Rzecznik
"Krzyżaków" Sebastian Rygielski w dzienniku "Nowości" powiedział:
"Nie podoba nam
się, że TVN, który - podobnie jak "Gazeta Wyborcza" - pokazuje polskich kibiców
wyłącznie w negatywnym świetle, chce teraz wykorzystać atmosferę stwarzaną przez
nas na stadionie do celów komercyjnych. Chcemy zapoznać z naszym zdaniem władze
klubu, a jeśli ekipa TVN pojawi się na Motoarenie, to gwarantujemy chłodny
doping albo nawet nie będzie go wcale".
Na ten komentarz producenci serialu odstąpili od realizacji zdjęć podczas meczu
Unibax Toruń - Stal Gorzów i wydali stosowne oświadczenie: W związku z
protestem, dotyczącym obecności ekipy serialu „Lekarze” na MotoArenie w dniu 26
sierpnia, chcemy poinformować, że szanując zgłoszony protest odstępujemy od
realizacji zdjęć podczas planowanego na ten dzień meczu pomiędzy Unibax Toruń, a
Stalą Gorzów. Realizując serial w Toruniu nie sposób pominąć wątku żużla, który
jest tak ważny dla mieszkańców miasta. Niemniej jesteśmy świadomi jak ważne jest
dla klubu, a tym samym dla kibiców, to niedzielne spotkanie i nie chcemy, by
nasza obecność miała negatywny wpływ na atmosferę, panującą na stadionie oraz
jakość wsparcia udzielonego zawodnikom.
Życzymy powodzenia w niedzielnym spotkaniu i trzymamy kciuki za wejście do fazy
play-off.
Z wyrazami szacunku,
Producenci serialu "Lekarze"
Wszyscy jednak mówili o hicie ostatniej kolejki rundy zasadniczej ekstraligowych rozgrywek w których Unibax Toruń podejmował gorzowską Stal. Dla gospodarzy, tak jak każde spotkanie w drugiej części rundy zasadniczej, wygrana była ostatnią szansą na wejście do fazy play-off.
W pierwszym spotkaniu obu drużyn na gorzowskim torze lepsza okazała się ekipa
gospodarzy, wysoko wygrywając na początek rozgrywek ENEA Ekstraligi 57:33.
dwudziestoczteropunktowa różnica niemal przesądza o kwestii punktu bonusowego,
który przy obecnej dyspozycji podopiecznych Piotra Palucha trudno byłoby im
odebrać.
Goście przyjechali do Torunia bez niespodzianek w składzie. W parze z
Krzysztofem Kasprzakiem pojawił się rewelacyjnie punktujący w barwach Stali
Michael Jepsen Jensen. Sympatyczny Duńczyk jeszcze do ubiegłego sezonu
występował w Unibaxie, jednak w Toruniu nie prezentował tak widowiskowej jazdy.
Kolejne mocne punkty w składzie Stali to para Niels Kristian Iversen i Matej
Zagar, którzy również w przeszłości reprezentowali toruński klub. W Gorzowie Iversen
był jednym z najskuteczniejszych jeźdźców gorzowskiej drużyny - wysoka zaliczka
z pierwszego spotkania to w największej mierze jego zasługa. Zagar, mimo
słabszej dyspozycji w środku sezonu wrócił do dobrej formy, którą prezentował na
początku rozgrywek.
Jedną z największych zagadek w gorzowskiej ekipie była postawa Tomasza Golloba,
do którego należał rekord toru na Motoarenie - 57,07 s., ustanowiony przed dwoma
laty. Przy obecnej dyspozycji Golloba trudno spodziewać się występu na miarę
rekordu, jednak zwycięzca pierwszych zawodów z cyklu GP na toruńskim obiekcie
potrafi ścigać się na MotoArenie nie gorzej, niż doskonale znający ścieżki Ryan
Sullivan.
To właśnie między innymi od australijskiego kapitana Aniołów zależeć miało, czy
torunianom uda się zdobyć tak potrzebne zwycięstwo. W ostatnim spotkaniu z PGE
Marmą Rzeszów Sullivan zdobył pierwszy w tym sezonie komplet 15 punktów i
wyglądało na to, że ostatecznie uporał się z problemami sprzętowymi, z którymi
zmagał się przez kilka kolejek.
Opór gorzowianom stawić mieli także Chris Holder i Darcy Ward. Do australijskich
"Turbo Twins" wysoką zdobycz punktową miał dorzucić Adrian Miedziński, bo tylko
wówczas Unibax miał szansę sprawić kibicom dużo radości na koniec rundy
zasadniczej.
Euforia na trybunach Motoareny wybuchła nie tylko po wygranym 10 punktami meczu ze Stalą Gorzów, ale już przed spotkaniem, kiedy kibice obserwując transmisję meczu Dospel CKM Włókniarz Częstochowa - Unia Leszno byli już pewni, że przegrana lesznian to wielka szansa na awans do pierwszej czwórki rozgrywek ENEA Ekstraligi.
Żużlowe emocje rozpoczęły się na toruńskim stadionie tuż po 17.00, a wśród
obecnych na Motoarenie osób nie było chyba nikogo, kto z niecierpliwością nie
spoglądał na telebim, czekając na rezultat częstochowskiej potyczki. Choć
drużyna gorzowskiej Stali przyjechała do Torunia pewna miejsca w finałowej
czwórce, również zawodnicy i włodarze klubu z Gorzowa czekali na wynik tego
jakże ważnego dla Unibaxu spotkania.
Mecz w Toruniu rozpoczął się od bardzo mocnego uderzenia "Aniołów", którzy dwa
pierwsze biegi wygrali podwójnie. Najpierw Emil i Kamil Pulczyńscy
nadspodziewanie łatwo poradzili sobie z Bartoszem Zmarzlikiem i Adrianem Cyferem,
a następnie Adrian Miedziński i Darcy Ward nie dali szans Krzysztofowi
Kasprzakowi i Michaelowi Jepsenowi Jensenowi. Torunianie nie spoczęli jednak na
laurach, gdyż zdawali sobie sprawę, że wynik absolutnie nie był jeszcze
rozstrzygnięty. Tym bardziej, że w trzecim biegu Ryan Sullivan musiał mocno się
napocić, by za plecami Mateja Zagara odpierać ataki Nielsa Kristiana Iversena. W
czwartym biegu zanotowano remis dzięki świetniej jeździe E. Pulczyńskiego, który
w pokonanym polu zostawił bardzo mocną parę gorzowian Tomasz Gollob - Bartosz
Zmarzlik. Czwarty przyjechał Chris Holder, którego nieco zablokował na pierwszym
łuku kolega z drużyny. Po wyścigu obaj torunianie wyjaśnili sobie jednak
wszystkie nieporozumienia.
W czterech kolejnych biegach żużlowcy Stali znaleźli odpowiednie ustawienia na
toruński tor, gdyż wygrali czterokrotnie indywidualnie i dwukrotnie drużynowo
niwelując przewagę torunian do zaledwie dwóch punktów. Do groźnego upadku doszło
w wyścigu szóstym, gdy na pierwszym łuku nie starczyło miejsca dla K.
Pulczyńskiego i Zagara. Torunianin jeszcze mocniej poobijał i tak już bolący
bark, natomiast Słoweniec wygrał wprawdzie powtórkę, ale więcej w tym meczu na
torze się nie pojawił.
"Anioły" powiększyły swoją przewagę o cztery punkty po biegu dziewiątym
wygranym
podwójnie przez Miedzińskiego i Warda nad słabym na MotoArenie Iversenem.
Również start do dziesiątego wyścigu torunianie wygrali na 5:1, ale E.
Pulczyński stracił swoje miejsca na rzecz Golloba i Zmarzlika.
Po regulaminowej przerwie wszystkie biegi kończyły się podwójnymi wygranymi. Dla
gości dwukrotnie w takim stosunku zwyciężali najlepsi w szeregach Stali Gollob i
Jensen, ale torunianie potrafili odpowiedzieć wygraną 5:1 w biegu dwunastym.
Zwycięstwo meczowe i jednocześnie awans do play-off "Anioły" zaklepały sobie
dzięki wygranemu wyścigowi czternastemu przez Warda i Holdera, który prawdę
mówiąc nie miał swojego dnia. Sześć punktów z bonusem to słaby występ jak na
tryumfatora sobotniej Grand Prix Wielkiej Brytanii. Australijczyk nie zawiódł
jednak w najważniejszym momencie.
Gdy mecz już był rozstrzygnięty, w ostatnim biegu doszło do drugiego poważnego
upadku. Start wygrali Sullivan i Miedziński, ale na drugim łuku pierwszego
okrążenia błąd popełnił Gollob, który został mocno "założony" przez "Miedziaka".
Zawodnik z Gorzowa na wyprostowanym motocyklu pojechał prosto w bandę
"zabierając" po drodze swojego partnera klubowego - Jensena. Gollob został
wykluczony z powtórki, a Duńczyk już tylko statystował. Po meczu przyznał, że
bardzo się poobijał.
Po czternastym wyścigu, kiedy awans Unibaxu do fazy play - off stał się faktem, kibice Aniołów rozwinęli transparent "Wszyscy do Tarnowa" bo właśnie tarnowskie Jaskółki miały rywalizować z toruńczykami w pierwszym spotkaniu kolejnej fazy ekstraligowych rozgrywek.
Trudno powiedzieć, jak potoczyłby się mecz, gdyby nie upadek z udziałem Mateja Zagara, w wyniku którego Słoweniec nie był w stanie kontynuować zawodów. Nie ma jednak sensu roztrząsać tego tematu, ponieważ wówczas goście mogliby nie używać rezerw taktycznych, dzięki którym przez długi czas utrzymywali niewielką stratę do torunian. Wśród "Aniołów", poza Karolem Ząbikiem i może Chrisem Holderem nikt nie zawiódł, dlatego drużyna odniosła zasłużone zwycięstwo dające awans do play-off 2012.
Następnego dnia po spotkaniu żużlowy Toruń został zaskoczony,
bowiem na ręce Przewodniczącego Rady Nadzorczej Klubu Sportowego Unibax,
Wojciech Stępniewski złożył rezygnację z pełnienia funkcji Prezesa Zarządu. Jako
powód swojej rezygnacji Wojciech Stępniewski podał sprawy osobiste.
Przewodniczący Rady przyjął rezygnację oraz postanowił zwołać Rade Nadzorczą w
celu wyłonienia następcy. Wojciech Stępniewski zgodnie ze swoją deklaracją do
końca października miał odpowiadał za organizację FIM Toruń Speedway Grand Prix
of Poland oraz bieżące funkcjonowanie spółki do czasu wyłonienia nowego Prezesa
Zarządu. Stępniewski kierował żużlowym Unibaxem od początku jego istnienia tj.
od 13 listopada 2006 roku. Sam zainteresowany tak komentował swoją decyzję:
Zadanie wykonaliśmy, jesteśmy w play-off. Pozostanę w klubie do końca sezonu
Ekstraligi i turnieju Grand Prix na MotoArenie. Praca w klubie to siedem dni w
tygodniu. Mam niespełna półtorarocznego syna i wspaniałą żonę. Czas poszukać
innych zajęć .
Po meczu powiedzieli:
Wojciech Stępniewski - prezes Unibaxu - Drużyna była skonstruowana w oparciu o
czterech potencjalnych liderów. Jeśli któryś z nich mocno zawodził, to zwykle
przegrywaliśmy mecz. Tak pogubiliśmy kilka punktów i do końca nie byliśmy
niczego pewni. Na szczęście udało się i teraz zaczynamy od nowa. Play-off rządzi
się swoimi prawami. W niedzielę zamknęliśmy pewien rozdział i walka zaczyna się
od początku. Nie ma już żadnego znaczenia, jakie wyniki były w rundzie
zasadniczej. Walkę zaczynamy od zera i wszystko może się zdarzyć. Przez długi
czas zawodził Ryan Sullivan. Dopiero ostatnio poprawił skuteczność. Czasami
dawało też o sobie znać zmęczenie startami w turniejach Grand Prix Chrisa
Holdera. Jeśli liga była zaraz po takich zawodach, wypadał nieco gorzej. Udanego
sezonu nie miał również Adrian Miedziński, choć i u niego widzę poprawę. Na plus
zdecydowanie wypadli nasi juniorzy: Kamil i Emil Pulczyńscy. Cieszę się, że
robią postępy.
Jan Ząbik - trener Unibaxu - W Ekstralidze nie ma łatwych meczów. Męczyliśmy się w Gdańsku, potem patrzyliśmy na to, jak pojedzie Włókniarz Częstochowa. Ciśnienie było straszne u każdego z chłopaków. W drugiej połowie spotkania było ciężko, ale stanęli na wysoko zadania i zrobili to, co do nich należało. Jedziemy dalej i jedziemy powalczyć, bo każdy z nich umie jechać i na pewno odda serce, a my zrobimy wszystko, żeby poustawiać sprzęt na mecz w Tarnowie.
Mirosław Kowalik - menadżer Unibaxu
- Przeżyliśmy podwójny stres, bo wszyscy
oglądaliśmy mecz z Częstochowy, bo tak naprawdę od tego spotkania zależało, czy
mecz ze Stalą Gorzów będzie miał jeszcze jakieś znaczenie. Wiedziałem, że nawet
po zwycięstwie Włókniarza nie będzie to łatwy mecz dla nas na MotoArenie.
Widowisko kibicom mogło się podobać, a o to przecież chodzi. Cieszę się, że po
wielu perturbacjach doszliśmy wreszcie do play-offów i będziemy walczyć o
medale. Tarnowianie to nie jest drużyna nie do pokonania. Jeżeli wszystkie tryby
naszej machiny zagrają, to może być dobrze.
Spodziewałem się, że to nie będzie łatwy pojedynek. Stal Gorzów to naprawdę
silna drużyna, aczkolwiek byłem przekonany, że na własnym torze jesteśmy
mocniejsi i to my będziemy rozdawać karty. Po zwycięstwie Chrisa Holdera w Grand
Prix pojawiło się wiele emocji i nie pozwoliły mu zrobić dobrego wyniku, ale nie
chcę go w żaden sposób oceniać. Dla mnie liczy się wynik drużyny
Jaskółki nie są nie do pokonania, można sobie z nimi poradzić. Gdyby nie defekty
na własnym torze w rundzie zasadniczej, wygralibyśmy z nimi. Na tarnowskim torze
również nie przegraliśmy dużą różnicą. Jeśli wszystkie tryby naszej maszyny
zagrają i każdy zrobi to, na co stać, to jestem przekonany, że możemy ich
pokonać w dwumeczu
Emil Pulczyński - Unibax - Wygrana Włókniarza Częstochowa to był dopiero półmetek dla nas. Cieszymy się ze zwycięstwa ze Stalą Gorzów i za dwa tygodnie jedziemy do Tarnowa powalczyć o finał. Dwa biegi w moim wykonaniu w tym meczu były bezbłędne. Później nieco pogubiłem się na trasie i stąd ta jedynka i dwa zera. Trzeba jeździć w takich mocnych biegach, żeby później się nie gubić. Myślę, że jesteśmy bardzo mocną drużyną, ale w Tarnowie musimy wywalczyć jak najwięcej punktów, żeby mieć łatwiej w Toruniu.
Darcy Ward - Unibax - Wiedzieliśmy, że musimy wygrać to spotkanie, ale nie tylko ten warunek musiał być spełniony, byśmy awansowali do play-off. Wspólnie oglądaliśmy mecz z Częstochowy w telewizji. I ten korzystny wynik nas dodatkowo natchnął. Gorzów to bardzo silny zespół, co udowodnił w tym sezonie już nieraz. My potrzebowaliśmy tego zwycięstwa i udało nam się je wywalczyć. Byliśmy bardzo zjednoczeni w dążeniu do tego celu. Jechaliśmy jak na prawdziwą drużynę przystało. Cieszę się też ze swojej postawy, bo 10 punktów z takim rywalem tak łatwo nie przychodzi. A teraz, przed meczem w Tarnowie, potrzebujemy jeszcze więcej szczęścia.
Adrian Miedziński - Unibax - Jest cudownie. Tak naprawdę jechałem razem z Częstochową i serce tak mi biło, jakbym startował w tamtym meczu. Częstochowianie zrobili nam bardzo duży prezent, który udało nam się wykorzystać. Dziękujemy kibicom za to, że nad dopingowali. Jestem bardzo szczęśliwy. Stała się rzecz prawie niemożliwa, a teraz jedziemy dalej. Stal Gorzów zawsze w Toruniu jeździła dobrze. To mocna drużyna. Po pierwszych dwóch biegach myślałem, że zwycięstwo przyjdzie nam łatwiej. Gdy Ward z Holderem wygrali czternasty bieg, kamień spadł mi z serca. W ostatnim biegu po prostu musiałem się złożyć, bo już prosta się kończyła. Myślałem, że Tomek Gollob też nieco odpuści. Tam była mała koleina i dlatego ratował się przed upadkiem i żeby we mnie nie wjechać.
Chris Holder - Unibax - Problemy nie leżał w sprzęcie, ale we mnie. W ostatnim biegu pojechałem jednak dobrze. Drużyna z Gorzowa to bardzo silny zespół, a ja jestem tylko człowiekiem. Chcielibyśmy być w play-off i zrobiliśmy to. Zobaczymy, co się stanie dalej.
Ryan Sullivan - Unibax - Właściwie nie wiem co powiedzieć. Ulga - to jedyne, co przychodzi mi na myśl. Jako drużyna i jako klub jesteśmy zachwyceni tym rezultatem. Jako zespół pokazaliśmy prawdziwego ducha walki. Emil i Kamil jechali znakomicie w kluczowych wyścigach. Gorzów nie odpuszczał i nie było łatwo, ale teraz przed nami kolejne mecze. Pojedynek z Tarnowem? Będę martwić się jutro (śmiech).
Piotr Paluch - trener Stali - Pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. Feralne
były właściwie dwa ostatnie wyścigi, w których zawodnicy powinni trochę bardziej
uważać. Adrian Miedziński bardzo ostro zajechał Tomasza Golloba i stąd ten
upadek. Powoli robi się nam taki mały szpital, bo Matej Zagar ma zbite biodro,
będzie miał prześwietlenie nadgarstka i kciuka. Myślę, że przez dwa tygodnie
przerwy zawodnicy odbudują się zdrowotnie. Sam przebieg spotkania był bardzo
ciekawy. Tomek Gollob pojechał bardzo dobre zawody, również Michael Jepsen
Jensen świetnie się zaprezentował. Słabszy dzień miał Niels Kristian Iversen -
to zawodnik, który nie narzeka na sprzęt, po prostu tak się stało.
Matej Zagar jest już po prześwietleniach, które miał w Gorzowie. Nie wykazało
ono żadnych złamań, ani pęknięć, więc jest szansa, że już za parę dni i wróci do
pełni sprawności. Michael Jepsen Jensen z kolei ma zbite przedramię i zrobił się
tam krwiak. Miał zaplanowane spotkania w lidze angielskiej, jednak
odpuścił te starty. Jeżeli będzie się dobrze czuł to pojedzie w następnych
zawodach w tygodniu. Michael pojechał do Danii i tam będzie miał zabiegi. Tomasz
Gollob ma stłuczone nogi, najbardziej łydki. Wrócił do Bydgoszczy i przechodzi
tam rehabilitacje. Jego występ w Szwecji stoi pod znakiem zapytania. Ogólnie
patrząc na te obrażenia do następnego spotkania powinni się wszyscy wyleczyć.
Dobrze, że teraz czeka nas dłuższa przerwa. Nie źle jak to wyglądało po
samym spotkaniu.
Krzysztof Orzeł - kierownik Stali - Przed upadkami szło nam gładko, niestety urazy Mateja Zagara, a potem Tomasza Golloba trochę nam przeszkodziły. Mam nadzieję jednak, że te urazy okażą się drobne, a obaj zawodnicy w kolejnych spotkaniach znów będą mogli pokazać na co ich stać
Matej Zagar - Stal - Gdyby nie boląca ręka, pewnie jechałbym w kolejnych biegach. Wprawdzie próbowałem jeszcze w powtórce tego pechowego wyścigu, ale teraz czeka mnie prześwietlenie. Mam też stłuczone biodro. Jeśli chodzi o naszą drużynę, myślę, że jesteśmy na dobrej pozycji. Teraz pełne skupienie i do przodu!
Tomasz Gollob – Stal - był to nieprzewidziany upadek. To chyba nie była niczyja wina. Ja nie zdążyłem wycofać się z tej całej rzeczy, a kolega chyba zbyt mocno zjechał do tego krawężnika. Właściwie byłem przekonany, że on pojedzie środkiem i jakoś te siły się rozłożą, ale stało się
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl