2013-05-19 Runda zasadnicza
KS Toruń Unibax - Marma Rzeszów
 
Przed meczem z Marmą Rzeszów zostało oficjalnie otwarte okienko transferowe. Kluby mogły poszukiwać dodatkowych wzmocnień. Jednym z takim zespołów był Unibax Toruń, który miał "krótką" ławkę wartościowych zawodników rezerwowych i pod nieobecność kontuzjowanego Darcy Warda obawiał się kolejnych kontuzji i szukał zabezpieczenia na wypadek takich wydarzeń, bowiem uraz któregoś z liderów mógł sprawić problem z dolnym KSM, a to z kolei kary finansowe i odejmowanie punktów.
Choć pertraktacje kontraktowe nie były w Toruniu łatwe (po wyleczeniu kontuzji do składu miał wrócić Ward) działacze szybko znaleźli wartościowego jeźdźca, a wybór padł na Anglika - Edwarda Kennetta, który w przeszłości miał już okazję startować w polskiej lidze.
Nowo zakontraktowany zawodnik nie wystąpił jednak w potyczce z PGE Marmą Rzeszów, ale nie przeszkodziło to "Aniołom" w odniesieniu szóstego w sezonie zwycięstwa i umocnienia swoje pozycji na czele ekstraligowej tabeli. Bohaterem meczu był Adrian Miedziński, który zdobył 18 punktów.
PGE Marma Rzeszów bez swojego lidera, Nickiego Pedersena okazała się łatwym rywalem dla żużlowców Unibaxu Toruń, którzy po raz kolejny potwierdzili swoją dominację na MotoArenie. Rywalizacja między obiema drużynami od samego początku przebiegała pod dyktando gospodarzy, którzy po siedmiu gonitwach mieli już szesnaście punktów przewagi nad przeciwnikami z Podkarpacia.

Spotkanie rozpoczęło się od planowego zwycięstwa Chrisa Holdera, ale Kamil Brzozowski nie zdołał nawet przedzielić pary gości Dawid Lampart - Rafał Okoniewski. Wielu emocji kibicom zgromadzonym na toruńskim stadionie dostarczył bieg juniorów. W pierwszej jego odsłonie świetnie na dystansie powalczył Paweł Przedpełski, który na drugim okrążeniu po zewnętrznej minął Łukasza Sówkę. Młody torunianin nie mógł jednak cieszyć się z pewnego zwycięstwa w tym biegu, ponieważ na tor upadł Łukasz Kret, który na prostej startowej nie opanował swojego motocykla i uderzył w bandę. W powtórce znakomicie ze startu uciekł Emil Pulczyński, a Łukasz Sówka nie dał się minąć Przedpełskiemu. Po tym biegu torunianie objęli prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu. W trzecim wyścigu swoją pierwszą trójkę przywiózł Adrian Miedziński, a Tomasz Gollob nie wyprzedził Juricy Pavlica. W czwartym biegu Gollob przez pełne cztery okrążenia atakował Grzegorza Walaska, by w końcu go wyprzedzić.
Druga seria wyścigów zakończyła się zwycięstwem "Aniołów" 14:4 i ich przewaga wzrosła do szesnastu punktów. Najpierw Miedziński i Holder bez problemów pokonali Okoniewskiego i Lamparta. W biegu szóstym ponownie pierwsze skrzypce na torze grał Paweł Przedpełski, który po przegranym starcie zdołał dojechać do Juricy Pavlica i odważnie wejść pod łokieć Chorwata, mijając go po wewnętrznej.
Goście jednak nie odpuszczali i podjęli walkę dlatego torunianom coraz trudniej było wygrywać kolejne wyścigi. W biegu ósmym ze startu uciekł Okoniewski i Gollob nawet mu nie zagroził. W następnym biegu Pavlic i Holder stoczyli kapitalną walkę, z której zwycięsko wyszedł Chorwat. Do kuriozalnej sytuacji doszło w wyścigu dziesiątym. Start wygrali Miedziński i Przedpełski, ale na pierwszym łuku wirażowy pokazał czerwoną flagę. Zawodnicy mocno zwolnili, tymczasem sędzia nie zapalił czerwonego światła i bieg trwał dalej. Najlepiej w całym zamieszaniu odnalazł się "Miedziak" odnosząc trzecie swoje zwycięstwo, a toruński junior przyjechał trzeci. Wirażowy, który samowolnie pokazał żużlowcom czerwoną flagę musiał decyzją sędziego zawodów opuścić swoje miejsce pracy.
W wyścigu jedenastym kolejny raz świetnie pojechał Pavlic, a Gollob po ciężkiej walce wyprzedził Lamparta. W dwunastym biegu torunianie wygrali 4:2, dzięki czemu już wówczas zapewnili sobie zwycięstwo w całym spotkaniu. Trzynasty wyścig przyniósł piąte zwycięstwo indywidualne Miedzińskiego, a Holder nie zdołał minąć Walaska.
W wyścigach nominowanych ze strony rzeszowskiej dwukrotnie pojechali Walasek i Pavlic (w czternastym biegu w ramach podwójnej rezerwy taktycznej). Manewr ten przyniósł gościom dwa remisy, ale przyznać trzeba, że w ostatnim wyścigu dość szczęśliwy. W czternastym biegu start wygrali goście, ale Przedpełski śmiałym atakiem minął Walaska i aż do mety atakował Pavlica. Gollob długo męczył się z wyprzedzeniem zawodnika PGE Marmy. W ostatnim wyścigu defekt na starcie zanotował Holder, ale fenomenalny tego dnia Miedziński nie pozostawił złudzeń rywalom.

W zespole gości zdecydowanie najlepsze wrażenie zrobili Jurica Pavlic, który w tym jednym spotkaniu zdobył więcej punktów niż sumarycznie w pięciu dotychczasowych występach na MotoArenie! Nieźle prezentował się także Grzegorz Walasek, dla którego był to także najlepszy mecz w karierze przy ul. Pera Jonssona 7. Z pozostałych żużlowców tylko Rafał Okoniewski potrafił wygrać bieg indywidualnie. Przebłyski miewali Łukasz Sówka i Dawid Lampart, ale występ Dennisa Anderssona był nieporozumieniem.
Wśród torunian rewelacyjny występ zaliczył Adrian Miedziński, na którego nie znalazł sposobu żaden z zawodników PGE Marmy Rzeszów. "Miedziak" dysponował świetnie przygotowanym sprzętem i z łatwością mijał swoich przeciwników. Warto dodać, że po spotkaniu z rzeszowianami Adrian był pierwszym żużlowcem, który w historii istnienia toruńskiej MotoAreny (od sezonu 2009) zdobył czysty, duży komplet punktów. Jest to jednocześnie dziewiąty komplet na MotoArenie, dla Miedzińskiego drugi w tym sezonie i czwarty ogólnie oraz sumarycznie piąty czysty (w tym drugi "Miedziaka).Nieco większej zdobyczy punktowej torunianie spodziewali się po Tomaszu Gollobie. "Chudy" wyraźnie przegrywał starty, przez co później na dystansie musiał toczyć zacięte pojedynki ze swoimi rywalami. Tym razem słabsze zwody zaliczył Kamil Brzozowski, który zdobył tylko jeden punkt w trzech startach.

Ciekawostką tego spotkania był również fakt, że podczas meczu jedną z podprowadzających była siostra Adriana Miedzińskiego - Patrycja. Oto jak żużlowiec komentował ten fakt: Nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Ja jestem pod taśmą bardzo skoncentrowany i myślę, jak najlepiej wystartować. Dlatego obecność siostry nie miała większego znaczenia. Żużlowcy są tak zajęci przygotowaniem do biegu, że nie zwracają uwagi na dziewczyny stojące za taśmą startową.

Po spotkaniu powiedzieli:
Mirosław Kowalik
- trener Unibaxu - Dziękuję drużynie przeciwnej za walkę, kibice mogą być zadowoleni, było sporo wyścigów, które mogły się podobać. Na własnym torze jesteśmy bardzo silną drużyną nawet jak nie ma Darcy'ego Warda, trudno z nami wygrać czy nawiązać kontakt. Czekamy jednak na mecze wyjazdowe, gdzie też chcielibyśmy pokazać się z jak najlepszej strony i wygrywać; na pewno nigdzie nie pojedziemy przegrać. Dziękuję Adrianowi Miedzińskiemu, osiemnaście punktów w takim stylu rzadko się zdarza. Zawsze mówiłem, że to taki zawodnik, który ma wielki potencjał i jak przeniesie tę formę jeszcze na mecze wyjazdowe to będzie jednym z lepszych w Polsce i podtrzymuję to zdanie. Paweł Przedpełski też spełnił swoje zadanie, świetna postawa. Dla mnie najbardziej liczy się to, że myśli na torze. Było naprawdę fajnie i nie ukrywam, że łza się w oku zakręciła. Emil Pulczyński też zrobił swoje, może to zero było nie do końca potrzebne, ale nie wyglądało to wszystko najgorzej. Cieszę się więc z dobrej postawy całej drużyny.

Adrian Miedziński - Unibax - Cieszę się bardzo z tego meczu, z postawy całej drużyny. Pojechaliśmy świetnie. Przed nami dużo spotkań wyjazdowych, mam nadzieję, że Darcy Ward wkrótce do nas wróci i pomoże w odniesieniu zwycięstw także na wyjazdach. Nie ukrywam, że w tym sezonie trafiłem ze sprzętem. Wszystko chodzi tak jak powinno. Poprzedni sezon zacząłem słabo. Bywały mecze, że strasznie się męczyłem, a kibice na mnie gwizdali. Mieli rację, bo zawodziłem. Potem było lepiej. Za to ten sezon naprawdę jest na razie dla mnie udany. Przede wszystkim drużyna wygrywa, a wtedy jeździ się lepiej i łatwiej. Kiedy wszystko wychodzi, to głowa jest spokojna. Bo jak coś nie idzie, to zaczyna się kombinować, szukać przyczyny słabszej jazdy i człowiek się gubi. Podobnie jak w poprzednim sezonie, współpracuję z psychologiem. To na pewno pomaga.

Paweł Przedpełski - Unibax - To mój zdecydowanie najlepszy występ w karierze. Jestem bardzo szczęśliwy z tego, że pojechałem tak udane zawody. Dziwię się tym bardziej, ponieważ w sobotę zanotowałem upadek podczas turnieju w Niemczech i jestem mocno poobijany. Na szczęście nasz klubowy lekarz pomógł mi odzyskać siłę. Nie byłem tylko zadowolony, że pierwszy wyścig był powtarzany, w powtórce mi nie wyszło. Dużo trenuję i na szczęście wszystko wychodzi. Byłem zdenerwowany po pierwszym biegu, ponieważ jechałem pierwszy i w powtórce nie było najlepiej. Taki jest sport i muszę się z tym pogodzić. Pocieszyły mnie jednak kolejne biegi. Chcę poprawić swoją skuteczność na wyjazdach i mam nadzieję, że w następnych występach poza moim torem będzie lepiej.

Dariusz Śledź - menedżer Marmy - Nieobecność Nickiego Pedersena nam nie pomogła, ale z drugiej strony nie wiem, czy Nicki zdobyłby tyle punktów, żebyśmy mogli wygrać. Gospodarze pojechali znakomite spotkanie, a u nas tak naprawdę chyba tylko Jura Pavlic może być z siebie zadowolony. Pozostała część zawodników na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że mogła pojechać lepiej. Taki jest jednak ten sport, co zrobić. Przed nami kolejne mecze, czekamy na powrót Nickiego i na rewanż.

Grzegorz WalasekMarma - Walczyliśmy na tyle, na ile potrafiliśmy. Toruń miał trójkę Adrian Miedziński, Tomek Gollob i Chris Holder, ale ich młodzieżowcy też dobrze pojechali, cała drużyna jest dobrze "przyklejona" do tej nawierzchni. Sam szukałem ustawień, szukałem, może na koniec coś "przykleiłem", dopiero na ostatni bieg czułem, że coś zaczęło jechać. Gratuluję drużynie z Torunia, my musimy poczekać na Nickiego i jeszcze lepiej jeździć.

Jurica Pavlic - Marma - Oczywiście jestem zadowolony, bo odczarowałem ten tor. Geometra, nawierzchnia - wszystko było tu super, tylko nie można było się dopasować. Cieszę się, że powalczyłem. Gdy tu jesteś wolny to nie obronisz pozycji, to mi zrobił Tomasz Gollob, ale dobrze że tak wyszło, bo mocno się wtedy zdenerwowałem, tak przegrać jest najgorzej. Nie było u nas Nickiego, lewa ręka bolała Łukasza Sówkę. Gratulacje dla Torunia, są bardzo dobrze spasowani, a za to my będziemy spasowani lepiej u nas w Rzeszowie. Nic szczególnego nie robiliśmy przy sprzęcie pod kątem tego meczu. Jacek Rempała i mój ojciec przygotowują moje silniki, które spisują się dobrze. Jestem zadowolony ze sprzętu, jaki obecnie posiadam. Widać, że po prostu zmiana dokonała się we mnie. Jestem bardziej opanowany i dzięki temu poprawiłem swoją skuteczność.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt