Żużlowcy Unibaxu Toruń
jadąc do Rzeszowa nie byli w najlepszych nastrojach.
Porażka u siebie na MotoArenie z Stelmet Falubazem Zielona Góra 39:51 mocno
zaskoczyła zarówno zawodników, jak i kibiców. Zaraz po tym spotkaniu
trener torunian, Mirosław Kowalik zapowiedział, że na mecz w Rzeszowie zostanie
zmieniony układ par. Tak też się stało i tak oto ze składu wypadł Karol Ząbik,
który mecz z Falubazem zakończył z zerowym dorobkiem, a zastąpi go Zbigniew
Czerwiński, który w spotkaniu drugiej rundy Enea Ekstraligi w meczu z Lotosem
Wybrzeże zdobył sześć oczek z bonusem w czterech startach. Rozdzieleni zostali
także dwaj Australijczycy: Chris Holder pojechał z Czerwińskim, a Darcy Ward poprowadził
parę uzupełnioną przez Adriana Miedzińskiego.
Niestety ostatnia para w Rzeszowie nie miała okazji powalczyć o punkty, bowiem w
chwili ustalania nowego terminu meczu PGE Marma Rzeszów - Unibax Toruń wszyscy
żużlowcy twierdzili, że bez przeszkód 27 maja mogą stawić się na Podkarpaciu.
Tymczasem już następnego dnia okazało się, że Darcy Ward ma zaplanowany start w półfinale DMŚJ i nie może z niego zrezygnować, gdyż wówczas mógłby zostać zawieszony przez
federację australijską. Działacze "Aniołów" mimo negocjacji z menadżerem
reprezentacji Australii, Markiem Lemonem nic nie wskórali - W negocjacje włączył
się także Chris Holder. Nie możemy namówić Warda, by zrezygnował ze startu w
reprezentacji, bo wtedy mógłby zostać zawieszony przez rodzimą federację i nie
mógłby jeździć w lidze polskiej, więc byłoby to bez sensu. To nie jest wina
Warda, że federacja australijska zgłosiła go do zawodów. Darcy twierdzi, że
mówił jej szefom, żeby go nie brali pod uwagę w imprezach juniorskich. Trudno,
będziemy musieli sobie radzić bez niego. Zastosujemy zastępstwo zawodnika i
pojedziemy uzyskać jak najlepszy wynik - twierdził Wojciech Stępniewski.
Z kolei menadżer menedżer reprezentacji narodowej, Mark Lemon wyjaśniał
konsekwencje ewentualnego wycofania nominacji Darcyego Warda
- Skład kadry narodowej Australii do lat 21 musiałem zgłosić na miesiąc przed
planowanym terminem półfinału. Bardzo się cieszę, że Darcy zgodził się
reprezentować narodowe barwy. Za wyjątkiem Warda nikt ze mną nie rozmawiał o
ewentualnej jego rezygnacji ze startu na torze Lakeside. Dodam tylko, że w
przypadku wycofania zgłoszonej nominacji zdolnego do startu zawodnika, FIM
nałoży na niego karę dyscyplinarną w postaci zakazu jazdy w jakichkolwiek
zawodach na dzień przed imprezą, w dniu rozegrania półfinału oraz dzień po jego
przeprowadzeniu. Mam nadzieję, że to wyjaśni wszystkie wątpliwości.
Mimo tłumaczeń i negocjacji, ktoś jednak w toruńskim klubie odpowiadał za
poukładanie terminów spotkań. W tej sytuacji
Unibax musiał wystawić skład co najmniej eksperymentalny, a za
Australijczyka musiał stosować tzw. zastępstwo zawodnika. Problem w tym, że nie
miał za bardzo kim go zastępować.
Sytuacja Rzeszowian były jednak zgoła odmienna
i nie do pozazdroszczenia. O ile w pierwotnym terminie w
podkarpackiej ekipie panowała pełna mobilizacja. To w drugim terminie niestety
nastroje były już minorowe. Oto bowiem na torze we Wrocławiu śmiertelnemu
wypadkowi uległ Lee Richardsson. Przed meczem działacze i zawodnicy zapowiadali
"ten mecz pojedziemy dla Lee Richardsona", który wskutek fatalnego upadku we
Wrocławiu stracił życie. Również miejscowi kibice chcąc podziękować popularnemu
"Rico" za walkę na torze, którą cieszył ich przez ostatnie trzy lata,
zorganizują specjalną oprawę, którą chcą uczcić jego pamięć".
Oprócz uroczystej oprawy działacze 1
września na rzeszowskim torze zorganizowali
turniej upamiętniający tragicznie zmarłego Lee Richardssona.
Nieodżałowanego Anglika zastąpił Joonas
Kylmaekorpi. Fin miał zadebiutować w barwach PGE Marmy, bowiem wcześniej nie
było to możliwe ze względu na poważną kontuzję obojczyka. Gospodarze wzmocnili
zespół również na pozycji juniorskiej i w składzie pojawił się wychowanek
Polonii Bydgoszcz, a obecnie zawodnik łódzkiego Orła - Damian Adamczak. 21-latek
zastąpił Damiana Michalskiego. Dariusz Śledź skorzystał także z usług młodego
Tima Lahtiego, który został wypożyczony do PGE Marmy z Lokomotivu Daugavpils.
Samo spotkanie nie należało do porywających, choć kilka biegów mogło się podobać. Gdyby Unibax miał w niedzielny wieczór posiadał w składzie Darcy'ego Warda, wygrałby zapewne ważny mecz w Rzeszowie. Australijczyka jednak nie było, więc toruński klub stracił punkty. Świetny jak zwykle był Chris Holder, ale znów w przeciętności pogrążył się Adrian Miedziński
Pierwszy bieg był rozgrywany na raty. Najpierw gdy na prowadzeniu znajdował się
Łukasz Sówka, na tor upadł jadący na trzecim miejscu Damian Adamczak, który
startował w tym meczu w barwach rzeszowian jako gość. Dodatkowo na jego motocykl
najechał Kamil Pulczyński, wskutek czego torunianin przez dłuższą chwilę nie
mógł się podnieść z toru. W powtórce biegu, bez wykluczonego Adamczaka,
najlepiej spod taśmy wyszedł Emil Pulczyński i pomimo ataków Sówki, dojechał na
pierwszym miejscu do mety. W biegu numer dwa ze znakomitej strony zaprezentował
się Chris Holder, który pewnie prowadził od startu do mety. Niestety dla
rzeszowian ostatni do mety dojechał nowy nabytek "Żurawi" Timo Lahti i po dwóch
biegach torunianie prowadzili 4:8. Kibice zgromadzeni na stadionie trzeci bieg
oglądali na stojąco. Nie chodziło tu jednak o znakomity start i potem jazdę Joonasa Kylmaekorpiego, a o oddanie hołdu po raz kolejny "Rico", który właśnie w
trzecim biegu meczu we Wrocławiu zaliczył tak fatalny w skutkach upadek... Bieg
ten był pechowy dla Rafała Okoniewskiego, któremu na ostatnim łuku zdefektowała
maszyna, gdy jechał na trzecim miejscu. Kolejny wyścig to jednak srogi rewanż
gospodarzy. Para Jason Crump - Łukasz Sówka pewnie pokonała Ryana Sullivana i
jadącego kilkadziesiąt metrów za nimi Kamila Pulczyńskiego i po czterech biegach
był remis 12-12.
Kolejne wyścigi były niezwykle wyrównane i w każdym z nich, w głównej mierze, o
pozycjach na mecie decydowało wyjście spod taśmy. Biegi od 5 do 13 przeważnie
kończyły się wynikiem 4 do 2 albo dla gospodarzy, albo dla gości niedzielnego
pojedynku. Jedynie dwie gonitwy zakończyły się podziałem punktów. W wyścigu
siódmym i ósmym pozytywnie zaskoczył Emil Pulczyński, który wygrywał przede
wszystkim starty. W tej pierwszej odsłonie prowadził razem z Ryanem Sullivanem
podwójnie, jednak przedzielił ich szybki tego dnia Grzegorz Walasek. W biegu
ósmym popularny "Luzik" przywiózł za swoimi plecami trzykrotnego Indywidualnego
Mistrza Świata - Jasona Crumpa. Popularny "Ginger" po raz kolejny potwierdził,
że dzień po rundzie cyklu Grand Prix nie stać go na pojechanie na meczowy
komplet. Doświadczony żużlowiec, który miał być liderem gospodarzy w tym
spotkaniu, zawody zakończył z dorobkiem "jedynie" 11 "oczek". Przed dwoma
ostatnimi gonitwami dnia, gospodarze prowadzili różnicą dwóch punktów.
Przed biegami nominowanymi Unibax przegrywał 40:38 i miał problem, kogo w nich
wystawić. O ile obsada ostatniego była bez wątpliwości - Holder i Sullivan mieli
najwięcej punktów - to inaczej wyglądała kwestia 14. Kandydaci - Miedziński i E.
Pulczyński - mieli wspólnie ledwie jeden wygrany wyścig, a na nikogo więcej
Unibax liczyć w Rzeszowie nie mógł. Dlatego czternasty bieg wydawał się kluczowy
dla losów meczu. Niestety dla "Krzyżaków" para Okoniewski - Crump bez problemu
podwójnie wygrała z przeciętnym Miedzińskim. To dla Unibaxu oznaczało porażkę w
całym spotkaniu, bowiem ostatni bieg nie miał już żadnego znaczenia.
Żużlowcy PGE Marmy odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie. Warto pochwalić za występ przede wszystkim Walaska, Kylmaekorpiego oraz Łukasza Sówkę, który pokazał, że z każdym występem w rzeszowskim teamie czuje się coraz pewniejszym punktem drużyny. Kibice mogą być zawiedzeni jednym zerem Crumpa, czy też bezpunktowym występem Lahtiego.
W toruńskiej drużynie widoczny był brak Darcy'ego Warda.
Goście zdobyli na
zastępstwie zawodnika tylko 5 punktów, a można być pewnym, że gdyby młody
Australijczyk mógł pojechać to przywiózł by ich trochę więcej. Oprócz
znakomitego Holdera torunianie nie mieli za bardzo czym "użądlić" rzeszowian.
Bezbarwnie pojechał Miedziński, Sullivan podobnie. Dobry początek zawodów miał
Emil Pulczyński, jednak z każdym biegiem było coraz gorzej.
Rzeszowianie ten mecz wygrali dla Lee, co powtarzali wielokrotnie po spotkaniu,
a kibice cały mecz skandowali nazwisko tego sympatycznego Brytyjczyka. Całe
środowisko rzeszowskiego speedwaya oddało mu najlepszy, najpiękniejszy hołd,
jaki byli w stanie wykonać...
Spotkanie nie zakończyło się jednak po zjechaniu zawodników z toru, bowiem
Spółka Ekstraliga Żużlowa zweryfikowała wynik z toru 48:42 na 46:42, bowiem w
zespole z Rzeszowa niezgodnie z przepisami wystąpił Damian Adamczak, który
zdobył dwa punkty. Zawodnik Orła Łódź Adamczak wystąpił w Marmie na zasadach
"gościa", ale według komunikatu Ekstraklasy zgoda na jego udział w zawodach była
wadliwa. W związku z tym od wyniku zespołu z Rzeszowa odjęto zdobyte przez niego
punkty.
Rzeszowianie odwołali się jednak od tej decyzji i decydenci Ekstraligi i
wycofali się z weryfikacji utrzymując w mocy wynik jaki padł na torze 48:42.
Po meczu powiedzieli:
Wojciech Stępniewski – prezes Unibaxu - To media nas typowały do medalu. Niech
ktoś znajdzie chociaż jedno słowo, gdzie my mówimy o medalu. Póki co, chcemy
wejść do czwórki. To jest nasz cel na rundę zasadniczą. Natomiast play offy
rządzą się swoimi prawami i tam również mogą zdarzyć się bardzo różne przypadki.
Myślę, że niektóre media niepotrzebnie robią zamieszanie przed sezonem, bo to
właśnie sezon wszystko weryfikuje. Później ta presja ze strony kibiców czy
sponsorów również rośnie. Przede wszystkim ta drużyna ma jechać lata.
Ryanowi brakuje jeszcze trochę jazdy, ale myślę, że jest to do złapania. Adrian
nie znalazł jeszcze rozwiązania swoich problemów, brakuje mu prędkości.
Jedziemy, szukamy i cały czas walczymy. W czwartym biegu Emilowi Pulczyńskiemu
padł silnik, tak jak i Łukaszowi Sówce i później było widać, że te rezerwowe
motory nie spisywały się tak jak te pierwsze. Myślę, że powoli musimy podjąć
jakieś decyzje personalne dotyczące Kamila Pulczyńskiego, bo tutaj wszyscy
widzimy, że jest coraz gorzej. To jest jednak sport. Chcemy wygrać i będziemy
walczyć o to zwycięstwo. Powtarzam, to jest sport i ciężko mówić, co będzie.
Poradzimy sobie. Po prostu musimy
Mirosław Kowalik - trener Unibaxu - Przede wszystkim gratulacje dla gospodarzy. Te dwa punkty się im należały. Bardzo fajny mecz w ich wykonaniu, wszyscy wiemy w jakiej byli sytuacji. Nie ukrywam, że do któregoś momentu byłem przekonany, że możemy powalczyć i te zawody wygrać. W końcówce okazaliśmy się troszeczkę słabsi, jednak nie przynosimy wstydu swoim kibicom. Nie będę oceniał zawodników. Mamy swoje pogawędki, spotkania w klubie i na forum nie oceniam zawodników Myślimy o kolejnych zawodach. Tego meczu już nie da się odwrócić. Zabrakło na pewno Darcy Warda, bo zrobiliśmy za niego 5 punktów, a wiadomo jaką formą dysponuje. Jestem przekonany, że zrobiłby co najmniej dwa razy tyle.
Emil Pulczyński - Unibax - Byliśmy osłabieni brakiem Darcy Warda. Jeśli chodzi o moją jazdę, to w trzech pierwszych biegach było całkiem nieźle. Później miałem problem ze startami i nie udawało mi się dobrze wyjść spod taśmy, a później ciężko było nadrabiać straty na trasie. W czwartym moim biegu rozsypał mi się motocykl, zaczęliśmy kombinować z przełożeniami, ale efektu to nie przyniosło. Gdybyśmy wygrali może więcej startów to wówczas moglibyśmy myśleć o wygranej. Praktycznie każdy, poza Chrisem Holderem, przywiózł jakieś "zero", więc to też zaważyło na końcowym rezultacie. Jestem dobrze przygotowany fizycznie i kondycyjnie. Dobrze przepracowaliśmy zimę, dlatego sił nie brakowało. Bardzo dobry był pierwszy tor, z którego przywiozłem punkty. Z zewnętrznych już nie było tak dobrze.
Adrian Miedziński - Unibax - Na pewno była szansa żeby ten mecz wygrać. Przeplatałem te lepsze ze słabszymi. Na tej nawierzchni bardzo ciężko było minąć kogoś na dystansie, bowiem szpryca była bardzo ciężka. Szkoda, że pojechaliśmy ten mecz bez Darcego Warda, bo myślę, że mogłoby być zupełnie inaczej. Czego zabrakło do zwycięstwa? Lepszych startów, bo od tego zależał w głównej mierze wynik na mecie.
Marta Półtorak - prezes Marmy - W końcu się udało. Bardzo jesteśmy zadowoleni,
mimo, iż był to szczególny mecz, bowiem po raz pierwszy nie było z nami Lee
Richardsona. Zawodnicy zrobili wszystko, aby to widowisko zakończyło się
sukcesem dla naszej drużyny. Bardzo pięknie zachowali się kibice, cudowna oprawa
poświęcona też pamięci Lee, więc tutaj trzeba oddać wielki szacunek dla naszych
rzeszowskich kibiców. Myślę, że jeśli drużyna będzie miała zawsze taki doping na
naszych meczach to zawodnicy będą starać się nie na sto procent, a na sto
dwadzieścia.
W naszej drużynie Joonas od dawna nie mógł doczekać się jazdy, mimo że nie
jechał cały czas pomagał drużynie. Na samą myśl o występie przeciwko Unibaxowi
bardzo się cieszył. Po prostu czekaliśmy na Joonasa. Dobrze, że dołączył już do
naszej drużyny. W spotkaniu szansę dostał też Timo, który jest jeszcze bardzo
młodym zawodnikiem i myślę, że jeśli poprawi jeszcze swój żużlowy warsztat,
będzie miał okazję potrenować na torze, wówczas z pewnością w przyszłości będzie
nas cieszył swoimi występami. Jeszcze nie ma takiego objeżdżenia na polskich
torach, jest młody, perspektywiczny, damy mu na pewno szansę.
Mamy w drużynie taki kłopot, że właśnie nie wszyscy zawodnicy jadą równo. Jeżeli
jeden jedzie lepiej to drugi wypada nieco słabiej. Oby jednak wszystkie mecz
kończyły się tak jak ten z Unibaxem. Widowisko było wspaniałe. Drużyna toruńska
jest zespołem bardzo mocnym, wyrównanym, więc na pewno nie był to łatwy mecz. W
Enea Ekstralidze nie będzie słabych przeciwników. Musimy robić wszystko, aby
wygrywać spotkania. Wierzę, że nasza drużyna będzie spisywać się coraz lepiej.
Mieliśmy mało jazdy, mecze były przekładane, tragedia związana z Lee, wszystko
to na pewno miało wpływ na dyspozycję zawodników. Uważam, że Rzeszów powinien
być twierdzą nie do zdobycia i te wszystkie mecze u siebie powinniśmy
rozstrzygać na własną korzyść.
Lee Richardsona nigdy nie zapomnimy. Zdobywał punkty dla tego zespołu, walczył
dla miasta i kibiców. Miał lepsze i gorsze momenty, ale po prostu jeździł dla
Rzeszowa. On tu chciał zostać, tu chciał jeździć.
Dariusz Śledź - trener Marmy - Można by powiedzieć w końcu, udało się. Nie tak
jednak miało wyglądać to spotkanie. Joonas pojechał bardzo dobre spotkanie i mam
nadzieję, że w kolejnych będzie jeszcze lepiej, bo on tak naprawdę dopiero
zaczyna sezon. Zaczyna go bardzo późno, ale bardzo udanie. Joonas jest bardzo
napalony na jazdę, nie mógł doczekać się meczu z Uniabaxem, cieszył się na samą
myśl o tym, że będzie mógł pojechać i walczyć o punkty. Brakowało mu tej
atmosfery żużlowej. Tor był bardziej pod start, a takie przygotowanie związane
jest z kwestią prognozy pogody, bo mówiono, że może padać deszcz. Musieliśmy
zatem przygotować ten tor w taki sposób, aby odjechać zawody. Nie do końca był
taki jakbyśmy chcieli. Przedmeczowy opad deszczu był minimalny i nie miał wpływu
na sam tor. Planujemy zakontraktowanie Ricky Klinga, który dołączy do naszego
zespołu na początku tygodnia, bo wówczas GKSŻ zapewne potwierdzi jego starty w
barwach naszego zespołu. Na chwilę obecną zapewne od razu do składu nie wskoczy,
ale z pewnością przyjedzie na treningi, pojeździ i wówczas będziemy
Teraz musimy maksymalnie przygotować się do meczu z Polonią Bydgoszcz. Wierzę,
że wygramy kolejne mecze i podtrzymamy zapoczątkowaną passę, a ta zła się
skończyła. Dedykujemy nasze zwycięstwo Lee. Pamiętamy o nim i nigdy nie
zapomnimy
Joonas Kylmaekorpi - Marma - Nie siedziałem na motorze przez 8 tygodni. Dziesięć punktów przeciwko Toruniowi to niezły dorobek. Jestem zadowolony. Z całą pewnością jeszcze do końca nie wyzdrowiałem. Lekarze w Hiszpanii wykonali wspaniałą robotę. Chcę godnie zastąpił Lee Richardsona. Zawsze robię to co w mojej mocy, by jak najlepiej pojechać. Jestem zadowolony ze swojego sprzętu. Mam 5 motocykli, które testowaliśmy w tym tygodniu. Wybraliśmy kilka silników na ten tor. Czuje się pewnie i szybko na tym torze. Z pewnością mogę jeszcze wyciągnąć trochę szybkości.
Damian Adamczak - Marma - zawodnik wystąpił jako "gość" - Bardzo dziękuję trenerowi Dariuszowi Śledziowi oraz pani prezes Marcie Półtorak, że pozwolili mi wystąpić w tym meczu. Jeśli chodzi o moją zdobycz punktową to nie jestem zbyt zadowolony, bo chciałem pomóc drużynie w większym stopniu, za co przepraszam. Jestem szczęśliwy jadąc każde następne kółko na żużlu i sprawia mi to ogromną radość. Wiele osób mówiło mi, że nie nadaję się do speedwaya, jednak cieszę się z tego co robię. Wiadomo, że chciałbym w każdym meczu robić komplety, ale nie przeskoczę tego z dnia na dzień i muszę włożyć w to sporo pracy. Dlatego cieszę się z każdego zdobytego punktu, a szczególnie z takich, które zdobywa się w meczu w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Rafał Okoniewski - Marma - Co do mojej postawy mogłoby być lepiej, ale mimo to bardzo cieszę się, że udało nam się w końcu wygrać. Nie było lekko, ale się udało. Myślę, że troszeczkę zmylił mnie tor, bo był nieco inny niż zawsze, bo troszeczkę twardszy. Przytrafiły się błędy na początku, ale na koniec udało nam się zgrać motocykl tak, aby był nieco szybszy i pozwolił zapunktować, co było widać później. Miejmy nadzieję, że ta wygrana to początek dobrej passy. Wierzę, że to co złe jest już za nami i teraz będzie już z górki. To nasze zwycięstwo chcielibyśmy zadedykować Lee Richardsonowi.
Grzegorz Walasek – Marma - Wiadomo jak to się wszystko ciągnęło tutaj ze stadionem i jechaliśmy dopiero drugi mecz przed własną publicznością. Pierwszy mecz zremisowaliśmy z Lesznem, a teraz wygraliśmy i to jest dla mnie najważniejsze. Co do nawierzchni to Zawsze na treningach i na meczu jest troszeczkę inaczej i dlatego w tych pierwszych biegach pogubiłem punkty. Jeden bieg mi się nie udał, a w drugim wydaję mi się, że mogłem dowieźć to zwycięstwo do mety. Mamy coraz więcej jazdy na własnym torze, a to wszystko będzie pracować na naszą korzyść. Im więcej meczów będzie w Rzeszowie, to myślę, że i chłopaki i ja, będziemy popełniać tych błędów mniej.
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl