2011-04-25 Runda zasadnicza
PGE Marma Rzeszów - KS Toruń Unibax
 
W wielkanocny poniedziałek PGE Marma Rzeszów uległa na własnym torze Unibaxowi Toruń 44:46. Najlepszym zawodnikiem dnia okazał się Australijczyk Jason Crump (17 pkt.), ale bohaterami meczy nie tylko dla kibiców gości  byli Chris Holder (11+1) i Adrian Miedziński (10+1). Mecz był bardzo ciekawy, choć zawodnicy oprócz walki z rywalami, toczyli walkę z torem, który po opadach deszczu był dość nierówny.

Początek zawodów należał zdecydowanie do zawodników z Torunia, a o pozycjach na mecie decydował przede wszystkim start i rozegranie pierwszego łuku. W biegu juniorskim najlepiej ze startu wyszli Rzeszowianie, jednak po wyjściu z pierwszego łuku napędził się Kamil Pulczyński i to on wygrał bieg, który zakończył się remisem. Kolejne 2 biegi to podwójne zwycięstwa gości, po których na tablicy wyników pojawił się rezultat 13:5 dla dobrze spasowanego z rzeszowskim torem Unibaxu. Dzięki tak zbudowanej przewadze Anioły kontrolowały dalszy przebieg meczu. Próbę zniwelowania różnicy punktowej rzeszowianie podjęli w biegu czwartym, kiedy to para Crump-Lampart odniosła pierwsze biegowe zwycięstwo dla Żurawi w stosunku 4:2. Takim samym wynikiem zakończyła się piąta gonitwa i na tablicy świetlnej widniał wynik 13 do 17 dla torunian. Kiedy wydawało się, że drużyna ze stolicy Podkarpacia pójdzie za ciosem. Rzeczywistość okazała się brutalna i to torunianie odnieśli kolejną w tym dniu podwójną wygraną. Kolejne trzy biegi układały się remisowo, choć wcale nie były pozbawione walki. Bieg dziewiąty to kolejne podwójne zwycięstwo gości. Para Sullivan-Michael Jepsen Jensen nie dała większych szans Harrisowi i słabemu tego dnia Maciejowi Kuciapię i przewaga Unibaxu ponownie wzrosła do 8 "oczek". Dziesiąta gonitwa dnia przyniosła mieszane uczucia, bowiem najlepiej ze startu wyszli zawodnicy gospodarzy. Atomowym startem popisał się Lee Richardson, który widząc że na trzeciej pozycji jedzie jego kolega z drużyny - Rafał Okoniewski, starał się blokować Rune Holtę. Jak się okazało zabieg ten nie przyniósł oczekiwanego efektu, a nawet pogorszył sytuację rzeszowian. Anglik w barwach "Żurawi" nie spodziewał się błyskawicznego ataku ze strony Holty, który na trzecim okrążeniu bez najmniejszych wysiłków minął rzeszowianina. Kolejne dwa biegi ułożyły się remisowo. A najciekawszym biegiem dnia była gonitwa numer trzynaście, którą kibice na stojąco oglądali poczynania zawodników walczących o punkty. W drużynie rzeszowskiej przebudził się Chris Harris, dla którego spotkanie to nie było pomyślne. Anglik stoczył niezwykle pasjonujący bój z młodym Duńczykiem Michaelem Jepsenem Jensenem. Obaj zawodnicy tasowali się na trasie przez niemal trzy okrążenia. Ostatecznie doskonałym i brawurowym atakiem tuż pod samą bandą popisał się "Bomber", który zainkasował dwa "oczka", a tuż za nim przyjechał jadący z rezerwy taktycznej Crump. Tym samym Marma odniosła pierwsze podwójne zwycięstwo w meczu, minimalizując rozmiary porażki do czterech punktów.

Rzeszowianie mieli jeszcze szansę na 2 punkty, jednak musieli wygrać biegi nominowane, a przynajmniej jeden z nich musieli rozstrzygnąć na swoja korzyść podwójnie. Pierwszy nominowanei rozdanie z nich rozpoczął się bardzo poważnym upadkiem Rune Holty i Adriana Miedzińskiego. Holta atakował Chrisa Harrisa, który przewodził stawce. Brytyjczyk wypchnął "Holtańskiego" pod bandę, a ten wpadł z impetem na Adriana Miedzińskiego. Obaj zawodnicy z ogromnym impetem uderzyli o tor. Dość powiedzieć, że ich motocykle po tym upadku, znosić z toru musiało kilka osób, gdyż sporo części było niesamowicie pozaginanych. Na rzeszowskim owalu pojawiły się karetki, jednak na szczęście zarówno "Miedziak", jak i Rune Holta po kilku minutach wstali o własnych siłach i udali się do parku maszyn. Z powtórki biegu dość niespodziewanie został wykluczony Norweg z polskim paszportem. Przedostatni wyścig dnia przyniósł sympatykom "czarnego sportu" w Rzeszowie wiele emocji. Mocno poobijany Miedziński przez cztery okrążenia walczył w bliskim kontakcie z Harrisem i Kuciapą. Wydawałoby się, że kapitan Żurawi przywiezie do mety trzy "oczka", jednak na ostatnim łuku rzeszowianin wyniósł się zbyt szeroko i o błysk szprychy przegrał z zawodnikiem gości. - Po tak fatalnym upadku Miedziński dokonał heroicznego wyczynu, obolały wygrał bieg czternasty. Z pewnością jest on bohaterem meczu - powiedział po zawodach lider PGE Marmy Rzeszów - Jason Crump. "Anioły" tym samym znacznie zbliżyły się do końcowej wygranej w meczu, a rzeszowianom pozostała walka o, co najwyżej remis, ale musieli podwójnie rozstrzygnąć ostatnią gonitwę dnia na swoją korzyść. Sztuka ta udała się tylko w połowie bo rzeszowianie wygrali co prawda 4:2, ale nie poradzili sobie z niezwykle skutecznym tego dnia Chrisem Holderem, który skutecznie obronił się przed atakami Lee Richardsona i przywiózł do mety dwa oczka, co oznaczało wygraną Unibaxu Toruń w całym spotkaniu w stosunku 44:46.

Kluczem do sukcesu Unibaxu Toruń była wyrównana postawa seniorów. Wszyscy z nich przynajmniej raz przyjeżdżali do mety na pierwszej pozycji. Ponadto, Anioły w poniedziałkowym pojedynku dysponowały znakomitymi startami i jedynie Crump, Harris i Richardson byli w stanie nawiązać z nimi walkę. Na brawa zasługuję także postawa młodego Michaela Jensena Jepsena, który na rzeszowskim torze jeździł z głową. Charakter pokazał przede wszystkim Adrian Miedziński, który bo niebywale groźnym upadku w biegu czternastym zdołał zwyciężyć w powtórce. Jednak po spotkaniu niepokojące wieści dochodziły jednak z teamu Rune Holty, który doznał bolesnego stłuczenia nadgarstka.

Po meczu działacze toruńscy długo zastanawiali się przed pokojem sędziego, czy podpisać protokół z zawodów. Nie godzili się bowiem z wyjaśnieniem wykluczenia ich zawodnika z czternastej gonitwy. Po krótkiej naradzie zdecydowali się jednak na podpisanie dokumentu. - W dniu jutrzejszym skierujemy pismo do Speedway Ekstraligi, aby wyjaśnić tą sprawę. Naszym zdaniem sędzia popełnił błąd, gdyż z parkingu było jasno widać kto zawinił w tym zajściu - mówił Kryjom tuż po spotkaniu.

Po zawodach powiedzieli
Wojciech Stępniewski
- prezes Unibaxu - Apeluję do wszystkich. Nie rozmawiajmy o tym, jakie jest niebezpieczeństwo związane z używaniem nowych tłumików. Rozmawiajmy o tym, jak przygotowuje się w Polsce tory. To co się robi na polskich torach, to jest zwykły bandytyzm. Tor pozostawiał wiele do życzenia. Proszę porozmawiać z trenerem Cieślakiem, co wydarzyło się we Wrocławiu. Sytuacja z 14 biegu była efektem niewłaściwego przygotowania toru. Zresztą uwaga odnośnie przygotowania toru nie dotyczy tylko Rzeszowa. Decyzja w biegu czternastym to moim zdaniem pomyłka sędziego. Wyjście z pierwszego łuku było tak przyczepne, że Chris Harris dostał takiej prędkości, że wpadł w Adriana Miedzińskiego. Nie mówię, że zrobił to świadomie. Adrian, broniąc się, odsunął się od niego na zewnętrzną i wpadł w bandę, a tam jechał rozpędzony Rune Holta i doszło do makabrycznego wypadku. Co do całych zawodów, to poza kilkoma mijankami nie było żadnego ścigania. Adrian po tym wypadku jest poobijany, twardy chłopak, podobnie Rune. Na razie wygląda na to, że żadnych złamań nie ma. Dopiero jak dotrze do szpitala, będziemy coś wiedzieć.
Wypowiedź prezesa Stępniewskiego kilka dni po meczu - Gospodarze zdenerwowali mnie przygotowaniem toru. Dzwoniłem już do prezes Marty Półtorak i powiedziałem jej, że jak zrobili normalną nawierzchnię na mecz z Caelum Stalą Gorzów, to wygrali wysoko jadąc bez Lee Richardsona. A na nas przygotowali "kopę". Po co? Sami się ugotowali. Pewnie inni myślą, że jak przygotują ciężki tor na Unibax, to polegniemy, ale te czasy już się skończyły. Wszyscy jesteśmy przejęci jak zawodnicy upadają na tor. Jak jest upadek, to wszyscy martwimy się o stan ich zdrowia. Niestety ten sport rządzi się czasami takimi prawami, że te upadki zdarzają się i nie zawsze jest to czyjaś wina. Nigdy nie dopatruję się umyślnego działania któregoś z zawodników. Nikt nikomu przecież nie chce zrobić krzywdy. No chyba, że dwóch zawodników z Unibaxu chciało sobie zrobić na złość.

Jan Ząbik - trener Unibaxu - Naprawdę Rzeszów ma dobry zespół. Jednak muszą sobie poukładać kilka rzeczy. Kibice po meczu śpiewali "nic się nie stało", i twierdzę że trzeba jechać dalej, bo do końca sezonu jest jeszcze dużo spotkań, więc wszystko jest możliwe. Nasi zawodnicy stanęli na wysokości zadania. Każdy z nich zdobywał punkty, a o to przecież chodzi. Może najmniej akurat Pietrykowski, ale on się dopiero uczy tego rzemiosła. Wróci na przyszły tydzień Emil Pulczyński, więc młodzieżowo zespół będzie już dobry. Zarówno Chris Holder, jak i Adrian Miedziński zrobili swoje i wygraliśmy te zawody. Udało nam się dobrze startować na tym torze, później praktycznie nie było walki. W tych dobrych startach upatruję przyczyn naszego sukcesu.

Sławomir Kryjom - menadżer Unibaxu - Holta i Miedziak groźnie upadli na tor. Rune wraca do Częstochowy do domu, ale jest mocno poobijany. Szczególnie ucierpiała jego ręka - było nawet podejrzenie jej złamania. Dostał potężną dawkę środków przeciwbólowych. Na tę chwilę ma cały zakres ruchu, także na 99% nie ma żadnego złamania. To jest najważniejsza informacja . Norweg z polskim paszportem nie pojechał po meczu bezpośrednio do szpitala. Szczegółowe badania przejdzie dopiero w Częstochowie. - Cała sytuacja wygląda z każdą chwilą lepiej. Z kolei Adrian Miedziński jest potwornie poobijany, podobnie jak Holta. Wielki szacunek za to co zrobił w czternastym wyścigu, ponieważ wziął całą odpowiedzialność na swoje barki. Adrian nie ma do końca wyleczonej ręki po upadku w sobotnim meczu z Denisem Anderssonem. Dokuczają mu także żebra i można powiedzieć, że mamy w naszej drużynie szpital. Jak widać Michael Jepsen Jensen też nie ma do końca wyleczonego kolana, także cały czas dopadają nas jakieś problemy

Chris Holder - Unibax - ten mecz był bardzo udany dla naszej drużyny. Ja wypadłem całkiem nieźle. Tor był trudny i nierówny. Miałem jeden nieudany wyścig, reszta była w porządku. To było trudne spotkanie. Przeciwnicy nie byli wcale tacy wolni i cieszę się, że wygraliśmy, bo było to bardzo ważne dla nas. Szkoda tylko upadku Miedziaka i Rune, bo to duże osłabienie. Adrian startował już w kolejnym wyścigu ale mam nadzieję, że i Holcie nic poważnego się nie stało. Czuję się silny w tym roku i fajnie, że udało mi się dowieźć dwa punkty w ostatnim biegu, które dały ostatecznie zwycięstwo. Szef jest zadowolony, że wygrywamy mecze, my jesteśmy również szczęśliwi, atmosfera jest po prostu świetna.

Adrian Miedziński - Unibax - Dużo się działo w biegu czternastym. Pewnie nie odtworzyłbym go całego z pamięci kółko po kółku, ale wiem, że na ostatnim łuku Kuciapę wyniosło pod bandę i zdołałem go wyprzedzić na ostatnich metrach. Pewne rzeczy robi się automatycznie. Jestem cały poobijany, bolą mnie mięśnie i żebra, ale najbardziej obawiałem się o nadgarstek. Na szczęście prześwietlenie nie wykazało żadnego złamani. Dobrze, że już wcześniej odmówiłem wyjazdu do Szwecji na wtorkowy trening, mam czas do niedzieli na zabiegi rehabilitacyjne. Powinienem do tego czasu dojść do siebie.

Michael Jepsen Jensen - Unibax - Myślę, że było OK. Zdobyłem trochę punktów, więc zrobiłem swoje. Może tor nie był łatwy, ale dopasowaliśmy się do niego szybko. Jest to bardzo szybki tor i nietrudno na nim o błąd. Trzeba jeździć z głową. Jestem zadowolony ze swojej zdobyczy, ale głównie z wyniku naszego zespołu. W ostatnim biegu w moim motocyklu nagle zabrakło prędkości, na razie nie wiem co było tego przyczyną. Byłem wtedy przed Chrisem Holderem i jechałem po dwa punkty, jednak zakończyło się czwartym miejscem. Jestem z tego powodu trochę smutny, bo chciałem dorzucić te dwa oczka do swojego dorobku. Mecz był bardzo wyrównany, a wynik ważył się do ostatnich biegów. Nasz zespół wspiął się na wyżyny i dlatego udało nam się wygrać!

Kamil Pulczyński - Unibax - Wygrana bardzo nas cieszy. Tor był wymagający i trzeba było sporo się napocić, by przywieźć jakieś punkty. Było trochę kolein, które dodatkowo utrudniały jazdę. W pierwszym biegu popełniłem błąd na ostatnim wirażu. Po prostu trochę za wąsko pojechałem i dlatego wyprzedził mnie Janowski. W kolejnym biegu wygrałem start i założyłem Shieldsa, ale sędzia przerwał bieg nie wiadomo dlaczego. W powtórzonym wyścigu już nie było tak dobrze. W trzecim starcie Maciek Janowski uderzył mnie deflektorem w koło i się przewróciłem. W każdym meczu do końca sezonu chciałbym wygrywać wszystkie swoje biegi, bo motocykle mam naprawdę szybkie. Gdy nauczę się do końca nad nimi panować, to będę bardzo szybki. Wygrałem swój pierwszy wyścig w Ekstralidze i na pewno z tego faktu jestem bardzo zadowolony. Pozostałe starty już nie były udane i muszę sporo jeszcze popracować, aby móc wygrywać także z seniorami. Troszkę odczuwam brak Emila Pulczyńskiego, bowiem Bartek Pietrykowski nie ma jeszcze zbyt dużego doświadczenia. Myślę, że gdy wróci Emil, będziemy wygrywać mecze z jeszcze większą przewagą.

Marta Półtorak - prezes Marmy - Nie czujemy się w jakikolwiek sposób winni, że ta nawierzchnia była taka, a nie inna. Uważam, że tor był trochę bardziej przyczepny niż zazwyczaj, ale nie było to spowodowane tym, że my akurat w taki sposób go przygotowaliśmy. Doskonale wiemy jakie panowały ostatnio warunki pogodowe w Rzeszowie. To, że ten tor był bardziej przyczepny niż zazwyczaj, spowodowało, że nasi zawodnicy nie byli w stanie dobrze dostosować się do tej nawierzchni. Tor podczas meczu absolutnie nie był naszym atutem. Co więcej, tłumaczyłam panu prezesowi Stępniewskiemu, że był on podczas spotkania bezpieczny. Nie było żadnych upadków spowodowanych jego złym stanem, a upadek Adriana Miedzińskiego i Rune Holty w biegu 14 miał miejsce wyłącznie dlatego, że dwaj zawodnicy Unibaxu najechali na siebie. Nie rozumiem skąd w wypowiedzi pana prezesa słowa, że "Rzeszów przygotował kopę". Jest to dla nas bardzo krzywdząca wypowiedź i absolutnie niezgodna z prawdą. Uważam, że prezes powinien zobaczyć sobie nagrania jeśli chodzi o upadek jego dwóch zawodników, bo po meczu gdzieś tam padały jakieś oskarżenia pod kierunkiem Chrisa Harrisa. Absolutnie nie było żadnej winy tego zawodnika i tutaj muszę mimo wszystko stanąć w jego obronie. Nie można mówić takich rzeczy, czy to pod wpływem emocji, czy nie. Nic zachowania prezesa Stępniewskiego nie usprawiedliwia. Zawodnicy zachowywali się tak jak powinni, a to, że dwaj żużlowcy Unibaxu upadli na tor, było zapewne spowodowane w ferworze walki i jeden drugiemu zajechał drogę. Nie było to wynikiem złego działania kogokolwiek, tym bardziej Chrisa Harrisa. Pan prezes Stępniewski bardzo dużo mówi na temat toru. Skoncentrowałabym się faktycznie na bezpieczeństwie torów w Polsce. Rzeszów absolutnie nie należy do tych organizatorów, którzy chcieliby w jakikolwiek sposób kombinować z torem. Owszem, czasami warunki pogodowe przeszkodzą w idealnym, takim jak byśmy chcieli, przygotowaniu toru. Nie znaczy to jednak, że tor w poniedziałek nie nadawał się do jazdy. Jeszcze raz powtórzę, nie było żadnego wypadku spowodowanego stanem nawierzchni. Zrobiliśmy wszystko, żeby zawody były ładne i to, że ten tor był nieco bardziej przyczepny niż zazwyczaj, spowodowało, że akurat trudności mieli nasi zawodnicy, a nie zawodnicy drużyny przyjezdnej.

Dariusz Śledź - trener Marmy - Przede wszystkim trzeba pogratulować gościom, bo jechali fajne spotkanie i wywożą stąd dwa punkty. Byliśmy blisko, ale nie udało nam się wygrać. Te dwa biegi przegrane podwójnie ustawiły mecz. Goniliśmy rywali, ale nie zdołaliśmy odrobić strat. Myślimy teraz o kolejnych spotkaniach. Każdy może mieć słabszy dzień, po prostu byliśmy słabsi. Niektórzy zaznaczali, że nawierzchnia toru w stolicy Podkarpacia był handicapem gości, a nie gospodarzy, jednak tor był taki sam dla obydwu drużyn. I tak udało się go w miarę dobrze przygotować, jak na ilość wody, którą przyjął w ostatnim czasie po opadach deszczu. U nas słabiej pojechali Rafał Okoniewski i Maciej Kuciapa. Pamiętać należy, że jesteśmy na początku sezonu, jednak nie skreślajmy ich po jednym czy dwóch nieudanych spotkaniach. Dajmy im chwilę. Jesteśmy świadomi, że przed nami sporo pracy i potrzeba, aby odrobić tą lekcję jak najlepiej. Myślę, że zawodnicy też potrzebują troszeczkę czasu, wiedzą jakie elementy trzeba poprawić, trzeba popracować nad sprzętem, a wtedy powinno być lepiej w następnych meczach Co do postawy obcokrajowców, to Chris Harris wysoko zawiesił poprzeczkę zwłaszcza w pierwszym spotkaniu z Gorzowem i kibice oczekiwali od niego, że będzie podobnie. Nie zapominajmy jednak, że jest to ekstraliga i niewielu jest zawodników, którzy pokroju Jasona Crumpa, taką wysoką dyspozycję są w stanie utrzymywać w przekroju całego sezonu. Chcieliśmy wygrać i tego nie ukrywamy, nie udało się, ale spokojnie...

Jason Crump - Marma - To było bardzo trudne spotkanie. W tym roku Toruń jest jedną z najsilniejszych drużyn. Wiedzieliśmy, że będzie to ciężki mecz. Goście przyjechali tutaj i bardzo szybko dopasowali się do naszego toru. Przez te opady deszczu tor zmienił się diametralnie. Nie wiedzieliśmy, jak do niego podejść. Stąd nasze problemy z przygotowaniem motocykli do warunków panujących na nim. W tym roku żadna drużyna nie spadnie do pierwszej ligi, więc nie ma powodu do smutku. Tę porażkę musimy przyjąć, jako nauczkę na przyszłość To pomoże w budowaniu zespołu na przyszłe lata, a dzięki temu nasza drużyna będzie coraz lepsza. Jestem pełen uznania dla Adriana Miedzińskiego, który stoczył wspaniały wyścig po upadku w czternastym biegu. Wygraną w tym wyścigu zapewnił zwycięstwo dla torunian. Można powiedzieć, że to on jest ojcem sukcesu wygranej Unibaxu. Tym bardziej chciałem złożyć gratulację dla ekipy z Torunia, która doskonale znalazła się na tym trudnym torze.

Maciej Kuciapa - Marma - Myślę, że na ten tor nie ma co zwalać winy. Po prostu rywale byli bardziej szybcy, "doklejeni" do tego toru. My z kolei okazaliśmy się zbyt wolni i nie mogliśmy zawalczyć, nie było z nimi kontaktu. W czternastym biegu wyniosło mnie na szeroką, walczyłem z Adrianem Miedzińskim i choć tego może nie było widać, to przyparł mnie do bandy i zahaczyłem o nią hakiem. Przy tym uszkodziłem tłumik, to nie pozwoliło mi na płynną jazdę i równorzędną walkę.

Dawid Lampart - Marma - Tragedia, jedna wielka tragedia. Aż szkoda mi cokolwiek komentować. Pojechałem fatalnie. Kompletnie nie wiem co się dzieje. Sparingi, czy treningi udaje się jechać bardzo dobrze, a na meczu jest tragedia. Przede wszystkim działa na mnie stres i niestety w tym meczu też go odczuwałem. W Rzeszowie tor co mecz jest dla mnie zaskoczeniem, jednak nie jest to wina ani trenera, ani toromistrza. Po prostu jego specyfika tak wygląda. Inaczej byłoby, gdybyśmy robili beton, który stworzyć jest o wiele prościej.

Lee Richardson - Marma - Kilku naszych zawodników miało słabszy dzień. Chyba wszyscy jako drużyna potrzebujemy jak najwięcej startów. Lepiej jest, jak się jeździ co niedzielę, i ta przerwa przed tygodniem wybiła nas z rytmu. Bo co z tego, że częściej jeżdżę w Anglii, skoro to jest zupełnie inny żużel niż w Polsce czy Szwecji? Potrzeba nam regularnych startów, dobrze, że na początku maja rozpoczyna sezon liga szwedzka. Można siedzieć na siłowni i pracować, można jeździć na treningach, ale to nie zastąpi meczów o stawkę. Było widać, że mamy oddanych fanów. Z naszej strony zrobimy wszystko, aby ich już więcej nie zawieść. Myślę, że z biegiem czasu nasza forma się ustabilizuje i będziemy odnosili kolejne zwycięstwa

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt