który nie dawał za wygraną. "Grisza" do ostatnich metrów ścigał kapitana Falubazu,
ale na linii mety przegrał z nim dosłownie o metr. W piątej odsłonie dnia
toruńczycy odrobili dwa punkty do rywali wygrywając 4:2, ale gonitwa szósta to
nieudana rezerwa zwykła w której Wolendera zmienił Fajfer, bowiem ponownie był autorem
kolejnego odważnego ataku, na trzy punkty, które wiózł Jason Doyle i atak ten
zakończył się sukcesem.
Zawodnicy ani przez chwilę nie zamknęli gazu i rozgrzali do czerwoności
zielonogórskich kibiców. Po biegu jednak Australijczyk miał sporo pretensji do
rywala, ale sędzia nie dopatrzył się niesportowej postawy zielonogórzanina. W
biegu siódmy ponownie punktów nie zdobył Oskar Fajfer, bo wjechał w taśmę tuż
przed startem, a Grisza Łaguta nie sprostał Hampelowi i przewaga gospodarzy
wzrosła do sześciu punktów. Wielu toruńskich kibiców liczyło w tej sytuacji na
to, że za Gomólskiego w kolejnym biegu wystartuje w ramach rezerwy taktycznej
Łaguta, ale toruński menadżer nie zdecydował się na ten manewr i miał
"sportowego nosa", bowiem gnieźnieński wychowanek wygrał bieg ósmy i wspólnie z
Holderem odrobili dwa punkty. W przekroju całego spotkania można powiedzieć, że
biegi dziewięć i dziesięć mogły być kluczowe dla Aniołów. Niestety zawiódł w
nich Oskar Fajfer, który zaliczył kolejne dwa zera, a to spowodowało, że
przyjezdni nie zbliżyli się do rywala, a wręcz przeciwnie stracili kolejne dwa
oczka. Dużą dawkę emocji zafundował nam bieg jedenasty. Wtedy
to para toruńska wyszła po pierwszym łuku na podwójne prowadzenie, lecz na
drugim wirażu Protasiewicz efektownym atakiem minął duet Doyle - Gomólski i zapewnił
biegowy remis swojej drużynie. W gonitwie dwunastej przebudził się Fajfer i
wspólnie z Holderem wygrał 5:1 czym wlał nadzieję w serca toruńskich kibiców.
Niestety był to ostatni start toruńskiego juniora i w biegu trzynastym musiał
jechać niedoświadczony Krzyżanowski, który mimo iż trzymał kontakt z trójką
zawodników nie sprostał, żadnemu z rywali i toruńczycy przed biegami
nominowanymi przegrywali różnicą czterech oczek.
W przedostatnim biegu Doyle z Holderem zbliżyli swój zespół do rywala na dwa
punkty i kwestia wyniku miała rozstrzygnąć się dopiero w ostatniej gonitwie.
Niestety dla gości w biegu tym startował świetnie dysponowany Jarosław Hampel i
bojowo usposobiony Piotr Protasiewicz. I właśnie ta para wynikiem 4:2 pokonali duet Grigorij Laguta -
Kacper Gomólski gwarantując Falubazowi drugie zwycięstwo sezonie.
Podsumowując. Gospodarze do tego spotkania
przystąpili bez swoich dwóch liderów, jednak fenomenalna jazda Jarka Hampela
zapewniła drużynie z grodu Bachusa zwycięstwo. "Mały" był
piekielnie szybki przy W69, zdobywając komplet 15 punktów. Zawiodł
natomiast w formacji juniorskiej Krystian Pieszczek. Z kolei dobrze
zaprezentował się Alex Zgardziński, który w każdym swoim biegu udowadniał swoją
wartość. Trener Falubazu dał aż pięć szans Zgardzińskiemu. Nie zawiódł
także Lokatev, który przegrywał starty, ale na dystansie był bardzo
szybki. Protasiewicz natomiast pokazał walkę na torze, ale była to jazda na
granicy ryzyka. Adam Strzelec został posłany do boju w zastępstwie za Andreasa Jonssona,
ale Sławomir Dudek musiał zastosować rezerwy za Strzelca, który nie spełniał
oczekiwań sztabu szkoleniowego.
W drużynie z Torunia najskuteczniejszym zawodnikiem był Grigorij Laguta. "Griszka"
świetnie się czuł na zielonogórskim owalu, skutecznie wykorzystywał dobrą
dyspozycję i nawet po przegranym starcie mijał rywali na dystansie. Dobrze
zaprezentował się z kolei Jason Doyle. Cenne punkty dorzucił także Kacper Gomólski
i Chris Holder. Australijczyk wygrywał ważne biegi, włącznie ze swoim ostatnim
startem. Poniżej oczekiwań spisali się zmiennicy zawodników kontuzjowanych.
Po zawodach powiedzieli:
Jacek Gajewski - menager KS Toruń - zabrakło nam trzech punktów
więcej, a także przede wszystkim zwycięstw indywidualnych. Walczyliśmy do samego
końca. Mecz z punktu widzenia kibiców był na pewno ciekawy, gdyż do ostatniego
biegu toczyła się walka o wygraną i rozstrzygnięcie losów pojedynku. Trochę nam
jednak zabrakło do zwycięstwa. Jedziemy fajne mecze, robimy dobre widowiska.
Szkoda, że nie przekłada się to jednak na punkty meczowe. Mam nadzieję, że w
najbliższym spotkaniu już pojedziemy w pełnym składzie, że wróci któryś z
zawodników, którzy pauzują. Ekipa Falubazu dominowała, przede wszystkim na czele
z Jarkiem Hampelem, który zdobył komplet punktów w tym pojedynki i pojechał
fenomenalne zawody. Mam nadzieję, że ten wynik Jarka nie był wymierzony
specjalnie przeciwko nam. Liczę, że i w innych meczach będzie jechał tak dobrze.
Życzę mu, by także w Grand Prix był w takiej dyspozycji.
Grigorij Łaguta - KS Toruń - Zawody były bardzo fajne. Było sporo ścigania, co jest wielkim plusem dla kibiców. Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, by wygrać. Chciałem powalczyć z Jarkiem w ostatnim biegu. Jednak był on niepokonany w tym spotkaniu, tak jak i ja byłem w Krośnie. Gdybym zrobił jeden punkt więcej, Jason Doyle też jeden, no i Oskar Fajer choć jedno oczko zamiast czterech zer między swoim drugim a piątym startem - i mecz w Zielonej Górze byłby wygrany. Przy braku Grzegorza Walaska i Andreasa Jonssona siła zielonogórzan była dużo mniejsza. Ale u nas zabrakło Adriana Miedzińskiego i Pawła Przedpełskiego. Ból polega na tym, że my nie mamy ich kim zastąpić. Generalnie do zwycięstwa zabrakło niewiele. Szkoda straconej szansy, bo patrząc, co się wyrabia w tegorocznej lidze, w walce o play off liczyć się będzie każdy zdobyty punkt
Kacper Gomólski - KS Toruń - Przed nami jeszcze cały sezon, a to można powiedzieć, był fajny mecz pomiędzy wyrównanymi drużynami, bo my bez Pawła i Adriana, Falubaz bez Grzegorza i Andreasa, więc szanse się trochę wyrównały i to było widać na torze. Troszkę nam zabrakło, ale taki jest żużel. Gospodarze mieli atut własnego toru, my na tym owalu byliśmy pierwszy raz w tym sezonie. Było fajne widowisko i kibice gospodarzy na pewno są zadowoleni, że ich drużyna wygrała, a my cieszymy się, że coś się u nas ruszyło. Na pewno nikt nie spodziewał się, że w Zielonej Górze wywalczymy tyle punktów. Ja wypadłem lepiej, ale ostatnio dużo pozmienialiśmy w silnikach i w regulowaniu sprzętu. Ja też trochę potrenowałem. W Zielonej Górze miał całkiem dobre starty, bo ostatnio nad nimi pracowałem w Toruniu i Bydgoszczy, gdzie przy okazji dziękuję bydgoskim działaczom za możliwość treningu na trochę bardziej przyczepnym torze, bo takiej nawierzchni oczekiwaliśmy też w Zielonej Górze. Pogoda jednak sprzyjała i tor się trochę zmienił, ale jestem zadowolony ze swojej postawy. Szkoda mojego ostatniego biegu, gdzie przed wyjazdem do piętnastej gonitwy zanotowałem defekt i musiałem skorzystać z motocykla, który stał całe zawody i nie zdążyłem w nim nawet dokonać korekty. Oceniam siebie na trzy z plusem.
Adrian Miedziński - KS Toruń - Wszystko goi się książkowo. Jest dobrze, bo nie ma żadnej infekcji. Teraz muszę pokonać ból i rozciągnąć stawy i mięśnie. Chciałbym wrócić do drużyny na najbliższy mecz 10 maja. Gdy siedzę i nic nie robię, to nie odczuwam bólu, ale gdy rozpocznę rehabilitację to będzie zapewne inaczej. Muszę jednak pokonać ból. Najważniejsze, że nie było żadnego zakażenia. To jest dość częste przy takich urazach. Powoduje, że wszystko się przedłuża. Jest więc duża szansa, że wrócę na tor 10 maja. Oczywiście, okres roztrenowania był długi, ale myślę, że sobie z tym poradzę.
Jacek Frątczak - menager Falubazu - Dziękuję wszystkim chłopakom z naszego zespołu, bo był to znakomity team. Nie od dziś wiadomo, że u nas w Falubazie im trudniej, tym większa motywacja. Rywalom dziękujemy za fair walkę. Każdy punkt był ważny w tym spotkaniu, więc każdy z zawodników zrobił swoje. Narzekaliśmy na postawę juniorów, a także oni dołożyli punkty. Czekamy, aż wrócą chłopacy, bo my się dopiero rozpędzamy.
Sławomir Dudek - trener Falubazu - Chyba wszyscy przychodzą na takie zawody, bo na tym ma polegać cały sport i zabawa. Były emocje, ściganie do mety w każdym biegu, równy wynik i to co najważniejsze - sprawiedliwość została po naszej stronie. Można powiedzieć, że mecz był wyrównany pod kątem składów. Byliśmy osłabieni, rywale też, więc w drużynach było po trzech liderów i juniorzy. Każdy wykorzystywał jak najlepiej swoje atuty. Mecz był ciekawy, na pewno trudny i cieszymy się, że go wygraliśmy. Ważne były punkty wszystkich zawodników. Najważniejsza była jednak determinacja i trochę też luz, spokój. Mieliśmy jeden trening drużyny w czwartek, nie było wariactwa. Zawodnicy na spokojnie przyjechali, zresztą ten trening i tak poszedł "za bandę", bo okazało się, że nasz mecz miał status zagrożonego i podczas spotkania mieliśmy inny tor. Mamy klasowych zawodników, dlatego im więcej się próbuje zrobić coś z torem, tym trudniej utrzymać jego stan, czasem plany pokrzyżuje pogoda. Trzeba się skupić na sobie, każdy zna swoją wartość. Moi zawodnicy mieli w sobie pełną determinację, wiedzieli że nie można popełniać błędów i jestem ze wszystkich zadowolony.
Jarosław Hampel - Falubaz - Cieszę się z mojej formy. Wszystko dobrze funkcjonuje. Ten mecz kosztował nas wiele nerwów i emocji, bo wiedzieliśmy, że torunianie będą walczyć do samego końca. Takich mają zawodników w swoim składzie - walczaków i to było pewne, że wszyscy będziemy musieli się mocno starać o dobry wynik. Koledzy z zespołu pojechali kapitalnie i to nam dało ten sukces. Poza tym, mieliśmy fajne widowisko i sporo było ciekawych biegów co też powinno cieszyć kibica. Piętnasty bieg zawsze jest trudny, zwłaszcza w momencie kiedy rozstrzygają się losy spotkania. Założenia teoretyczne nie zawsze będą funkcjonować podczas tego, gdy taśma idzie do góry. Każdy jedzie w tym biegu jak najlepiej. Nie ustalaliśmy specjalnie z Piotrkiem Protasiewiczem jak pojedziemy, bo nie wiadomo tak naprawdę jak rywal pozwoli rozegrać pierwszy łuk. O tym decydują już ułamki sekund. Nam udało się ten wyścig rozegrać dobrze. Na samym końcu zdążyłem Griszę "zamknąć". Na tym polega żużel, że trzeba walczyć o każdy centymetr toru.
Alex Zgardziński - Falubaz - Jestem zadowolony ze swojego występu. Cieszę się, że dostałem szansę od trenera i mogłem wystartować pięć razy razy w meczu z KS Toruń. Ja pokazałem się z jak najlepszej strony, dałem z siebie 110%. Ja swój występ mogę ocenić na dobry. Mogło być lepiej, ale trudno, jest to co jest. Jedziemy dalej, teraz mamy mecz wyjazdowy. Szykujemy się i myślę, że będzie wszystko w jak najlepszym porządku.
Piotr Protasiewicz - Falubaz - Zwycięstwo nie było to takie proste i oczywiste, tym bardziej, że wszyscy wiemy, w jakich problemach kadrowych przystępowaliśmy do tego meczu. Wiedzieliśmy, że jako prowadzący parę margines błędu mamy minimalny. Starałem się maksymalnie skupić na każdym wyścigu. Mam trochę problemów z nowymi silnikami, jeszcze się ich uczę i nie mogę znaleźć optymalnych ustawień na start - raz wyjdzie, dwa razy nie wyjdzie. Wchodzimy w końcu w fazę regularnych startów, rozjeżdżę się i będę jechał bardziej poprawnie. Po biegu z Doylem, Australijczyk miał pretensje, ale ja byłem przed nim o długość całego motocykla. Zamknąłem mu drogę, ale to nie jest tak, że wjechałem w niego. Mógł się trochę zagotować. Nie pojechałem idealnie, ale też nie brutalnie i chamsko. To była sytuacja wyścigowa i tyle. Z kolei w biegu z Gomólskim nie było tam kamikadze, bo jechałem w miarę bez kontaktu i tak się poukładało. Kibice muszą ocenić, czy im to się podobało. Ja się starałem maksymalnie jechać do przodu.
Jabłoński Krzysztof - Falubaz -
Na dzień dzisiejszy mam formę taką, a nie inną. Starałem się dać z siebie tyle
ile mogłem, żeby przywozić te skromne punkty. Cieszę się, że cała drużyna
pojechała dobrze i wygraliśmy. Przygotowywałem się tak, aby być w gotowości cały
czas. Po to jestem w tej drużynie. Takie mam zadanie i staram się z niego
wywiązywać jak najlepiej potrafię.
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl
www.nowosci.com.pl