2014-05-11 Runda zasadnicza
KS Toruń Unibax - Grupa Azoty Unia Tarnów
 
Przed kolejnym meczem oprócz problemów kadrowych wynikających z kontuzji, w szeregach toruńskich doszło do przetasowań na szczeblach decyzyjnych. Po porażce w Zielonej Górze, Mateusz Kurzawski przestał pełnić funkcję prezesa klubu. Dotychczasowy sternik zrezygnował z pełnienia tej funkcji, a jego obowiązki przejął wiceprezes Tomasz Kaczyński. Mateusz Kurzawski prezesem Unibaxu był od października 2012 roku. Na stanowisku tym zastąpił Wojciecha Stępniewskiego, który z pracy w toruńskim klubie zrezygnował na rzecz funkcji prezesa w Speedway Ekstralidze.

Nowy prezes Unibaxu Tomasz Kaczyński już pierwszego dnia urzędowania zapowiedział, że rozwiąże problem prowadzenia zespołu podczas meczów. Dotychczasowy menedżer zespołu Sławomir Kryjom nie mógł przebywać w parkingu podczas spotkań. To efekt kary, jaką dostał za oddanie walkowera w ubiegłorocznym finale. Na złagodzenie wyroku raczej nie ma co liczyć, a okazało się, że jednak brak menedżera podczas meczów w parkingu to spory problem. Prowadzenie drużyny "przez komórkę" (dodatkowo, w przypadku meczu w Zielonej Górze - z Torunia, bo Kryjom nie został w ogóle przez gospodarzy wpuszczony na stadion) się nie sprawdziło. Zawodnicy narzekali na to, że nie było kogoś, kto udzieliłby im rad i skonsolidował zespół w trudnych momentach.
Problem doboru menadżera polegał jednak na tym, że na żużlowym rynku brakowało wolnych osób znających się na żużlu, które dałyby nadzieję, że podołają zadaniu prowadzenia drużyny złożonej ze światowych gwiazd, z których każda jest sporą indywidualnością.
Na miejscu był "sprawdzony" w bojach Jacek Gajewski, ale jego powrót do Unibaxu był praktycznie wykluczony, bowiem nie chciała tego ani jedna, ani druga strona. Jedną z przyczyn było to, że Gajewski i Tomasz Gollob nie pałali do siebie szczególną sympatią, a to mogłoby utrudniać współpracę. Poza tym menedżer chciałby mieć zapewne daleko posuniętą autonomię, co raczej w toruńskim klubie by nie przeszło. Wolny był też Czesław Czernicki, były opiekun drużyn z Zielonej Góry, Wrocławia, Częstochowy, Piły, Rybnika, Leszna i Gorzowa. Generalnie jednak tematu jego pracy w Toruniu nie było z powodu dość trudnego charakteru szkoleniowca. Zatem toruńscy decydenci szukali kolejnych rozwiązań.

Po zaledwie jednej wygranej i aż dwóch porażkach toruńczycy z dorobkiem minus sześć punktów zajmowali ostatnie miejsce w tabeli. Słów krytyki nie szczędził drużynie i klubowi były trener Mirosław Kowalik: Unibax ma jeszcze iluzoryczne szanse na play-off. Ta drużyna, w tej formie, nie jest w stanie punktować na wyjazdach, a to jest klucz do awansu play-off. Może we Wrocławiu wygramy, ale i to nie jest pewne. Zawodnicy są jednak głodni sukcesów i dobro zespołu leży im na sercu. Według mnie ta drużyna rozłazi się w rękach i nie ma ducha, ojca, kogoś, kto by ją zmobilizował, scementował i poprowadził do sukcesu. W przypadku Unibaxu za dużo do powiedzenia mają w klubie osoby, które nie znają się na żużlu, nigdy wcześniej nie miały z nim do czynienia, ale próbują biznesowy model działania przełożyć wprost na klub. A nie da się tak zrobić ze wszystkim. Poza tym w Toruniu nie ma atmosfery. To znaczy jest, ale dość napięta. Jeden drugiego się boi, niektórzy wydają się zaszczuci i wygląda to tak, że każdy sobie rzepkę skrobie. Zawodnicy przyjeżdżają, startują i ich nie ma. Wiem, że dostają wypłaty na drugi dzień po meczu. Problem w tym, że o profesjonalizmie niektórych żużlowców można by długo dyskutować. Jest trochę tak, jak napisał w swoim oświadczeniu Karkosik. Niektórzy żużlowcy traktują ten klub wyłącznie jak bankomat. I teraz możemy wrócić do tych pytań o koncepcję budowy zespołu. Ja bym postawił na taką patriotyczną, lokalną nutę. Trzeba nam więcej takich, którzy kochają ten klub całym sercem. Od jednego z działaczy ciągle tylko słyszałem, że on sobie juniorów kupi, a ja wolałbym ich wyszkolić. Tym bardziej że zdolnych chłopaków nie brakuje. Marcin Kościelski, Dawid Krzyżanowski, Marcin Turowski, Paweł Wolender czy Igor Kopeć - to młodzi zawodnicy, w których warto zainwestować.
Błąd tkwi również w przygotowaniu toru. Robimy w Toruniu nawierzchnię twardą, równą i fajną do ścigania. Zawodnicy nabrali już pewnych nawyków w sposobie przygotowania sprzętu i zachowania w trakcie jazdy. Jednak ten sprzęt i ta sylwetka kompletnie nie sprawdzają się na innych torach, bo tam trzeba się zachować inaczej. Nasz tor to broń obosieczna, bo daje nam komfort w domu, ale powoduje kompletne zagubienie na wyjazdach. Strach pomyśleć co będzie, jak inni połapią się w ustawieniach na MotoArenę. Wtedy także u siebie możemy zacząć przegrywać, a to już nie będzie wesołe.

W ostrych słowach Kowalika było sporo prawdy, ale zespół musiał przygotowywać się do kolejnego spotkania, a po porażce w z Falubazem Zielona Góra, Anioły nie mogły pozwolić sobie na stratę punktów, a musiały dodatkowo szukać punktów bonusowych. Nie było to jednak zadanie łatwe bowiem kolejny rywali Unia Tarnów jak dotąd nie znalazł jeszcze pogromcy, a forma toruńskich liderów daleka była od optymalnej. Co więcej, w toruńskiej drużynie brakowało prawdziwego lidera. W tej roli w Gdańsku i w Zielonej Górze kompletnie nie radził sobie Tomasz Gollob, który łącznie zdobył zaledwie 7 "oczek". W meczu z zielonogórskim Falubazem ciężar zdobywania punktów próbował udźwignąć Chris Holder, ale wyszło to przeciętnie. Jeśli dorzucić do tego kłopoty sprzętowe, z jakimi od początku sezonu borykał się Adrian Miedziński, wówczas wyłaniał się obraz drużyny, pozbawionej torowego przywództwa.
Takich problemów było próżno szukać w Tarnowie. Drużyna prowadzona przez trenera Marka Cieślaka wygrała wszystkie swoje dotychczasowe mecze. Na inaugurację sezonu 2014 Jaskółki niespodziewanie, choć zasłużenie zwyciężyły w Zielonej Górze, czym jednoznacznie już od progu sezonu zasygnalizowały wysoką formę. W dwóch kolejnych meczach rozgrywanych w Mościcach, tarnowianie wręcz rozbili swoich rywali. O ile wysokie zwycięstwo (63:27) z zespołem gdańskiego Wybrzeża dziwić nie mogło, o tyle rozmiary wygranej (59:31) z silną drużyną Stali Gorzów, musiały budzić respekt.
W Toruniu dodatkowo część zawodników narzeka na niewyleczone kontuzje, ale najbardziej cierpiał Darcy Ward, który właśnie ze względu na problemy zdrowotne, nie mógł wziąć udziału w potyczce z Jaskółkami. 22-letni żużlowiec upadł za sprawą Martina Smolińskiego, podczas Grand Prix Nowej Zelandii w Auckland i doznał złamania kciuka, a także nabawił się urazu kolana, który był groźniejszy niż się początkowo wydawało. Australijczyk co prawda z kontuzją wystąpił w Grand Prix Europy w Bydgoszczy, w którym zajął drugą pozycję i w klasyfikacji generalnej awansował na siódmą lokatę i wziął też udział w dwóch meczach Ekstraligi, ale jego stan zdrowia nie był najlepszy. O ile nie było już praktycznie śladu po złamaniu kciuka, o tyle "Darky'emu" dokuczał uraz więzadła w lewym kolanie. W tych okolicznościach Unibax chciał i musiał powtórzyć zeszłoroczny wynik konfrontacji toruńsko-tarnowskiej na MotoArenie, kiedy to żużlowcy z aniołem na plastronie odnieśli przekonujące zwycięstwo 57:33, jednak zadanie to było prawdziwym "Mission Impossible" i miał to być prawdziwy test toruńskiego dream teamu przez lidera tabeli. Ostatecznie torunianie po zaciętym meczu zdołali pokonać tarnowskie Jaskółki 48:42. W zespole gospodarzy najlepszy okazał się Emil Sajfutdinow. Wśród gości doskonale spisali się Martin Vaculik i Greg Hancock.

Spotkanie rozpoczęło się od remisu po bardzo pewnym zwycięstwie Martina Vaculika nad Wiktorem Kułakowem i Chrisem Holderem. Gospodarze po raz pierwszy objęli prowadzenie po wyścigu młodzieżowym, gdy Paweł Przedpełski i Oskar Fajfer łatwo poradzili sobie z Kacprem Gomólskim i Ernestem Kozą. W kolejnym biegu ze startu wystrzelił Greg Hancock, a torunianie starali się pilnować remisu. Artiom Łaguta wyprzedził jednak Adriana Miedzińskiego, dzięki czemu goście odrobili połowę strat. Różnica punktowa nie zmieniła się po dwóch następnych wyścigach, w których indywidualne zwycięstwa zanotowali tarnowianie: Janusz Kołodziej i Vaculik. W szóstym biegu ponownie łatwo wygrał Hancock, a Fajfer przyjechał przed Łagutą. Ostatnie miejsce zajął bezbarwny na początku spotkania Tomasz Gollob. Torunianie kolejny raz objęli prowadzenie po niespodziewanej podwójnej wygranej Kułakowa i Holdera nad Gomólskim i Kołodziejem. Po siedmiu biegach "Anioły" prowadziły 23:19.
W ósmym wyścigu swoje trzecie bezproblemowe zwycięstwo odniósł Vaculik, ale Buczkowski trzeci raz przyjechał ostatni. Goście doprowadzili do remisu po dziewiątym biegu, w którym Łaguta i Hancock pokonali Holdera z Kułakowem. Torunianie odzyskali prowadzenie po dziesiątym wyścigu i nie oddali go do końca meczu. Miedziński poradził sobie z Kołodziejem, a Sajfutdinow pewnie dojechał trzeci. Wynik meczu brzmiał 31:29 dla "Aniołów".
W jedenastym biegu Gollob i Fajfer długo prowadzili podwójnie, ale senior nie pomagał juniorowi, co wykorzystał Gomólski. Ostatni dojechał Łaguta. Młodzieżowcy obu ekip stoczyli ładną walkę o jeden punkt w kolejnym wyścigu. Tym razem ponownie Gomólski minął na dystansie Fajfera, dzięki czemu prowadzenie torunian zmalało do dwóch punktów (37:35). Jednak w starciu gigantów w biegu trzynastym Sajfutdinow z Holderem podwójnie pokonali Hancocka z Kołodziejem powiększając prowadzenie Unibaxu do sześciu punktów (42:36).
Taka różnica punktowa upoważniała trenera gości Marka Cieślaka do wprowadzenia rezerwy taktycznej w wyścigach nominowanych. Selekcjoner reprezentacji Polski skorzystał oczywiście z tej możliwości desygnując do walki dwukrotnie Hancocka i Vaculika. Manewr ten nie udał się tarnowianom, gdyż oba biegi nominowane zakończyły się remisami. Najpierw wygrał Gollob, który po fatalnym początku meczu znalazł ustawienia na MotoArenę i zapisał na swoim koncie dwie trójki. W ostatnim wyścigu zwyciężył Hancock, ale Sajfutdinow i Miedziński przywieźli na czwartej pozycji świetnego na MotoArenie Vaculika.
Ostatecznie Unibax Toruń pokonał Grupę Azoty Unię Tarnów 48:42.

Kluczem do zwycięstwa Unibaxu okazała się równa jazda całej drużyny. W toruńskiej ekipie zdecydowanie jednak brakowało lidera, który byłby w stanie poprowadzić Unibax do wyższej wygranej z Jaskółkami. Każdy z seniorów zaliczył słabszy bieg. Warto zauważyć, że żaden z zawodników gospodarzy nie osiągnął indywidualnie dwucyfrowego wyniku. Niemniej jednak bardzo dobre wrażenie na kibicach zgromadzonych na MotoArenie wywarł Wiktor Kułakow. Młody Rosjanin po raz drugi pokazał, że jest pewnym punktem toruńskiej drużyny. Co może martwić gospodarzy to słaby początek zawodów w wykonaniu Tomasza Golloba. Jednak bieg czternasty, w którym to zapewnił zwycięstwo miejscowym spowodował, że kiepski początek został mu zapewne wybaczony. Zwycięstwo oznacza, ze torunianie odrobili już połowę z ośmiu minusowych punktów zasądzonych im w ramach kary za ucieczkę z Wielkiego Finału rozgrywek minionego sezonu. Gdyby Anioły przegrały potyczkę z Jaskółkami, byłoby bardzo źle. Wygrana jednak dawała ciągle nadzieję na play-off, zwłaszcza że pozostali ekstraligowi rywale specjalnie nie utrudniali tego zadania toruńczykom i dzielili się punktami co było korzystne dla drużyny z miasta Kopernika. Ponadto zwycięstwo nad tarnowianami dało drużynie Unibaxu pewności siebie. I to było chyba najważniejsze.
Mocnymi punktami gości byli Martin Vaculik i Greg Hancock. Ten pierwszy, mimo że dotychczas nie spisywał się najlepiej na MotoArenie, zdołał wywalczył czternaście punktów w sześciu startach. Słowak dysponował niezłym refleksem na starcie i niesamowicie szybkim sprzętem. Obcokrajowiec Jaskółek wyraźnie odjeżdżał na prostych swoim rywalom. Vaculik dał się pokonać dopiero w biegach nominowanych. W drużynie Marka Cieślaka zdecydowanie zawiódł Krzysztof Buczkowski, który dotychczas dobrze spisywał się na toruńskim torze. Wychowanek grudziądzkiego klubu w trzech swoich biegach dojeżdżał do mety daleko za pozostałymi zawodnikami. Lepszej postawy tarnowianie spodziewali się po Januszu Kołodzieju, który po udanym początku zwodów, w kolejnych swoich biegach borykał się z słabo spisującym się sprzętem.

Po spotkaniu powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener Unibaxu - Nie wybiegajmy zbyt daleko w przyszłość. Skupmy się na najbliższych zawodach, które musimy wygrać. Nie ma łatwych meczów. Wszystkie będą trudne. U nas jest jeszcze szpital. Brak Darcy'ego Warda stawia nas w nieco gorszym położeniu. Nasi zawodnicy stanęli jednak na wysokości zadania, pomagali sobie wzajemnie, i o to chodzi. Trzeba, by się rozumieli, a przede wszystkim walczyli do samego końca. W drugiej części zawodów poprawiliśmy wyjścia spod taśmy, które były bardzo ważnym elementem na tym torze. Jedziemy dalej, chcemy wygrywać, a czy się uda, to już czas pokaże. Sport dlatego jest piękny, bo jest nieprzewidywalny. Najważniejsze, że kontuzje już nie zostają w głowach. Jeśli Darcy zdecyduje, że może jechać, to będzie to dla nas dobra informacja. Co do Emila, to widać, że to jeszcze nie jest to, ale z meczu na mecz, z biegu na bieg powinno być lepiej - we wtorek jedzie w Szwecji, później będzie trenował u nas przed spotkaniem z Gorzowem. Tomasz Gollob? Ma problem z silnikami, ale przyrzekł, że będzie cały tydzień pracował, by wybrać te najlepsze, tak na MotoArenę, jak i na mecze wyjazdowe. Kułakow z kolei potrzebuje doświadczenia. Nie ma sensu ukrywać, że na tle innych zawodników z zespołu, brakuje mu doświadczenia, jakie zdobywa się poprzez starty w Ekstralidze. Nie można więc oczekiwać, że od razu będzie robił mnóstwo punktów. Nie mamy wątpliwości, że Kułakow jest zdolnym zawodnikiem. Już w czasie naszych sparingów pokazywał się z całkiem dobrej strony. Obecnie musi jak najwięcej trenować i to jest w jego przypadku najważniejsze.

Sławomir Kryjom - Unibaxu - Wobec wszystkich naszych problemów uważam, że zespół spisał się nieźle. Jeżeli zawodnicy narzekają na zdrowie, to ciężko o dobry rezultat. Nawet gdybyśmy mieli siedmiu mistrzów świata w składzie ciężko byłoby jechać. Mamy kłopoty z niektórymi zawodnikami. Dowodem jest to, że nikt nie zdołał wywalczyć dwucyfrowego wyniku. Nie ukrywam jednak, że to wszystko mnie bardzo martwi. Będziemy wszyscy wspólnie rozmawiać i szukać rozwiązań. Dobrze, że mamy teraz dwa tygodnie przerwy. Będzie to czas na to, aby poprawić sprzęt i doprowadzić organizmy chłopaków do stanu ścigania na poziomie Ekstraligi. Zwycięstwo bardzo nas cieszy. Wierzę, że gdy pojedziemy do Tarnowa na rewanż, to będziemy inną drużyną. Wróci do nas Darcy Ward i reszta chłopaków będzie lepiej jechać, tak że to nie jest łatwy czas dla nas, lecz walczymy całymi siłami, żeby ratować wynik

Emil Sajfutdinow - Unibax - Cały czas wracam do odpowiedniej dyspozycji po swoich problemach zdrowotnych. Wiadomo, że przez kontuzję nie mam odpowiedniej liczby jazd za sobą. Początek sezonu był dobry, później przydarzył mi się upadek i trzy tygodnie przerwy. Jestem na etapie nadrabiania zaległości, potrzebuję jak najwięcej startów, by dojść do dobrej formy. Poza tym, muszę trochę popracować nad kondycją, "podpompować" mięśnie, które mi uciekły. Chciałbym pogratulować ekipie z Tarnowa za wspaniałą walkę. Mam nadzieję, że w rewanżu postaramy się o jak najlepszy wynik, co oczywiście musi być okupione ciężką pracą na treningach.
Chciałbym podziękować drużynie Tarnowa za wspaniałą walkę. W rewanżu postaramy się o dobry wynik, jednak musimy potrenować aby być lepszym zespołem.
Adrian Miedziński - Unibax - Każde zwycięstwo dodaje otuchy i jest mobilizujące. W sumie wszyscy szukamy odpowiednich ustawień, nie wszystko jest jeszcze dopracowane w stu procentach. W takich meczach, jak ten z Tarnowem, gdzie jadą zawodnicy z "topu" ktoś musi przyjechać pierwszy, kto inny ostatni i naprawdę ciężko jest zdobywać niemal komplet punktów. Trzeba być w doskonałej formie, tak jak np. Martin Vaculik, który wszędzie jedzie dobrze, ale i jemu zdarzyły się wpadki.

Wiktor Kułakow - Unibax - Mecz z Tarnowem był bardzo ciężki, ale na szczęście sobie poradziliśmy. Ja, podobnie jak trenerzy, martwiliśmy się przed tym spotkaniem, jak będą wyglądać moje wyjścia spod taśmy, bo mam z nimi spory problem. Po trasie nie było najgorzej, w dwóch pierwszych wyścigach starty mi również wyszły dość dobrze. Żałuję, że przed dziewiątym wyścigiem źle dobrałem przełożenia.
Chciałbym jeździć jak najwięcej, by zdobywać kolejne doświadczenia. Muszę jednak zaakceptować rolę rezerwowego w toruńskim klubie, który nie chce mnie póki co wypożyczyć do innego zespołu. Mam nadzieję, że w przyszłości będę startował więcej i jeszcze lepiej niż przeciwko Unii Tarnów.

Marek Cieślak - trener Unii - Gratuluję Unibaxowi wspaniałego meczu. Robiliśmy co można było, by nawiązać równorzędną walkę. Zabrakło punktów niektórych moich zawodników. W każdym razie spotkanie było fajne, trzymało do końca w niepewności. Dwa ostatnie biegi jeszcze mogły zmienić wynik tego meczu. Trudno, przegraliśmy sześcioma punktami. Będziemy się starać wygrać u siebie aby zdobyć punkt bonusowy.

Martin Vaculik - Unia - Jestem zadowolony z mojego wyniku, osiągniętego w tych zawodach. Szkoda tylko tego ostatniego biegu, w którym popełniłem błąd. Jednak on i tak nie miał większego znaczenia, bo zarówno Emil, jak i Adrian byli bardzo szybcy. Trudno, co zrobić. Przyjechałem czwarty, wypada tylko pogratulować Toruniowi. Jak widać, trzeba cały czas mocno pracować nad sobą, żeby się napędzać i jechać do przodu.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt