Spotkanie rozpoczęło się od planowego zwycięstwa Chrisa Holdera, ale Kamil
Brzozowski nie zdołał nawet przedzielić pary gości Dawid Lampart - Rafał
Okoniewski. Wielu emocji kibicom zgromadzonym na toruńskim stadionie dostarczył
bieg juniorów. W pierwszej jego odsłonie świetnie na dystansie powalczył Paweł
Przedpełski, który na drugim okrążeniu po zewnętrznej minął Łukasza Sówkę. Młody
torunianin nie mógł jednak cieszyć się z pewnego zwycięstwa w tym biegu,
ponieważ na tor upadł Łukasz Kret, który na prostej startowej nie opanował
swojego motocykla i uderzył w bandę. W powtórce znakomicie ze startu uciekł Emil
Pulczyński, a Łukasz Sówka nie dał się minąć Przedpełskiemu. Po tym biegu
torunianie objęli prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu.
W trzecim wyścigu swoją pierwszą trójkę przywiózł Adrian Miedziński, a Tomasz
Gollob nie wyprzedził Juricy Pavlica. W czwartym biegu Gollob przez pełne cztery
okrążenia atakował Grzegorza Walaska, by w końcu go wyprzedzić.
Druga seria wyścigów zakończyła się zwycięstwem "Aniołów" 14:4 i ich przewaga
wzrosła do szesnastu punktów. Najpierw Miedziński i Holder bez problemów
pokonali Okoniewskiego i Lamparta. W biegu szóstym ponownie pierwsze skrzypce na
torze grał Paweł Przedpełski, który po przegranym starcie zdołał dojechać do
Juricy Pavlica i odważnie wejść pod łokieć Chorwata, mijając go po wewnętrznej.
Goście jednak nie odpuszczali i podjęli walkę dlatego torunianom coraz trudniej
było wygrywać kolejne wyścigi. W biegu ósmym ze startu uciekł Okoniewski i
Gollob nawet mu nie zagroził. W następnym biegu Pavlic i Holder stoczyli
kapitalną walkę, z której zwycięsko wyszedł Chorwat. Do kuriozalnej sytuacji doszło w wyścigu dziesiątym. Start wygrali Miedziński i
Przedpełski, ale na pierwszym łuku wirażowy pokazał czerwoną flagę. Zawodnicy
mocno zwolnili, tymczasem sędzia nie zapalił czerwonego światła i bieg trwał
dalej. Najlepiej w całym zamieszaniu odnalazł się "Miedziak" odnosząc trzecie
swoje zwycięstwo, a toruński junior przyjechał trzeci. Wirażowy, który
samowolnie pokazał żużlowcom czerwoną flagę musiał decyzją sędziego zawodów
opuścić swoje miejsce pracy.
W wyścigu jedenastym kolejny raz świetnie pojechał Pavlic, a Gollob po ciężkiej
walce wyprzedził Lamparta. W dwunastym biegu torunianie wygrali 4:2, dzięki
czemu już wówczas zapewnili sobie zwycięstwo w całym spotkaniu. Trzynasty wyścig
przyniósł piąte zwycięstwo indywidualne Miedzińskiego, a Holder nie zdołał minąć
Walaska.
W wyścigach nominowanych ze strony rzeszowskiej dwukrotnie pojechali Walasek i
Pavlic (w czternastym biegu w ramach podwójnej rezerwy taktycznej). Manewr ten
przyniósł gościom dwa remisy, ale przyznać trzeba, że w ostatnim wyścigu dość
szczęśliwy. W czternastym biegu start wygrali goście, ale Przedpełski śmiałym
atakiem minął Walaska i aż do mety atakował Pavlica. Gollob długo męczył się z
wyprzedzeniem zawodnika PGE Marmy. W ostatnim wyścigu defekt na starcie
zanotował Holder, ale fenomenalny tego dnia Miedziński nie pozostawił złudzeń
rywalom.
W zespole gości zdecydowanie najlepsze wrażenie zrobili Jurica Pavlic, który w
tym jednym spotkaniu zdobył więcej punktów niż sumarycznie w pięciu
dotychczasowych występach na MotoArenie! Nieźle prezentował się także Grzegorz
Walasek, dla którego był to także najlepszy mecz w karierze przy ul. Pera
Jonssona 7. Z pozostałych żużlowców tylko Rafał Okoniewski potrafił wygrać bieg
indywidualnie. Przebłyski miewali Łukasz Sówka i Dawid Lampart, ale występ
Dennisa Anderssona był nieporozumieniem.
Wśród torunian rewelacyjny występ zaliczył Adrian Miedziński, na którego nie
znalazł sposobu żaden z zawodników PGE Marmy Rzeszów. "Miedziak" dysponował
świetnie przygotowanym sprzętem i z łatwością mijał swoich przeciwników. Warto
dodać, że po spotkaniu z rzeszowianami Adrian był pierwszym żużlowcem, który w
historii istnienia toruńskiej MotoAreny (od sezonu 2009) zdobył czysty, duży
komplet punktów. Jest to jednocześnie dziewiąty komplet na MotoArenie, dla
Miedzińskiego drugi w tym sezonie i czwarty ogólnie oraz sumarycznie piąty
czysty (w tym drugi "Miedziaka).Nieco większej zdobyczy punktowej torunianie
spodziewali się po Tomaszu Gollobie. "Chudy" wyraźnie przegrywał starty, przez
co później na dystansie musiał toczyć zacięte pojedynki ze swoimi rywalami. Tym
razem słabsze zwody zaliczył Kamil Brzozowski, który zdobył tylko jeden punkt w
trzech startach.
Ciekawostką tego spotkania był również fakt, że podczas meczu jedną z podprowadzających była siostra Adriana Miedzińskiego - Patrycja. Oto jak żużlowiec komentował ten fakt: Nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Ja jestem pod taśmą bardzo skoncentrowany i myślę, jak najlepiej wystartować. Dlatego obecność siostry nie miała większego znaczenia. Żużlowcy są tak zajęci przygotowaniem do biegu, że nie zwracają uwagi na dziewczyny stojące za taśmą startową.
Po spotkaniu powiedzieli:
Mirosław Kowalik - trener Unibaxu - Dziękuję drużynie przeciwnej za walkę,
kibice mogą być zadowoleni, było sporo wyścigów, które mogły się podobać. Na
własnym torze jesteśmy bardzo silną drużyną nawet jak nie ma Darcy'ego Warda,
trudno z nami wygrać czy nawiązać kontakt. Czekamy jednak na mecze wyjazdowe,
gdzie też chcielibyśmy pokazać się z jak najlepszej strony i wygrywać; na pewno
nigdzie nie pojedziemy przegrać. Dziękuję Adrianowi Miedzińskiemu, osiemnaście
punktów w takim stylu rzadko się zdarza. Zawsze mówiłem, że to taki zawodnik,
który ma wielki potencjał i jak przeniesie tę formę jeszcze na mecze wyjazdowe
to będzie jednym z lepszych w Polsce i podtrzymuję to zdanie. Paweł Przedpełski
też spełnił swoje zadanie, świetna postawa. Dla mnie najbardziej liczy się to,
że myśli na torze. Było naprawdę fajnie i nie ukrywam, że łza się w oku
zakręciła. Emil Pulczyński też zrobił swoje, może to zero było nie do końca
potrzebne, ale nie wyglądało to wszystko najgorzej. Cieszę się więc z dobrej
postawy całej drużyny.
Adrian Miedziński - Unibax - Cieszę się bardzo z tego meczu, z postawy całej drużyny. Pojechaliśmy świetnie. Przed nami dużo spotkań wyjazdowych, mam nadzieję, że Darcy Ward wkrótce do nas wróci i pomoże w odniesieniu zwycięstw także na wyjazdach. Nie ukrywam, że w tym sezonie trafiłem ze sprzętem. Wszystko chodzi tak jak powinno. Poprzedni sezon zacząłem słabo. Bywały mecze, że strasznie się męczyłem, a kibice na mnie gwizdali. Mieli rację, bo zawodziłem. Potem było lepiej. Za to ten sezon naprawdę jest na razie dla mnie udany. Przede wszystkim drużyna wygrywa, a wtedy jeździ się lepiej i łatwiej. Kiedy wszystko wychodzi, to głowa jest spokojna. Bo jak coś nie idzie, to zaczyna się kombinować, szukać przyczyny słabszej jazdy i człowiek się gubi. Podobnie jak w poprzednim sezonie, współpracuję z psychologiem. To na pewno pomaga.
Paweł Przedpełski - Unibax - To mój zdecydowanie najlepszy występ w karierze. Jestem bardzo szczęśliwy z tego, że pojechałem tak udane zawody. Dziwię się tym bardziej, ponieważ w sobotę zanotowałem upadek podczas turnieju w Niemczech i jestem mocno poobijany. Na szczęście nasz klubowy lekarz pomógł mi odzyskać siłę. Nie byłem tylko zadowolony, że pierwszy wyścig był powtarzany, w powtórce mi nie wyszło. Dużo trenuję i na szczęście wszystko wychodzi. Byłem zdenerwowany po pierwszym biegu, ponieważ jechałem pierwszy i w powtórce nie było najlepiej. Taki jest sport i muszę się z tym pogodzić. Pocieszyły mnie jednak kolejne biegi. Chcę poprawić swoją skuteczność na wyjazdach i mam nadzieję, że w następnych występach poza moim torem będzie lepiej.
Dariusz Śledź - menedżer Marmy - Nieobecność Nickiego Pedersena nam nie pomogła, ale z drugiej strony nie wiem, czy Nicki zdobyłby tyle punktów, żebyśmy mogli wygrać. Gospodarze pojechali znakomite spotkanie, a u nas tak naprawdę chyba tylko Jura Pavlic może być z siebie zadowolony. Pozostała część zawodników na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że mogła pojechać lepiej. Taki jest jednak ten sport, co zrobić. Przed nami kolejne mecze, czekamy na powrót Nickiego i na rewanż.
Grzegorz Walasek – Marma - Walczyliśmy na tyle, na ile potrafiliśmy. Toruń miał trójkę Adrian Miedziński, Tomek Gollob i Chris Holder, ale ich młodzieżowcy też dobrze pojechali, cała drużyna jest dobrze "przyklejona" do tej nawierzchni. Sam szukałem ustawień, szukałem, może na koniec coś "przykleiłem", dopiero na ostatni bieg czułem, że coś zaczęło jechać. Gratuluję drużynie z Torunia, my musimy poczekać na Nickiego i jeszcze lepiej jeździć.
Jurica Pavlic - Marma - Oczywiście jestem zadowolony, bo odczarowałem ten tor. Geometra, nawierzchnia - wszystko było tu super, tylko nie można było się dopasować. Cieszę się, że powalczyłem. Gdy tu jesteś wolny to nie obronisz pozycji, to mi zrobił Tomasz Gollob, ale dobrze że tak wyszło, bo mocno się wtedy zdenerwowałem, tak przegrać jest najgorzej. Nie było u nas Nickiego, lewa ręka bolała Łukasza Sówkę. Gratulacje dla Torunia, są bardzo dobrze spasowani, a za to my będziemy spasowani lepiej u nas w Rzeszowie. Nic szczególnego nie robiliśmy przy sprzęcie pod kątem tego meczu. Jacek Rempała i mój ojciec przygotowują moje silniki, które spisują się dobrze. Jestem zadowolony ze sprzętu, jaki obecnie posiadam. Widać, że po prostu zmiana dokonała się we mnie. Jestem bardziej opanowany i dzięki temu poprawiłem swoją skuteczność.
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl