2010-09-19 Runda play-off mecz o 3 miejsce
WTS Betard Wrocław - KS Toruń Unibax
    
Po pierwszym spotkaniu w walce o brązowy medal można powiedzieć, że bliżej medalu był Wrocław. Mecz na Stadionie Olimpijskim zakończył się bowiem tryumfem gospodarzy, a brak zdecydowanego lidera spowodował, że wrocławianie wygrali tylko 47:43.

Bieg juniorski nie napawał optymizmem kibiców Betardu Wrocław. Mimo świetnego startu Dennisa Anderssona, który jako pierwszy przyjechał na metę, martwiła postawa innego młodzieżowca gospodarzy. Maciej Janowski był na dystansie wyraźnie wolniejszy od pozostałych zawodników. Mając w pamięci ostatnie słabe występy dziewiętnastolatka, na twarzach wrocławskich fanów speedwaya nie malował się uśmiech.
Już po chwili pierwsze parowe zwycięstwo odnieśli torunianie. Chris Holder i Wiesław Jaguś na pierwszych metrach znaleźli się na czele stawki. Zawodnicy Betardu byli bezradni. I na nic zdały się próby ataku podejmowane przez Kennetha Bjerre w początkowej fazie wyścigu. Unibax dopisał pięć punktów do swojego konta. Kolejne wyścigi kończyły się remisami, a "Anioły" wciąż zachowywały niewielką przewagę. Do małej kolizji doszło w gonitwie numer cztery. Emil Pulczyński i Dennis Andersson upadli na tor po tym jak przy wejściu w pierwszy łuk potrącili się motocyklami. Sędzia zawodów do powtórki dopuścił wszystkich czterech żużlowców. W drugiej odsłonie biegu Ryan Sullivan toczył zaciętą walkę z Jasonem Crumpem o pierwsze miejsce. Z kolei za ich plecami rywalizowali Andersson z Pulczyńskim. Kolejność na mecie była następująca: Sullivan, Crump, Andersson, Pulczyński, dlatego też wyścig zakończył się remisem. W szóstym biegu Jason Crump dotknął taśmy. Jest to o tyle niespotykana sytuacja, ponieważ Australijczykowi takie błędy raczej się nie zdarzają. Jednak ta pomyłka wyszła wrocławianom na dobre. Za niego pojechał Maciej Janowski i... wygrał wyścig. W kolejnej gonitwie junior zastąpił Daniela Jeleniewskiego i również zwyciężył. Jako że drugi na mecie zameldował się Kenneth Bjerre, miejscowi wyszli na pierwsze prowadzenie. W dwóch kolejnych odsłonach podopieczni Marka Cieślaka jeszcze powiększyli jeszcze swoją przewagę. Po dziesięciu biegach było już 34:26 i wrocławianie byli na najlepszej drodze do okazałego zwycięstwa.
Unibax jednak nie zamierzał składać broni. W jedenastym wyścigu trener Jan Ząbik posłał do boju najlepszą parę, Hansa Andersena i Ryana Sullivana, którzy w ramach rezerwy taktycznej zastąpili Adriana Miedzińskiego i Wiesława Jagusia. Goście wygrali 5:1, a chwilę potem zadali kolejny cios. Chris Holder do spółki z Emilem Pulczyńskim wygrali podwójnie i tym samym w całym meczu był remis. Dwa następne biegi zakończyły się remisem i - podobnie jak przed tygodniem - o końcowym wyniku spotkania decydowała ostatnia gonitwa. Wtedy to klasę pokazała para z Wrocławia: Jason Crump i Leon Madsen. Żużlowcy Betradu zwyciężyli podwójnie i zapewnili sobie czteropunktową przewagę przed wyjazdem do Torunia.

W drużynie Unibaxu najgorszymi elementami zespołu byli Adrian Miedziński oraz Wiesław Jaguś. Obaj zawodnicy przywieźli razem jedynie sześć oczek. Świetnie sprawował się za to Hans Andersen, który zdobył dziewięć punktów z bonusem. Duńczyk zaprezentował się na Stadionie Olimpijskim jak przystało na zawodnika tej klasy. W jego jeździe widać było chęć walki i ambicję. Nie bez powodu wygrał przecież pierwszy z biegów nominowanych, kiedy triumfował nad swoim rodakiem - Kennethem Bjerre.

Dobrą robotę dla zespołu z Dolnego Śląska wykonał Leon Madsen. Chociaż Duńczyk wygrał indywidualnie tylko jeden bieg, zgromadził na swoim koncie aż dziesięć oczek. Dzięki takiemu rezultatowi zyskał miano najlepszego zawodnika gospodarzy niedzielnego meczu. O dwa punkty mniej miał lider Betardu Jason Crump. Słabiej pojechał także Kenneth Bjerre, który po meczu wyraźnie nie był zadowolony z osiągniętego wyniku.
Przed rewanżem faworytem byli torunianie. Jednak rozgrywki AD 2010 już nieraz pokazały, że zespół, któremu daje się większe szanse nie zawsze wygrywa.

Po zawodach powiedzieli:
Wojciech Stępniewski
- prezes Unibaxu - Lepsza jest porażka czterema punktami niż czternastoma. Mecz na pewno mógł się podobać, bo było dużo walki na torze. A za tydzień czeka nas rewanż w Toruniu. Przygotujemy specjalne atrakcje dla kibiców na ten mecz, a o szczegółach poinformujemy niebawem. Na pewno też nie zlekceważymy rywala, bo Wrocław to silny przeciwnik i podejdziemy do meczu zmobilizowani

Jan Ząbik - trener Unibaxu - Mecz był na pewno bardzo ciekawy dla kibiców, bo szala wyniku mogła się przechylić na obie strony. Ostatni bieg zadecydował, że jednak przegraliśmy. Jesteśmy w stanie odrobić te cztery punkty i medal powinien być nasz. W tym sezonie zdobycie brązowego krążka będzie sukcesem dla naszego zespołu. Nie da się ukryć, że liczyliśmy na więcej, ale przez te przekładane mecze i żałobę nie można było ich wszystkich zebrać do solidnego treningu czy sparingu. Dobrze, że w końcówce możemy jeszcze wywalczyć medal. Nie można cały czas być na topie i trzeba też trochę odetchnąć. Na pewno teraz zostaną wyciągnięte wnioski i na przyszły sezon będzie taki zespół, który powalczy od początku do końca. Czy zmiana Kościechy na Andersena to był dobry ruch? Trudno to teraz powiedzieć. Hans miał początek dobry, potem złapał dołek. W końcówce jednak znowu widać, że chce jechać. Na pewno więcej liczyło się od Wieśka Jagusia i Adriana Miedzińskiego. "Na plus" w tym sezonie zapisać trzeba postawę Emila Pulczyńskiego i Ryana Sullivana, który zrobił się znowu dobrym, pewnym punktem drużyny. Nie zawodził Holder. Na wiele wiele więcej liczyliśmy natomiast od Warda, ale najwidoczniej nie dorósł jeszcze do naszej ligi. On jedzie cały czas angielski żużel, a u nas są tory długie i trzeba tutaj zupełnie inaczej podchodzić do speedwaya. Trudno cokolwiek powiedzieć o przyszłym sezonie. Trzeba poczekać aż usiądziemy i się spotkamy z właścicielem klubu i zobaczymy, jaką on ma wizję drużyny na przyszły rok.

Jacek Gajewski - menadżer Unibaxu - Przegraliśmy minimalnie, a mecz mogliśmy nawet wygrać, bo przecież przed ostatnim biegiem był remis. Sullivan z Holderem zawalili start, a potem na trasie ciężko było odrobić. Jest to dla nas jednak na pewno dobry wynik, a mógł być jeszcze lepszy. W kontekście rewanżu stawia nas to w dobrej sytuacji, bo już z Wrocławiem wygrywaliśmy i to wysoko, dlatego sądzę, że odrobimy straty i będziemy mieli brąz.

Emil Pulczyński - Unibax - Niestety, aż trzy razy przyjeżdżałem na ostatniej pozycji, przez co nie jestem do końca zadowolony ze swojej postawy. Mam nadzieję, że w meczu w Toruniu uda mi się uzyskać wynik podobny do tego z pierwszej rundy fazy play-off, kiedy to udało mi się zdobyć 13 punktów. Będę chciał się pokazać przed własną publicznością i mam nadzieję, że uda nam się rozstrzygnąć dwumecz na naszą korzyść.

Ryan Sullivan - Unibax - Bardzo chcemy zakończyć ten sezon medalem. Co do moich pojedynków z Jasonem Crumpem: są to po prostu normalne wyścigi. Każdy z nas miewa lepsze i gorsze momenty w sezonie. Nie ma między nami zgrzytów, a po wyścigach dziękujemy sobie za walkę.

Hans Andersen - Unibax - Zawsze lubię wracać do Wrocławia, w którym rozwinąłem się jako żużlowiec oraz osiągnąłem największe sukcesy w karierze klubowej, zdobywając swój pierwszy złoty medal DMP. Na Dolnym Śląsku mam nadal wielu sympatyków, którzy mi kibicują. Nie jestem do końca zadowolony z osiągniętego wyniku. Zdarzyły mi się dwie niepotrzebne wpadki. Gdyby nie one przed rewanżem bylibyśmy jeszcze w korzystniejszej sytuacji Najważniejszy jest wynik drużyny. A cztery punkty to jest niewiele - zwłaszcza, że w tym sezonie już dwa razy udało nam się pokonać drużynę wrocławską z większą przewagą punktów. Myślę, że teraz będzie podobnie Lubię ten tor. Mam nadzieję, że uda mi się przynajmniej powtórzyć wynik z zeszłego roku. Cały czas walczę o pozostanie w cyklu Grand Prix i każdy punkt jest dla mnie na wagę złota

Marek Cieślak - trener WTS - Nasza przewaga nie jest duża, ale dalej prowadzimy i nic nie jest jeszcze pewne. Toruń jeździł już u nas trzeci mecz i tor wrocławski nie jest dla nich tajemnicą. My też niedawno jeździliśmy na MotoArenie, więc nasi zawodnicy wyciągną wnioski i nie poniesiemy już takiej porażki jak ostatnio. Nie jestem jednak zadowolony z wyniku, który osiągnęliśmy. W pewnym momencie prowadziliśmy ośmioma punktami i miałem nadzieję, że jesteśmy w stanie dorzucić jeszcze cztery punkty do tej naszej przewagi. Maciek miał pojechać jeszcze jeden wyścig za Jeleniewskiego, ale ten akurat wygrał bieg i mój cały plan "poszedł w łeb". Później czułem, że powinienem wstawić Maćka za Świderskiego z czwartego pola. Piotr jednak uniósł się honorem i powiedział, że na pewno wygra ten bieg. Niestety, nie wygrał. Poza tym Crump i Bjerre we dwójkę zrobili piętnaście punktów, czyli bardzo mało. W tym sezonie kończy mi się kontrakt z klubem wrocławskim i nie wiem jeszcze, co zrobię. W tym momencie jestem za tym, żeby zmienić środowisko. To nie jest tak, że Wrocław mi się nie podoba, bo wytrzymałem tutaj dziesięć lat. Tyle czasu w jednym klubie spowodowało, że popadłem w rutynę. Ludzie też się już do mnie przyzwyczaili i wiadomo, że na niektórych jeszcze mogę patrzeć, a na niektórych już nie. Tak samo jest zresztą z moją osobą. Być może nawet dla klubu byłoby lepiej, gdyby przyszedł ktoś nowy i spojrzał inaczej na to wszystko. Przez te dziesięć lat stawałem na głowie, żeby było dobrze, ale ostatnie lata były bardzo trudne. Jeździłem drużynami złożonymi w szybkim tempie. Chcę podkreślić, że wszystkich tych chłopaków bardzo szanuję, bo każdy z nich ma ogromny wkład nie w medale, ale obronę tej drużyny przed spadkiem. A to nam przecież cały czas groziło. Nie pamiętam takiego klubu, z którego w jednym sezonie odeszło czterech podstawowych zawodników. A we Wrocławiu właśnie tak się stało i nagle trzeba było łatać dziury. Wzięto chłopaków z pierwszej ligi i udało się uratować ligę. Dziesięć lat minęło jak jeden dzień. Klub się nie zawali, gdy ja odejdę. Przecież nie może być tak, że istnienie klubu zależy tylko ode mnie. A gdybym umarł albo zginął w wypadku, to klub ma zostać zamknięty? Nie ma ludzi niezastąpionych. Dziwne też jest to, że miasto pompuje pieniądze w piłkę nożną, a wyników nie ma. Żużel ma we Wrocławiu wielkie tradycje i jakby pomóc trochę temu klubowi, to nadal bylibyśmy w czołówce.

Maciej Janowski - WTS - Szkoda tych dwóch biegów przed wyścigami nominowanymi, w których straciliśmy osiem punktów przewagi. Ale całe szczęście w ostatnim starcie udało nam się uzyskać nadrobić cztery "oczka". Choć to nie jest dużo, to na pewno będziemy walczyć do końca w Toruniu. Na pewno nie jesteśmy na straconej pozycji. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby zdobyć brązowy medal.

Jason Crump - WTS - Po tym meczu jesteśmy jeszcze w grze o brązowy medal. Mam nadzieję, że uda nam się zdobyć i udanie zakończyć sezon. To, że udało nam się zajść tak daleko, nie byłoby możliwe bez wsparcia kibiców. Nie można ciągle zwyciężać. W przeciągu całego sezonu zdarzały nam się zarówno dobre, jak i złe mecze jednak fani ciągle byli z nami.

Piotr Świderski - WTS - To jest mój najsłabszy występ w tym sezonie w starciu z ekipą z Torunia. Szkoda, że wydarzył się akurat w meczu o brązowy medal. Jednak bardzo ważne dla nas jest to, że udało nam się zwyciężyć. Dzięki temu mamy wciąż realne szanse na medal. Za szybko straciliśmy przewagę nad którą tyle się napracowaliśmy. Jednak to jest wicemistrz Polski. W swoim składzie mają bardzo dobrych zawodników. Wiedzieliśmy przed meczem, że będzie ciężko o każdy punkt. W Toruniu na pewno będzie dużo ciężej. Myślę, że nie jesteśmy na straconej pozycji. Już w tym sezonie trochę zdążyliśmy poznać tor, na którym przyjdzie nam rywalizować. Mam nadzieję, że pomoże nam to w osiągnięciu korzystnego dla nas rezultatu. Jedziemy tam po brązowy medal.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt