Najpierw władze Ekstraligi zmieniły datę spotkania Falubaz Zielona Góra - Unibax
Toruń. Mecz pierwotnie miał być rozegrany w dniu 3 maja, jednak w związku ze
zmianą Kalendarza FIM polegającą na przeniesieniu RK IMŚJ z dnia 27.04.2014 z
Neustadt/Donau do Stralsund właśnie na dzień 3.05.2014 i koniecznością
uwzględnienia pierwszeństwa terminów startów zawodników w mistrzostwach świata
zawartych w Kalendarzu FIM i Kalendarzu Lig Międzynarodowych Ekstraliga Żużlowa
sp. z o.o. na podstawie art. 727 ust. 3 RSŻ dokonała zmiany terminarza 3 rundy.
Tym samym mecz z największymi podtekstami w sezonie pomiędzy Zieloną Górą, a
Unibaxem został przesunięty z soboty na niedzielę. Rozczarowani tym faktem byli
zwłaszcza toruńscy kibice, którzy mieli stawić się w licznej grupie i w sobotę
dopingować swoich ulubieńców.
Podteksty prowokowali także sami działacze z Zielonej Góry, którzy wizerunek
klubu od wielu lat opierali na doskonałym zarządzaniu, niezliczonej rzeszy
wiernych sponsorów i kibiców, ale również szukali w środowisku żużlowym klubu z
którym mogliby polemizować na dziwne argumenty podkręcające atmosferę spotkań z
udziałem drużyny spod znaku Myszki Miki. W poprzednich latach atakowali klub z
Gorzowa, a w roku 2014 postanowili kontynuować swoistą krucjatę przeciwko Unibaxowi.
Po walkowerze za ubiegłoroczny finał Ekstraligi, kiedy to zespół Unibaxu
Toruń odmówił jazdy przeciwko drużynie z Zielonej Góry, toruński klub oraz
Sławomir Kryjom zostali ukarani przez ligę. Menedżer Aniołów stracił wszystkie
licencje PZM, na dwa lata zawieszono możliwość sprawowania przez niego funkcji
kierownika drużyny, a także zakazano wstępu do parku maszyn przez 16 miesięcy
podczas zawodów organizowanych na terenie Polski.
Podczas ostatniego meczu w Toruniu, telewizyjne kamery zarejestrowały obecność
Sławomira Kryjoma obok parku maszyn. Toruńskie media po tym incydencie
poinformowały o możliwym walkowerze na korzyść Sparty Wrocław, lecz włodarze
wrocławskiej ekipy szybko zaprzeczyli tym doniesieniom.
Nie odpuszczali jednak działacze z Zielonej Góry i wydali jednorazowy zakaz
stadionowy dla toruńskiego menadżera. Dodatkowo spotkanie w Zielonej Górze
otrzymało status imprezy masowej podwyższonego ryzyka. Co to oznaczało w
praktyce zgodnie z przepisami Ustawy o Bezpieczeństwie Imprez Masowych,
organizator takiej imprezy może zakazać na nią wstępu
osobom, w przypadku których zachodzi uzasadnione podejrzenie, że w miejscu i w
czasie trwania imprezy masowej mogą stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa. I z tego przepisu skorzystali gospodarze, nie wpuszczając na
swój stadion poza Sławomirem Kryjomem również członków Rady Nadzorczej
toruńskiego klubu na czele z Jakubem Nadachewiczem i Romanem Karkosikiem. Na
obiekcie Falubazu mile widziany nie był również prezes Mateusz Kurzawski. Cała
trójka mogła jednak przebywać w parku maszyn, który nie był terenem imprezy
masowej, ale w tym przypadku wspomniani działacze musieli zostać zgłoszeni jako
menedżerowie lub członkowie teamu jednego z zawodników.
W tej dziwnej przedmeczowej rozgrywce wielu kibiców nie tylko w Toruniu, ale
również w Zielonej Górze ze zdziwieniem pytało o co chodzi, a działacze toruńscy
w ripoście nie zamierzali wprowadzać zakazów dla przedstawicieli Falubazu
Zielona Góra na spotkanie rozgrywane na MotoArenie i wydali stosowne
oświadczenie:
"W związku z doniesieniami jakie pojawiają się w niektórych mediach, KST UNIBAX
stanowczo oświadcza, że nie zamierza w odpowiedzi na działania klubu z Zielonej
Góry ograniczać lub w jakikolwiek sposób utrudniać w przyszłości
przedstawicielom Spar Falubazu swobodnego poruszania się po MotoArenie podczas
meczów DMP Enea Ekstaligi. KST UNIBAX nie będzie też komentował ostatnich
posunięć władz Falubazu i wierzy, że mecz 04 maja rozegrany zostanie w sportowej
atmosferze."
W cieniu pozasportowych wydarzeń drużyny przygotowywały się do spotkania, które
było kluczowe dla układu tabeli po rundzie zasadniczej.
Zielonogórzanie nieudanie zainaugurowali nowy sezon Ekstraligi,
przegrywając przed własną publicznością z Unią Tarnów 43:47.
Podopieczni Rafała Dobruckiego po tygodniu zrehabilitowali się w Częstochowie,
gdzie pokonali miejscowy Włókniarz 50:40. W obu spotkaniach z
dobrej strony zaprezentował się przede wszystkim Jarosław Hampel, który miał
poprowadzić najmocniejszy skład Falubazu po pierwsze ligowe punkty na własnym
torze.
W przypadku Aniołów początek sezonu także nie poszedł po ich myśli. Torunianie
niespodziewanie przegrali z Gdańsku z Renault Zdunek Wybrzeżem 44:46, lecz w
kolejnym starciu odnieśli pewne zwycięstwo nad Betard Spartą Wrocław 60:30.
Wpadka nad morzem ekipę z Torunia może kosztować bardzo wiele.
Żółto-niebiesko-biali przy ewentualnej porażce w Zielonej Górze mogli
definitywnie stracić szansę na awans do pierwszej czwórki.
Jednak nie przegrana w Gdańsku była największym zmartwieniem Aniołów, a fakt że
drużyna miała wciąż te same problemy, czyli kontuzje. Dopiero co po urazie
kciuka wrócił Darcy Ward, a już mówiło się o operacji kolana, które zostało
nadwyrężone jeszcze przed sezonem. W wywiadzie po meczu Polska - Australia,
Chris Holder przyznał, że ból u Warda jest tak silny, że nie da rady wystąpić w
meczu w Zielonej Górze. Wobec nieobecności Darcy Warda, miejsce Australijczyka
w przedmeczowym zestawieniu zajął Wiktor Kułakow. Było to z pewnością duże osłabienie dla toruńskiego klubu,
ponieważ młody Kangur jest od początku sezonu w niesamowitej dyspozycji.
Świeżo po urazie barku do ścigania wracał Emil Sajfutdinow. Rosjanin trenował na
torze w Toruniu i był gotowy na start w Zielonej Górze, ale jak to po urazie
bywa nie był w optymalnej dyspozycji. Dużą niewiadomą był także występ
pozostałej trójki seniorów, którzy delikatnie rzecz ujmując, nie grzeszyli formą
u progu sezonu. Holder wciąż nie mógł znaleźć ustawień w motocyklach, a do tego
odczuwał silny ból w nodze, Miedziński miał więcej upadków niż udanych biegów, a
Tomasz Gollob formą błyszczał tylko na MotoArenie. Nic dziwnego, że kibice
"Aniołów" obawiali się meczu na gorącym terenie mistrza Polski.
Gospodarze zaczęli "z wysokiego C", podwójnie wygrywając pierwszy bieg. Pierwszy
linię mety minął Sasza Loktaev, a za jego plecami zameldował się Patryk Dudek,
co oznaczało, iż toruński zespół już od pierwszego biegu musiał odrabiać straty.
A zrobili to już w trzeciej gonitwie dnia, gdzie po remisowym biegu juniorskim,
na 5:1 przyjechali Turbo Twins, czyli Darcy Ward i Chris Holder. Kolejny bieg
przyniósł niespodziankę w postaci zwycięstwa juniora Unibaxu Toruń, Oskara
Fajfera. Wychowanek Startu Gniezno za swoimi plecami przywiózł między innymi
lidera zielonogórskiego zespołu Jarosława Hampela oraz Tomasza Golloba.
Po pierwszej przerwie technicznej i remisowym biegu piątym, zielonogórzanie
zanotowali kolejne podwójne zwycięstwo. Tym razem para Hampel-Strzelec, po
kapitalnej akcji Jarosława Hampela nie dała szans toruńskim Australijczykom i
gospodarze po raz kolejny wyszli na 4-punktowe prowadzenie. Kolejny bieg
przyniósł wielkie emocje, gdyż po nieudanym starcie, Aleksandr Loktaev rzucił
się w pogoń za toruńską parą. Najpierw kapitalnym atakiem przedarł się na
trzecią pozycję, a później do ostatnich metrów walczył z Pawłem Przedpełskim o 2
punkty, jednak o błysk szprycy lepszy okazał się junior torunian, na pierwszym
miejscu przyjechał Patryk Dudek i bieg ten zakończył się zwycięstwem Falubazu
4:2.
Po kolejnej przerwie technicznej padł kolejny tego dnia remis. Jarosław Hampel
znakomicie wywiązał się z zadania prowadzącego parę i poprowadził swojego
klubowego kolegę, a Falubaz utrzymał tym samym sześciopunktową przewagę. Piękną
jazdę w biegu 9. zaprezentował kibicom, ulubieniec zielonogórskiej publiczności,
Saszka Loktaev, który świetną jazdą zapewnił swojemu klubowi biegowy remis,
bowiem na ostatniej pozycji niespodziewanie przyjechał Patryk Dudek. W kolejnym
wyścigu żużlowcy Falubazu powiększyli jeszcze przewagę, wygrywając 4:2.
Torunianom trudno było wprowadzić rezerwę taktyczną, gdyż wszyscy żużlowcy
spisywali się w kratkę. Mocna para Holder - Miedziński wygrała ze świetnym
Łoktajewem, ale przegrała z Hampelem. Następnie jadący w miejsce Sajfutdinowa
Holder odniósł indywidualne zwycięstwo w biegu dwunastym, ale ostatni przyjechał
Przedpełski. Losy spotkania rozstrzygnęły się ostatecznie już w wyścigu
trzynastym, gdy Dudek i Jonsson podwójnie pokonali Golloba i Warda.
Biegi nominowane przyniosły dwie wygrane gospodarzy w stosunku 4:2. "Anioły"
miały szansę ugrać coś więcej w ostatnim wyścigu meczu, ale Holder z Miedzińskim
nie porozumieli się na torze. Ostatecznie więc SPAR Falubaz Zielona Góra pokonał
Unibax Toruń 53:37.
Po porażce w Zielonej Górze sytuacja Unibaxu stała się wręcz krytyczna. O
awansie do play off nikt już nie mówi. Teraz celem było utrzymanie w Enea
Ekstralidze. Kilka dni przed spotkaniem Roman Karkosik osobiście spotkał się z
zawodnikami, bez obecności działaczy. O czym mówiono na spotkaniu - to
tajemnica. Można się jedynie domyślać.
Jedno było pewne - jeśli spotkanie właściciela klubu z żużlowcami miało
dodatkowo umotywować "Anioły", to nie przyniosło pożądanego skutku. W Zielonej
Górze gospodarze byli zdecydowanie lepsi. Porażka Unibaxu różnicą 16 punktów to
ujma dla kibiców i działaczy. Najmniej chyba dla zawodników, bo u części z nich
nie widać było specjalnie przejęcia się wysoką przegraną.
Zawiedli niemal wszyscy. Najmniej pretensji można mieć do Chrisa Holdera i
Adriana Miedzińskiego. U Emila Sajfutdinowa i Darcy’ego Warda widać było, że nie
są jeszcze w pełni sił po kontuzjach. Unibax miał mieć przewagę na pozycjach
juniorskich, ale to Adam Strzelec i Kamil Adamczewski zdobyli o jeden punkt
więcej od Pawła Przedpełskiego i Oskara Fajfera.
Oddzielny temat to Tomasz Gollob. Jego postawa w meczach wyjazdowych woła o
pomstę do nieba. Już w zeszłym roku nie błyszczał na obcych torach, ale akurat w
Zielonej Górze w ostatnich latach spisywał się znakomicie. Dlatego torunianie
liczyli, że właśnie tam pojedzie dobrze. Ale znów kompletnie zawiódł - zdobył
trzy punkty, z rywali pokonując tylko raz Andreasa Jonssona. Patrząc na jego
postawę w parkingu można odnieść wrażenie, że w tej chwili nie jest przygotowany
do sezonu ani fizycznie, ani sprzętowo. Niemal przed każdym z wyścigów zmieniał
w ostatniej chwili motocykl. Do Golloba pomału tracą cierpliwość niektórzy
członkowie toruńskiej ekipy. Jednym nie w smak jest wysokość jego kontraktu,
innym fakt, że - podobno - upierał się aby przygotowywać twardy, wygodny i łatwy
do jazdy tor na MotoArenie, przez co na wyjazdach pozostali zawodnicy byli kompletnie
zagubieni.
Po przegranej w Zielonej Górze toruńska drużyna praktycznie straciła szansę na
awans do play off i tylko korzystny układ innych meczów mógł tę sytuację
odmienić. Matematyczne szanse jeszcze były, ale raczej trudno spodziewać
się, że nagle drużyna zacznie wygrywać wszędzie, skoro w zespole brakuje dobrej
atmosfery i... zdrowia.
Po meczu Poole Pirat, Angielski klub Darcy
Warda skrytykował wystawienie przez Unibax Toruń zawodnika który nie do końca
wyleczył kontuzję. Brytyjczycy twierdzili, że Anioły korzystając z usług Warda w
dwóch spotkaniach, pogłębiali jego kontuzję zamiast pomóc zawodnikowi w dojściu
do pełnej sprawności. - To jest bardzo niefortunna kontuzja i w normalnych
okolicznościach, człowiek przeszedłby operację, a następnie czekał na powrót do
zdrowia. Jednak w żużlu jest inaczej. Tutaj zarabiasz tylko wtedy, kiedy
startujesz. Dlatego musimy dać Darcy'emu czas na podjęcie decyzji, w jakich
imprezach i w jakich krajach jest w stanie startować. Ma do wyboru Polskę,
Wielką Brytanię, Szwecję i Grand Prix.
Fakt jest taki, że Darcy został zmuszony do jazdy w Polsce. Na jego barkach
umieszczono sporą odpowiedzialność, co nasz klub uważa za coś absurdalnego.
Kontrakty w Polsce są tak ogromne i w tej całej sytuacji przemawia pieniądz. My
jednak nie zamierzamy wywierać takiego ciśnienia na Darcy'm. Wróci do naszego
zespołu, gdy tylko to będzie możliwe - komentował Matt Ford, promotor klubu z
Wimborne Road, któremu wtórował Neil Middleditch, menedżer Piratów, który uważa,
że Darcy Ward jak najszybciej powinien poddać się operacji.
Ze słowami promotora Poole Pirates nie zgadzał się menedżer Unibaxu Toruń
Sławomir Kryjom - Jestem głęboko zdziwiony słowami Matta Forda, bo wiem ile klub
i ja osobiście zrobiliśmy, aby Darcy mógł wystartować podczas Grand Prix w
Bydgoszczy. Sam Darcy na pewno jest w stanie to potwierdzić. Miał do dyspozycji
naszych najlepszych specjalistów i fizjoterapeutów. Efektem tego było drugie
miejsce w Bydgoszczy. Dlatego kompletnie wypowiedzi Matta Forda nie rozumiem. Ja
wiem, ile stracił Unibax Toruń przez kontuzje swoich zawodników w lidze
angielskiej. Wiem także, za jakie pieniądze zawodnicy startują w tej lidze.
Trudno zatem, abyśmy w Polsce nie wymagali tego, aby żużlowcy wywiązywali się ze
swoich kontraktów i startowali w spotkaniach ligowych. Uważam, że liga angielska
nie jest dla naszych zawodników najlepszym rozwiązaniem i będę się tego zdania
konsekwentnie trzymał. W tej lidze zdarza się najwięcej wypadków i nie tylko
Unibax traci zawodników w lidze angielskiej. Są również przykłady innych klubów.
Warto przyjrzeć się temu, jaki jest poziom tej ligi, w jaki sposób przygotowuje
się tory i jakie pieniądze płaci się zawodnikom.
Po meczu powiedzieli:
Jacek Krzyżaniak - trener Unibaxu - Przyjechaliśmy do Zielonej Góry z zamiarem
wygrania tego spotkania. Pamiętaliśmy jednak, że gościmy u mistrza Polski, że
mecz może być bardzo ciężki. Niestety, przekonaliśmy się o tym, przegrywając
sporą różnicą punktów. Jednym z głównych powodów naszej porażki było to, iż
zawodnicy mieli problem ze spasowaniem się do tego toru. Myślę tu zwłaszcza o
Tomku Gollobie.
Sławomir Kryjom - Unibax - Zawiedliśmy. Znamy przyczyny słabszej postawy i
pracujemy nad wyeliminowaniem tych mankamentów. To nasza druga wpadka w tym
sezonie i limit błędów został wyczerpany. Atmosfera w drużynie jest bardzo
dobra. Wiadomo, że jest nerwowo kiedy przegrywamy. Ale wszyscy zdają sobie
sprawę, że jedziemy na jednym wózku i okazują sobie wsparcie. Zawodnicy nie
skaczą sobie do oczu, jak gdzieś przeczytałem. Morale siadło po porażkach, ale
nikt tu się nie załamuje. Ten sezon jeszcze nie jest stracony. Na szczegółową
analizę na pewno przyjdzie czas. Przede wszystkim trzeba wziąć jednak pod uwagę
fakt, że praktycznie pierwszy raz od ponad roku jechaliśmy w pełnym składzie. To
nie jest tak, że zawodnik po kontuzji wyjedzie na tor i będzie spisywał się tak,
jak przed kontuzją. To, że nasi zawodnicy cały czas leczą urazy było widać aż za
bardzo. Widać po nich gołym okiem, że nie ma tak zwanego automatyzmu przy
podejmowaniu decyzji. Jest tak zwane skradanie się, a nie ściganie. Powiem
szczerze, że wynikiem jestem bardzo rozczarowany. Niektórzy zawodnicy powinni
wziąć sobie bardzo do serca to wszystko, o czym sobie mówiliśmy w ciągu
minionego tygodnia. Nie pompowaliśmy tego medialnego balonu. Wręcz przeciwnie -
staraliśmy się zdjąć z zawodników tę całą presję, która była związana z meczem.
Widać, że nie przyniosło to absolutnie żadnego efektu.
Nie chcę już teraz dogłębnie analizować postawy poszczególnych zawodników. Emil
Sajfutdinow jest świeżo po kontuzji. Wielki szacunek dla Darcy'ego Warda, który
podjął wyzwanie na ten mecz, ale równie dobrze mógł powiedzieć, że nie weźmie udziału
w zawodach. Jeżeli chodzi o Chrisa Holdera, to myślę, że trzeba
jeszcze chwilę poczekać na odpowiedź na pytanie, czy będzie regularnie punktował
dla naszej drużyny. Do tego dochodzą juniorzy, którzy jutro będą mieli maturę,
więc nie wiem, czy przypadkiem myślami nie byli już na egzaminie. Generalnie
bardzo źle to wyglądało z naszej strony i przepraszamy naszych kibiców za ten
mecz. Nikt jednak nie wsiądzie za zawodników na motor i nie będzie zdobywał
punktów dla klubu. Wszystko jest w ich rękach. Mają stworzone idealne warunki w
klubie. Czas najwyższy, aby zaczęli z tego korzystać.
Co prawda nie ma mnie w parkingu, ale z zawodnikami są doświadczeni trenerzy,
którzy "zjedli zęby na żużlu" i absolutnie nie uważam, żeby drużyna nie miała
właściwej opieki w czasie meczu. Żeby rozgrywać mecz dobrze taktycznie, to
trzeba mieć pewniaków w zespole.
Trzeba sobie wyjaśnić jedną rzecz. Ekstraliga jest bardzo silna. Po tej
kolejce wiem, że drużyny jadące u siebie są wysoce wyspecjalizowane w
dopasowaniu się do własnego toru. To było widać w tym meczu, ale
również dwa tygodnie temu w Toruniu podczas meczu z . Każdy jest u
siebie silny. W zespołach nie jeżdżą kelnerzy. Nasz skład jest silny i na
papierze wygląda to obiecująco. Chciałbym jednak mieć wszystkich zawodników
zdrowych, a wygląda to tak, że mamy w zespole więcej
fizjoterapeutów niż osób funkcyjnych. Jak nie ma zdrowia, to trudno oczekiwać
odpowiedniego wyniku.
Jacek Gajewski - były menadżer Unibaxu - Pierwsza sprawa w przypadku Unibaxu
jest taka, że niektórzy ludzie muszą się zdecydować, czy są zawodnikami,
trenerami czy menedżerami. Owszem, problemem są też kłopoty zdrowotne niektórych
żużlowców. To z pewnością nie pomaga w dobrej jeździe. Czasami mam jednak
wrażenie, że ta drużyna to takie sieroty w tym sensie, że nie ma ich kto
poprowadzić. To było w tych zawodach bardzo dobrze widać. Z mojego punktu widzenia kilka
razy prosiło się, żeby robić zmiany. Tego nie było. W końcówce niektórzy byli
pchani na siłę, żeby odjechać te sześć wyścigów. To raczej bez sensu. Dobra
rezerwa cechuje się tym, że jest też zastosowana w odpowiednim momencie.
Liga idzie bardzo szybko. Unibax jest w bardzo mało komfortowej sytuacji. Widać
też, że inni zaczynają się sprężać i jadą coraz lepiej. Tak jest z Zieloną Górą
czy Częstochową. W zespole z Torunia moim zdaniem może teraz mocno siąść morale.
Zawodnicy muszą przede wszystkim wierzyć, że ten zespół może coś osiągnąć
Chris Holder - Unibax - Przyjechaliśmy do mistrza Polski. Niestety mecze są bardzo ciężkie i to spotkanie potwierdziło, że nigdzie nie będzie łatwo o punkty. Przegraliśmy sporą różnicą punktów. Jednym z głównych powodów naszej porażki było to, iż zawodnicy mieli problem ze spasowaniem się do tego toru. Dotyczy to przede wszystkim Tomka Golloba. Bardzo ciężko było powalczyć, tym bardziej, że przyjechaliśmy z dwoma kontuzjowanymi zawodnikami - Darcy Ward ma kontuzjowany staw kolanowy, a Emil Sajfutdinow problemy z obojczykiem. Od początku wiedzieliśmy, że wygrana w Zielonej Górze będzie dla nas bardzo ciężkim zadaniem. Zwłaszcza, że przybyliśmy na mecz z kontuzjowanymi zawodnikami - Emilem Sajfutdinowem i Darcym Wardem, którzy faktycznie jechali na 50 procent. To zawodnicy, którzy nie robią tak mało punktów, a zrobili. Mimo to długo trzymaliśmy się blisko rywala, to i tak było naszym dużym osiągnięciem. Jechaliśmy przeciwko bardzo silnej drużynie. Falubaz Zielona Góra jest drużyną, która na papierze jest również silna jak my
Paweł Przedpełski - Unibax - brak w parkingu menadżera na pewno w jakimś stopniu trochę przełożył się wynik i to trochę skomplikowało nam sprawę. Brakowało podpowiedzi, zgrania, zmobilizowania. Musimy wyciągnąć wnioski na kolejne spotkania. Dla mnie pierwsze dwa biegi ułożyły się po mojej myśli, byłem zadowolony. Dwa ostatnie wyścigi nie były już takie dobre. Tor się zmieniał, przed każdą gonitwą trzeba było coś zmieniać w motocyklu. W ostatnim starcie zupełnie się pomyliliśmy, był to jednak mój drugi mecz w Zielonej Górze. Wcześniej ten tor mi niezbyt pasował, teraz było o dziwo bardzo dobrze
Rafał Dobrucki - trener Falubazu - Cieszy nas bardzo ta wygrana. Zawodnicy spisali się naprawdę świetnie. Mam nadzieję, że tak będzie dalej. Jestem bardzo zadowolony z postawy juniorów. Nie są oni uważani za najlepszą formację juniorską w ekstralidze. Jednak małymi kroczkami starają się budować swoją formę i iść do przodu. Nie popadajmy jednak w hurraoptymizm. Na spokojnie będziemy dalej pracować. Cieszyłbym się gdyby w każdym kolejnym meczu nie było gorzej.
Jarosław Hampel - Falubaz - Bardzo fajnie, że udało nam się wygrać ten pojedynek. Każdy z nas przyczynił się do tej wygranej. Takie zwycięstwa dodają skrzydeł. Ponadto fajnie budują, to w naszym przypadku działa. Jesteśmy optymistami, wiemy, że musimy trzymać formę. Tak naprawdę dopiero rozpoczynamy te rozgrywki, a tych trudnych meczów będzie jeszcze sporo. Najbardziej cieszy mnie fakt, że wszyscy pojechaliśmy dobrze w tym spotkaniu. Wówczas w takich momentach łatwiej się wygrywa. W parkingu jest przez to nieco spokojniej. Ten mecz był dość trudny dla nas. Do połowy spotkania ten wynik nie był aż tak korzystny dla nas, ale w końcówce jeszcze bardziej staraliśmy się "wycisnąć" te punkty co nam się udało.
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl