2013-08-31 Runda play-off półfinał
KS Toruń Unibax - CKM Dospel Włókniarz Częstochowa
 
Gdy Speedway Ekstraliga podała daty i godziny rozpoczęcia decydujących spotkań w inaugurującym spotkaniu rundy play-off, Unibax Toruń miał podjąć Włókniarza Częstochowa sobotę!!! 31 sierpnia, a zatem w nietypowym jak na polskie przyzwyczajenia terminie.

Zarówno Unibax Toruń, jak i Włókniarz Częstochowa zrealizowały cel minimum na sezon 2013. Obie ekipy wywalczyły awans do fazy play-off i miały zmierzyć się w pierwszym spotkaniu o awans do finału rozgrywek. W fazie zasadniczej na torze w Toruniu lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali 50:40. Częstochowianie startowali wówczas bez Emila Sajfutdinowa. Punkt bonusowy powędrował jednak na konto Lwów, które wykorzystały nieobecność Chrisa Holdera i na swoim torze wygrały 54:36.
Dziesięć lat temu Włókniarz Częstochowa w decydującym spotkaniu o mistrzowskim tytule pokonał Apator Toruń. Wówczas prezesem Lwów był Marian Maślanka. Częstochowianie przez kilka następnych sezonów zaliczali się do ścisłej czołówki Ekstraligi. W 2008 roku zespół ten w cuglach wygrał fazę zasadniczą, lecz kontuzje pozbawiły biało-zielonych miejsca na podium.
Tym razem jednak to Toruń narzekał na urazy i kontuzje. Wobec nieobecności w składzie Unibaxu Toruń Chrisa Holdera, menadżer Sławomir Kryjom miał kilka możliwości zestawienia drużyny na mecze play-off. Gdy toruński menadżer rezygnował z przepisu o zastępstwie zawodnika za Australijczyka, to w dowolnej konfiguracji mogli startować Kamil Brzozowski, Kamil Pulczyński, Emil Pulczyński lub Ryan Sullivan. Gdy w drużynie Unibaxu pojawi się czwórka seniorów łącznie z Chrisem Holderem (jako zastępstwo zawodnika), to limit KSM nie pozwalał na występ obu braci Pulczyńskich. Ostatecznie po treningu zdecydowano się na wariant bez zastępstwa zawodnika, a menadżer przed meczem mówił, że priorytetem na treningach będzie idealne dopasowanie się do toru: W sobotnim meczu na pewno wystartują Darcy Ward i Ryan Sullivan, więc nie będziemy korzystać z przepisu o zastępstwie zawodnika. Chciałbym rozwiać wszystkie wątpliwości i zaprzeczyć spekulacjom. W tym tygodniu nasi żużlowcy mieli trochę startów. Na MotoArenie trenować będziemy w czwartek i w piątek o godzinie rozpoczęcia zawodów, czyli o godz. 20:00. Piątkowy trening zostanie zamknięty i nie będziemy wyjątkowo wpuszczać kibiców. Chcemy w spokoju optymalnie przygotować się do tego spotkania. Do dyspozycji będzie cała drużyna i będziemy chcieli przygotować tak tor, żeby idealnie pasował wszystkim żużlowcom.
I tak się stało jak powiedział Kryjom, tor pasował wszystkim zawodnikom i pierwszy półfinał między Unibaxem Toruń, a Włókniarzem Częstochowa zgodnie z oczekiwaniami dostarczył wszystkim kibicom olbrzymich emocji. Zainteresowanie sobotnim meczem było ogromne. Na toruńskiej MotoArenie padł rekord frekwencji, bowiem pojedynek obu ekip oglądało 17 126 osób, a goście dopingowani przez blisko tysięczną rzeszę kibiców stawili mocny opór podopiecznym Sławomira Kryjoma, choć trzeba przyznać, bokserską nomenklaturą, że Unibax nie zadał nokautującego ciosu, gdy rywal był już liczony.

Już w pierwszym wyścigu fani obu ekip mogli przekonać się o tym, jak bardzo zmobilizowani do tego spotkania byli zawodnicy Unibaxu i Włókniarza. Wszystko za sprawą odważnej jazdy Grigorija Łaguty, który na drugim łuku ostro zaatakował Adriana Miedzińskiego, zajętego walką z Rafałem Szombierskim. Torunianin "przyciśnięty" do bandy przez Rosjanina, spadł z pierwszej pozycji na ostatnią. Bieg młodzieżowców okazał się równie interesujący. Początkowo wszystko szło po myśli gości, którzy jechali na podwójnym prowadzeniu, lecz na trzecim okrążeniu Paweł Przedpełski "wszedł" pod łokieć Artura Czai, który po tym ataku upadł na tor. Sędzia zdecydował się wykluczyć częstochowskiego juniora i w powtórce torunianie, po bardzo dobrym starcie nie dali szans osamotnionemu Adamowi Strzelcowi.
W kolejnym wyścigu znowu na 5:1 ze startu wyszli żużlowcy Dospelu CKM Włókniarza, ale Darcy Ward wyprzedził Rune Holtę i do samej mety gonił Michaela Jepsena Jensena. Po czwartym biegu wygranym podwójnie przez Tomasza Golloba i Przedpełskiego i po pierwszej serii startów, Unibax prowadził dwoma punktami, w kolejnych biegach systematycznie powiększając swoją przewagę nad częstochowskimi Lwami.
W biegu piątym świetną jazdą popisał się Ward, a swój jedyny punkt w całym spotkaniu zdobył Ryan Sullivan. W szóstym wyścigu bez problemów wygrał Gollob, a Pulczyński wyprzedził na dystansie Jensena. Kibice Włókniarza z pewnością na długo zapamiętają siódmy wyścig, w którym doszło do kraksy Emila Sajfutdinowa i Kamila Brzozowskiego. Jadący na prowadzeniu Adrian Miedziński nie zostawił Rosjaninowi miejsca przy bandzie, na skutek czego zawodnik Włókniarza upadł na tor. Chwilę później po Emilu Sajfutdinowie przejechał rozpędzony Kamil Brzozowski. 23-letni Rosjanin nie był w stanie kontynuować zawodów i został odwieziony do szpitala z podejrzeniem złamania ręki. W powtórce start wygrał Czaja, ale w końcu wyprzedził go Miedziński. Przewaga "Aniołów" wynosiła już wówczas osiem punktów (25:17).
W wyścigu ósmym Gollob poradził sobie z Łagutą, a Przedpełski bez problemów wygrał z Rafałem Szombierskim. W dziewiątym biegu Miedziński z Przedpełskim nie dali szans Holcie i Jensenowi powiększając przewagę torunian do czternastu punktów (34:20). Goście jednak nie zamierzali się poddawać i dość niespodziewanie Czaja z Łagutą łatwo wygrali z Wardem i słabym tego dnia Sullivanem zmniejszając przewagę gospodarzy do dziesięciu "oczek".
Różnica wróciła ponownie do czternastu punktów po kolejnym wyścigu wygranym podwójnie przez Golloba i Przedpełskiego nad Holtą i Czają. Niemal połowę strat goście odrobili w dwóch ostatnich biegach serii zasadniczej. Najpierw Ward tylko przedzielił Łagutę i Czaję, a następnie Holta i Jensen utworzyli ładną parę i nie dali się wyprzedzić Miedzińskiemu. Prowadzenie torunian zmalało wówczas tylko do ośmiu punktów (43:35).
Dwa wyścigi nominowane nie przyniosły zmiany różnicy punktowej, choć zanosiło się na to. W czternastym biegu pewnie wygrał Miedziński, a Sullivan przegrał walkę z Jensenem i Holtą. Start do piętnastego wyścigu wygrali Łaguta i Jensen, jednak na pierwszym wirażu drugiego okrążenia gospodarze prowadzili 4:2. Gollob pognał niezagrożony do mety, ale Ward ostatecznie przyjechał ostatni. Torunianie wygrali pierwszy półfinałowy mecz 49:41 i na rewanż pojadą bronić ośmiopunktowej zaliczki.

W zespole gości świetnie, choć bardzo ostro jeździł Grigorij Łaguta. Dobrze wypadł również znający świetnie tor Michael Jepsen Jensen. Sporo punktów przywieźli także Rune Holta i Artur Czaja. Zdobycie 41 "oczek" bez Emila Sajfutdinowa od połowy meczu do dobry wynik częstochowian i w rewanżu byli faworytami do awansu.
W drużynie Unibaxu Toruń nie można mieć pretensji praktycznie do żadnego zawodnika oprócz Ryana Sullivana. Australijczyk zdobył tylko jeden punkt w pięciu startach i torunianie mogą żałować, że nie zastosowali zastępstwa zawodnika w miejsce Chrisa Holdera.

Po zawodach powiedzieli:
Mateusz Kurzawski
- prezes Unibaxu - Szkoda mi Emila i życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia. Sędzia kilka razy oglądał powtórki i podjął taką, a nie inną decyzję. Powiem szczerze: taka sama sytuacja mogła być w pierwszym biegu, kiedy Łaguta jechał z Miedzińskim. Można teraz pytać, co by było, gdyby wtedy doszło do tak fatalnego upadku i gdyby to Adrian leżał na torze. Nikt z zawodników nie robi na złość, by mieć kontuzjowanego rywala. To są motory, które nie mają hamulców i zawsze jest pewne. To wszystko było w ferworze walki. Jeżeli ktoś analizuje spokojnie, to zauważy, że przecież jest regulamin, który mówi dokładnie o tym, ile osób może przebywać w trakcie kontuzji zawodnika na płycie boiska. Trzeba tego przestrzegać. Podejrzewam, że Adrian spotka się z Emilem i na pewno sobie wszystko wyjaśnią Mam nadzieję, że zawodnicy z Częstochowy nie będą się w rewanżu jeden na drugim odgrywać. Niech wygra lepszy i obyśmy nie oglądali już żadnych spornych sytuacji.

Jan Ząbik - trener Unibaxu - Były to dobre zawody w wykonaniu obu drużyn. Wygraliśmy my, ale szkoda Emila Sajfutdinowa, bo kontuzja to nigdy nie jest przyjemna sprawa. Ucieka mu mistrzostwo świata. Jeśli chodzi o nasz zespół to było parę dziur. Pogubiliśmy też parę pewnie wiezionych punktów, a gdyby nie to mogło być dziesięć-dwanaście punktów przewagi. Jest osiem, musimy się z tego cieszyć, a w Częstochowie powalczyć tak, jak oni powalczyli u nas. Decyzję o tym, czy Sullivan zostaje w składzie czy nie, podejmuje tylko menedżer Sławek Kryjom. Jeśli chodzi występ Ryana z Włókniarzem, to oczywiście oczekiwaliśmy czegoś więcej. Pamiętamy jak dobrze pojechał w meczu z Lesznem i myśleliśmy, że tym razem pójdzie mu tak samo dobrze. Ryan był po meczu zdenerwowany i nie było sensu poruszać tego tematu. Sam na pewno chciał lepiej, a nie wyszło. Nie chciałem nagabywać go jakimiś pytaniami. Na pewno sam wyciągnie wnioski i będzie wiedział, czy zawiniły motory, czy też on sam. Osiem punktów to dużo i mało. Gdyby rewanż był u nas, to by było nam lżej. Jedziemy jednak na wyjazd i trzeba będzie się bronić. Nie będziemy mogli dać się niczym zaskoczyć, by rywale już od pierwszego biegu nam nie odskoczyli. Zawsze staram się być optymistą. Gdy się wierzy w coś, co chce się osiągnąć, to wtedy i jedzie się lepiej, i znacznie lepiej się pracuje. Jak mielibyśmy patrzeć na to pesymistycznie, to pewnie nic by nie wychodziło.

Sławomir Kryjom - menadżer Unibaxu - miała być piątka z przodu i zabrakło jednego punktu. Prowadziliśmy już czternastoma punktami i powiem szczerze, że nie powinniśmy dać sobie wydrzeć tej przewagi. W dwóch biegach głupio pogubiliśmy punkty i stąd wygrana tylko ośmioma punktami. Teraz to częstochowianie mają cały tydzień do namysłu i to oni będą żyli z bagażem ośmiu punktów. Z doświadczenia wiem, że jest to mało i dużo. Piekielnie ważny będzie początek w Częstochowie. Jeśli uda nam się od razu trafić z przełożeniami, to na pewno będzie ciekawie pod Jasną Górą. Ryan jechał na silnikach pożyczonych od Tomka Golloba i Chrisa Holdera. Widać było, że w tym meczu nie pasowało mu. Nie uważam, że jego silniki były wolne, czy źle dopasowane, po prostu nie da się pewnych rzeczy oszukać i widać u niego dziesięć miesięcy przerwy. Ryan z konieczności musiał odjechać pięć biegów, ponieważ najprawdopodobniej Kamil Brzozowski doznał kontuzji śródręcza i przez to rezerwy były wystawiane za niego. W powtórzonym biegu Brzózka resztkami sił dojechał do mety. Kontrowersji w tym spotkaniu było więcej. Osobiście skupiłbym się na pierwszym biegu, gdzie Grigorij Łaguta w perfidny sposób "wpakował" Adriana Miedzińskiego w dechy i nasz zawodnik przez to stracił dwie pozycje. Oglądając całe zdarzenie z Emilem Sajfutdinowem w powtórce telewizyjnej, żadnej winy u Miedziaka nie widziałem. To Rosjanin pchał się między Adriana a bandę, nie wiem czego tam szukał, bo nie było miejsca nawet by koło wsadzić, a co dopiero przejechać. Dla mnie sytuacja była czysta, zresztą sędzia podjął decyzję o wykluczeniu Emila.

Adrian Miedziński - Unibax - Wiadomo, że mogło być tych punktów trochę więcej i musimy się z tym pogodzić. Teraz przed nami rewanż, przed którym mamy ośmiopunktową zaliczkę i musimy mocno walczyć, aby ją obronić. W tym momencie nie powinniśmy zastanawiać się, czy mecz w Toruniu mógł zakończyć się lepszym dla nas wynikiem. Ja męczyłem się strasznie. Wiadomo, że częstochowianie dobrze jeżdżą na naszym torze. Ostatecznie jest jak jest, mogłem przywieźć nieco więcej punktów, ale robiłem wszystko, co w mojej mocy. Dobrze, że po dość słabym moim początku udało się poskładać wszystko w dalszej części meczu. W biegu z Emilem czułem, że chciał się na mnie założyć, dojechać i upadł. Co ja mogę na to, że za mną zawodnicy się przewrócili? Niestety nie mam lusterek i tam na pewno nie było mojej winy. Z tego co wiem na szczęście Emil jest cały.

Tomasz Gollob - Unibax - Gratuluję drużynie, która do nas przyjechała i stawiała opór. Nie było łatwo. Cieszę się ze swojej postawy, jak i z jazdy kolegów. Wiadomo, że play-offy nie są łatwe, ale mamy osiem punktów przewagi. Zobaczymy, czy damy radę na wyjeździe tę przewagę obronić. Na pewno nie będzie łatwo, ale jedziemy walczyć. Dziękuję za współpracę tym wszystkim, którzy byli w parkingu. To był piękny wieczór.
Paweł Przedpełski - Unibax - Mecz mógł się podobać, to było naprawdę ładne spotkanie. Liczyliśmy się z tym, że nie będzie łatwe. Jest osiem punktów przewagi, ciężko powiedzieć, czy to dużo, czy mało. Jest ile jest. Będziemy się starali w Częstochowie tego bronić i wejść do finału.

Paweł Mizgalski - prezes Włókniarza - Na temat zdrowia Emila więcej będziemy wiedzieć za kilka dni. Team Emila poinformował na swoim fanpage`u, że zawodnika czekają dalsze konsultacji, które będą prawdopodobnie prowadzone w Szwajcarii w klinice Red Bulla. Emil jest zawodnikiem tej marki i dlatego on i jego team chcą uzyskać diagnozy tamtejszych lekarzy na temat stanu jego stawu łokciowego. Dopóki diagnozy nie zostaną jednoznacznie skonstruowane, to tak naprawdę nic nie wiemy. Lekarze w Toruniu nie potrafili powiedzieć, co dolega z Emilowi. Jedni twierdzili, że doszło do złamania, a drudzy, że tak się nie stało. Były zamiary wsadzenia tej ręki w gips, a wiadomo, że nie tak się leczy tego typu kontuzje sportowców wyczynowych. W tym przypadku potrzebni są profesjonaliści, a akurat Red Bull, którego zawodnikiem jest Emil, ma najlepszych specjalistów, jeśli chodzi o sporty ekstremalne. Oni doskonale znają się na kontuzjach, które odnoszą zawodnicy uprawiający tak niebezpieczne dyscypliny. Nie słyszałem o tym bezpośrednio od Tomka Suskiewicza, ale wiem, że taka informacja pojawiła się na Facebooku. Jeśli jednak rzeczywiście jest plan, żeby skorzystać z pomocy wykwalifikowanej kliniki Red Bulla, to w mojej ocenie jest to najlepsze rozwiązanie.

Grzegorz Dzikowski - trener Włókniarza - Mecz zaczął się fatalnie, mówię tu o drugim biegu. Decyzja sędziego wprowadziła nerwową atmosferę, a można było ten mecz odjechać na normalnych zasadach. Ja z tą decyzją absolutnie się nie zgadzam. Był kontakt między zawodnikami, a regulamin wyraźnie o tym mówi, inne paragrafy są tu już nieważne, jest wykluczenie, i tak powinno być. Co do całego meczu - jest osiem punktów. Będziemy się starali odrobić to u nas. Drużyna pokazała charakter, mimo że jeden z liderów już na początku odpadł, mimo to się zmobilizowała, pokazała na co ją stać. W Częstochowie na pewno również będą bardzo ciekawe i emocjonujące zawody. Niech wygra lepszy. Nie mamy jeszcze wiadomości odnośnie Emila Sajfutdinowa. Czekamy na informacje, sami widzieliśmy, że nie było wesoło. To jednak następstwo tego, że sędzia daje hasło: "panowie, jeźdźcie jak chcecie". Dlaczego nie wyciąga się konsekwencji? Po co są żółte i czerwone kartki? Dlaczego sędzia z tego nie korzystał? Uważam, że całą sytuację sprowokował sędzia i mam do niego bardzo duży żal. Uważałem, że to jeden z lepszych sędziów w Polsce. Nigdy nie krytykowałem sędziów za decyzje, ale w tym wypadku, przy takiej wadze tego meczu, nie możemy sobie pozwolić na takie błędy.

Jarosław Dymek - menedżer Włókniarza - Po fatalnym upadku Emila Sajfutdinowa odbyliśmy z naszymi zawodnikami motywacyjną rozmowę. Taki upadek potrafi bowiem wybić z rytmu i drużyna może się załamać. W naszym zespole nic takiego nie nastąpiło. Zawodnicy zmobilizowali się i sądzę, że w kilku wyścigach pojechali bardzo dobrze, bo potrafili wygrywać nawet podwójnie. Zniwelowaliśmy przewagę Unibaxu z 14 do 8 punktów. Na temat sytuacji z siódmego wyścigu powiedziano już bardzo wiele, mimo że spotkanie zakończyło się dopiero kilka godzin temu. Była to sytuacja przykra i kontrowersyjna. Zdania są podzielone, kto zawinił. Według mnie Adrian wyniósł się bardzo szeroko spod krawężnika i był to bardzo ostry atak, który źle skończył się dla Emila. W kontekście tego, co wydarzyło się na torze i tych wszystkich okoliczności nam niesprzyjających, bo nie będę już tutaj polemizował z decyzjami, chyba nie zostanę ukarany, jeśli jako człowiek normalny powiem, że pewne sytuacje były może inaczej interpretowane niż mogłoby się to wydawać. Zresztą to nie tylko moja opinia, ale wielu osób i to niekoniecznie związanych z częstochowskim klubem. Za takie słowa chyba nikt nie będzie karał, bo mam prawo stwierdzić, że kilka decyzji było takich dyskusyjnych, delikatnie mówiąc. W Częstochowie na pewno będzie ostra walka. To nie ulega wątpliwości. Po sobotnim meczu dla mnie najważniejszą rzeczą będzie to, by niektórzy zawodnicy podeszli do rewanżu z chłodniejszymi głowami. Zgadzam się, że to są play-offy i ważne mecze dla obu zespołów, ale wydaje mi się, że we wrześniu ziemia nie wybuchnie i będziemy sobie żyli, więc warto, by kości nie trzeszczały. To jest walka o medale, ale jednocześnie pamiętajmy, że jesteśmy ludźmi. Każdy z zawodników ma do kogo wracać i niech on wraca cały i zdrowy po zawodach.

Michael Jepsen Jensen - Włókniarz - Był to trudny mecz. Liga nie jest łatwa, ciężko więc stale być najlepszym. Miałem lepsze, ale i gorsze wyścigi, starałem się odnaleźć właściwą prędkość. W końcówce to się udało. Mamy osiem punktów przewagi przed rewanżem. Mecz u siebie będzie trudny, ale postaramy się jechać jak najlepiej.

Grigorij Łaguta - Włókniarz - Tor był fajny i równy, wychodziły mi na nim starty. Tu jest tak jak powinno być, tor dobry do ścigania, co cieszy kibiców. Przychodzi się na mecze, żeby oglądać walkę, a nie tak jak bywa na niektórych zawodach, że jak wyjdzie się ze startu, tak dojedzie się do mety. Szkoda tylko że teraz jesteśmy w bardzo mocnej d...e. Coś jeszcze mam dodać? To powiem, że jest ch…o, bo ręka Emila najprawdopodobniej jest złamana. Jeśli się to potwierdzi, to myślę, że do końca sezonu będziemy musieli radzić sobie bez niego. Wówczas w rewanżu na pewno skorzystamy z zastępstwa zawodnika. Mimo wszystko uważam, że mamy bardzo duże szanse i będziemy walczyć na 250 procent. Nie chcę komentować decyzji sędziego w całym tym meczu i z nimi polemizować. Jednak moim zdaniem Miedziński po prostu wepchnął w bandę Emila Sajfutdinowa. Już w pierwszym biegu stoczyliśmy ostrą walkę z Adrianem o zwycięstwo. Przyznaję, że było tam trochę niebezpiecznie i bardzo ciasno. Udało mi się znaleźć wolne miejsce i znalazłem się na prowadzeniu. Wszystko odbyło się po naszej myśli w tym wyścigu i z tego się cieszę. Cieszę się też, że wszystko dobrze się skończyło. W zasadzie cały mecz toczył się w wyjątkowej atmosferze i do samego końca mieliśmy bardzo zacięte zawody.

Tomasz Suskiewicz - menadżer Emila Sajfutdinowa - wiadomości niestety nie są najlepsze. Szanse na powrót na tor wynoszą w tej chwili 5 proc. Emil powiedział, że będzie robić wszystko, by wrócić do ścigania jeszcze w tym roku. Zaczyna zajęcia rehabilitacyjne z fizjoterapeutką. Z samą ręką nie jest tak źle. Są jednak inne uszkodzenia. Nie chciałbym jednak zdradzać szczegółów, bo prosili o to lekarze

Piotr Bednarczyk - redaktor dziennika Nowości - tak skomentował w "Nowościach" decyzje jakie zapadały na torze podczas pierwszego pojedynku o wielki finał polskiej ligi żużlowej w sezonie 2013:
Nie ukrywam, że wiele rzeczy umyka uwadze, gdy zawody ogląda się na żywo na stadionie. Ale później obejrzałem zarówno magazyn ekstraligi, jak i powtórkę całej relacji ze spotkania w TV. I... mocno jestem zdegustowany. Nie będę się w niedzielę dziwił, jak torunian spotka w Częstochowie makabryczne wręcz przyjęcie.
* * *
Bo co taki kibic spod Jasnej Góry mógł wynieść z tejże relacji? Że sędzia jest niekompetentny i że toruńscy zawodnicy to brutale, w przeciwieństwie, oczywiście, do zawodników Dospelu Włókniarza. Praktycznie wszystkie kontrowersyjne sytuacje były komentowane po myśli gości. Pierwszy bieg i wkomponowanie w bandę Adriana Miedzińskiego przez Grigorija Łagutę - nie ma sprawy, tak się jeździ na żużlu. I słusznie, skoro są takie przepisy, że ten, kto jest z przodu, dyktuje warunki, to nie ma o czym dyskutować. Oczywiście, może być dyskusyjne, czy sami żużlowcy nie powinni wobec siebie postępować inaczej, bardziej się szanować, ale trudno - "Grisza" miał takie prawo i pojechał, jak chciał. Na szczęście Adrian w porę zamknął gaz - spadł na ostatnie miejsce, lecz do mety dojechał cały. Ale jak identycznie jak Łaguta postąpił Miedziński w siódmym biegu z Emilem Sajfutdinowem, który do końca próbował szczęścia pod bandą i upadł, to już była wina torunianina. Nikt nie zwrócił też uwagi na to, że podobny numer Łaguta chciał wywinąć Darcyemu Wardowi w drugiej serii startów. Australijczyk wykazał się jednak dużym sprytem, szybko zmieniając tor jazdy w kierunku wewnętrznej. Gdyby spróbował ataku pod bandą, skończyłby jak Sajfutdinow. Ale o tym - cisza w eterze...
* * *
Jeśli chodzi o wykluczenie Artura Czai po odważnym ataku Pawła Przedpełskiego, to mam odczucia ambiwalentne. Współczuję sędziemu Wojciechowi Grodzkiemu. Przepisy nie są bowiem idealne. Gdyby bowiem trzymać się ich sztywno, to w momencie całej akcji Przedpełski był ciut przed Czają i nie zmienił swojego toru jazdy. Decyzja więc prawidłowa. Ale... torunianin potrącił jednak częstochowianina, bez dwóch zdań! Wiem, że Grodzki oglądał kilka powtórek z różnych kamer. W tym momencie wybierał między dżumą a cholerą. Zdecydował się wykluczyć częstochowianina, czym wzbudził gniew kibiców Dospelu. Gdyby było odwrotnie, dostałoby mu się od torunian. Moim zdaniem przepisy powinny być bardziej klarowne - owszem, możesz dyktować warunki, ale musisz być przynajmniej całym motocyklem przed rywalem. W każdym innym przypadku decyzja będzie kontrowersyjna.
* * *
W każdym razie telewizja zafundowała nam (a zwłaszcza - częstochowianom) antytoruński spektakl i teraz czort karty rozdaje. Nie rozumiem aż tak stronniczego komentarza dziennikarzy. Nie rozumiem też doboru ekspertów. Bo - przepraszam bardzo - czy sytuacje z tego meczu powinien komentować Krzysztof Kasprzak, który jeszcze niedawno kopał podczas biegu Adriana Miedzińskiego i dostał za to karę finansową? Czy powinien komentować junior Łukasz Sówka, który na razie powinien uczyć się jeździć, a nie wypowiadać o jeździe starszych zawodników? Jakie on ma kompetencje do oceniania sytuacji na torze w półfinale Enea Ekstraligi? Taki Tomasz Gollob jeździ dłużej na żużlu, niż on chodzi po świecie. A co byłoby, gdyby zamiast Miedzińskiego podobną akcję przeprowadził właśnie Gollob? Też by go "zjechał", czy może wystraszyłby się mistrza? Przepraszam bardzo, znam większe autorytety - i to nawet niedaleko, choćby z Bydgoszczy - strzelam - Dołomisiewicza, Woźniaka - i gdyby oni to komentowali, to takiej "popeliny" na wizji by nie było. A tak jest problem, bo kibice w Częstochowie są rozjuszeni. Żałuję tylko, że do ogólnej tendencji antytoruńskiej nieoczekiwanie dołączył zazwyczaj rozsądny i umiarkowany w poglądach Robert Kościecha, ale może po prostu w jego przypadku zwyciężył odruch stadny. Szkoda, bo w Częstochowie na trybunach, podobno, szykuje się jatka. Oby nie było jej na torze.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt