2012-06-03 Runda zasadnicza
KS Toruń Unibax - Azoty Tauron Tarnów
   
W siódmej rundzie ENEA Ekstraligi Unibax Toruń podejmował Azoty Tauron Tarnów. Z uwagi na warunki pogodowe tydzień wcześniej Unibax przegrał na wyjeździe w zaległym meczu z PGE Marmą Rzeszów. Na całej linii zawiedli Zbigniew Czerwiński i Kamil Pulczyński. W związku z tym menadżer Aniołów - Mirosław Kowalik zapowiadał zmiany kadrowe - Musimy podjąć jakieś zdecydowane kroki, bo znowu zawiedli Zbigniew Czerwiński i Kamil Pulczyński. Przedyskutujemy to w tym tygodniu. Może wróci do składu Karol Ząbik? Na treningach i w sparingach prezentuje się naprawdę nieźle. Boję się jedynie, jak poradzi sobie z presją w meczu ligowym. Ale trudno, może nie być innego wyjścia. Przed nami ciężki mecz u siebie z Tauronem Azotami Tarnów. Nie bierzemy pod uwagę innego rozwiązania, jak nasza wygrana.
Słowa menadżera były nie bez podstawne, bowiem po sześciu kolejkach Unibax zajmował czwarte miejsce w ekstraligowej tabeli, a dotychczasowe mecze torunianie rozgrywali ze zmiennym szczęściem. Z kolei drużyna prowadzona przez Marka Cieślaka była niepokonana od początku rozgrywek. Tylko jedno spotkanie dla Jaskółek zakończyło się podziałem punktów, gdy tarnowianie zremisowali w drugiej kolejce podczas wyjazdowego spotkania w Zielonej Górze.
W tej sytuacji w awizowanym składzie gości trudno było szukać niespodzianek. Trener tarnowian ponownie postawił na rewelacyjnie spisujących się prowadzących pary: aktualnego mistrza świata, Grega Hancocka, powracającego do wysokiej formy na domowym torze Janusza Kołodzieja i Duńczyka, Leona Madsena. Na Motoarenie świetnie czuje się również Maciej Janowski, który mimo nie najlepszego początku sezonu, w ostatnim meczu na szczycie przeciw gorzowskiej Stali zdobył 8 punktów z bonusem.
Z kolei włodarze toruńskiego klubu doskonale zdawali sobie sprawę, że w przypadku porażki na własnym torze będą w bardzo ciężkiej sytuacji. Niepokonany skład Jaskółek mieli powstrzymać przede wszystkim australijscy "Turbo Twins", czyli Darcy Ward i Chris Holder, który był jednym z najlepiej spisujących się zawodników w cyklu Grand Prix. W Rzeszowie pomimo przegranej zanotował swój najlepszy ligowy występ w ekstralidze, zdobywając 18 punktów. Na własnym torze problemów nie powinien mieć również Ryan Sullivan, który doskonale zna ścieżki na toruńskiej nawierzchni.
Kluczem do toruńskiego sukcesu miał być też zdobycze punktowe juniorów oraz Adriana Miedzińskiego. Niestety klucze do sukcesu zawiodły i tarnowianie ponownie nie zaznali goryczy porażki w sezonie 2012 i upewnili się na pozycji lidera Enea Speedway Ekstraligi.

Początek spotkania idealnie ułożył się dla ekipy toruńskich Aniołów. Nie obyło się jednak bez nerwowych sytuacji, bowiem już w pierwszym biegu zmagań toruńsko-tarnowskich doszło do upadku. Na drugim łuku pierwszego okrążenia, po ataku Kamila Pulczyńskiego, upadł Maciej Janowski. Sędzia wykluczył popularnego "Magica". W powtórce bracia Pulczyńscy nie dali żadnych szans Kacprowi Gomólskiemu, wygrywając podwójnie. Ze startu do gonitwy drugiej najlepiej wyjechał Ryan Sullivan. Adrian Miedziński wywiózł Jakuba Jamroga i próbował wcisnąć się pod łokieć Grega Hancocka. Amerykanin ostudził jednak zapędy "Miedziaka" i rzucił się w pogoń za prowadzącym Australijczykiem. "Herbie" do linii mety nękał atakami Sullivana, ale kapitan Unibaxu nie stracił czołowej lokaty. W wyścigu trzecim doszło do podziału punktów. Spod taśmy atomowo wystrzelił Darcy Ward. Za nim podążał Martin Vaculik. Karol Ząbik dzielnie walczył o jedno "oczko" z Leonem Madsenem, ale ostatecznie przekroczył końcową kreskę na ostatniej pozycji.
Marek Cieślak do boju w odsłonie czwartek postanowił posłać Janowskiego. "Magic" zastąpił Gomólskiego. Na starcie Emil Pulczyński dotknął taśmy, a następnie zanotował groźnie wyglądającą świecę. Zawodnik został wykluczony. W powtórce osamotniony Chris Holder nie był w stanie przedzielić pary Kołodziej-Janowski. Przewaga gospodarzy stopniała więc z sześciu do dwóch punktów. W biegu piątym triumfował Hancock. Ząbik przez cały czas trwania gonitwy musiał odpierać ataki Jamroga, który wprost "siedział" na kole torunianina. Wydawało się, że w wyścigu szóstym pewne trzy punkty dowiezie do mety Holder. Po wyjściu z pierwszego łuku ostatniego okrążenia motocykl Australijczyka gwałtownie wytracił prędkość. Chris spadł na drugie miejsce, ale próbował odbić czołową lokatę. Ku zawodowi toruńskich kibiców maszyna Holdera znowu jednak osłabła, co doprowadziło do podwójnego zwycięstwa duetu Madsen-Vaculik. Najlepszym refleksem w odsłonie siódmej popisał się Kołodziej. Sullivan starał się wysforować przed niego, ale wyniósł się zbyt szeroko, co natychmiast wykorzystał Janowski. Tarnowianie ponownie wygrali więc w stosunku 5:1. Przyjezdni podtrzymali tę passę także i w biegu ósmym, w którym Jamroga zastąpił "Magic". Dwaj mistrzowie świata - Hancock i Janowski, pokonując Holdera i Emila Pulczyńskiego, zwiększyli przewagę "Jaskółek" do dziesięciu "oczek".
W gonitwie dziewiątej bezbarwnego niedzielnego popołudnia Miedzińskiego zastąpił Ward. Sullivan wspólnie ze swoim rodakiem triumfowali podwójnie. Kibice w żółto-niebiesko-białych barwach liczyli na to, że wspomniana wyżej para pójdzie za ciosem i dowiezie do mety pięć punktów także w wyścigu dziesiątym. Wszystko na to wskazywało, ale na ostatnim okrążeniu Gomólski wypuścił motocykl i uderzył w Kołodzieja. Obaj zawodnicy upadli na tor. Z powtórki wykluczony został tarnowski junior. W niej Sullivan i Ward ponownie już po starcie wysforowali się na czołowe lokaty. Przewaga tarnowian stopniała do dwóch "oczek". Odpowiedź gości była jednak natychmiastowa. W odsłonie jedenastej Madsen z Janowskim zostawili w pokonanym polu "Miedziaka" i Holdera. W biegu kolejnym para Hancock-Janowski nie pozwoliła Wardowi na zdobycie więcej niż jednego punktu. "Jaskółki" znowu prowadziły więc dziesięcioma "oczkami".
Do starcia w odsłonie trzynastej Holder wyjechał na motocyklu Sullivana. Chris triumfował, ale Ryan przekroczył linię mety na ostatniej pozycji. Remis w tym wyścigu przesądzał już o zwycięstwie ekipy, prowadzonej przez Marka Cieślaka.
Przed biegami nominowanymi Unibax przegrywał różnicą dziesięciu punktów i wiadomym było że punkty odjadą do Tarnowa. Jednak na otarcie łez Anioły wygrały biegi nominowane. Wyścig czternasty to podwójny sukces Miedzińskiego i Holdera, który wystartowała na motocyklu Sullivana. Miedziak, dzięki atakowi przy kredzie, wyprzedził na dystansie Madsena.
Ze startu do wyścigu, kończącego rywalizację "Aniołów" z "Jaskółkami" najlepiej wyszedł Hancock. Szybko minęli go jednak Ward i Kołodziej, między którymi toczyła się zacięta rywalizacja o zwycięstwo. Darcy napędził się niesamowicie po zewnętrznej i wyprzedził tarnowianina. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 43:47.

Generalnie spotkanie Aniołów z Jaskółkami można podzielić na trzy zasadnicze części. Dwa pierwsze i dwa ostatnie biegi żużlowcy Unibaxu wygrywali w stosunku 9:3, co dawało im już dwunastopunktową przewagę (łącznie 18:6). Środkowa faza meczu (biegi IV-XIII) zakończyła się jednak zdecydowanym zwycięstwem tarnowian (41:25), co w ostatecznym rozrachunku pozwoliło im odnieść czteropunktową wygraną.
Żużlowcy Unibaxu w całym meczu odnieśli osiem indywidualnych zwycięstw i zanotowali siedem zer. Goście zapisali na swoich kontach jednak aż dziesięć "dwójek" i osiem bonusów, z czego sześć w sytuacjach podwójnych zwycięstw. Jedyny tryumf indywidualny dla tarnowian bez zwycięstwa 5:1 odniósł Greg Hancock w wyścigu V (remis 3:3).
Aż dziesięć biegów zakończyło się podwójnymi wygranymi obu drużyn. Sześciokrotnie dokonywali tego goście (biegi IV, VI, VII, VIII, XI, XII), a czterokrotnie - gospodarze (biegi I, IX, X, XIV). Mocne uderzenie żużlowców Azotów Tauronu w środkowej części meczu i trzy wygrane pod rząd praktycznie ustawiły losy spotkania. Dwa kolejne zwycięstwa "Aniołów" zostały natychmiast skontrowane identyczną serią przez gości.

W szeregach gospodarzy po raz kolejny już zawiodła druga linia. Cieniem samego siebie był Adrian Miedziński. Kibice Unibaxu zdecydowanie więcej oczekiwali też od Holdera. Australijczyk zmagał się jednak z problemami sprzętowymi i dopiero pożyczenie motocykli od Sullivana sprawiło, że zaczął zwyciężać. Triumfy Holdera przyszły jednak zbyt późno, by odwrócić losy spotkania.
Wśród gości świetnie spisał się Janowski. "Magic" nie oglądał pleców któregokolwiek z "Aniołów" ani razu. Można teraz tylko gdybać, czy w biegu pierwszym, z którego został wykluczony, również by wygrał. Sukces Azotów Tauronu Tarnów jest doskonałym prezentem szczególnie dla Grega Hancocka, który obchodził w czasie siódmej kolejki ENEA Ekstraligi 42. urodziny.

Po meczu powiedzieli
Wojciech Stępniewski
prezes Unibaxu - Gdybym był prawdziwym kibicem, na sto procent wierzyłbym w awans. Trzeba walczyć. Trzeba walczyć o awans cały czas, nie wolno w to zwątpić. Te szanse wcale nie są tylko teoretycznie. Ja nadal wierzę w zespół i myślę, że może ona wyjść na prostą. Trzeba się wziąć w garść i po prostu jechać. I wygrywać. W środowisku żużlowym jest takie pojęcie, jak "zamotany". To oznacza, że zawodnik ma wielkie problemy sprzętowe. Problemy Miedzińskiego wynikają ze sprzętu i spadku pewności siebie. Zaprzeczam, że przygotowujemy tor pod Sullivana. Tor na meczu z Tarnowem był taki sam, jak podczas spotkania z Polonią Bydgoszcz. Wtedy była nawierzchnia, która wszystkim pasowała, na której można było do woli wyprzedzać.

Jan Ząbik - trener Unibaxu - Nie spodziewaliśmy się takiego wyniku, bo liczyliśmy, że czterech zawodników będzie jechało. Poza tym ten upadek Emila pozostawił skutki na dalsze jego wyścigi. Duże problemy z motocyklami miał Holder, bo gdy mu swój sprzęt pożyczył Sullivan, to zaczął jechać. W jednym z biegów Holder jechał pierwszy, ale ten motocykl mu się zacierał i w pewnym momencie stanął. Adrian Miedziński wrócił z Austrii i miał problem z motocyklami. Na ostatni bieg wyjął ten trzeci i w miarę zaczął jechać, ale to wszystko było już za późno. Tarnowianie są bardzo silną drużyną i okazało się, że po prostu byli lepszym zespołem od nas. U nas jechało trzech zawodników, a u nich praktycznie wszyscy.

Adrian MiedzińskiUnibaxu - Zmęczenie mi nie przeszkadza, często odjeżdża się przecież zawody po zawodach. Po prostu to nie jest jeszcze to, czego oczekiwałbym. Są występy lepsze i gorsze, ale ciągle powtarzają się te same problemy z silnikami. - Na żużel składa się wiele czynników: psychika sprzęt i dyspozycja danego dnia. Jesteśmy teraz po prostu słabsi. We wcześniejszych meczach udawało się odrobić pozycję po nieudanym starcie. Tarnowianie byli bardzo silni, po przegranym starcie właściwie już nic nie można było zrobić na dystansie. Muszę skupić się na startach w Polsce, bo te są dla mnie najważniejsze. To jasne, że przy przegranej każdy szuka przyczyn i nie ma hurraoptymizmu. Takie mecze jak ten z zespołem z Tarnowa sprawiają, że odechciewa mi się wszystkiego. Przede wszystkim muszę ochłonąć i przemyśleć sobie wszystko, bo nie wiem, co się dzieje.

Chris Holder - Unibax - Zostałem po zawodach jeszcze potrenować, bo w trakcie meczu nie ma czasu, aby potestować, co było nie tak. Mamy problem z moim motocyklami i musimy go bardzo szybko rozwiązać. Za tydzień w Lesznie mój sprzęt musi być dużo szybszy, bo w meczu z tarnowianami było tragicznie. Ten mecz był w ogóle dla nas bardzo słaby. Po pierwszych, zupełnie nieudanych startach zmieniłem silnik, ale ten kolejny również nie spisywał się tak, jakbym tego oczekiwał, musiałem więc pożyczyć sprzęt od Ryana. Dopiero wtedy udało się wygrać dwa biegi. Muszę sprawdzić, co się dzieje z moimi maszynamiJeśli chcemy dostać się do play-offów, musimy zacząć wygrywać.

Darcy Ward - Unibax - Tarnów to drużyna, która może w tym roku zostać mistrzem. To był niezwykle trudny mecz dla naszego zespołu. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko pokonać Tarnów. Przegrana jest dla nas wielkim rozczarowaniem. Trudno powiedzieć, co było przyczyną porażki. Musimy skoncentrować się na kolejnych meczach, bo bardzo potrzebujemy punktów. Z mojego występu mogę być na pewno zadowolony. Żałuję jednego biegu, gdy zostałem na starcie i dojechałem do mety na trzeciej pozycji. Ciężko mi było cokolwiek zrobić na dystansie. Świetnie w tym meczu pojechał Maciej Janowski, który zawsze dobrze czuje się na torze w Toruniu - zakończył Australijczyk.

Emil Pulczyński - Unibax - Przy upadku ześlizgnęły mi się palce za sprzęgła przed startem i nie zdążyłem go już potem złapać. Uderzyłem się głową w tor i motocykl spadł mi na nogę. Trochę głowa mnie boli i stłukłem sobie lewe udo. Poza tym jednak wszystko jest ok. Krótko mówiąc: jestem cały.

Marek Cieślak - trener Unii - Dziękuję moim zawodnikom za piękny mecz. Maciej, Greg, Janusz, Leon i pozostali stanęli na wysokości zadania pomimo tego trudnego terenu. Chociaż na razie nie wiedzie się toruńskiej drużynie, to wciąż jest to bardzo mocny skład z dużym potencjałem, dlatego to nie było łatwe spotkanie. Dopiero w trzynastym biegu zapewniliśmy sobie zwycięstwo. Dziwi mnie trochę huśtawka nastrojów. Zbyt wiele biegów kończyło się wynikiem 5:1. Unibax jest bardzo silnym zespołem i na ten sukces musieliśmy bardzo ciężko zapracować.
Bardzo lubię Wojtka Stępniewskiego, szanuję go. To młody facet, jest bardzo ambitny. Rozumiem, że chce pomóc drużynie, ale pewne rzeczy trzeba rozgraniczyć. Prezes w trakcie meczu powinien siedzieć na trybunie, popijać koniaczek. Takie jest moje zdanie. Ciągłe przebywanie w parkingu i podpowiadanie zawodnikom nie jest dobre. Rozumiem, że on chce pomóc, że stara się zmobilizować żużlowców. Tylko, że po to zatrudnia się trenera lub menedżera. Czasem jest tak, że chce się dobrze, ale przynosi to odwrotny skutek. Prezes jest od tego, by skutecznie zarządzać klubem, dbać o finanse, rozliczać trenera i zawodników z jazdy. Jeśli chce się to łączyć z rolą trenera - to niedobrze. W Tarnowie, czy też wcześniej w Zielonej Górze, byłem skupiony tylko na swojej pracy. Prezesi w ogóle nie ingerowali w sprawy sportowe i na ich głowie było tylko zarządzanie klubem. Tak właśnie powinno być. Moje słowa nie są atakiem w kierunku Wojtka, ale obecność prezesa w parkingu czasem po prostu paraliżuje. Być może kiedyś będziemy razem pracowali w jednym klubie. Nie wykluczam tego. Jednak w tej kwestii zdania nie zmienię. Ja się na finansach i prowadzeniu klubu w ogóle nie znam, dlatego skupiam się tylko na trenerce.
Na razie Unibax zawodzi, ale w każdym momencie może zaskoczyć. Unibax ma jedną dziurę w składzie. Ja też mam - Dawid Lampart czy też Jakub Jamróg to fajne chłopaki, ale poziom Enea Ekstraligi jest dla nich jeszcze za wysoki. Słaba postawa torunian to tylko ich wina. W środowisku mają opinię "płaczków". I to jest prawda. Kiedy widzą przyczepny tor, od razu są narzekania, że niebezpieczny, że powinno coś się z nim zrobić. Potem na nawierzchnię wbiega prezes. I też mówi, że tor jest źle przygotowany. Zawodnicy wtedy myślą, że jak źle pójdzie, można zwalić na nawierzchnię. Będzie zatem idealne wytłumaczenie. Kiedy ja jadę na jakiś mecz i widzę przyczepny tor, nie mówię że jest zły. Przekazuję zawodnikom, że nawierzchnia jest bardzo dobra. No chyba, że są dziury. Wtedy jest inaczej. Najpierw myślę, jak taki tor rozszyfrować, jak ustawić sprzęt i przełożenie, by dobrze się do takich warunków dopasować. Nie ma co marudzić i narzekać.
Szkoda że Adrian Miedziński jest bez formy, bo wiązałem z nim spore nadzieje. To, co się dzieje nie jest wynikiem jednego sezonu. On już od pewnego czasu jeździ coraz gorzej. To między innymi efekt tego "płaczu" nad innymi torami niż twardy. Trzeba się wziąć za siebie i ciężko pracować. Skoro inni potrafią jechać, on też powinien.
Maciej Janowski - Unia - Podkreślam to za każdym razem, że w Toruniu zawsze dobrze mi się jeździ. Jest tutaj tor do walki i jeśli się potrafi, można tu rozwinąć fajną prędkość. Znalazłem dobre ścieżki, miałem nie najgorsze starty i mogłem jechać z przodu, a wiadomo, że tak jedzie się dużo łatwiej.
 

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt