Z uwagi na niekorzystne prognozy pogody działacze Stali chcieli przełożyć
spotkanie na 13 lipca, jednak włodarze Unibaxu nie chcieli przystać na takie
rozwiązanie.
Ireneusz Zmora ze Stali Gorzów tak komentował tę decyzję - Jestem po rozmowie z
prezesem Unibaxu Toruń Tomaszem Kaczyńskim. Zwróciłem się do niego z propozycją
o przełożenie meczu na 13 lipca. Aktualnie pogoda w Gorzowie nie jest najlepsza.
Co chwilę kropi deszcz, a prognozy na niedzielę są fatalne. Niestety, strona
toruńska stoi na stanowisku, że nie ma powodu, by przekładać spotkanie.
Z kolei Sławomir Kryjom z Unibaxu ripostował - Jestem w Gorzowie, patrzę za okno
i w tej chwili świeci słońce. Nie wiem jednak, dlaczego gorzowianom już teraz
tak bardzo zależy na przełożeniu niedzielnego meczu na 13 lipca. Wiem, że
prognoza na jutro nie jest najlepsza, aczkolwiek to wszystko bardzo szybko się
zmienia. Wczoraj miały być opady na poziomie 9 milimetrów, a teraz wskaźniki
pokazują 5,5. Zobaczymy, co się dzieje. W naszej ocenie jest jeszcze czas na
przekładanie zawodów.
Ostatecznie przed zawodami zaczęło w Gorzowie padać, przez co tor nie nadawał
się do jazdy i wszyscy byli zgodni, że imprezę należy odwołać. Słuszną decyzję
podjął sędzia zawodów odwołując mecz na 1,5 godziny przed planowaną godziną
rozpoczęcia. Nie było bowiem najmniejszych szans aby odjechać mecz bez narażania
zdrowia zawodników.
Niestety również w drugim terminie nie udało się gorzowskie ściganie. Tym
razem jednak deszcz nad stadionem im. Edwarda Jancarza spadł na kilka minut
przed planowaną prezentacją. Gdy opady ustały na torze pojawili się
przedstawiciele gospodarzy, którzy miotłami próbowali usunąć z toru kałuże wody.
Następnie na obiekt wjechał ciężki sprzęt i niemal przez godzinę ściągał błoto z
toru. Z toru zdjęto jednak zbyt płytką warstwę mokrej nawierzchni i na torze
nadal zalegało błoto. Kolejnym pomysłem było dosypanie nowej, suchej porcji
nawierzchni. Te zabiegi od początku skazane były jednak na niepowodzenie, gdyż
tylko przykrywano błoto i tor nadal nie nadawał się do jazdy. Wobec tego sędzia
Wojciech Grodzki po konsultacjach ze wszystkimi zawodnikami zdecydował się
ponownie odwołać mecz.
Zanim jednak doszło do kolejnego oficjalnego odwołania zawodów GKSŻ na kilka dni
przed meczem zmieniła obsadę sędziowską i sędziego Artura Kuśmierza zastąpił
Wojciech Grodzki. Ponadto po stawieniu się zawodników w parkingu, gorzowianie
złożyli wniosek, aby zbadać stan trzeźwości Darcy Warda i sędzia w obecności
Policji przeprowadził badanie alkomatem Australijczyka, które nie wykazało
alkoholu w wydychanym powietrzu. Zdaniem Darcy Warda całe zamieszanie miało
związek z Troy'em Batchelorem i Lewisem Bridgerem, którzy zaspali na samoloty i
nie zdążyli na swoje mecze w Polsce - Byłem pewny tego, że jestem absolutnie
trzeźwy. Dwóch zawodników zaspało na swoje samoloty i nie pojadą w meczach. Być
może to był powód do przebadania mnie.
Irytacji zaistniały faktem nie krył prezes toruńskiego klubu Tomasz Kaczyński -
Lekkość, z jaką Stal Gorzów obarcza nas za wszystko winą jest coraz bardziej
irytująca. Trafnie skomentował to na łamach SportoweFakty.pl Jacek Gajewski,
nazywając ostatnie wydarzenia kabaretem i słabością przepisów sportu żużlowego.
Najwyraźniej taki jest styl działania gorzowskiego klubu. Naszym zdaniem takie
podejście jest wrogie i zupełnie niepotrzebne. Martwią mnie także inne
działania, chociażby to, że ochrona wyprowadzała z obiektu Sławomira Kryjoma.
Każda wizyta w Gorzowie Wielkopolskim wiąże się z jakimiś problemami. Poprzednio
naprawdę chcieliśmy ten mecz odjechać, co spotkało się z krytyką ze strony
gospodarzy. Po odwołaniu meczu pojawiły się natomiast pretensje o to, że nie
byliśmy zainteresowani wyjazdem na tor. Mam wrażenie, że bez względu na wszelkie
działania, winny byłby zawsze Unibax. Przyglądając się tej sprawie nie rozumiem
wielu rzeczy.
Trzecie podejście do spotkania miało miejsce w dniu 17 lipca. Unibax jednak
proponował termin 25 lipca, bowiem była szansa, aby w spotkaniu pojechał
powracający po kontuzji Chris Holder. Działacze gorzowscy znali jednak wartość
byłego Mistrza Świata i nie przystali na ten termin.
Torunianie jednak zwrócili się z ponowną prośbą do zarządu gorzowskiego klubu, by mecz
rozpoczął się nie o godzinie 20:00, lecz godzinę wcześniej. Motywowali to
faktem, że dzień później w Saławacie rozgrywano I Memoriał Damira Sajfutdinowa,
ojca Emila Sajfutdinowa. W związku z tym żużlowiec Unibaxu musiał najpóźniej o
godzinie 23:00 zameldować się w czwartek na lotnisku w Berlinie. Wcześniejsze
rozpoczęcie meczu w Gorzowie mogło mu w tym bardzo pomóc, a jak wiadomo do
memoriału Rosjanin podchodził w sposób bardzo osobisty i szczególny. Zarząd
Stali Gorzów nie pozostał obojętny na tę prośbę Unibaxu i wyraził zgodę, by
spotkanie rozpoczęło się o godzinie 19:00.
Co ciekawe mecz pomiędzy Stalą, a Unibaxem mógł być transmitowany w TV, jednak
telewizja nSport nie chciała pokazać na swojej antenie meczu z Gorzowa, mimo że
wszystkie koszty transmisji chciał na siebie wziąć właściciel toruńskiego klubu
Roman Karkosik. Telewizja obawia się po tym, co się działo wcześniej, że może
znowu padać i mecz nie dojdzie do skutku. W podtekście jednak wielu twierdziło,
że jest to policzek dla Unibaxu za rejteradę z finałowej potyczki z Zieloną Górą
w roku 2013.
Zawody jednak mimo wielu przeciwności doszły do skutku i była to walka z której
Unibax musiał wyjść zwycięsko, bowiem wszelkie dywagacje i analizy wskazywały na
to, że Aniołom brakowało punktu, aby cieszyć się z awansu do rundy play-off. W
lepszym położeniu była bowiem Unia Leszno, która miała przed sobą jeden trudny
wyjazd do Zielonej Góry, zaś Anioły nie tylko musiały zmierzyć się z silną Stalą
w Gorzowie, ale też z Jaskółkami na ich trudnym tarnowskim torze. Twierdza
Jaskółek wydawała się być nie do zdobycia, więc walka nawet o bonus była
zadaniem bardzo ciężkim szczególnie, że Unibax miał zaledwie sześć punktów
zaliczki. Zatem Unibax musiał szukać dodatkowych "oczek" w tabeli właśnie w
Gorzowie lub pokonać za cztery tygodnie Falubaz Zielona Góra na Motoarenie
przynajmniej osiemnastoma punktami.
Działacze toruńscy liczyli jednak na zgarnięcie całej puli już w Gorzowie.
Nadzieję na zwycięstwo pokładali w byłym zawodniku Stali Gorzów Tomaszu
Gollobie, który w sezonie AD 2014 spisywał się bardzo słabo i na „starych
śmieciach” miał się przebudzić. Niestety nie tylko wieloletni kapitan polskiej
reprezentacji spędzał sen z powiek działaczom Unibaxu, bowiem formą nie
błyszczał również Miedziński, a do tego w jego jeździe można było dostrzec sporo
nerwowości i chaosu, co przekładało się na błędy i utratę punktowanych pozycji.
Unibax miał jednak również bardzo mocne punkty w osobach Darcy Warda, który z
gorzowskim torem nie miał najmniejszych problemów oraz Emila Sajfutdinowa, który
nie mógł narzekać na brak szybkich motocykli. Kluczowy w tym meczu był jednak
występ Pawła Przedpełskiego, który dzierżył drugie miejsce wśród najlepszych
juniorów w polskiej lidze, ustępując jedynie Bartoszowi Zmarzlikowi z Gorzowa.
Paweł uporządkował swoją jazdę na wyjazdach co napawało toruńskich kibiców
optymizmem, bowiem liga od wielu lat pokazywała, że aby wygrywać spotkania dobry
junior w drużynie był niezbędny.
Zapowiadało się zatem niesamowite widowisko i rzeczywiście takie było, bowiem
pojedynek
rozpoczął się od mocnej wymiany ciosów, a od samego
początku doskonałe przygotowanie sygnalizował Emil Sajfutdinow, który przy
defekcie swojego rodaka Wiktora Kułakowa uratował biegowy remis w inauguracyjnym
wyścigu. Bieg młodzieżowy był powtarzany, ponieważ po ataku Adriana Cyfera upadł
Paweł Przedpełski. Okazało się jednak, że torunianin miał problem z motocyklem i
to było powodem jego upadku oraz wykluczenia. W powtórce pewne podwójne
zwycięstwo odniosła para gorzowska. W trzecim wyścigu to Adrian Miedzński i
Darcy Ward łatwo poradzili sobie z Matejem Zagerem i Piotrem Świderskim, dzięki
czemu po raz ostatni w tym spotkaniu na tablicy wyników widniał remis (9:9).
Gospodarze odzyskali prowadzenie po biegu czwartym wygranym podwójnie przez
Nielsa Kristiana Iversena i Bartosza Zmarzlika nad Oskarem Fajferem i Tomaszem
Gollobem. Wychowanek Polonii Bydgoszcz zjechał z toru na drugim okrążeniu i
więcej już na torze się nie pojawił. Drużyna Stali objęła prowadzenie i nie
oddała go już do końca meczu.
W biegu piątym ponownie świetnie wystartował Sajfutdinow, ale upadek na czwartym
miejscu zanotował Kułakow. W powtórce Rosjanin znowu dobrze wyszedł spod taśmy,
ale po zewnętrznej objechał go Zagar. W wyścigu szóstym pewnie wygrał Iversen, a
Ward z Miedzińskim poradzili sobie z Cyferem. W biegu siódmym trener Stanisław
Chomski wprowadził pierwszą rezerwę taktyczną: w miejsce Golloba pojechał
Sajfutdinow, ale był ostatni. Przedpełski przyjechał do mety za Kasprzakiem, ale
przed Gapińskim. W kolejnym wyścigu znowu żużlowcy Stali wygrali 4:2 i to tylko
dzięki dobrej postawie Przedpełskiego. W dziewiątym biegu ponownie gospodarze
tryumfowali 4:2, a ich przewaga wynosiła już dwanaście punktów (33:21). W
wyścigu dziesiątym Ward pojechał jako rezerwa taktyczna za Golloba i wspólnie z
Fajferem dowieźli remis, choć po starcie "Anioły" prowadziły podwójnie.
Kolejne rezerwy zwykłe i taktyczne gości nie przynosiły efektów. W biegu
jedenastym Przedpełski wystartował za Kułakowa, ale był ostatni. Ward zdołał
tylko rozdzielić Iversena i Gapińskiego. Realne szanse na punkt bonusowy
torunianie odzyskali po wygranym podwójnie wyścigu dwunastym. Przedpełski i
Sajfutdinow pokonali Zagara i Cyfera. Losy zwycięstwa rozstrzygnęły się już w 13
biegu, a zdecydował o tym Oskar Fajfer, który bez niczyjej winy upadł na tor i
został wykluczony. Gospodarze podwójnie pokonali Miedzińskiego i stanęli
przed szansą zdobycia bonusa. Musieli wygrać biegi nominowane 5:1. Torunianom
jednak wystarczało zdobyć tylko i aż cztery punkty. Plan wykonał już w
czternastym biegu Przedpełski pokonując Zagara i Zmarzlika. Nawet porażka 0:5 w
ostatnim wyścigu nie odbierała "Aniołom" bonusa. Żużlowcy Stali pojechali jednak
ambitnie do końca. Kasprzak wygrał bez problemów, a Iversen stoczył pojedynek o
dwa punkty z Wardem i Sajfutdinowem. Ostatecznie gorzowianie wygrali ten bieg
4:2 i całe spotkanie 53:37. Dwa punkty zostały w lubuskiem, ale bonus pojechał
do Torunia.
W meczu szkoleniowiec gości robił, co mógł, aby mimo dziur w składzie jeszcze
uratować wynik. Zmiany taktyczne nie przynosiły jednak oczekiwanego skutku. Przy
takiej dyspozycji miejscowych po prostu nie dało się wygrać. Ważne były starty,
bo przy dobrej jeździe i omijaniu dziur trudno było wyprzedzać. W drużynie
Unibaxu Toruń dobry mecz odjechał Darcy Ward, a świetną końcówkę miał Paweł
Przedpełski. Dzięki przebłyskom Emila Sajfutdinowa i na początku spotkania także
Adriana Miedzińskiego "Anioły" obroniły punkt bonusowy. Jeden udany wyścig miał
Oskar Fajfer. Niestety, fatalnie pojechali Tomasz Gollob i Wiktor Kułakow. Obaj
nie ukończyli żadnego z wyścigów, w którym startowali. Ponadto w miejsce do
niedawna najlepszego polskiego żużlowca do końca meczu stosowano rezerwy,
jednakże tylko Ward zdobył wówczas punkty.
W drużynie Stali Gorzów praktycznie nikt poza Piotrem Świderskim nie zawiódł.
Tylko po jednej porażce z rywalem zanotowali Krzysztof Kasprzak (z Sajfutdinowem
w pierwszym biegu) i Niels Kristian Iversen (z Wardem w ostatnim wyścigu).
Jedynym żużlowcem Unibaxu, który pokonał Bartosza Zmarzlika był natomiast
Przedpełski. Dwie podwójne porażki poniósł Matej Zagar, ale uzbierał łącznie
dziesięć punktów. Tomasz Gapiński zdobył niby tylko cztery "oczka", ale w każdym
wyścigu pokonywał rywala. Adrian Cyfer błysnął tylko w biegu młodzieżowym, a
Piotr Świderski wywalczył tylko jeden punkt po wykluczeniu Kułakowa.
Dzięki dwóm zdobytym punktom meczowym drużyna Stali Gorzów niemal zapewniła sobie jazdę w play-off i zagrażała drugiej pozycji Falubazu Zielona Góra. Ekipa Unibaxu Toruń wywalczyła punkt bonusowy, który przedłuża realne nadzieje na awans do czołowej czwórki, ale przegrana skomplikowała nieco sytuację, a do tego w drużynie ciągle nie było zdrowych zawodników.
Po zawodach powiedzieli:
Tomasz Kaczyński - prezes Unibaxu - Nie jestem ekspertem jeżeli chodzi o tor,
ale zwalanie winy na tor mimo, że jest on ważny, jest słabe. Dlatego nie
usprawiedliwiam wyniku stanem toru i problemami zawodników z dopasowaniem się do
niego. Prawda jest taka, że Tomasz Gollob zawiódł, Wiktor Kułakow nie
wykorzystał swojej szansy, Adrian Miedziński nadal się nie pozbierał. To był po
prostu słaby mecz w naszym wykonaniu Zapominamy o tym, bo nie ma co roztrząsać
po takim spotkaniu. Ustaliliśmy ze sztabem trenerskim co zrobić, żeby mecz w
Tarnowie wypadł jak najlepiej. Na tym się teraz skupiamy. Nie było szansy, żeby
dobrze potrenować, co ma moim zdaniem duże znaczenie. Przed meczem z liderem na
pewno musimy znaleźć na to czas.
Stanisław Chomski - trener Unibaxu - Rywal był na tyle mocny, że nie udało się
wygrać. Mieliśmy dwie dziury w składzie. Jeżeli chodzi u Kułakowa to można to
jakoś zrozumieć, ale po Tomku Gollobie na pewno każdy spodziewał się więcej.
Opinie, że Wiktor może punktować równie dobrze jak Holder bardzo mnie cieszą.
Jakby nie patrzeć, mamy w klubie zdolnego i perspektywicznego zawodnika. Z
drugiej strony nie warto jednak wywierać na tym młodym chłopaku presji i
porównywać go do występów i zdobyczy punktowych Australijczyka. Już w pierwszej
kolejce Ekstraligi, gdy w Gdańsku zastępował Darcy'ego Warda, pokazał jednak, że
może być skuteczny. Nie ukrywam, że rosyjscy zawodnicy mi się podobają.
Charakteryzuje ich bowiem wola walki i nieustępliwość.
Tomek Gollob nie dostał drugiej szansy, bo po prostu uznałem, że po tym, co
zaprezentował w swoim pierwszym wyścigu, trzeba go zastępować. Są decyzje
trudne, ale one z czegoś wynikają. Widzieliśmy, w jakim stylu pokonał on te
cztery okrążenia. Rozmawiałem z nim i mówił, że się źle czuje i, jeżeli to
możliwe, trzeba jechać bez niego. Tomek jeszcze niedawno startował zarówno w
Grand Prix, jak i lidze szwedzkiej. Nie wierzę, że na tyle się zestarzał, by
brakowało mu ambicji, wigoru i co najważniejsze kondycji. Duża liczba
prestiżowych startów nakręca zawodnika i sprawia, że pojawia się adrenalina, a
także motywacja. Startując na co dzień z najlepszymi nie zostaje się także w
tyle pod względem sprzętowym. A motocykle są przecież także dużym problemem
Golloba. Tomasz ma wielki bagaż doświadczeń, a im człowiek jest starszy, tym
staje się bardziej rozsądny, ale i ostrożny. Nie uważam, by Tomasz na torze
odpuszczał celowo. Jadąc na motocyklu nie ma się czasu, by analizować, czy warto
zaryzykować. To jakieś automaty obronne powodują, że żużlowiec wybiera
bezpieczniejsze ścieżki i zachowuje się tak, a nie inaczej. Ci, którzy patrzą na
to z boku, dochodzą jednak do wniosku, że zawodnik celowo nie zamierza
ryzykować. Tomasz jest jednak w takiej formie w jakiej jest.
Jan Ząbik - trener Unibaxu - Nie było łatwo, bo nasz zespół jest, jaki jest. Nie ma Holdera, a Tomek ma zniżkę formy. Łataliśmy dziury, czym się dało, choć zmiany taktyczne nie wyszły nam. Decydował start i walka na torze. Sukcesem było obronienie bonusa, a gdyby wszyscy jechali to moglibyśmy pokusić się o zwycięstwo. Sytuacja nie jest łatwa, ale trzeba jechać do końca. Trzeba pokazać, że ma się charakter. Mamy parę wariantów i wszystko pouzgadniamy w tej przerwie.
Emil Sajfutdinow - Unibax - Masakra! Co za dzień... Dalem dzisiaj d..py po
całości. Ile ja błędów zrobiłem...Ten mój słaby wynik to tylko i włącznie moja
wina. Mam tylko nadzieję, że wyciągnę wnioski na przyszłość z tej lekcji.
Przegraliśmy w Gorzowie 37:53, a ja zdobyłem tylko 8 punktów w sześciu biegach i
to na torze, na którym uwielbiam jeździć... - napisał Emil Sajfutdinow.
Paweł Przedpełski - Unibax - Początek zawodów nie należał jednak do łatwych,
zanotowałem upadek, po którym zostałem wykluczony przez sędziego. Ja Nie wpadłem
jednak w żadną dziurę ani się nie podpaliłem. Był kontakt i uważam, że to nie ja
powinienem być wykluczony. Adrian dotknął mnie hakiem i rozwalił mi całe
sprzęgło. Bez tego nie da rady dalej jechać. Motocykl stanął, a ręka spadła mi z
kierownicy, ale mówi się trudno. Decyzja była taka, a nie inna. Nie mam jednak
żadnych pretensji do Adriana. Przybiliśmy piątkę i jesteśmy super kumplami.
Takie sytuacje się zdarzają w żużlu Tor był trudny, ale ostatnio jeździłem w
Krośnie. Tam dopiero były "lochy"! Jak stamtąd przyjechałem do Gorzowa to nie
było źle.
Nasz sytuacja jest ciężka, ale wiemy ile meczów w tym roku wygraliśmy, a mimo to
zajmujemy piąte miejsce w tabeli. Gdyby nie te ujemne punkty, bylibyśmy już dziś
spokojni o to, że pojedziemy w play-offach. Stało się jednak inaczej i mimo że
swoją postawą na torze zasługujemy na pierwszą czwórkę, nie mamy pewności, czy
nie odpadniemy po rundzie zasadniczej. Teraz każde spotkanie, bez względu na to,
czy jedziemy u siebie czy na wyjeździe, jest teraz jednakowo ważne, a punkty,
które zdobylibyśmy w Gorzowie, byłyby dla nas na wagę złota.
Tomasz Gollob - Unibax - Nie mam żadnego żalu że mnie zmieniano. Taki był plan
trenera. Chcieliśmy wywieźć ten bonus i to się udało. W pierwszym biegu nie
zabłysnąłem i w tym momencie była zmiana. Potem jechaliśmy rezerwami, by dowieźć
ten bonus. Nie ma znaczenia to, czy jechałbym więcej wyścigów. Najważniejszy
jest bonus.
Zarzucano mi, że w przełożonych spotkaniach wpływałem swoimi decyzjami na
przełożenie meczy. Chcę powiedzieć, że w ogóle nie wychodziłem na tor i nie
podejmowałem żadnych decyzji. Sędzia podjął własną decyzję.
Ireneusz Zmora - prezes Stali - Nie ukrywam, że odczuwam wielką satysfakcję po
wygranej w meczu z Unibaxem. Mogę jechać spokojnie na urlop. Była szansa na
punkt bonusowy, ale zabrakło nam tylko i wyłącznie sportowego szczęścia. Nie
chodzi tu nawet o czwartkowy mecz, ale o pierwszy pojedynek w Toruniu, w którym
nie wystąpił kontuzjowany Krzysztof Kasprzak. Jestem przekonany, że gdyby nasz
kapitan mógł wtedy pojechać, to my byśmy cieszyli się ze zdobycia punktu
bonusowego. Taki jest jednak sport.
Bardzo cieszą mnie indywidualne zwycięstwa, bo to oznacza, że nasi liderzy
odzyskują swój blask. Na pochwałę zasłużyła cała drużyna, która potrafiła
uzupełnić słabszego tego dnia Piotrka Świderskiego. Na tym polega siła Stali
Gorzów. Wielu zawodników zdobywa punkty. W tym meczu mieliśmy 11 indywidualnych
zwycięstw i tylko cztery zera. Bardzo podobała mi się jazda Tomka Gapińskiego,
który wrócił po długiej przerwie spowodowanej kontuzjami. On miał stanowić
uzupełnienie pary i w każdym swoim biegu pokonał zawodnika drużyny przeciwnej i
nie był to byle kto, bo między innymi tacy żużlowcy jak Sajfutdinow, Miedziński
czy Przedpełski.
Piotr Paluch - trener Stali - Cieszę się z wygranej, bo torunianie są bardzo mocni. U nas mocno punktowało czterech zawodników, w tym dwóch liderów: Kasprzak i Iversen oraz Zmarzlik i Zagar. Gapiński też odjechał dobre zawody, bo nie przywiózł żadnego zera. Każdy z moich zawodników pojechał zmobilizowany i dlatego mieliśmy tylko cztery zera w drużynie. Jechaliśmy jak na skrzydłach. Kilka biegów przegraliśmy, ale to nie jest dziwne, bo w drużynie z Torunia startują światowej klasy żużlowcy. Było blisko bonusa, ale jestem zadowolony z tego wyniku. O bonusie tak mocno nie myślałem, bo wiedziałem, że Toruń to drużyna dosyć mocna. Mają światowej klasy zawodników. Chciałem wygrać ten mecz i to się udało, z czego się bardzo cieszę. Bonus był blisko
Krzysztof Kasprzak - Stal - powoli wracam do formy. Jeszcze nie jestem tym samym zawodnikiem, ale wygrywam piętnaste biegi, więc jest dobrze. To był ciężki mecz. Trzeba się było postarać, żeby zrobić tą dwucyfrówkę. Poza tym wygrała cała drużyna. Mecz był już dwukrotnie przekładany z powodu opadów. Z tego powodu na torze pojawiły się koleiny, bo był on ruszany wiele razy w ostatnich dniach. Udało się jednak zrobić bezpieczny tor. Miałem zupełnie nowy silnik, który dopasowałem i myślę, że już teraz będzie dobrze.
Niels Kristian Iversen - Stal - W piętnastym biegu wpadłem w dziurę na torze i popełniałem błędy. Mogę być jednak zadowolony z tego występu. Tor był dość wymagający, ale czułem się dobrze na nim, miałem dobre starty, a zespół wygrał mecz.
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl