2014-06-08 Runda zasadnicza
KS Toruń Unibax -   Unia Leszno
 
Unibax Toruń po wygranej w Częstochowie był na fali wznoszącej. Nic więc dziwnego, że Anioły na własnym torze miały aspirację ku temu, aby poprawić swój dorobek punktowy w starciu z Unią Leszno i w końcu wyjść na dodatni bilans w ligowej tabeli. Toruńscy kibice komentowali dodatkowo pierwszy mecz na MotoArenie z nowym szkoleniowcem, który nie szedł na kompromisy, a w Częstochowie pokazał, że stawia na drużynę, a nie na nazwiska, stąd nikogo nie zdziwiło zestawienie w jednej parze Tomasza Golloba i Adriana Miedzińskiego, natomiast Emil Sajfutdinow miał przewodzić toruńskim juniorom.
Toruński team do zwycięstwa miał jednak poprowadzić Darcy Ward, który prezentował wyśmienitą formę i był zawodnikiem, którego w swym składzie chciałby mieć z pewnością każdy trener i menedżer ligowy. Ward mimo niedawnej kontuzji był w kapitalnej dyspozycji i to od niego w największym stopniu zależny był wynik drużyny.
W obozie toruńskiego rywala panowały zgoła odmienne nastroje. Unia Leszno miała za sobą porażkę na własnym torze z Unią Tarnów i była to już druga z rzędu przegrana. W wielkopolskim zespole nie brakło na domiar złego kiepskiej atmosfery i nieporozumień na torze między Nickim Pedersenem i Piotrem Pawlickim, którzy to mieli sobie nawzajem sporo do zarzucenia w kontekście jazdy parą i dla drużyny.
Lesznianie po słabym występie w meczu przeciwko tarnowianom w awizowanym zestawieniu zmienili Damiana Balińskiego na Mikkel Michelsena. Niespełna 20-letni zawodnik przeplatał jednak lepsze występy gorszymi, w na MotoArenie dostał jednak szansę i miał okazję spróbować udowodnić, że znów jest w stanie skutecznie punktować. Problemy lesznian nie zapowiadały jednak, że toruńczyków czekał łatwy mecz. Jak podkreślał trener miniżużla Jan Ząbik, dla Aniołów miał to być trudny pojedynek. Jednak toruński trener nie rozpatrywał tej rywalizacji w kontekście meczu na MotoArenie, ale w aspekcie dwumeczu i punktu bonusowego i tak komentował tę rywalizację: Można powiedzieć, że w końcu będziemy mogli znaleźć się na plusie. Odrobiliśmy osiem ujemnych oczek, ale nie możemy spocząć na laurach. Przed nami ciężkie tygodnie, w czasie których będziemy musieli piąć się w górę tabeli, dlatego niezwykle ważne będą dla nas również punkty bonusowe.
Wtórował mu Stanisław Chomski: Dwumecz z leszczynianami na pewno nie będzie łatwy. W spotkaniu u siebie musimy uzyskać jak największą przewagę, a następie spiąć się w rewanż na torze rywala. Celem minimum jest na pewno wygranie jednego meczu i zdobycie bonusa w Lesznie. Unia nie jest na pewno chłopcem do bicia i zwłaszcza mecz w Lesznie może być wyrównany. Trudno powiedzieć, czy będziemy w stanie rywalizować z nią o pięć punktów. Bardzo byśmy chcieli, ale jak pokazują ostatnie wyniki, w Ekstralidze wszystko jest możliwe.
Zatem atrakcyjne spotkanie zapowiadało się niezwykle emocjonująco. Nic więc dziwnego, że toruńscy fani wypełnili niemal po brzegi MotoArenę, bowiem chcieli obejrzeć okrągłe 300 ligowe zwycięstwo w dziejach toruńskiej drużyny na własnym obiekcie, które miało być kluczowym rozdaniem w walce o ekstraligowy play-off.
Unibax Toruń ostatecznie pokonał Unię Leszno 57:33 i wreszcie miał na koncie dwa duże punkty, ale nadal zajmował ostatnie miejsce w tabeli.
Start do pierwszego wyścigu wygrali goście, ale Darcy Ward dość szybko poradził sobie z Kennethem Bjerre. Grzegorza Zengoty Australijczyk jednak nie dogonił. Chris Holder natomiast próbował walczyć z Duńczykiem, ale bezskutecznie. Torunianie zrewanżowali się gościom w biegu juniorskim. Paweł Przedpełski i Oskar Fajfer łatwo pokonali Piotra Pawlickiego i Tobiasza Musielaka. Goście ponownie wyrównali stan meczu po biegu trzecim wygranym przez Nickiego Pedersena przed Adrianem Miedzińskim, który musiał ostro powalczyć o dwa punkty z Mikkelem Michelsenem. W stawce nie liczył się Tomasz Gollob.
Wyścig czwarty był powtarzany ze względu na upadek Musielaka. W momencie przerwania biegu Unibax prowadził podwójnie. W powtórce Przemysław Pawlicki pokonał jednak Emila Sajfutdinowa i Przedpełskiego, dlatego na tablicy wyników nadal notowano remis. Nic się nie zmieniło po wyścigu piątym, który ponownie wygrał Zengota, a Bjerre przyjechał za plecami Golloba i Miedzińskiego. Torunianie drugi raz objęli prowadzenie w meczu po biegu szóstym wygranym przez Fajfera przed Pedersenem i Sajfutdinowem. Tego prowadzenia "Anioły" nie oddały już do końca spotkania i można powiedzieć, że po tym biegu siły opuściły Unię Leszno. Od szóstej gonitwy spotkania z każdym biegiem powiększała się przewaga miejscowych. Najpierw tę przewagę powiększył Sajfutdinow z Fajferem, a chwilę późnie w biegu siódmym toruńscy Australijczycy pokonując pewnie braci Pawlickich dali sześciopunktowe prowadzenie Aniołom. W wyścigu ósmym goście wprowadzili pierwszą rezerwę taktyczną. W miejsce Bjerrego pojechał Pedersen, ale Duńczyk przegrał z Sajfutdinowem. Trzeci do mety dojechał Przedpełski, a zero po dwóch trójkach przywiózł Zengota. Torunianie prowadzili w tym momencie 28:20.
W dziewiątym biegu znowu lepiej wystartowali goście, ale Ward i Holder wyprzedzili Michelsena. W kolejnym wyścigu Miedziński i Gollobem ładnymi akcjami na pierwszym okrążeniu poradzili sobie z braćmi Pawlickimi. Spotkanie rozstrzygnęło się w biegu jedenastym wygranym podwójnie przez Sajfutdinowa i Warda nad liderami gości: Pedersenem i Zengotą. W dwunastym wyścigu wreszcie z dobrej strony pokazał się Piotr Pawlicki przyjeżdżając na metę przed Fajferem. Młodszy z leszczyńskich braci odniósł piąte zwycięstwo indywidualne dla gości w biegu trzynastym pokonując Miedzińskiego i Holdera, którzy mieli problemy z wyprzedzeniem starszego z braci. W tym momencie meczu torunianie prowadzili 48:30.
W wyścigach nominowanych "Anioły" powiększyły jeszcze swoją przewagę. W czternastym biegu Miedziński świetną akcją minął braci Pawlickich. Z Przemysławem poradził sobie także Gollob, a różnica punktowa na korzyść gospodarzy zwiększyła się do dwudziestu. Ostatni wyścig miał swoje dwie odsłony. W pierwszej, Zengota spowodował upadek Sajfutdinowa i został wykluczony. W powtórce świetnie pierwszy łuk rozegrali Ward i toruński Rosjanin przywożąc pewne podwójne zwycięstwo nad Pedersenem. Ostatecznie "Anioły" pokonały "Byki" 57:33.

Zwycięstwo Aniołów było bezapelacyjne, jednak trzeba jednak przyznać, że w początkowej części zawodów nic nie zapowiadało tak korzystnego dla Unibaxu Toruń wyniku końcowego. Wszystko za sprawą tercetu Unii Leszno: Nicki Pedersen - Przemysław Pawlicki - Grzegorz Zengota, którzy po dwóch seriach startów łącznie mieli na swoich kontach cztery "trójki". Kapitalna jazda zwłaszcza tego ostatniego musiała wprawiać torunian w zdumienie. Obecny sezon, mówiąc delikatnie, nie jest tym wymarzonym dla 26-letniego zielonogórzanina. W pierwszej fazie meczu Zengota okazał się lepszy od np. świetnego w tym roku Darcy'ego Warda, czy powracającego do wysokiej formy Adriana Miedzińskiego. Ostatecznie w zespole Unii tylko Nicki Pedersen przez całe zawody był groźny dla zawodników gospodarzy i dlatego okazał się najskuteczniejszym żużlowcem gości. Niestety w ekipie leszczyńskiej zawiódł przede wszystkim, zdobywca 16 punktów w ostatnim meczu w Toruniu, Kenneth Bjerre. Tylko jeden start był udany dla starszego z braci Pawlickich, natomiast kompletnie nie radziła sobie "druga linia" w osobach Tobiasza Musielaka i Mikkela Michelsena.
Unibax Toruń stanowił monolit. Kolejne udane zawody zaliczyła trójka: Ward, Miedziński, Emil Sajfutdinow. Nieco gorzej, choć dużo lepiej niż w meczach wyjazdowych pojechał Tomasz Gollob, a występ Chrisa Holdera także należy uznać za satysfakcjonujący. W zespole z Torunia zachwycili jednak juniorzy, trzymający początkowo wynik w okolicach remisu. Oskar Fajfer - Paweł Przedpełski doskonale radzili sobie z lesznianami, a dwudziestoletni gnieźnianin w szóstym wyścigu pokonując trzykrotnego mistrza świata Nickiego Pedersena jakby ten był zaledwie szkółkowiczem wrodził w stan euforii toruńską publiczność.

Dwumecz z Unibaxu z  Unią był jednym z kluczowych w stosunku walki o fazę play - off. Torunianie, aby zachować szansę na awans do najlepszej czwórki sezonu musieli z Leszna wywieźć bonus i liczyć na korzystny układ innych spotkań lub musieli poprosi wygrać spotkanie rewanżowe.

Po zawodach powiedzieli:
Stanisław Chomski
- trener Unibaxu - Po laniu, jakie Unia dostała przed tygodniem na własnym torze, ja mimo wszystko spodziewałem się trudnego meczu. Na początku bardzo fajnie pojechała młodzież, która utrzymała wynik, bo pierwszy bieg przegraliśmy i wszystko było wokół remisu. W drugiej fazie zawodów było już lepiej, to my wyprzedzaliśmy przeciwników na dystansie. Było dużo ciekawych i interesujących biegów.
Jeśli chodzi o tor to zawsze staramy się przygotować go jednakowo, jednak nie mamy wpływu na pogodę, a ta była typowo letnia, można powiedzieć plażowa. Trudno dogodzić wszystkim zawodnikom, bo jest pięciu doskonałych seniorów, dwóch bardzo dobrych juniorów i tak prawdę mówiąc każdy z nich zasługiwał na ten piąty start, ale zasada jest prosta - jadą najlepsi. Cieszę się, że zawodnicy wymieniali między sobą uwagi i z biegu na bieg lepiej startowali, bo starty były naszą piętą achillesową. Niemniej jednak nie jesteśmy przyzwyczajeni do tak szybkiego puszczanie taśmy startowej przez sędziego.
Do Leszna jedziemy po wygraną i myślę, że każdy trener czy menadżer drużyny powtarza to swoim zawodnikom. Każde zwycięstwo realnie przybliża nas do pierwszej czwórki. Nigdzie nie jest łatwo. Unibax to jest tzw. zespół gwiazd i każdy rywal wyjątkowo się mobilizuje na pojedynek z nami, ale myślę, że damy radę.

Sławomir Kryjom - Unibax - Na pewno nie przyjechał do nas słaby zespół. Na początku meczu goście wygrywali biegi i potrafili dotrzymać nam kroku. Korekty przy sprzęcie dały jednak zamierzone efekty. Wygraliśmy i jesteśmy bardzo zadowoleni, że potrafiliśmy znaleźć lepsze ustawienia od przeciwnika.
W Lesznie czeka nas trudne spotkanie. Nikt nam za darmo nie da zwycięstwa. Musimy się solidnie przygotować do tego meczu. Oby tendencja zwyżkowa, która ma ostatnio miejsce w naszym wykonaniu, została utrzymana. Dla nas jednak ten mecz nie będzie kluczowy. Przed nami wiele ciężkich spotkań i jeśli chcemy myśleć o czwórce, to musimy wygrać wiele meczów. Ten w Lesznie jest tylko jednym z nich.
Nie demonizowałbym leszczyńskiego toru. Podczas ostatniego meczu z Grupą Azoty Unią Tarnów był on bardzo dobry. Zobaczymy, co zastaniemy. Na pewno pojedziemy na tym, co będzie. Mamy wielu dobrych zawodników w składzie, którzy potrafią jeździć na różnych nawierzchniach. Z pewnością sobie poradzimy. Rozważamy różne warianty, aczkolwiek trening wyjazdowy przed meczem z Częstochową okazał się skuteczny i bardziej ku temu rozwiązaniu będziemy się skłaniać. Wkrótce ostatecznie dopracujemy plan naszych przygotowań i choć jest on jest w zasadzie jasny, to trzeba dograć szczegóły. Na ten moment wiemy, że w przygotowaniach nie wezmą udziału nasi Australijczycy, którzy będą startować w Grand Prix. Będziemy jednak pracować z tymi, którzy są na miejscu. Myślę, że optymalnie wszystko poukładamy.

Adrian Miedziński - Unibaxu - Mamy zupełnie inną pogodę niż wtedy, gdy pojechaliśmy na MotoArenie ostatni mecz, jest teraz zdecydowanie cieplej. Trzeba było więc korygować ustawienia w motocyklach, ale znaleźliśmy o co chodzi i wtedy zyskaliśmy przewagę, następnie była już ona coraz większa. Cieszymy się bardzo ze zwycięstwa.

Emil Sajfutdinow - Unibax - Ze swojej postawy jestem zadowolony. Początkowo było nieźle, gdyż przyjechałem drugi za plecami Przemka Pawlickiego. W drugim swoim starcie pogubiłem się nieco w ustawieniach, ale na szczęście później się odnalazłem i było już dobrze. Najważniejsze są dwa duże punkty za wygrany mecz. Było ciężko, ale udało się i zwyciężyliśmy. Szczerze mówiąc, to od samego początku rozgrywek, każdy w naszej drużynie był nastawiony na dobry wynik. Niestety, nie wszystko nam się układało. W tej chwili radzimy sobie zdecydowanie lepiej, a atmosfera w drużynie? Taka jak była wcześniej - bardzo dobra. Chłopacy są dobrze przygotowani i wszyscy, jako zespół, pracują na korzystny wynik. Każdy z nas jedzie na 100 proc. Nie ma tak, że ktoś przed meczem kalkuluję - i mówi sobie, że pojedzie na 50 albo 60 procent. Wszyscy chcemy wygrywać, tu nie ma mowy o jakimś odpuszczaniu. W spotkaniu z Unią Leszno pokazaliśmy, że możemy jechać bardzo dobrze. Cieszę się, że i ja zdobyłem ważne punkty. Oby tak dalej.
Najważniejsze żeby kibice nas wspierali. To bardzo fajne uczucie przyjeżdżać na taki piękny obiekt, gdzie frekwencja jest na wysokim poziomie. Gdy cały stadion skanduje twoje nazwisko, to naprawdę jest miłe, daje większego kopa. Z drugiej strony, to także powoduje nieco większy stres, ale tym bardziej zawodnik chce się pokazać z jak najlepszej strony. Dla takiej publiczności warto się starać jechać jeszcze lepiej

Piotr Rusiecki - prezes Unii - Zaczęliśmy obiecująco. Do pewnego momentu wszystko szło dobrze. Wynik był dobry, ale nagle wszystko się posypało. Trudno mi powiedzieć, co się stało. W meczu sztabowi szkoleniowemu Byków pomagał Adam Skórnicki. Zobaczymy, co będzie dalej w tym temacie. Żadne decyzje nie zapadły. Kiedy to się wydarzy, to na pewno o tym poinformujemy. Uważam, że brakuje nam formy albo szybkości. Proszę nie winić toru czy nie zrzucać nic na atmosferę w zespole. To nie ma żadnego związku z tym, co się dzieje. Zawodnicy muszą zacząć jechać. Nie twierdzę, że problemem jest dyspozycja żużlowców. Na ten moment żaden z nich nie może jednak trafić z silnikami. To jest nasz największy kłopot. W następnym meczu będziemy mieli rewanż z Aniołami i będzie to bardzo ważne spotkanie, dlatego musimy zrobić wszystko, żeby je wygrać. Cały plan przygotowań zostanie ułożony w najbliższym czasie. Na pewno będziemy dużo trenować. Będzie też sporo zmian, związanych między innymi z torem.

Paweł Jąder - kierownik Unii - Początek zawodów układał się dla nas dobrze, można powiedzieć że dotrzymywaliśmy kroku silnej drużynie z Torunia. W drugiej części meczu już tak udanie nie było. Co mogę powiedzieć, układało się to dobrze, ale torunianie skorygowali swoje ustawienia, a nam było z tym ciężko. Gratuluję drużynie toruńskiej, jechała w tych zawodach bardzo dobrze.

Grzegorz Zengota - Unia - Po dwóch pierwszych wyścigach poszedłem na wewnętrzne pola, które były nieco twardsze i moje ustawienia się już nie sprawdziły, przestałem tak dobrze wyjeżdżać ze startu. Po trzecim biegu zmieniłem więc ustawienia, ale popełniłem błąd, poszedłem w dół, czyli osłabiłem motocykl, i to kompletnie się nie sprawdziło. Na ostatni bieg wróciłem do tych ustawień, które miałem na początku, wygrałem nawet start, ale Nicki Pedersen mnie chyba nie zauważył i pojechał trochę szerzej. Na koniec był jeszcze upadek, wszedłem pod Emila Sajfutdinowa za ostro, wjechałem wtedy w krawężnik na prostym motocyklu. Jakby nie patrzeć to moja wina i słusznie, że zostałem wykluczony.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt