Zwycięstwo Aniołów było
bezapelacyjne, jednak trzeba jednak przyznać, że w początkowej części
zawodów nic nie zapowiadało tak korzystnego dla Unibaxu Toruń wyniku końcowego.
Wszystko za sprawą tercetu Unii Leszno: Nicki Pedersen - Przemysław Pawlicki -
Grzegorz Zengota, którzy po dwóch seriach startów łącznie mieli na swoich
kontach cztery "trójki". Kapitalna jazda zwłaszcza tego ostatniego musiała
wprawiać torunian w zdumienie. Obecny sezon, mówiąc delikatnie, nie jest tym
wymarzonym dla 26-letniego zielonogórzanina. W pierwszej fazie meczu Zengota
okazał się lepszy od np. świetnego w tym roku Darcy'ego Warda, czy powracającego
do wysokiej formy Adriana Miedzińskiego. Ostatecznie w zespole Unii tylko Nicki
Pedersen przez całe zawody był groźny dla zawodników gospodarzy i dlatego okazał
się najskuteczniejszym żużlowcem gości. Niestety w ekipie leszczyńskiej zawiódł
przede wszystkim, zdobywca 16 punktów w ostatnim meczu w Toruniu, Kenneth Bjerre.
Tylko jeden start był udany dla starszego z braci Pawlickich, natomiast
kompletnie nie radziła sobie "druga linia" w osobach Tobiasza Musielaka i
Mikkela Michelsena.
Unibax Toruń stanowił monolit. Kolejne udane zawody zaliczyła trójka:
Ward, Miedziński, Emil Sajfutdinow. Nieco gorzej, choć dużo lepiej niż w meczach
wyjazdowych pojechał Tomasz Gollob, a występ Chrisa Holdera także należy uznać
za satysfakcjonujący. W zespole z Torunia zachwycili jednak juniorzy, trzymający
początkowo wynik w okolicach remisu. Oskar Fajfer - Paweł Przedpełski doskonale
radzili sobie z lesznianami, a dwudziestoletni gnieźnianin w szóstym wyścigu
pokonując trzykrotnego mistrza świata Nickiego Pedersena jakby ten był zaledwie
szkółkowiczem wrodził w stan euforii toruńską publiczność.
Dwumecz z Unibaxu z Unią był jednym z kluczowych w stosunku walki o fazę play - off. Torunianie, aby zachować szansę na awans do najlepszej czwórki sezonu musieli z Leszna wywieźć bonus i liczyć na korzystny układ innych spotkań lub musieli poprosi wygrać spotkanie rewanżowe.
Po zawodach powiedzieli:
Stanisław Chomski - trener Unibaxu - Po laniu, jakie Unia dostała
przed tygodniem na własnym torze, ja mimo wszystko spodziewałem się trudnego
meczu. Na początku bardzo fajnie pojechała młodzież, która utrzymała wynik, bo
pierwszy bieg przegraliśmy i wszystko było wokół remisu. W drugiej fazie zawodów
było już lepiej, to my wyprzedzaliśmy przeciwników na dystansie. Było dużo
ciekawych i interesujących biegów.
Jeśli chodzi o tor to zawsze staramy się przygotować go jednakowo, jednak nie
mamy wpływu na pogodę, a ta była typowo letnia, można powiedzieć plażowa. Trudno
dogodzić wszystkim zawodnikom, bo jest pięciu doskonałych seniorów, dwóch bardzo
dobrych juniorów i tak prawdę mówiąc każdy z nich zasługiwał na ten piąty start,
ale zasada jest prosta - jadą najlepsi. Cieszę się, że zawodnicy wymieniali
między sobą uwagi i z biegu na bieg lepiej startowali, bo starty były naszą
piętą achillesową. Niemniej jednak nie jesteśmy przyzwyczajeni do tak szybkiego
puszczanie taśmy startowej przez sędziego.
Do Leszna jedziemy po wygraną i myślę, że każdy trener czy menadżer drużyny
powtarza to swoim zawodnikom. Każde zwycięstwo realnie przybliża nas do
pierwszej czwórki. Nigdzie nie jest łatwo. Unibax to jest tzw. zespół gwiazd i
każdy rywal wyjątkowo się mobilizuje na pojedynek z nami, ale myślę, że damy
radę.
Sławomir Kryjom - Unibax - Na
pewno nie przyjechał do nas słaby zespół. Na początku meczu goście wygrywali
biegi i potrafili dotrzymać nam kroku. Korekty przy sprzęcie dały jednak
zamierzone efekty. Wygraliśmy i jesteśmy bardzo zadowoleni, że potrafiliśmy
znaleźć lepsze ustawienia od przeciwnika.
W Lesznie czeka nas trudne spotkanie. Nikt nam za darmo nie da zwycięstwa.
Musimy się solidnie przygotować do tego meczu. Oby tendencja zwyżkowa, która ma
ostatnio miejsce w naszym wykonaniu, została utrzymana. Dla nas jednak ten mecz
nie będzie kluczowy. Przed nami wiele ciężkich spotkań i jeśli chcemy myśleć o
czwórce, to musimy wygrać wiele meczów. Ten w Lesznie jest tylko jednym z nich.
Nie demonizowałbym leszczyńskiego toru. Podczas ostatniego meczu z Grupą Azoty
Unią Tarnów był on bardzo dobry. Zobaczymy, co zastaniemy. Na pewno pojedziemy
na tym, co będzie. Mamy wielu dobrych zawodników w składzie, którzy potrafią
jeździć na różnych nawierzchniach. Z pewnością sobie poradzimy. Rozważamy różne
warianty, aczkolwiek trening wyjazdowy przed meczem z Częstochową okazał się
skuteczny i bardziej ku temu rozwiązaniu będziemy się skłaniać. Wkrótce
ostatecznie dopracujemy plan naszych przygotowań i choć jest on jest w zasadzie
jasny, to trzeba dograć szczegóły. Na ten moment wiemy, że w przygotowaniach nie
wezmą udziału nasi Australijczycy, którzy będą startować w Grand Prix. Będziemy
jednak pracować z tymi, którzy są na miejscu. Myślę, że optymalnie wszystko
poukładamy.
Adrian Miedziński - Unibaxu - Mamy zupełnie inną pogodę niż wtedy, gdy pojechaliśmy na MotoArenie ostatni mecz, jest teraz zdecydowanie cieplej. Trzeba było więc korygować ustawienia w motocyklach, ale znaleźliśmy o co chodzi i wtedy zyskaliśmy przewagę, następnie była już ona coraz większa. Cieszymy się bardzo ze zwycięstwa.
Emil Sajfutdinow - Unibax - Ze
swojej postawy jestem zadowolony. Początkowo było nieźle, gdyż przyjechałem
drugi za plecami Przemka Pawlickiego. W drugim swoim starcie pogubiłem się nieco
w ustawieniach, ale na szczęście później się odnalazłem i było już dobrze.
Najważniejsze są dwa duże punkty za wygrany mecz. Było ciężko, ale udało się i
zwyciężyliśmy. Szczerze mówiąc, to od samego początku rozgrywek, każdy w naszej
drużynie był nastawiony na dobry wynik. Niestety, nie wszystko nam się układało.
W tej chwili radzimy sobie zdecydowanie lepiej, a atmosfera w drużynie? Taka jak
była wcześniej - bardzo dobra. Chłopacy są dobrze przygotowani i wszyscy, jako
zespół, pracują na korzystny wynik. Każdy z nas jedzie na 100 proc. Nie ma tak,
że ktoś przed meczem kalkuluję - i mówi sobie, że pojedzie na 50 albo 60
procent. Wszyscy chcemy wygrywać, tu nie ma mowy o jakimś odpuszczaniu. W
spotkaniu z Unią Leszno pokazaliśmy, że możemy jechać bardzo dobrze. Cieszę się,
że i ja zdobyłem ważne punkty. Oby tak dalej.
Najważniejsze żeby kibice nas wspierali. To bardzo fajne uczucie przyjeżdżać na
taki piękny obiekt, gdzie frekwencja jest na wysokim poziomie. Gdy cały stadion
skanduje twoje nazwisko, to naprawdę jest miłe, daje większego kopa. Z drugiej
strony, to także powoduje nieco większy stres, ale tym bardziej zawodnik chce
się pokazać z jak najlepszej strony. Dla takiej publiczności warto się starać
jechać jeszcze lepiej
Piotr Rusiecki - prezes Unii - Zaczęliśmy obiecująco. Do pewnego momentu wszystko szło dobrze. Wynik był dobry, ale nagle wszystko się posypało. Trudno mi powiedzieć, co się stało. W meczu sztabowi szkoleniowemu Byków pomagał Adam Skórnicki. Zobaczymy, co będzie dalej w tym temacie. Żadne decyzje nie zapadły. Kiedy to się wydarzy, to na pewno o tym poinformujemy. Uważam, że brakuje nam formy albo szybkości. Proszę nie winić toru czy nie zrzucać nic na atmosferę w zespole. To nie ma żadnego związku z tym, co się dzieje. Zawodnicy muszą zacząć jechać. Nie twierdzę, że problemem jest dyspozycja żużlowców. Na ten moment żaden z nich nie może jednak trafić z silnikami. To jest nasz największy kłopot. W następnym meczu będziemy mieli rewanż z Aniołami i będzie to bardzo ważne spotkanie, dlatego musimy zrobić wszystko, żeby je wygrać. Cały plan przygotowań zostanie ułożony w najbliższym czasie. Na pewno będziemy dużo trenować. Będzie też sporo zmian, związanych między innymi z torem.
Paweł Jąder - kierownik Unii - Początek zawodów układał się dla nas dobrze, można powiedzieć że dotrzymywaliśmy kroku silnej drużynie z Torunia. W drugiej części meczu już tak udanie nie było. Co mogę powiedzieć, układało się to dobrze, ale torunianie skorygowali swoje ustawienia, a nam było z tym ciężko. Gratuluję drużynie toruńskiej, jechała w tych zawodach bardzo dobrze.
Grzegorz Zengota - Unia - Po dwóch pierwszych wyścigach poszedłem na wewnętrzne pola, które były nieco twardsze i moje ustawienia się już nie sprawdziły, przestałem tak dobrze wyjeżdżać ze startu. Po trzecim biegu zmieniłem więc ustawienia, ale popełniłem błąd, poszedłem w dół, czyli osłabiłem motocykl, i to kompletnie się nie sprawdziło. Na ostatni bieg wróciłem do tych ustawień, które miałem na początku, wygrałem nawet start, ale Nicki Pedersen mnie chyba nie zauważył i pojechał trochę szerzej. Na koniec był jeszcze upadek, wszedłem pod Emila Sajfutdinowa za ostro, wjechałem wtedy w krawężnik na prostym motocyklu. Jakby nie patrzeć to moja wina i słusznie, że zostałem wykluczony.
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl