Po
tygodniu przerwy na Stadionie Olimpijskim zawarczały motory zawodników Betardu
Wrocław i Unibaxu Toruń. Obie drużyny były zmobilizowane, bo w końcu zaczęła się
prawdziwa walka o medale.
"Anioły" do Wrocławia przyjechały w osłabieniu. Hans Andersen miał pecha
w Grand Prix Skandynawii, które odbyło się na torze w Malilli. W pierwszym
wyścigu "Ando" zderzył się ze swoim rodakiem Nicki Pedersenem i nabawił się
kontuzji ręki. Pomimo urazu, Andersen poprosił o środki przeciwbólowe i
wystartował w kolejnych wyścigach. Dopiero po zakończeniu zawodów "Ando"
zdradził, iż w kolizji z Pedersenem złamał dwa palce. Ostatecznie Grand Prix
Skandynawii ukończył z pięcioma "oczkami" na koncie. W tej sytuacji niemożliwy
był start duńskiego żużlowca w niedzielnym meczu polskiej CenterNet Mobile
Speedway Ekstraligi. Kierownictwo klubu zdecydowało się więc na ekspresowe
ściągnięcie na to spotkanie Darcy Warda. Australijczyk był zdecydowanym
liderem drugiego turnieju finałowego Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów,
toruńscy działacze liczyli więc, że skutecznie zastąpi starszego, klubowego
kolegę i będzie solidną podporą Unibaxu.
Już pierwszy bieg pokazał, że Unibax nie
będzie miał łatwego zadania. O ile w rundzie zasadniczej bieg otwarcia w
pięknym stylu zwyciężył Michael Jepsen Jensen, o tyle w meczu fazy play-off nie
dostał takiej szansy. Duńczyk wjechał w taśmę. Osamotniony Pulczyński nie
poradził sobie z Maciejem Janowskim i Dennisem Anderssonem. Wrocławianie wyszli
na prowadzenie, którego jak się potem okazało, nie oddali już do końca
spotkania.
Wielkie emocje towarzyszyły ostatniej gonitwie pierwszej serii. Najlepiej ze
startu wyszedł zawodnik Unibaxu Toruń - Ryan Sullivan. Jednak po obu stronach
"Anioła" czaili się wrocławianie. Od strony krawężnika torunianina nękał atakami
Jason Crump, a po szerokiej rozpędzał się Maciej Janowski. Młodzieżowiec Betardu
do ostatecznego ataku przystąpił podczas trzeciego okrążenia. Nabrał prędkości
na drugim łuku i na prostej startowej znalazł trochę miejsca przy bandzie, by
wyprzedzić Sullivana. Ta sztuka nie udała się Crumpowi, więc wyścig zakończył
się wynikiem 4:2 dla gospodarzy.
W biegu piątym kolejną taśmę zaliczył torunianin. Tym razem pechowcem okazał się
Chris Holder. Za Australijczyka trener Unibaxu wystawił Emila Pulczyńskiego. W
powtórce już na pierwszym okrążeniu wrocławianie objęli podwójne prowadzenie,
którego nie oddali do końca wyścigu. Na nic zdały się ataki Wiesława Jagusia.
Leon Madsen i Piotr Świderski pewnie powieźli punkty do mety.
W kolejnym wyścigu Maciej Janowski chciał przechytrzyć sędziego. "Lotny start"
został jednak zauważony przez Artura Kuśmierza i bieg został przerwany. W
drugiej odsłonie niepokonany był Adrian Miedziński. Za torunianinem linię mety
przejechali Jason Crump, Maciej Janowski i Darcy Ward. Ten remis sprawił, że na
tablicy wyników widniało 22:14.
Gonitwa siódma należała do Kennetha Bjerre. Najszybszy ze startu Duńczyk
prowadził do końca wyścigu. Jednak za jego plecami toczyła się walka o dwa
"oczka", w której główną rolę odegrał Daniel Jeleniewski. Wrocławianin przez pół
okrążenia zmagał się z atakami jednego zawodników z Torunia, by w końcu osiągnąć
cel. Z drugiej pozycji popularny "Jeleń" nie cieszył się jednak zbyt długo, gdyż
na trzecim okrążeniu wyprzedził go Ryan Sullivan.
Przed dziewiątym wyścigiem ośmiopunktowa przewaga gospodarzy skłoniła trenera
"Aniołów" do dokonania rezerwy taktycznej. W miejsce Warda na starcie stanął
Chris Holder. Kiedy taśma poszła w górę okazało się, że to posunięcie nie było
właściwe. Holder szybko znalazł się na trzecim miejscu po rewelacyjnym ataku
Kennetha Bjerre. Wrocławianin pokonał nie tylko Australijczyka, ale także
Adriana Miedzińskiego.
Walka do końca - tak można podsumować gonitwę numer dwanaście. Kiedy z tyłu
toczyła się ostra walka na łokcie pomiędzy Piotrem Świderskim a Michaelem
Jepsenem Jensenem, Maciej Janowski wyprzedził prowadzącego Holdera. Świder nie
poddał się i na ostatnim okrążeniu minął Jensena.
W gonitwie numer trzynaście na pierwszym łuku Kenneth Bjerre przyciął do
krawężnika i znalazł się za prowadzącym Leonem Madsenem. Podczas gonitwy
atakować próbował Ryan Sullivan. Kiedy Madsen pojechał po szerokiej, torunianin
przyspieszył i próbował przyblokować Duńczyka. Madsen miał jednak jeszcze dużo
miejsca przy bandzie i nie dał sobie wyrwać prowadzenia. Tak więc po
trzynastu biegach wrocławianie prowadzili już 46:32 i wydawało się, że Unibax
jest już znokautowany, wystarczy go tylko "dobić". Nic bardziej mylnego!
Torunianie pokazali charakter i w przedostatniej gonitwie podwójnie pokonali Crumpa i Piotra Świderskiego. Ten ostatni zanotował defekt motocykla na pierwszym łuku, jednak nie zjeżdżał z toru, tylko zatrzymał się przy krawężniku na linii startu. Po biegu próbował gestami coś tłumaczyć sędziemu. Arbiter pozostał nieugięty i utrzymał wynik biegu, a Świderskiego wykluczył za zdublowanie i upomniał za niezjechanie z toru. Unibax zmniejszył zatem straty do 10 "oczek", co nie byłoby - w perspektywie rewanżu - wynikiem złym. Niemniej jednak duński duet Betardu WTS Leon Madsen i Kenneth Bjerre nie pozwolił na taki stan rzeczy i na koniec efektownie pokonał Adriana Miedzińskiego i Chrisa Holdera.
Ostatecznie wrocławianie wysoko pokonali Unibax Toruń, 52:38. Przed rewanżem paradoksalnie to Dolnoślązacy stali się faworytami.
Po zawodach powiedzieli
Wojciech Stępniewski - prezes Unibaxu - na wynik Złożyło się na
to wiele czynników. Na pewno są zawodnicy, którzy spisali się poniżej oczekiwań.
Zacznę od juniorów. O ile Emil Pulczyński odczuwał jeszcze skutki upadku w
finale Brązowego Kasku, to Michael Jensen nie ma żadnego wytłumaczenia. Podobnie
Darcy Ward. On wygrywa turniej finałowy Indywidualnych Mistrzostw Świata
Juniorów, a dzień później zdobywa tylko dwa punkty. Niemal wszyscy zawodnicy
popełniali błędy na starcie i na dystansie. To miało ogromny wpływ na końcowy
rezultat
Jan Ząbik - trener Unibaxu - Mecz był jaki był. Nasi zawodnicy porobili mnóstwo błędów: przede wszystkim te dwie taśmy, gdzie uciekło parę punktów na początku. Później było już trudno odrabiać. Błędy na dystansie popełniali Miedziński i Jensen. Ward też nie spełnił zadania. Liczyliśmy, że zrobi chociaż połowę tego, co wczoraj w Daugavpils (II finał IMŚJ, Ward zdobył 12 pkt. - przyp.aut.). Zabrakło właśnie punktów Australijczyka i Jensena. No i jeszcze te kilka błędów po trasie, gdy Miedziński z Sullivanem prowadzili 5:1, ale odsunęli się od krawężnika i już było po zawodach. To jest sport i trzeba jechać dalej. W rundzie zasadniczej wygraliśmy z wrocławianami właśnie czternastoma punktami. Wszystko jest w sporcie możliwe. Spotkamy się u nas i będziemy walczyć o awans. Jak jechać w rewanżu? W lewo, szybko i bezpiecznie. A czy można odrobić tę stratę? Zobaczymy, czas pokaże.
Michael Jepsen Jensen - Unibax -
Tor na pierwszy rzut oka wyglądał na bardzo równy. Był może trochę z pozoru
podobny do tego zeszłotygodniowego, ale jednak kompletnie odmienny. Jednak taki
sam dla obu zespołów, więc nie możemy narzekać. Po prostu myślę, że to nie był
nasz dzień. Ale z pewnością będzie nasz za tydzień, podczas rewanżu.
Chris Holder: W jednym wyścigu poszło lepiej, w innym gorzej. Powinniśmy zdobyć
więcej punktów w tym spotkaniu, żeby mieć lepszą sytuację przed rewanżem na
MotoArenie. Ale cóż, wrocławianie byli bardzo wymagającymi rywalami. Betard jest
ciężkim rywalem u siebie. Mam nadzieję, że w Toruniu to my będziemy królować i
zdobędziemy przynajmniej 53 punkty - mówi z uśmiechem Holder.
Darcy Ward - Unibax - Nie było to zbyt udane spotkanie dla nas, ale myślę, że 14 punktów można odrobić na swoim torze. Jestem przekonany, że damy rade i awansujemy do następnej rundy. Miałem naprawdę dobry pierwszy bieg, ale próbowałem coś zmienić, by wyszło jeszcze lepiej, ale to nie zadziałało. Chciałem powrócić do poprzednich ustawień, ale nie dostałem już szansy.
Adrian Miedziński - Unibax - Początek spotkania nam nie wyszedł. Zaważył również brak Hansa Andersena, który na ostatnim meczu pod koniec zaczął jechać. Także zabrakło jego punktów. Na porażkę złożyło się wiele czynników. Mam nadzieję, że w Toruniu odrobimy te straty. Wynik Falubazu i Stali był na styku, dlatego nie chcemy czekać na inne rezultaty, chcemy awansować jako zwycięzcy i zrobimy wszystko, żeby tego dokonać.
Marek Cieślak - trener WTS -
Fajne jest to, że po klęsce tydzień temu, potrafiliśmy się zmobilizować i
wygrać. Znakomicie pojechali Duńczycy. Przed zawodami wziąłbym taki wynik w
ciemno. Natomiast teraz parę punktów bym sobie chętnie dorzucił. Wygraliśmy,
mimo że Jason Crump nie błyszczał, zrobił tylko 9 punktów, co jak dla niego jest
wynikiem słabym. Juniorzy zrobili 12 punktów, o wiele więcej niż ostatnio. Na
pewno będziemy dalej walczyli w półfinale, a myślę, że obie nasze drużyny tam
się zmieszczą.
Maciej Janowski: Jedziemy do Torunia i będziemy się starali postawić gospodarzom
taki opór, aby po tym meczu jechać dalej. Jestem z siebie zadowolony, chociaż
jeden bieg zepsułem z własnej głupoty. Przedobrzyłem z przełożeniami: myślałem,
że będzie lepiej, a było dużo gorzej.
Dennis Andersson - WTS - Dobrze wykonaliśmy swoje zadanie, pokazaliśmy, że jesteśmy silnym zespołem. Każdy poprzez swój wysiłek wniósł swój wkład. Mój pierwszy bieg był dobry, przyjechałem pierwszy, byłem szybki. W drugim nie było już tak dobrze, bo jeśli jedzie się bieg pierwszy i przykładowo jedenasty, to trudno trafić z przełożeniami. Gdybym jechał bieg po biegu, albo z równie małym odstępem czasowym, byłoby lepiej. Do Torunia bezwzględnie jedziemy po zwycięstwo.
Piotr Świderski- WTS - Zarówno w niedzielę, jak i tydzień wcześniej spotkanie było zacięte. Mogło podobać się kibicom. Tak jak mówiłem po zeszłotygodniowym meczu, wypracowaliśmy przewagę na początku, powiększaliśmy ją i utrzymywaliśmy. Trzeba być zadowolonym z takiego spotkania, mamy jakąś zaliczkę przed rewanżem i jesteśmy pełni optymizmu.
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl