Początek spotkania ułożył się na pewno po myśli przyjezdnych. Dobrze ze startu
wyszli Chris Holder oraz Kamil Brzozowski. Obaj szybko zajęli dwie pierwsze
pozycje i już na wyjściu z pierwszego łuku odjechali rywalom. Na drugim łuku
jednak torunianie popełnili błąd, w skutek czego na tor upadł "Brzoza". Bieg nie
został przerwany, dzięki czemu z bardzo dużą przewagą do mety dojechał
Australijczyk. Za jego plecami znaleźli się Davey Watt oraz Piotr Świderski.
Na prowadzenie żużlowcy Lechmy Startu wyszli po gonitwie drugiej. Jak się
później miało okazać, nie oddali go do samego końca. W wyścigu młodzieżowym
pewnie po trzy "oczka" przyjechał Oskar Fajfer, a trzeci był Wojciech Lisiecki.
Parę czerwono-czarnych przedzielił Paweł Przedpełski, który także w swoich
kolejnych startach potrafił nawiązywać walkę z rywalami. W stawce gonitwy
młodzieżowej nie liczył się natomiast Emil Pulczyński. To właśnie między innymi
do niego na pomeczowej konferencji prasowej cierpkie słowa kierował Adrian
Miedziński.
W prawdziwy szał kibiców Startu Gniezno wprowadziła z pewnością postawa
Sebastiana Ułamka i Mateja Zagara w trzeciej odsłonie dnia. Wspominana para
miejscowych podwójnie pokonała bowiem Tomasza Golloba i Adriana Miedzińskiego.
Chwilę później Gollob musiał ponownie uznać wyższość zawodnika z pierwszej
stolicy. Lepszy od jednego z czołowych jeźdźców globu okazał się powracający do
składu Bjarne Pedersen, który w zestawieniu Stefana Anderssona zastąpił Antonio
Lindbaecka. Po czterech biegach 16:8 na korzyść beniaminka.
Straty Unibax odrobił w biegu szóstym. Podwójne zwycięstwo pary Holder -
Miedziński pozwoliło zbliżyć się gościom do gospodarzy na cztery punkty. Do
niemałej niespodzianki doszło natomiast w gonitwie ósmej. Dobrze spod taśmy
wystartował Bjarne Pedersen i kapitan klubu z Wrzesińskiej bez problemu objął
prowadzenie. Za jego plecami szalał jednak Kamil Brzozowski oraz aktualny
Indywidualny Mistrz Świata, Chris Holder. Tytuł Australijczyka nie przestraszył
Oskara Fajfera, który odważnym atakiem minął zawodnika z Antypodów i w dalszej
części biegu nie pozwolił się wyprzedzić.
Po dziesięciu gonitwach beniaminek prowadził z liderem 35:25 i wydawało się, że
zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Tym bardziej po biegu dwunastym, w którym
główne skrzypce zagrał Wojciech Lisiecki. "Lisek" po mistrzowsku rozegrał
pierwszy łuk, wywożąc Chrisa Holdera i Pawła Przedpełskiego, a zostawiając tym
samym miejsce Zagarowi. Na trzy wyścigi przed końcem gospodarze wciąż na dość
pewnym prowadzeniu.
Jak się jednak okazuje, niczego nie można być pewnym jadąc przeciwko Unibaxowi.
Dwa kolejne biegi to podwójne triumfy gospodarzy. Autorami zwycięstw torunian
byli Tomasz Gollob oraz Adrian Miedziński. Przed ostatnim wyścigiem 43:41 na
tablicy wyników i jeszcze wszystko było możliwe - zarówno remis, jak i
zwycięstwo którejś z ekip. Równy start całej czwórki zawodników zmroził krew w
żyłach zarówno zgromadzonych kibiców gości, jak i gospodarzy. Po wyjściu z
pierwszego łuku na prowadzeniu znalazł się jednak Matej Zagar, tuż przed
Tomaszem Gollobem, Bjarne Pedersenem oraz Chrisem Holderem, który po dobrej
pierwszej części spotkania pod koniec wyraźnie spuścił z tonu. Chwilę później
Gollob po ładnej walce poradził sobie ze Słoweńcem i wszystko wskazywało na
biegowy remis. Takie rozwiązanie dawało końcowy triumf 46:44 Lechmie Start.
W meczu drużynę Startu poprowadził doskonale znany w Toruniu Stefan Andersson,
którzy przed laty startował z Aniołem na piersi. Szwed mógł być zadowolony
przede wszystkim z postawy Zagara, który czuł się tego dnia perfekcyjnie. Poza
swoim ostatnim startem, Słoweniec nie dawał szans rywalom nawet w przypadku
słabszego wyjścia spod taśmy. Udany powrót do zespołu zaliczył również Pedersen.
Duńczyk udowodnił, że wciąż stać go na jazdę w ekstralidze - był skuteczny
zarówno na starcie, jak i na dystansie. Nieźle spisała się para Watt - Piotr
Świderski.
Wygrana beniaminka pozwala wciąż mieć nadzieję na utrzymanie w szeregach Enea
Ekstraligi. Lechma Start wygrał, bo był zespołem równiejszym, bardziej
regularnym. Ważne punkty "dorzucili" juniorzy, którzy zdołali pokonać m.in.
Holdera. W jednym z biegów Australijczyk został zresztą bez pardonu zamknięty
przez Oskara Fajfera, co nieomal zakończyło się kraksą.
Zupełne inne nadzieje i priorytety były w obozie Unibaxu, bowiem wszyscy myśleli o
mistrzostwie. W starciu z drużyną z wielkopolski goście jednak nie do końca byli
w stanie "rozgryźć" miejscowy tor. Po spotkaniu sugerowali zresztą, że był on
nierównomiernie polewany. W drużynie Sławomira Kryjoma zawiodła kompletnie druga
linia, nie do końca "wypaliło" również zastępstwo zawodnika. Wpadek nie
ustrzegli się także liderzy i w ten sposób 2 punkty pozostały w Gnieźnie.
Torunianom brakowało wyraźnie energii, nieprzewidywalności na torze Warda. Tzw.
zastępstwo zawodnika za Warda dawało stosunkowo niewiele - znacznie mniej niż
prawdopodobnie mógłby wywalczyć w Gnieźnie sam Australijczyk. Unibax zachował
jednak ogromne szanse na punkt bonusowy za lepszy bilans w dwumeczu, a rewanż na
MotoArenie miał się odbyć już w następnym tygodniu.
Po meczu powiedzieli:
Mateusz Kurzawski – prezes Unibaxu - Nie było to dla nas łatwe spotkanie. Trzeba
też zauważyć, że były to bardzo fajne i emocjonujące zawody. Generalnie patrząc
po wynikach, w ENEA Ekstralidze nie ma już prostych spotkań. Niestety,
przegraliśmy i musimy już myśleć o tym, żeby jak najlepiej przygotować się do
kolejnego spotkania. Byliśmy pewnie faworytem, ale należy pamiętać również o
tym, że jedziemy z zastępstwem zawodnika. To nie jest zdrowy zawodnik, który
mógłby startować i to nie jest Darcy Ward, który bardzo dobrze czuł się w
Gnieźnie. Niewielu zawodników naszej drużyny jeździło na tym torze w ostatnim
czasie. Trzeba pamiętać, że Gniezno pierwszy raz od dłuższego czasu jest obecne
w Ekstralidze. Musieliśmy się trochę przyzwyczaić do tej nawierzchni.
Walczyliśmy jednak do końca i była szansa na zwycięstwo. Chcieliśmy wygrać
ostatni bieg, ale zdaje się, że miał miejsce pech w postaci defektu silnika
Holdera. Mogło się to zakończyć inaczej, ale taki jest już sport. Koledzy z
Gniezna wygrali i z tego miejsca chciałbym im tej wygranej pogratulować.
Sławomir Kryjom - menadżer Unibaxu - na pewno zabrakło Darcy Worda, ponieważ na zastępstwie zawodnika przywieźliśmy tylko pięć punktów. Pozostali nasi liderzy byli w dobrej formie. Aczkolwiek nie chcę się tłumaczyć, ponieważ i bez Darciego ten mecz był do wygrania. Ponadto trochę za dużo wpadek zanotował Chris Holder, m. in. dwie porażki z gnieźnieńskimi juniorami, aczkolwiek nie chcę się zagłębiać co było tego przyczyną. Natomiast wiem, że w biegu XV zaraz po starcie rozleciał mu się silnik, stracił on kompresję i Chris nie mógł już nic zrobić na trasie. Taktycznie robiliśmy w parkingu co mogliśmy. Najwyraźniej więcej z tego zespołu nie dało się wycisnąć. Potwierdziły się moje obawy, które miałem przed tym meczem. My wiedzieliśmy po co jedziemy do Gniezna. Gospodarze do tej pory byli na ostatnim miejscu w tabeli, jednak to absolutnie o niczym nie świadczy, bowiem wykorzystali nasze momenty słabości i zwyciężyli, czego im serdecznie gratuluję. Na starty Edwarda Kennetta jest za wcześnie. Poza tym na MotoArenie ZZ się sprawdza. Jadą tam lepiej też nasi juniorzy, zatem w kolejnym meczu zastosujemy przepis o zastępstwie zawodnika.
Tomasz Gollob - Unibax - Cieszę się ze swojego wyniku, że umiałem to wszystko na koniec dobrze doregulować i potem już szło tak, jak trzeba. Jestem zadowolony z tego, że moja forma idzie do góry.
Adrian Miedziński - Unibax - Gratulacje dla drużyny z Gniezna. Trzech zawodników to jest zbyt mało, aby wygrać mecz. Zabrakło nieco punktów juniorów i Kamila Brzozowskiego. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy. Dużo nie zabrakło. Tuż po starcie do piętnastego biegu myślałem, że się uda, jednak gospodarze byli lepsi i zasłużenie wygrali. Nie było mowy o żadnym lekceważeniu rywali. Gniezno jest silnym zespołem. Zeszłotygodniowe wypowiedzi zawodników z Częstochowy mówiły same za siebie. Tutaj naprawdę są bardzo dobrzy zawodnicy, którzy wygrali zasłużenie.
Arkadiusz Rusiecki - prezes Startu - Pojechaliśmy tak, jak wielu trzymających kciuki by od nas oczekiwało. Mamy drobny niedosyt, bo prowadziliśmy dziesięcioma punktami. Wydawało się, że możemy to spotkanie wygrać bardziej przekonywająco. Ja zawsze jednak mówiłem, że lepiej brzydko zwyciężyć, niż pięknie przegrać, jak do tej pory to robiliśmy. Troszkę mnie martwi sytuacja, która ma miejsce w parku maszyn po zawodach, bo zdaje się są jakieś zastrzeżenia gości co do nierównomiernego polewania toru.
Stefan Andersson - trener Startu - Na początku ostatniego wyścigu byłem bardzo zestresowany. Pedersen i Zagar świetnie rozegrali jednak pierwszy łuk i byli szybcy na dystansie. To były bardzo trudne zawody, 2 punkty mniej i przegralibyśmy je. Chłopacy wykonali jednak swoje zadanie i jesteśmy z nich dumni.
Wojciech Lisiecki - Start - Powinienem zaczynać mecze od 12. biegu (śmiech). Był on dla mnie takim przełamaniem. Podobnie było podczas spotkania z PGE Marmą Rzeszów, po czym zaliczyłem dobry występ na wyjeździe. Mam więc nadzieję, że podobnie będzie teraz i w Toruniu będzie dobry wynik. Przed tym ostatnim startem zmieniliśmy przełożenia, założyliśmy wyższą zębatkę i to był dobry wybór.
Piotr Świderski - Start - Najważniejsza jest wygrana naszego zespołu. Wiadomo jak potrzebne są nam punkty. To zwycięstwo było potrzebne nam, działaczom i kibicom. Cieszymy się z tego, że udało się tego dokonać. Nie można patrzeć kto do nas przyjeżdża, ani gdzie jedziemy na wyjazd. Wszędzie trzeba szukać punktów. W biegu gdzie upadłem było 5:1 "w plecy", chciałem zaatakować rywali szerzej, niestety było tam bardzo mokro i tak to się skończyło.
Matej Zagar - Start - Najważniejszy jest wynik drużyny, wreszcie udało nam się wygrać na naszym torze. Bardzo się z tego cieszę. Piętnasty bieg to było "coś". Tomek Gollob, mistrz świata, był bardzo szybki i mnie wyprzedził. Kluczowy jest jednak końcowy triumf całego zespołu.
Davey Watt - Start - Nie byłem tak silnym punktem zespołu, jakbym sobie tego życzył. Zmagałem się nieco sam ze sobą i motocyklami, aby być szybszym. Cały zespół bardzo dobrze się spisał, świetnie wszyscy ze sobą współpracowaliśmy. Dzieliliśmy się wzajemnie informacjami. Toruń był bardzo trudnym przeciwnikiem, jednak ich pokonaliśmy, co mnie cieszy.
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl