2014-05-04 Runda zasadnicza
Spar Falubaz Zielona Góra - KS Toruń Unibax
 
Na ten pojedynek czekał każdy kibic żużla w Polsce od 22 września 2013 roku. Od pamiętnego rewanżu w finale Ekstraligi minęło co prawda osiem miesięcy, jednak animozje między klubami były nadal żywe i o meczu mówiło się niemal przez cały tydzień poprzedzający sportową rywalizację

Najpierw władze Ekstraligi zmieniły datę spotkania Falubaz Zielona Góra - Unibax Toruń. Mecz pierwotnie miał być rozegrany w dniu 3 maja, jednak w związku ze zmianą Kalendarza FIM polegającą na przeniesieniu RK IMŚJ z dnia 27.04.2014 z Neustadt/Donau do Stralsund właśnie na dzień 3.05.2014 i koniecznością uwzględnienia pierwszeństwa terminów startów zawodników w mistrzostwach świata zawartych w Kalendarzu FIM i Kalendarzu Lig Międzynarodowych Ekstraliga Żużlowa sp. z o.o. na podstawie art. 727 ust. 3 RSŻ dokonała zmiany terminarza 3 rundy. Tym samym mecz z największymi podtekstami w sezonie pomiędzy Zieloną Górą, a Unibaxem został przesunięty z soboty na niedzielę. Rozczarowani tym faktem byli zwłaszcza toruńscy kibice, którzy mieli stawić się w licznej grupie i w sobotę dopingować swoich ulubieńców.
Podteksty prowokowali także sami działacze z Zielonej Góry, którzy wizerunek klubu od wielu lat opierali na doskonałym zarządzaniu, niezliczonej rzeszy wiernych sponsorów i kibiców, ale również szukali w środowisku żużlowym klubu z którym mogliby polemizować na dziwne argumenty podkręcające atmosferę spotkań z udziałem drużyny spod znaku Myszki Miki. W poprzednich latach atakowali klub z Gorzowa, a w roku 2014 postanowili kontynuować swoistą krucjatę przeciwko Unibaxowi.
Po walkowerze za ubiegłoroczny finał Ekstraligi, kiedy to zespół Unibaxu Toruń odmówił jazdy przeciwko drużynie z Zielonej Góry, toruński klub oraz Sławomir Kryjom zostali ukarani przez ligę. Menedżer Aniołów stracił wszystkie licencje PZM, na dwa lata zawieszono możliwość sprawowania przez niego funkcji kierownika drużyny, a także zakazano wstępu do parku maszyn przez 16 miesięcy podczas zawodów organizowanych na terenie Polski.
Podczas ostatniego meczu w Toruniu, telewizyjne kamery zarejestrowały obecność Sławomira Kryjoma obok parku maszyn. Toruńskie media po tym incydencie poinformowały o możliwym walkowerze na korzyść Sparty Wrocław, lecz włodarze wrocławskiej ekipy szybko zaprzeczyli tym doniesieniom.
Nie odpuszczali jednak działacze z Zielonej Góry i wydali jednorazowy zakaz stadionowy dla toruńskiego menadżera. Dodatkowo spotkanie w Zielonej Górze otrzymało status imprezy masowej podwyższonego ryzyka. Co to oznaczało w praktyce zgodnie z przepisami Ustawy o Bezpieczeństwie Imprez Masowych, organizator takiej imprezy może zakazać na nią wstępu osobom, w przypadku których zachodzi uzasadnione podejrzenie, że w miejscu i w czasie trwania imprezy masowej mogą stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa. I z tego przepisu skorzystali gospodarze, nie wpuszczając na swój stadion poza Sławomirem Kryjomem również członków Rady Nadzorczej toruńskiego klubu na czele z Jakubem Nadachewiczem i Romanem Karkosikiem. Na obiekcie Falubazu mile widziany nie był również prezes Mateusz Kurzawski. Cała trójka mogła jednak przebywać w parku maszyn, który nie był terenem imprezy masowej, ale w tym przypadku wspomniani działacze musieli zostać zgłoszeni jako menedżerowie lub członkowie teamu jednego z zawodników.
W tej dziwnej przedmeczowej rozgrywce wielu kibiców nie tylko w Toruniu, ale również w Zielonej Górze ze zdziwieniem pytało o co chodzi, a działacze toruńscy w ripoście nie zamierzali wprowadzać zakazów dla przedstawicieli Falubazu Zielona Góra na spotkanie rozgrywane na MotoArenie i wydali stosowne oświadczenie:
"W związku z doniesieniami jakie pojawiają się w niektórych mediach, KST UNIBAX stanowczo oświadcza, że nie zamierza w odpowiedzi na działania klubu z Zielonej Góry ograniczać lub w jakikolwiek sposób utrudniać w przyszłości przedstawicielom Spar Falubazu swobodnego poruszania się po MotoArenie podczas meczów DMP Enea Ekstaligi. KST UNIBAX nie będzie też komentował ostatnich posunięć władz Falubazu i wierzy, że mecz 04 maja rozegrany zostanie w sportowej atmosferze."

W cieniu pozasportowych wydarzeń drużyny przygotowywały się do spotkania, które było kluczowe dla układu tabeli po rundzie zasadniczej.
Zielonogórzanie nieudanie zainaugurowali nowy sezon Ekstraligi, przegrywając przed własną publicznością z Unią Tarnów 43:47. Podopieczni Rafała Dobruckiego po tygodniu zrehabilitowali się w Częstochowie, gdzie pokonali miejscowy Włókniarz 50:40. W obu spotkaniach z dobrej strony zaprezentował się przede wszystkim Jarosław Hampel, który miał poprowadzić najmocniejszy skład Falubazu po pierwsze ligowe punkty na własnym torze.
W przypadku Aniołów początek sezonu także nie poszedł po ich myśli. Torunianie niespodziewanie przegrali z Gdańsku z Renault Zdunek Wybrzeżem 44:46, lecz w kolejnym starciu odnieśli pewne zwycięstwo nad Betard Spartą Wrocław 60:30. Wpadka nad morzem ekipę z Torunia może kosztować bardzo wiele. Żółto-niebiesko-biali przy ewentualnej porażce w Zielonej Górze mogli definitywnie stracić szansę na awans do pierwszej czwórki.
Jednak nie przegrana w Gdańsku była największym zmartwieniem Aniołów, a fakt że drużyna miała wciąż te same problemy, czyli kontuzje. Dopiero co po urazie kciuka wrócił Darcy Ward, a już mówiło się o operacji kolana, które zostało nadwyrężone jeszcze przed sezonem. W wywiadzie po meczu Polska - Australia, Chris Holder przyznał, że ból u Warda jest tak silny, że nie da rady wystąpić w meczu w Zielonej Górze. Wobec nieobecności Darcy Warda, miejsce Australijczyka w przedmeczowym zestawieniu zajął Wiktor Kułakow. Było to z pewnością duże osłabienie dla toruńskiego klubu, ponieważ młody Kangur jest od początku sezonu w niesamowitej dyspozycji.
Świeżo po urazie barku do ścigania wracał Emil Sajfutdinow. Rosjanin trenował na torze w Toruniu i był gotowy na start w Zielonej Górze, ale jak to po urazie bywa nie był w optymalnej dyspozycji. Dużą niewiadomą był także występ pozostałej trójki seniorów, którzy delikatnie rzecz ujmując, nie grzeszyli formą u progu sezonu. Holder wciąż nie mógł znaleźć ustawień w motocyklach, a do tego odczuwał silny ból w nodze, Miedziński miał więcej upadków niż udanych biegów, a Tomasz Gollob formą błyszczał tylko na MotoArenie. Nic dziwnego, że kibice "Aniołów" obawiali się meczu na gorącym terenie mistrza Polski.

Gospodarze zaczęli "z wysokiego C", podwójnie wygrywając pierwszy bieg. Pierwszy linię mety minął Sasza Loktaev, a za jego plecami zameldował się Patryk Dudek, co oznaczało, iż toruński zespół już od pierwszego biegu musiał odrabiać straty. A zrobili to już w trzeciej gonitwie dnia, gdzie po remisowym biegu juniorskim, na 5:1 przyjechali Turbo Twins, czyli Darcy Ward i Chris Holder. Kolejny bieg przyniósł niespodziankę w postaci zwycięstwa juniora Unibaxu Toruń, Oskara Fajfera. Wychowanek Startu Gniezno za swoimi plecami przywiózł między innymi lidera zielonogórskiego zespołu Jarosława Hampela oraz Tomasza Golloba.
Po pierwszej przerwie technicznej i remisowym biegu piątym, zielonogórzanie zanotowali kolejne podwójne zwycięstwo. Tym razem para Hampel-Strzelec, po kapitalnej akcji Jarosława Hampela nie dała szans toruńskim Australijczykom i gospodarze po raz kolejny wyszli na 4-punktowe prowadzenie. Kolejny bieg przyniósł wielkie emocje, gdyż po nieudanym starcie, Aleksandr Loktaev rzucił się w pogoń za toruńską parą. Najpierw kapitalnym atakiem przedarł się na trzecią pozycję, a później do ostatnich metrów walczył z Pawłem Przedpełskim o 2 punkty, jednak o błysk szprycy lepszy okazał się junior torunian, na pierwszym miejscu przyjechał Patryk Dudek i bieg ten zakończył się zwycięstwem Falubazu 4:2.
Po kolejnej przerwie technicznej padł kolejny tego dnia remis. Jarosław Hampel znakomicie wywiązał się z zadania prowadzącego parę i poprowadził swojego klubowego kolegę, a Falubaz utrzymał tym samym sześciopunktową przewagę. Piękną jazdę w biegu 9. zaprezentował kibicom, ulubieniec zielonogórskiej publiczności, Saszka Loktaev, który świetną jazdą zapewnił swojemu klubowi biegowy remis, bowiem na ostatniej pozycji niespodziewanie przyjechał Patryk Dudek. W kolejnym wyścigu żużlowcy Falubazu powiększyli jeszcze przewagę, wygrywając 4:2.
Torunianom trudno było wprowadzić rezerwę taktyczną, gdyż wszyscy żużlowcy spisywali się w kratkę. Mocna para Holder - Miedziński wygrała ze świetnym Łoktajewem, ale przegrała z Hampelem. Następnie jadący w miejsce Sajfutdinowa Holder odniósł indywidualne zwycięstwo w biegu dwunastym, ale ostatni przyjechał Przedpełski. Losy spotkania rozstrzygnęły się ostatecznie już w wyścigu trzynastym, gdy Dudek i Jonsson podwójnie pokonali Golloba i Warda.
Biegi nominowane przyniosły dwie wygrane gospodarzy w stosunku 4:2. "Anioły" miały szansę ugrać coś więcej w ostatnim wyścigu meczu, ale Holder z Miedzińskim nie porozumieli się na torze. Ostatecznie więc SPAR Falubaz Zielona Góra pokonał Unibax Toruń 53:37.

Po porażce w Zielonej Górze sytuacja Unibaxu stała się wręcz krytyczna. O awansie do play off nikt już nie mówi. Teraz celem było utrzymanie w Enea Ekstralidze. Kilka dni przed spotkaniem Roman Karkosik osobiście spotkał się z zawodnikami, bez obecności działaczy. O czym mówiono na spotkaniu - to tajemnica. Można się jedynie domyślać. Jedno było pewne - jeśli spotkanie właściciela klubu z żużlowcami miało dodatkowo umotywować "Anioły", to nie przyniosło pożądanego skutku. W Zielonej Górze gospodarze byli zdecydowanie lepsi. Porażka Unibaxu różnicą 16 punktów to ujma dla kibiców i działaczy. Najmniej chyba dla zawodników, bo u części z nich nie widać było specjalnie przejęcia się wysoką przegraną. Zawiedli niemal wszyscy. Najmniej pretensji można mieć do Chrisa Holdera i Adriana Miedzińskiego. U Emila Sajfutdinowa i Darcy’ego Warda widać było, że nie są jeszcze w pełni sił po kontuzjach. Unibax miał mieć przewagę na pozycjach juniorskich, ale to Adam Strzelec i Kamil Adamczewski zdobyli o jeden punkt więcej od Pawła Przedpełskiego i Oskara Fajfera.
Oddzielny temat to Tomasz Gollob. Jego postawa w meczach wyjazdowych woła o pomstę do nieba. Już w zeszłym roku nie błyszczał na obcych torach, ale akurat w Zielonej Górze w ostatnich latach spisywał się znakomicie. Dlatego torunianie liczyli, że właśnie tam pojedzie dobrze. Ale znów kompletnie zawiódł - zdobył trzy punkty, z rywali pokonując tylko raz Andreasa Jonssona. Patrząc na jego postawę w parkingu można odnieść wrażenie, że w tej chwili nie jest przygotowany do sezonu ani fizycznie, ani sprzętowo. Niemal przed każdym z wyścigów zmieniał w ostatniej chwili motocykl. Do Golloba pomału tracą cierpliwość niektórzy członkowie toruńskiej ekipy. Jednym nie w smak jest wysokość jego kontraktu, innym fakt, że - podobno - upierał się aby przygotowywać twardy, wygodny i łatwy do jazdy tor na MotoArenie, przez co na wyjazdach pozostali zawodnicy byli kompletnie zagubieni.
Po przegranej w Zielonej Górze toruńska drużyna praktycznie straciła szansę na awans do play off i tylko korzystny układ innych meczów mógł tę sytuację odmienić. Matematyczne szanse jeszcze były, ale raczej trudno spodziewać się, że nagle drużyna zacznie wygrywać wszędzie, skoro w zespole brakuje dobrej atmosfery i... zdrowia.

Po meczu Poole Pirat, Angielski klub Darcy Warda skrytykował wystawienie przez Unibax Toruń zawodnika który nie do końca wyleczył kontuzję. Brytyjczycy twierdzili, że Anioły korzystając z usług Warda w dwóch spotkaniach, pogłębiali jego kontuzję zamiast pomóc zawodnikowi w dojściu do pełnej sprawności. - To jest bardzo niefortunna kontuzja i w normalnych okolicznościach, człowiek przeszedłby operację, a następnie czekał na powrót do zdrowia. Jednak w żużlu jest inaczej. Tutaj zarabiasz tylko wtedy, kiedy startujesz. Dlatego musimy dać Darcy'emu czas na podjęcie decyzji, w jakich imprezach i w jakich krajach jest w stanie startować. Ma do wyboru Polskę, Wielką Brytanię, Szwecję i Grand Prix. Fakt jest taki, że Darcy został zmuszony do jazdy w Polsce. Na jego barkach umieszczono sporą odpowiedzialność, co nasz klub uważa za coś absurdalnego. Kontrakty w Polsce są tak ogromne i w tej całej sytuacji przemawia pieniądz. My jednak nie zamierzamy wywierać takiego ciśnienia na Darcy'm. Wróci do naszego zespołu, gdy tylko to będzie możliwe - komentował Matt Ford, promotor klubu z Wimborne Road, któremu wtórował Neil Middleditch, menedżer Piratów, który uważa, że Darcy Ward jak najszybciej powinien poddać się operacji.
Ze słowami promotora Poole Pirates nie zgadzał się menedżer Unibaxu Toruń Sławomir Kryjom - Jestem głęboko zdziwiony słowami Matta Forda, bo wiem ile klub i ja osobiście zrobiliśmy, aby Darcy mógł wystartować podczas Grand Prix w Bydgoszczy. Sam Darcy na pewno jest w stanie to potwierdzić. Miał do dyspozycji naszych najlepszych specjalistów i fizjoterapeutów. Efektem tego było drugie miejsce w Bydgoszczy. Dlatego kompletnie wypowiedzi Matta Forda nie rozumiem. Ja wiem, ile stracił Unibax Toruń przez kontuzje swoich zawodników w lidze angielskiej. Wiem także, za jakie pieniądze zawodnicy startują w tej lidze. Trudno zatem, abyśmy w Polsce nie wymagali tego, aby żużlowcy wywiązywali się ze swoich kontraktów i startowali w spotkaniach ligowych. Uważam, że liga angielska nie jest dla naszych zawodników najlepszym rozwiązaniem i będę się tego zdania konsekwentnie trzymał. W tej lidze zdarza się najwięcej wypadków i nie tylko Unibax traci zawodników w lidze angielskiej. Są również przykłady innych klubów. Warto przyjrzeć się temu, jaki jest poziom tej ligi, w jaki sposób przygotowuje się tory i jakie pieniądze płaci się zawodnikom.

Po meczu powiedzieli:
Jacek Krzyżaniak
- trener Unibaxu - Przyjechaliśmy do Zielonej Góry z zamiarem wygrania tego spotkania. Pamiętaliśmy jednak, że gościmy u mistrza Polski, że mecz może być bardzo ciężki. Niestety, przekonaliśmy się o tym, przegrywając sporą różnicą punktów. Jednym z głównych powodów naszej porażki było to, iż zawodnicy mieli problem ze spasowaniem się do tego toru. Myślę tu zwłaszcza o Tomku Gollobie.

Sławomir Kryjom - Unibax - Zawiedliśmy. Znamy przyczyny słabszej postawy i pracujemy nad wyeliminowaniem tych mankamentów. To nasza druga wpadka w tym sezonie i limit błędów został wyczerpany. Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Wiadomo, że jest nerwowo kiedy przegrywamy. Ale wszyscy zdają sobie sprawę, że jedziemy na jednym wózku i okazują sobie wsparcie. Zawodnicy nie skaczą sobie do oczu, jak gdzieś przeczytałem. Morale siadło po porażkach, ale nikt tu się nie załamuje. Ten sezon jeszcze nie jest stracony. Na szczegółową analizę na pewno przyjdzie czas. Przede wszystkim trzeba wziąć jednak pod uwagę fakt, że praktycznie pierwszy raz od ponad roku jechaliśmy w pełnym składzie. To nie jest tak, że zawodnik po kontuzji wyjedzie na tor i będzie spisywał się tak, jak przed kontuzją. To, że nasi zawodnicy cały czas leczą urazy było widać aż za bardzo. Widać po nich gołym okiem, że nie ma tak zwanego automatyzmu przy podejmowaniu decyzji. Jest tak zwane skradanie się, a nie ściganie. Powiem szczerze, że wynikiem jestem bardzo rozczarowany. Niektórzy zawodnicy powinni wziąć sobie bardzo do serca to wszystko, o czym sobie mówiliśmy w ciągu minionego tygodnia. Nie pompowaliśmy tego medialnego balonu. Wręcz przeciwnie - staraliśmy się zdjąć z zawodników tę całą presję, która była związana z meczem. Widać, że nie przyniosło to absolutnie żadnego efektu.
Nie chcę już teraz dogłębnie analizować postawy poszczególnych zawodników. Emil Sajfutdinow jest świeżo po kontuzji. Wielki szacunek dla Darcy'ego Warda, który podjął wyzwanie na ten mecz, ale równie dobrze mógł powiedzieć, że nie weźmie udziału w zawodach. Jeżeli chodzi o Chrisa Holdera, to myślę, że trzeba jeszcze chwilę poczekać na odpowiedź na pytanie, czy będzie regularnie punktował dla naszej drużyny. Do tego dochodzą juniorzy, którzy jutro będą mieli maturę, więc nie wiem, czy przypadkiem myślami nie byli już na egzaminie. Generalnie bardzo źle to wyglądało z naszej strony i przepraszamy naszych kibiców za ten mecz. Nikt jednak nie wsiądzie za zawodników na motor i nie będzie zdobywał punktów dla klubu. Wszystko jest w ich rękach. Mają stworzone idealne warunki w klubie. Czas najwyższy, aby zaczęli z tego korzystać.
Co prawda nie ma mnie w parkingu, ale z zawodnikami są doświadczeni trenerzy, którzy "zjedli zęby na żużlu" i absolutnie nie uważam, żeby drużyna nie miała właściwej opieki w czasie meczu. Żeby rozgrywać mecz dobrze taktycznie, to trzeba mieć pewniaków w zespole.
Trzeba sobie wyjaśnić jedną rzecz. Ekstraliga jest bardzo silna. Po tej kolejce wiem, że drużyny jadące u siebie są wysoce wyspecjalizowane w dopasowaniu się do własnego toru. To było widać w tym meczu, ale również dwa tygodnie temu w Toruniu podczas meczu z . Każdy jest u siebie silny. W zespołach nie jeżdżą kelnerzy. Nasz skład jest silny i na papierze wygląda to obiecująco. Chciałbym jednak mieć wszystkich zawodników zdrowych, a wygląda to tak, że mamy w zespole więcej fizjoterapeutów niż osób funkcyjnych. Jak nie ma zdrowia, to trudno oczekiwać odpowiedniego wyniku.
Jacek Gajewski - były menadżer Unibaxu - Pierwsza sprawa w przypadku Unibaxu jest taka, że niektórzy ludzie muszą się zdecydować, czy są zawodnikami, trenerami czy menedżerami. Owszem, problemem są też kłopoty zdrowotne niektórych żużlowców. To z pewnością nie pomaga w dobrej jeździe. Czasami mam jednak wrażenie, że ta drużyna to takie sieroty w tym sensie, że nie ma ich kto poprowadzić. To było w tych zawodach bardzo dobrze widać. Z mojego punktu widzenia kilka razy prosiło się, żeby robić zmiany. Tego nie było. W końcówce niektórzy byli pchani na siłę, żeby odjechać te sześć wyścigów. To raczej bez sensu. Dobra rezerwa cechuje się tym, że jest też zastosowana w odpowiednim momencie.
Liga idzie bardzo szybko. Unibax jest w bardzo mało komfortowej sytuacji. Widać też, że inni zaczynają się sprężać i jadą coraz lepiej. Tak jest z Zieloną Górą czy Częstochową. W zespole z Torunia moim zdaniem może teraz mocno siąść morale. Zawodnicy muszą przede wszystkim wierzyć, że ten zespół może coś osiągnąć

Chris Holder - Unibax - Przyjechaliśmy do mistrza Polski. Niestety mecze są bardzo ciężkie i to spotkanie potwierdziło, że nigdzie nie będzie łatwo o punkty. Przegraliśmy sporą różnicą punktów. Jednym z głównych powodów naszej porażki było to, iż zawodnicy mieli problem ze spasowaniem się do tego toru. Dotyczy to przede wszystkim Tomka Golloba. Bardzo ciężko było powalczyć, tym bardziej, że przyjechaliśmy z dwoma kontuzjowanymi zawodnikami - Darcy Ward ma kontuzjowany staw kolanowy, a Emil Sajfutdinow problemy z obojczykiem. Od początku wiedzieliśmy, że wygrana w Zielonej Górze będzie dla nas bardzo ciężkim zadaniem. Zwłaszcza, że przybyliśmy na mecz z kontuzjowanymi zawodnikami - Emilem Sajfutdinowem i Darcym Wardem, którzy faktycznie jechali na 50 procent. To zawodnicy, którzy nie robią tak mało punktów, a zrobili. Mimo to długo trzymaliśmy się blisko rywala, to i tak było naszym dużym osiągnięciem. Jechaliśmy przeciwko bardzo silnej drużynie. Falubaz Zielona Góra jest drużyną, która na papierze jest również silna jak my

Paweł Przedpełski - Unibax - brak w parkingu menadżera na pewno w jakimś stopniu trochę przełożył się wynik i to trochę skomplikowało nam sprawę. Brakowało podpowiedzi, zgrania, zmobilizowania. Musimy wyciągnąć wnioski na kolejne spotkania. Dla mnie pierwsze dwa biegi ułożyły się po mojej myśli, byłem zadowolony. Dwa ostatnie wyścigi nie były już takie dobre. Tor się zmieniał, przed każdą gonitwą trzeba było coś zmieniać w motocyklu. W ostatnim starcie zupełnie się pomyliliśmy, był to jednak mój drugi mecz w Zielonej Górze. Wcześniej ten tor mi niezbyt pasował, teraz było o dziwo bardzo dobrze

Rafał Dobrucki - trener Falubazu - Cieszy nas bardzo ta wygrana. Zawodnicy spisali się naprawdę świetnie. Mam nadzieję, że tak będzie dalej. Jestem bardzo zadowolony z postawy juniorów. Nie są oni uważani za najlepszą formację juniorską w ekstralidze. Jednak małymi kroczkami starają się budować swoją formę i iść do przodu. Nie popadajmy jednak w hurraoptymizm. Na spokojnie będziemy dalej pracować. Cieszyłbym się gdyby w każdym kolejnym meczu nie było gorzej.

Jarosław Hampel - Falubaz - Bardzo fajnie, że udało nam się wygrać ten pojedynek. Każdy z nas przyczynił się do tej wygranej. Takie zwycięstwa dodają skrzydeł. Ponadto fajnie budują, to w naszym przypadku działa. Jesteśmy optymistami, wiemy, że musimy trzymać formę. Tak naprawdę dopiero rozpoczynamy te rozgrywki, a tych trudnych meczów będzie jeszcze sporo. Najbardziej cieszy mnie fakt, że wszyscy pojechaliśmy dobrze w tym spotkaniu. Wówczas w takich momentach łatwiej się wygrywa. W parkingu jest przez to nieco spokojniej. Ten mecz był dość trudny dla nas. Do połowy spotkania ten wynik nie był aż tak korzystny dla nas, ale w końcówce jeszcze bardziej staraliśmy się "wycisnąć" te punkty co nam się udało.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt