Podsumowując mecz był bardzo ciekawym widowiskiem. Na miano bohatera spotkania zasługuje Tobiasz Musielak, który poprowadził Unię Leszno do wygranej. W ekipie gospodarzy swoją postawą na torze rozczarował Mikkel Michelsen. Słabszy występ zaliczył również Piotr Pawlicki. W zespole Unibaxu Toruń grubo poniżej swoich możliwości i oczekiwań toruńskich kibiców zaprezentowali się Adrian Miedziński i Tomasz Gollob. Unia Leszno zasłużenie wygrała ten mecz, w przekroju całego spotkania miała mniej dziur w składzie niż ekipa gości. W końcu po ostatnich porażkach na swoim torze podopieczni Adama Skónickiego dobrze czuli się na własnym torze.
Po zawodach powiedzieli:
Tomasz Kaczyński - prezes Unibaxu - jechaliśmy do Leszna wygrać, ale musieliśmy
też kalkulować, że w Lesznie przegramy. Nie przekreśla to naszych szans na rundę
finałową Ekstraligi, ale znacznie nas od niej oddala. Drużyna musi się teraz
maksymalnie zmobilizować, by wygrać wszystkie spotkania do końca rundy
zasadniczej. Zaraz po meczu w Lesznie rozmawialiśmy z zawodnikami i sztabem
szkoleniowym. Nikt nie zamierza załamywać rąk i mobilizujemy się, by od teraz
już tylko wygrać. Cały czas walczymy i zastanawiamy się tylko jak zmobilizować
do walki zawodników, którzy zawiedli na Smoczyku. Nie jest przecież tak, że
każdy z zawodników jedzie zawsze na miarę swoich możliwości. Byśmy mogli
awansować do play-off, muszą oni dawać z siebie naprawdę wszystko. Bez pełnego
zaangażowania niektórych z nich, ciężko będzie o to, by nasz cel został
zrealizowany.
Czkawką odbija nam się porażka w Gdańsku Gdyby nie tamta wpadka, margines błędu
byłby dużo większy niż w chwili obecnej. Zły początek sezon może rzutować teraz
na nasze losy, ale tego już nie zmienimy. Zamiast myśleć o tym, co było, warto
skupić się na tym, co jest jeszcze do wygrania. Przed nami mecz na własnym torze
z Włókniarzem Częstochowa. Liczę na to, że po tym spotkaniu będziemy mieli trzy
punkty więcej. Nasza sytuacja będzie wtedy już bardziej komfortowa. Tym
bardziej, że teoretycznie mamy lepszy układ spotkań w drugiej części rozgrywek
od Unii Leszno, z która będziemy bezpośrednio rywalizować o finał ekstraligi.
Trzeba jednak pamiętać o tym, że jest to sport. Matematyka pokazuje, że mamy
jeszcze szansę i znajdujemy się w nieco lepszej sytuacji niż leszczyńska Unia.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że to nasi rywale są obecnie wyżej w
ligowej tabeli.
Niestety osiem ujemnych punktów, z którymi przystępowaliśmy do tego sezonu, boli
nas coraz bardziej. To poważniejszy cios niż jakiekolwiek kary finansowe. Przed
rozgrywkami nikt nie czuł tego, że te punkty będą miały tak wielki wpływ na losy
tej drużyny. Te ujemne punkty trochę ustawiają nasze rozgrywki ligowe. My, w
przeciwieństwie do innych ekstraligowych drużyn, nie możemy mieć słabszych
momentów i tylko mamy wygrywać. Jak widać, nawet przy galaktycznym składzie jest
to w zasadzie niemożliwe. Gdyby nie minus na starcie rozgrywek, nikt teraz nie
zastanawiałby się nad tym czy Unibax pojedzie w play-offach. Byłoby to
przesądzone.
Nie ma jednak tego złego co by na dobrze nie wyszło, bowiem Unibax może narzekać
na osiem ujemnych punktów, ale dzięki nim, są emocje, na których zyskuje w
pewnym sensie cała liga. Dlatego byłoby pewnie gorzej dla widowiska, gdyby ci
źli torunianie odpadli już po rundzie zasadniczej. Pierwsza część tego sezonu
pokazała nam na pewno coś ważnego: nawet taki dream-team jak Unibax czasem
potrzebuje po prostu szczęścia.
Stanisław Chomski - trener Unibaxu - Więcej należy wymagać od Tomasza Golloba,
Adriana Miedzińskiego czy Chrisa Holdera, którzy nie zdobyli łącznie nawet
piętnastu punktów. Niestety, ale nie wygra się wyjazdowego spotkania, gdy jedzie
się w kratkę. Można powiedzieć, że fason trzymał w tym meczu jedynie Emil
Sajfutdinow, który zdobył trzynaście punktów i jeden bonus. Jeżeli stali
uczestnicy Grand Prix zawodzą, to można tylko rozłożyć ręce i powiedzieć
"trudno".
Z powodu słabszej postawy seniorów eksploatowaliśmy Pawła Przedpełskiego, który
startował w trzech wyścigach pod rząd. Nie można go winić za to, że przywiózł
dwa zera. To jeszcze młody chłopak, a przed rokiem, gdy Unibaxowi udało się w
Lesznie zremisować, wyraźnie odpalił. Tym razem się nie udało. Wiem, że można
mnie winić że w trzynastym biegu nie wystawiłem z rezerwą taktyczną Darcy'ego
Warda. Pojechał Tomasz Gollob, bo uważam, że jest w stanie solidnie punktować, a
my jego dobrej postawy oczekujemy. Niestety zawiódł go silnik i bieg, który
wygraliśmy 3:2, ostatecznie odebrał nam szanse na pokonanie Unii.
Obawiałem się tego spotkania. Unia jest mocna na własnym torze i było wiadomo,
że w końcu się przełamie. Bałem się tego meczu i miałem rację, bo lesznianie
wygrali. Nie rozkładamy jeszcze rąk, bo wciąż jesteśmy w grze o rundę finałową.
Strata do czwartej lokaty nie jest na tyle duża, byśmy nie mogli jej odrobić.
Emil Sajfutdinow - Unibax - Możemy żałować końcowego wyniku, bo liczyliśmy na
wygraną. Szkoda, że przegraliśmy. Był to bardzo wyrównany i ciekawy mecz.
Gospodarze świetnie przygotowali tor, który sprzyjał walce. Ze swojej zdobyczy
punktowej w tym spotkaniu jestem zadowolony. Przed nami jeszcze wiele spotkań i
zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby udało się nam wywalczyć awans do
play-off. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że o pierwszą czwórkę czeka nas
ciężka walka. Nie można mieć żadnych zastrzeżeń do leszczyńskiego toru, bo był
on bardzo dobrze przygotowany.
Paweł Przedpełski - Unibax - Z początku jak najbardziej jestem zadowolony. W
trzecim wyścigu, gdy upadłem na tor, zostałem trącony przez Grzegorza. Czasem
jednak takie sytuacje w żużlu się zdarzają. Sędzia podjął słuszną decyzję, więc
wszystko jest w porządku. W drugiej części zawodów tor się zmienił i ciężko już
było dopasować motocykle. Ogólnie ten występ jest dla mnie na plus.
Szkoda tylko straconych punktów, ale nic się od początku roku nie zmieniło -
ciągle chcemy awansować do play-off. Liczyliśmy się z tym, że nie będzie
łatwo, ale okazało się, że jest jeszcze ciężej. Mam nadzieję jednak, że jakoś
damy radę.
Adrian Miedziński - Unibax - Plan na ten mecz był zupełnie inny. Lesznianie byli jednak bardzo zmotywowani i wygrali. Gratulacje dla nich. Ja nie miałem w niedzielę dobrego dnia. Nie chcę jednak zganiać winy na silniki. To ja kiepsko je regulowałem. Po pierwszym biegu dokonałem zbyt drastycznych zmian. Nasza sytuacja przez minusowe punkty jest trudna. Przegrana w Lesznie dodatkowo ją skomplikowała. Gospodarze byli lepsi i zasłużenie zwyciężyli. Jedziemy i walczymy dalej. Nie jesteśmy jeszcze na straconej pozycji w walce o play-off.
Wojciech Żabiałowicz - były zawodnik Apatora - Ręce opadają, jak się patrzy na
to, co wyprawia Unibax w tym sezonie.Mamy drużynę gwiazd zbudowaną za 12
milionów złotych, ale jej prowadzanie pozostawia wiele do życzenia. Już dawno
mówiłem, że jak się nie zrobi porządku ze sztabem szkoleniowym, to dobrze nie
będzie. Janek Ząbik powinien się zająć wnukami, a nie spacerować w trakcie meczu
po parku maszyn i uśmiechać się do kibiców. Za co on w ogóle odpowiada? Nie jest
trenerem pierwszego zespołu, to w takim razie kim on jest? Poza tym nie można
pokazywać dobrego humoru, kiedy wynik jest zły. Chętnie też bym się dowiedział,
czy meczowy skład zestawia trener Stanisław Chomski, czy też kierowca
właściciela klubu Romana Karkosika? To ważne pytanie. Drugą wersję kolportują
kibice i jeśli jest prawdziwa, to znaczy, że wszystko stoi na głowie. A jeśli
jednak, to Chomski ustala skład, to ja się zastanawiam, gdzie tu logika.
Przecież aż się prosiło, żeby w Lesznie ustawić Tomasza Golloba, jako tego
najsłabszego, pod dziesiątką, bo to daje większe możliwości taktyczne. Poza tym
Gollob jadąc aż trzy razy zaraz po równaniu toru, bo to daje dziesiątka, mógłby
zdobyć więcej punktów niż wtedy, kiedy jedzie pod konie serii i na torze leży
już spora warstwa odsypanej nawierzchni. Na takie warunki trzeba mieć więcej
siły. Prosi się też o to, żeby rozbić parę Australijczyków. Najmocniejszy w
zespole Darcy Ward powinien jechać pod dwunastką. Ten numer daje korzystny
rozkład pól i taki żużlowiec jak Ward mógłby z tego numeru wycisnąć dużą liczbę
punktów.
W Lesznie zbyt duży ciężar złożono na barki Pawła Przedpełskiego. Po trzech
wyścigach młodemu zawodnikowi zgasło światło, a i jego motocykl ewidentnie się
przegrzał. Można się było wstrzymać z rezerwą Przedpełski za Miedzińskiego, dać
jeszcze jedną szansę Adrianowi, a Pawła puścić po raz czwarty pod koniec
zawodów.
Przed sezonem mówiło się, że Unibax, który zaczynał sezon z minus 8 punktami na
koncie, może sobie pozwolić maksymalnie na trzy porażki. Trzy mecze już zostały
przegrane, a przecież przed Toruniem ciężkie wyjazdy do Tarnowa i Gorzowa i w
ciemno można założyć, że tam zespół gwiazd także straci punkty. Teraz jednak nie
ma co patrzeć na matematyczne rachuby, bo jakby tak było, to jeszcze jedna
porażka oznaczałaby koniec marzeń o play-off. Raczej trzeba zakasać rękawy,
zabrać się do roboty i rozwiązać najważniejsze problemy. Skoro Adam Skórnicki
potrafił przebudzić zespół z Leszna, to i w Toruniu można to zrobić. Trzeba
jednak coś zrobić, żeby Holder jeździł w lidze tak samo jak w Grand Prix.
Zawodnicy muszą też zdecydowanie poprawić moment startowy, bo bez tego w żużlu
ani rusz. Wyjście spod taśmy jest kluczowe, bo na dystansie trudno się
wyprzedza. Istotne jest też takie poukładanie zespołu, żeby wykorzystać do
maksimum potencjał każdego z zawodników.
Jacek Gajewski - był menadżer Unibaxu - Spotkanie w Lesznie było bardzo ważne
zarówno dla gospodarzy jak i gości, w kontekście walki o awans do fazy play-off.
Ostatecznie lepsza okazała się Unia Leszno, trudno jednak powiedzieć, że
wróciły problemy Unibaxu, bo one są obecnie cały czas. To jest kolejna porażka
na wyjeździe. Owszem, torunianie wygrali w Częstochowie, ale ta drużyna nadal
nie jedzie rewelacyjnie na obcych torach. W składzie są duże dziury. W trójkę
czy czwórkę trudno jest wygrać mecz. Po raz kolejny słabo pojechał Gollob, który
poza jednym biegiem woził ogony. Do tego doszła kiepska postawa Miedzińskiego i
nierówna Holdera. Gospodarze jechali natomiast w miarę równo. Rewelacyjny był
Musielak, który był wrzucany jako rezerwa we właściwych momentach.
Trzy drużyny są już praktycznie pewne obecności w czwórce. Mam na myśli Tarnów,
Zieloną Górę i Gorzów. Czwarte miejsce będzie rozstrzygać się między Toruniem a
Lesznem. Byki nie mogą czuć się jeszcze pewne awansu do play-off. Trzeba patrzeć
na terminarz. Poza meczem z Gdańskiem, Unia będzie musiała się sporo
napracować. W przypadku Unibaxu można nawet założyć, że przegra mecze wyjazdowe
w Gorzowie i Tarnowie. Wygrywając u siebie z bonusami i we Wrocławiu, torunianie
mogą skończyć rundę zasadniczą z 16 punktami. Zakładam, że wicemistrzowie Polski
przywiozą punkt bonusowy z Gorzowa, co nie powinno być problemem. Unia ma dość
ciężki układ. Jadą do Tarnowa, Zielonej Góry, mają u siebie Gorzów i Wrocław. To
nie są łatwe spotkania. W zasadzie trzy punkty mogą sobie na pewno dopisać tylko
za rywalizację z Gdańskiem. W ostatniej kolejce będą w Częstochowie. To nie jest
klarowna sytuacja. Takim minimum dla tej drużyny może być więcej niż 16 punktów.
Adam Skórnicki - menedżer Unii - Całe drużynie należą się gratulacje, bo
rozegraliśmy znakomite spotkanie. W trakcie pierwszych dni, odkąd pracuję w tym
klubie, udało nam się rozwiązać kilka najważniejszych spraw. Jedną z nich był
tor, który w końcu był atutem leszczyńskiej drużyny. Pojechali naprawdę na miarę
oczekiwań, potwierdzając, że potencjał zespołu jest naprawdę duży. Myślę, że
każdy życzyłby sobie tego, byśmy w meczach na własnym torze prezentowali się
właśnie tak jak na tle Unibaxu Toruń. Na pewno pomógł nam sparing z Gnieznem,
bo zawodnicy mieli okazje poznać nieco zmienioną nawierzchnię, która była
przyczepna, ale także bezpieczna. Tor był do walki i zarówno nam, jak i
przyjezdnym mógł się podobać.
Torunianie przegrali, ale trzeba przyznać, że torunianie jeżdżą pod wielką
presją. Mieli do odrobienia aż osiem ujemnych punktów, a w takim przypadku nie
można sobie pozwolić na gorszy dzień. W niedzielę wykorzystaliśmy ich lekką
zadyszkę i dzięki umiejętnościom naszych zawodników udało nam się
Kenneth Bjerre - Unia - Tor nam jak najbardziej odpowiadał. Nasza wygrana jest tym cenniejsza, że odnieśliśmy ją na tle tak trudnego rywala jak Unibax. Nie wiem jak zakończy się ten sezon, ale dzięki tej wygranej nie musimy oglądać się na innych. To spotkanie pokazało, że mamy spory potencjał. Musimy go po prostu wykorzystywać.
Przemysław Pawlicki - Unia - Dużo pracowaliśmy nad tym, żeby tor był przygotowany tak, jak na treningu. Udało nam się to, w związku z czym w końcu trafiliśmy z przełożeniami. Wygrywaliśmy starty i mogliśmy nabierać prędkości na trasie. Prawda jest jednak taka, że my mogliśmy czuć się na tym torze podobnie jak goście z Torunia, bo przejechaliśmy na tak przygotowanej nawierzchni tylko jeden trening. Brakuje nam jeszcze objeżdżenia w takich warunkach. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że to była dla nas idealna nawierzchnia. Wracamy do starego toru Unii Leszno
Piotr Pawlicki - Unia - Cieszę się, że w końcu zaprezentowałem się przyzwoicie. Dużo satysfakcji dały mi wyścigi, które wspólnie z Tobiaszem Musielakiem wygraliśmy podwójnie. Ten występ był dla mnie ważny, bo ostatnimi czasy nie wiodło mi się najlepiej. Nie do końca szło natomiast mojemu bratu. Wina leżała jednak po stronie sprzętu. Jego motocykl od wyjechania do próbnego startu zaczął wydawać jakieś dziwne dźwięki. Jestem jednak przekonany, że Piotrek się podciągnie i będzie skuteczny - dodał Przemysław Pawlicki.
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl