Choć zwycięstwo Unibaxu było przekonywujące, jeszcze przed kilkoma tygodniami
wydawało się, iż mecz przedostatniej kolejki, może zadecydować o tym, która z
walczących ekip awansuje
do ekstraligowej fazy play-off. Drużyna Piotra Barona po pokonaniu zespołów z
Zielonej Góry i Częstochowy zachowywała szanse na awans do czołowej czwórki, ale
zaprzepaściła je przegrywając ostatnie zawody w Lesznie. Wrocławianie nie mogli
sobie jednak pozwolić na wpadkę, bo w przypadku niekorzystnych rezultatów w
innych meczach, mogli jeszcze zająć na siódme miejscu w ligowej tabeli, a to
oznaczało konieczność rozegrania dwumeczu barażowego o pozostanie w najwyższej
klasie rozgrywkowej.
Z kolei ekipa Unibaxu Toruń po porażkach w Gorzowie i Tarnowie miała już tylko
matematyczne szanse, by włączyć się do walki o medale. "Anioły" musiały wygrać
mecz we Wrocławiu, licząc równocześnie na dwie porażki Fogo Unii Leszno.
W szeregach Sparty Wrocław zabraknąć miało Troya Batchelora. Australijczyk
zaliczył kiepski występ w ostatnim meczu ligowym w Lesznie i jego miejsce miał
zająć Zbigniew Suchecki. Ostatecznie Batchelor w meczu wystartował, ale było to
wynikiem kontuzji, jakiej nabawił się lider Sparty, Tai Woffinden, który złamał
rękę w meczu ligi brytyjskiej.
Spotkanie było jednostronnym widowiskiem i o ile w poprzednich meczach kibice
Unibaxu Toruń mogli mieć zastrzeżenia do postawy niektórych zawodników, to
początek spotkania we Wrocławiu pokazał, dlaczego przed sezonem torunian
określano mianem "dream teamu". Dobre wyjścia spod taśmy i umiejętne rozgrywanie
pierwszego łuku sprawiły, że po czterech gonitwach przewaga gości wynosiła aż
dziesięć punktów (17:7).
Podobnie działo się w kolejnych wyścigach. W biegu numer pięć Tomasz Jędrzejak,
po dość dobrym starcie, starał się założyć na Chrisa Holdera. Australijczyk był
jednak szybszy i wypchnął kapitana gospodarzy pod bandę, co dla "Ogóra"
zakończyło się ostatnią pozycją, a dla torunian kolejnym podwójnym zwycięstwem.
- Nie mogliśmy przygotować toru, tak jakbyśmy tego chcieli, a przez to nie
byliśmy spasowani - analizował po zawodach Piotr Baron.
Kolejne zwycięstwa gości sprawiły, że po ośmiu wyścigach przewaga Unibaxu
wzrosła do dwudziestu punktów. W tej sytuacji menedżer Baron zdecydował się na
pierwszą rezerwę taktyczną w tych zawodach. Maciej Janowski zastąpił słabo
spisującego się Zbigniewa Sucheckiego. Na wejściu w pierwszy łuk "Magic" wyniósł
się na zewnętrzną, poszerzając tor jazdy gościom, powodując przy tym upadek
Tomasza Golloba i Adriana Miedzińskiego. W tej sytuacji sędzia Ryszard Bryła
postanowił wykluczyć "Magica" z powtórki, w którek pierwszą "trójkę" w zawodach
zaliczył Tomasz Gollob.
Po raz kolejny Piotr Baron zdecydował się na rezerwę taktyczną w jedenastej
odsłonie dnia - tym razem Batchelor zastąpił Sucheckiego. Ponownie zmiana nie
dała spodziewanego rezultatu, bo wrocławianom nie udało się wygrać wyścigu.
Zaraz po starcie para Ward-Miedziński znalazła się na podwójnym prowadzeniu, ale
"Miedziak" wpadł w koleinę i musiał bronić się przed upadkiem. Batchelor
natychmiast wykorzystał tę sytuację i minął zawodnika gości, a po chwili to samo
zrobił Jurica Pavlic.
Pierwsze biegowe zwycięstwo zawodnicy Betardu Sparty Wrocław odnieśli dopiero w
dwunastym wyścigu. W nim bardzo dobrze spod taśmy wystrzelił Patryk Malitowski,
ale za jego plecami znalazła się para Unibaxu. Na drugim łuku Maciej Janowski
uporał się jednak z Holderem i Pawłem Przedpełskim. Następnie "Magic" zajął się
"holowaniem" do mety prowadzącego Malitowskiego, umiejętnie blokując przy tym
szarżującego za ich plecami Australijczyka. Podwójne zwycięstwo gospodarzy nie
zmieniło jednak obrazu spotkania - w tym momencie torunianie prowadzili 45:27.
W kolejnych wyścigach torunianie nie dali już za wygraną - zwycięstwa kolejno
odnosili Gollob, Holder i Sajfutdinow. Ostatecznie zawody we Wrocławiu
zakończyły się wygraną gości 58:32 i tym samym ekipa z grodu Kopernika
przedłużyła swoje szanse na awans do fazy play-off ENEA Ekstraligi. Jednak jak
się miało okazać zwycięstwo nie dało Unibaxowi upragnionego awansu do fazy
play-off. Zespół prowadzony przez Stanisława Chomskiego został wykluczony z
medalowej rywalizacji przez niekorzystny układ spotkania Leszno-Gorzów, w którym
Byki w ostatnim biegu szczęśliwie zremisowały i było wielce prawdopodobne, że to
właśnie wielkopolanie będą walczyć o medale, a Anioły zajmą na koniec rundy
zasadniczej piąte miejsce w ligowej tabeli tuż przed wrocławianami.
Przedostatni mecz rundy zasadniczej musiał dać wiele do myślenia ekipie Piotra
Barona w kontekście budowania składu na przyszły sezon. Wśród Spartan zabrakło
drugiej linii, a zawodnicy którzy mieli nadawać ton sportowej rywalizacji
spisali się przeciętnie, choć na tle zespołu ich zdobycze punktowe były jednymi
z lepszych. Z kolei wśród gości, którzy wygrali indywidualnie aż 14 z 15 biegów
trudno było doszukiwać się słabych punktów. Torunianom kroku zdołał dotrzymać
tylko Troy Batchelor, który pięciokrotnie w swoich sześciu startach wpadał na
metę na drugiej pozycji. Goście od początku zawodów kontrolowali ich przebieg.
Wygrywali starty, jeździli zespołowo i nie popełniali rażących błędów na
dystansie, co zdarzało się wrocławianom, a w szczególności Tomaszowi
Jędrzejakowi.
Klasą dla samego siebie był powracający do wyśmienite dyspozycji Emil
Sajfutdinow. Rosjanin kontynułował tym samym znakomitą passę, bowiem w ostatnim
czasie w świetnym stylu triumfował w trzecim Finale Speedway European
Championships w Holsted oraz Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostwach
Ekstraligi w Tarnowie. Znakomitą dyspozycję potwierdził również w niedzielę na
Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. 25-latek imponował wyjściami spod taśmy oraz
szybkością na dystansie. Niejednokrotnie dojeżdżał do mety z olbrzymią przewagą.
Ostatecznie spotkanie zakończył z dorobkiem 13 "oczek".
Bezkonkurencyjna była również Komitywa "Turbo Twins". 23 punkty i 3 bonusy to
wynik Chrisa Holdera i Darcy'ego Warda w starciu ze Spartanami. Australijczycy
po raz kolejny udowodnili jak znakomicie rozumieją się na torze. W niedzielę
startowali ze sobą trzykrotnie i wygrali wszystkie swoje wyścigi, w tym dwa
podwójnie. Warto dodać, że Chris Holder zdobywając 11 punktów i 2 bonusy
zaliczył tym samym najlepszy rezultat w meczu ligowym w Polsce w roku 2014.
Po zawodach powiedzieli
Tomasz Kaczyński - prezes Unibaxu - W końcu wszystko zagrało u nas w stu
procentach. Na początku sezonu mieliśmy zespół po kontuzjach. Nie mogliśmy
pojechać na maksimum naszych możliwości. Teraz nam się to udało. Wykorzystaliśmy
też osłabienie rywala, chociaż myślę, że przy takim wyniku obecność Taia
Woffindena niewiele by pomogła drużynie z Wrocławia.
Trudno komentować to, co się stało. Najpierw mieliśmy cud w Zielonej Górze.
Teraz byliśmy świadkami kolejnego, czyli remisu w Lesznie. Można się zastanawiać
nad tym wynikiem, ale stało się. Bez wątpienia mamy jednak rok cudów w
Ekstralidze. Nie sugeruję, że ktoś pojechał przeciwko Unibaxowi. To jednak
wygląda tak jak wygląda. Tak naprawdę minus osiem punktów dla Unibaxu ustawiło
ligę. To jest oczywiste i teraz to najlepiej widać. Nominalnie zajęlibyśmy
drugie miejsce po rundzie zasadniczej.
Stanisław Chomski - trener Unibaxu - Wrocław u siebie jeździ bardzo dobrze. Mecz
z mojego punktu widzenia był łatwy do prowadzenia, bo myśmy nadawali ton. Wiem
jak trudno prowadzi się mecz, gdy nic nie wychodzi i współczuję Piotrowi
(Baronowi). Trudno, taki jest sport i każdy chce wygrać. Zwycięstwo jest wysokie
i nas zadowala. Dobrze wychodziły nam starty i to był klucz do sukcesu.
Komunikacja w zespole także była dobra. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Czas
pomiędzy ostatnim a tym meczem wykorzystaliśmy na odnalezienie mocy w
motocyklach, która zazwyczaj jest potrzebna na torach w Ekstralidze. Szkoda
tylko że tak późno to wszystko zatrybiło.
Emil Sajfutdinow - Unibax - Fajnie, że wygraliśmy za trzy punkty i bardzo się z tego cieszę. Cały czas mamy szanse na play-offy (końcowy wynik meczu w Lesznie nie był jeszcze znany - dop. red). Mam nadzieję, że utrzymamy taką formę i zasłużymy sobie na jazdę w tych play-offach. Tam możemy powalczyć o złoty medal. Mamy plan żeby skupić się na swojej jeździe i zobaczymy jak się potoczy mecz w Lesznie. Trzymamy kciuki za siebie i obyśmy jechali dalej tak dobrze i bez kontuzji. Przed nami dwa tygodnie przerwy, ale trzeba będzie cały czas trenować i nie odpuszczać. Cały czas trenuję i razem z teamem szukam nowych rozwiązań. Inwestujemy dużo pieniędzy w sprzęt. Nie śpimy, zmierzamy w dobrym kierunku. Jeśli jednak nie awansujemy do play-off Nie będę szukał żadnej jazdy. Zostaje mi liga szwedzka i SEC i tyle. Nastawiam się na te najważniejsze mecze i traktuje je priorytetowo. Cały czas pracujemy i jeszcze sporo jazdy przede mną. O wakacjach będę myślał gdy zakończy się sezon. Teraz skupiam się w 100 proc. na jeździe i poszukiwaniach jeszcze lepszych rozwiązań.
Chris Holder – Unibax - To było świetne spotkanie w naszym wykonaniu. By przedłużyć swoje szanse na play-offy musieliśmy tutaj wysoko wygrać. Cieszymy się wszyscy, bo każdy solidnie zapunktował. Mi również w końcu udało się zrobić porządny wynik. Dotychczas jest to mój najlepszy rezultat w Polsce w tym sezonie! Gospodarze nie mogli skorzystać z usług kontuzjowanego Taia Woffindena, który jest ich liderem. Mieli pod górkę przez całe zawody, bo to my lepiej startowaliśmy. Podsumowując, byliśmy naprawdę dobrzy
Adrian Miedziński - Unibax - Ważne, że coś drgnęło. Początek był dobry, a
później zanotowałem upadek, gdzie była ewidentna wina Maćka Janowskiego, bo się
wyniósł tak mocno. W powtórce popsułem start. To były dwa moje błędy. W ostatnim
moim biegu wyszliśmy na podwójne prowadzenie. Jednak ten tor był zdradliwy,
chciałem uzyskać większą prędkość. Wypuściłem za bardzo motocykl, wyniosło mnie
i wybiło z rytmu jazdy, w wyniku, czego spadłem na czwartą pozycję. Mogłem
bardziej przypilnować tej pozycji, schować się za Darcy’ego. Wtedy wszystko
byłoby dobrze.
W tym roku mieliśmy dużo przypadłości, a drużyna jest naprawdę dobra. Każdy może
wypowiedzieć się za siebie, ale ja wiedziałem, że to prędzej czy później musi
zacząć pracować. W moim przypadku było za dużo upadków. W tym roku trzy razy
pękł mi kask. To nie jest nic pozytywnego. To naprawdę wybija z rytmu i po
każdym takim upadku potrzeba czasu, by dojść do siebie. Do tego po czymś
człowiek traci pewność i zaczyna szukać. Dużo rzeczy się na to składa.
Najważniejsze, by wszystko sobie uporządkować i więcej razy nie zapoznawać się z
nawierzchnią.
Potrzebuję od nowa zbudować bazę sprzętową, posprawdzać różne rzeczy. W meczu ze
Spartą próbowałem jedną rzecz, która we Wrocławiu była ok, a w Tarnowie z nią
nie trafiłem. Muszę sobie to wszystko poukładać, by z powrotem zyskać pewność
siebie. Nie będę się pchał, by na siłę szukać jazdy. Trzeba powyciągać pewne
wnioski, bo parę rzeczy źle zrobiłem w tym roku. Muszę to przeanalizować, by w
przyszłym roku to się już nie powtórzyło.
Jacek Gajewski - były menadżer Unibaxu
- Jak na razie w tej kolejce jest bardzo
nudno. Oglądałem mecz we Wrocławiu. To było jednostronne widowisko. Unibax
dzielił i rządził. Cała drużyna pojechała na dobrym albo nawet bardzo dobrym
poziomie. To chyba pierwsza taka sytuacja w tym roku, jeśli chodzi o spotkania
wyjazdowe. Wrocław był kompletnie pogubiony i bezbarwny. Brak lidera zrobił
swoje, ale wątpię, że gospodarze by wygrali, gdyby jechał. Wygrywali za
mało biegów. Nie było zawodników, którzy byli w stanie nawiązać walkę z mocnym
Unibaxem. W żużlu jest wiele wydarzeń losowych i miniony tydzień bardzo dobrze
to pokazał. Niczego nie można być do końca pewnym. Zwłaszcza sytuacja Unii
Leszno jest bardzo trudna. Nie pojechali jeszcze ze Stalą Gorzów, ale uważam, że
wygrać będzie im trudno. Jeśli przegrają, to będą koncentrować się na meczu w
Częstochowie i zrobią wszystko, żeby wywieźć stamtąd bonus. To da im awans do
play-off. Unibax pewnie wygra z Wybrzeżem, ale wszystko w rękach Włókniarza. Oni
będą mieć duży wpływ na to, co stanie się z torunianami. Na tydzień przed tym
meczem trudno nawet powiedzieć, w jakim składzie pojedzie Włókniarz. Unibax
zrobił jednak to, co mógł. Wszystko wskazuje na to, że więcej emocji w przypadku
toruńskich kibiców będzie wokół najbliższego meczu w Częstochowi, a nie tego, co
wydarzy się na Motoarenie.
Nawiązując do Warda jest bardzo niedobra sytuacja, nieprzyjemna dla całej
dyscypliny, a zwłaszcza dla samego zawodnika. Zaliczył kolejną wpadkę. Wcześniej
miał założoną sprawę sądową w Anglii oraz został przyłapany w swojej ojczyźnie,
gdy pędził na motocyklu, będąc pod wpływem niedozwolonych środków. Totalna
głupota z jego strony. Inaczej tego nazwać nie można. Szkoda chłopaka, bo
marnuje swój ogromny potencjał.
Piotr Baron - menedżer Sparty - Gratuluję Toruniowi. Wygrywali starty, jechali rewelacyjnie. Mieliśmy spore kłopoty z dopasowaniem się do toru. Czeka nas jeszcze bardzo dużo pracy. Wielkie gratulacje dla torunian, bo jechali doskonale i wygrywali starty. Nam brakowało tych wyjść spod taśmy. Goście jechali poprawnie i rewelacyjnie, natomiast my mieliśmy spore kłopoty z dopasowaniem się do naszego toru. Czeka nas jeszcze dużo pracy.
Troy Batchelor - Sparta - Toruń to świetna drużyna. Jeździli bardzo sprytnie,
byli bardzo mocni i współpracowali ze sobą. Robiliśmy co mogliśmy, ale to nie
wystarczyło.
Patryk Malitowski - Sparta - Chciałoby się więcej takich bohaterskich meczy.
Szkoda, że to się udało dopiero w naszym ostatnim meczu w tym sezonie we
Wrocławiu. Te końcówki same mi wychodzą, pod koniec zaczynam bowiem lepiej
jechać. Starałem się robić wszystko, co mogłem. Wiedziałem, że to już raczej
jest ostatni mecz w tym sezonie i w play-offach nie pojedziemy. Myślę, że po raz
ostatni przed wrocławską publicznością nie dałem plamy. Teraz przyjdzie czas na
starty indywidualne. Będzie finał Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw
Polski, w których chcę się dobrze zaprezentować, bo to już ostatni mój rok w
gronie juniorów. Zobaczymy, co będzie dalej. Pojadę też w jakiś turniejach
towarzyskich, a później będziemy myśleć.
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl