2010-05-23 Runda zasadnicza
KS Toruń Unibax - Stal Caleum Gorzów
    
Nikt przed spotkaniem nie przypuszczał, że osłabiona Stal jest w stanie powalczyć o… zwycięstwo. Po bardzo zaciętym i emocjonującym pojedynku Unibax Toruń uległ na własnym torze Caelum Stali Gorzów 43:47.
Podczas piątkowego treningu groźny upadek zaliczyli Tomasz Gapiński i David Ruud. W konsekwencji obaj żużlowcy, mocno poobijani, nie byli w stanie ścigać się w meczu ligowym na toruńskiej Motoarenie. Tym samym już przed zawodami goście osłabili swoją siłę rażenia, ale obiecali swoim fanom walkę o końcowy sukces, a do tego celu doprowadzić ich mieli tryumfatorzy rozegranego dzień wcześniej Grand Prix Czech - Tomasz Gollob oraz Nicki Pedersen.

Spotkanie toruńsko-gorzowskie miało dwa oblicza. Przez zdecydowaną większość zawodów inicjatywa należała do gospodarzy, którzy stopniowo, od pierwszego do dwunastego biegu powiększali swoją przewagę. Potem nastąpił zwrot wydarzeń i zwycięstwo pojechało do Gorzowa.

Start do pierwszej gonitwy wygrał Darcy Ward, który obronił się na pierwszym łuku przed rywalami. Okrążenie później na torze znaleźli się jednak Przemysław Pawlicki i Emil Pulczyński. Gorzowianin za postawienie maszyny w poprzek toru został jednak wykluczony z powtórki w inaugurującej gonitwie. W niej najlepiej ze startu wyszedł Łukasz Cyran jednak Ward bardzo pewnie minął gorzowianina na wyjściu z pierwszego łuku.
W drugim wyścigu po raz pierwszy klasę pokazał Nicki Pedersen, który z wielką łatwością poradził sobie z toruńską parą, dowożąc remis dla swojego zespołu. W trzecim biegu w drużynie Caleum Stali Gorzów pod taśmą pojawił się Zbigniew Suchecki w kevlarze... PSŻ-u Poznań. I to właśnie zawodnik oznaczony numerem 4 był bliski sprawienia sensacji, ponieważ po pierwszym kółku wygrywał z samym Chrisem Holderem. Australijczyk zdołał jednak wyprzedzić Suchego, a wyścig zakończył się zwycięstwem gospodarzy 4:2. Chwilę później spiker zawodów ogłosił, że Adrian Miedziński ustanowił nowy rekord toru.
Pierwsza biegowa wygrana gości miała miejsce w gonitwie czwartej. Wygrał zwycięzca rozegranego dzień wcześniej turnieju Grand Prix w Pradze - Tomasz Gollob, drugi na mecie był Ryan Sullivan, a na trzecim miejsce dojechał do mety Łukasz Cyran, który dzielnie odpierał ataki Warda. Kolejne dwa wyścigi to wygrana gospodarzy. W wyścigu piątym as ekipy Caelum Stali Gorzów Nicki Pedersen zdołał tylko przedzielić parę toruńską Chris Holder - Adrian Miedziński i w tym momencie wynik spotkania brzmiał 17:13 dla Aniołów. Trzeba zaznaczyć, że po tej gonitwie polski senior drużyny Unibaxu miał wyraźne pretensje do trzykrotnego mistrza świata za jego skuteczny, twardy atak na drugim łuku trzeciego okrążenia. Po podwójnym zwycięstwie torunian w następnym wyścigu przewaga aktualnych wicemistrzów Polski urosła do ośmiu punktów.
Trzecią serię otworzyła wygrana Przemysława Pawlickiego, który niespodziewanie zjawił się na mecie gonitwy ósmej przed Wardem. Błyskiem geniuszu w gonitwie dziewiątej błysnął "Ugly Duck", który najpierw wywiózł jadącego z rezerwy taktycznej Pedersena, by później skutecznie zablokować szarżującego Zagara. Dzięki tym akcjom Unibax wyszedł na dziesięciopunktowe prowadzenie. Tak się trzecia seria rozpoczęła, tak też się zakończyła. Rewelacyjna wygrana Pawlickiego nad bardziej znanymi Chrisem Holderem, Gollobem oraz Miedzińskim zmniejszyła straty przyjezdnych do ośmiu "oczek".
Bieg kolejny to ponowne manewry taktyczne w których w rolach głównych wystąpił Tomasz Gollob i pokonał Andersena i Sullivana utrzymując tym samym wynik na przysłowiowym styku. Podwójny błąd Warda w biegu dwunastym oraz znakomity atak Pedersena na pierwszą pozycję Holdera dał gościom wygraną w stosunku 4:2. W tym momencie należy dodać, iż "Anioły" jechały na początku tej gonitwy na podwójnym prowadzeniu. Jak się okazało, początkowe zapowiedzi gorzowian co do wywiezienia z Torunia pozytywnego wyniku nie okazały się płonne.
Kluczowymi momentami spotkania okazały się gonitwy numer 13 i 14, w których pierwszoplanową rolę odegrał bezbarwny dotąd Zagar. Najpierw jako rezerwa taktyczna, znakomicie rozegrał pierwszy łuk. Wypchnąwszy Adriana Miedzińskiego, zrobił miejsce dla Tomasza Golloba i para gorzowian mogła cieszyć się z podwójnego zwycięstwa oraz tylko dwupunktowej starty przed biegami nominowanymi. W pierwszym z nich wspomniany Słoweniec wespół z młodym Pawlickim nie dał szans parze z Grodu Kopernika i w tym momencie goście pierwszy raz objęli w tym meczu prowadzenie.
Do decydującego starcia stanęli: gospodarze Chris Holder i Ryan Sullivan oraz tradycyjnie już ze strony gorzowian Tomasz Gollob i Nicki Pedersen. Zawodnicy Unibaxu, aby myśleć o jakiejkolwiek zdobyczy dużych punktów, musieli ten bieg wygrać. Nic takiego się nie stało, gdyż po zwycięskim starcie Golloba natychmiast dołączył do niego Pedersen. Skuteczny atak na drugą pozycję Ryana Sullivana pozwolił jedynie zmniejszyć rozmiary porażki do czterech punktów. Ostateczny wynik spotkania 47:43 dla gorzowskiej Stali wprawił w konsternację toruńską publiczność.

W ekipie gospodarzy cała drużyna punktowała równo, ale zabrakło jej lidera. Nikt z "Aniołów" nie uzbierał na swoim koncie dwucyfrowego wyniku. Drużyna Caelum Stali Gorzów jechała do Torunia z pozycji przegranego. Brak dwóch zawodników - Gapińskiego i Ruuda wielu uważało za duże osłabienie. Liderzy Tomasz Gollob i Nicki Pedersen zrobili "swoje", choć w przypadku Duńczyka kibice mogą mieć lekki niedosyt. Znakomicie zaprezentował się junior Przemysław Pawlicki. W kluczowym momencie meczu na "piątkę" spisał się Matej Zagar. Wielkie brawa także dla wychowanka gorzowskiego klubu - Łukasza Cyrana, który przywoził do mety cenne punkty.

Na koniec trzeba wspomnieć o bardzo ważnej kwestii. Otóż najlepiej o fakcie kapitalnego przygotowania toruńskiego owalu świadczą znakomite czasy osiągane przez zawodników. Aż trzykrotnie (wyścigi 3, 6 i 7) tego dnia poobijany był rekord toru. Ostatecznie nowym rekordzistą MotoAreny został Tomasz Gollob z czasem 57,07 sek.

Po zakończonym spotkaniu kibice pokazali gospodarzom, co o nich sądzą. MotoArena spustoszała w przeciągu kilku minut, czego konsekwencją było wyjście zawodników do pustych trybun. Stal pokazała wszystkie minusy podopiecznych Jana Ząbika. Unibax wciąż nie może odnaleźć się w tym sezonie. Po kompromitacji w Bydgoszczy, przyszła kolejna na MotoArenie.

Po zawodach powiedzieli:
Wojciech Stępniewski
- prezes Unibaxu - Można powiedzieć, że wygrała z nami drużyna bardzo mocno osłabiona. Ja nie jestem analitykiem i tyle. Stal pojechała chyba na maksimum swoich umiejętności a my swoich minimum, natomiast dobrze, że to nie Play-Off . Byliśmy w tym meczu po prostu słabsi, to nie była wpadka trzydziestoma punktami, lecz było na styku. Toruński tor pozwala na ściganie i tak było też w tym meczu. Niestety pozwalał zdecydowanie bardziej gorzowianom. Tak naprawdę to rozjechali nas juniorzy, bo Łukasz z Przemkiem zrobili swoje a potem jeszcze Zagar się obudził i było jeszcze gorzej

Jacek Gajewski - menadżer Unibaxu - Mecz w naszym wykonaniu był słaby. Wygrywając dziesięcioma punktami, ostatecznie przegrywamy czterema. Zostały cztery biegi do końca, w których drużyna Stali nie mogła skorzystać już z rezerw taktycznych Tomka Golloba i Nickiego Pedersena, bo zrobiła to wcześniej, a my mimo to doznajemy porażki. Właśnie w tych biegach przegraliśmy 6:18, co ostatecznie pozbawiło nas zwycięstwa. Jeśli chodzi o poszczególnych zawodników, to zabrakło punktów praktycznie każdego z nich. Nie jest tak, że ktokolwiek może być z tego meczu zadowolony, ponieważ nikt nie ustrzegł się błędu. Każdy przywiózł jakieś zero. Tych punktów zdecydowanie zabrakło. Co do najbliższego meczu ligowego, naszym chłopakom może udać się rewanż w Gorzowie, bo są drużyną, którą na to stać. Niemniej kluczową sprawą jest to, aby żużlowcy do końca myśleli o wyniku. Rzeczą nie do pomyślenia jest taka sytuacja, w której dla części zawodników mecz kończy się po 10 czy 11 biegu. Brakuje wówczas koncentracji, brakuje mobilizacji i w rezultacie mecz jest przegrany. Na to nie możemy sobie pozwalać

Jan Ząbik - trener Unibaxu - Nie spodziewaliśmy się, że przegramy tym bardziej, że z Gorzowa nie przyjechało dwóch podstawowych zawodników. Młodzież z Gorzowa zrobiła lepszy wynik. U nas za dużo było błędów popełnionych na trasie, gdzie po wygranych startach prowadziliśmy 5:1 czy 3:3, a kończyło się wygraną gości. Prowadziliśmy dziesięcioma punktami i tego meczu nie można było już przegrać. Wyjścia spod taśmy nie były złe w wykonaniu moich chłopaków, jednak po starcie zbyt często oddawaliśmy pole gorzowianom. W takich meczach jak ten, meczach na szczycie jeździ się od startu do mety, do końca, tak jak zrobiła to drużyna Stali Gorzów. Zbyt wiele błędów na trasie zadecydowało o naszej porażce. Teraz trzeba spokojnie usiąść do stołu, zebrać wszystkich chłopaków i powiedzieć sobie o tym, co było złe w naszej jeździe, co poprawić. To jest sport, takie porażki niestety się zdarzają. Teraz będziemy czekać na mecz w Gorzowie, może uda nam się tam wygrać. Do końca zostało jeszcze wiele meczów na to, aby spokojne awansować do play- off. Będziemy walczyć dalej.

Ryan Sullivan - Unibax - Niestety ekipa z Gorzowa dogoniła nas w samej końcówce spotkania. Cóż mogę powiedzieć, jestem bardzo rozczarowany takim obrotem sprawy, nie ma dla nas żadnego usprawiedliwienia.

Adrian Miedziński - Unibax - Myślałem, że ten mecz nie jest już do przegrania. Ja znowu miałem niekorzystny zestaw pół startowych, też mi jest ciężko za każdym razem wygrywać start i zakładać wszystkich z łatwością. W pierwszym biegu wygrałem, potem mi trochę zabrakło ze startu. No niestety, taki mam numer i tak to się układało. Na pewno trochę zabrakło, wiadomo jak nie idzie człowiek zaczyna szukać i się gubi. Tak było w moim wypadku, nie wiem jak było u kolegów. Przegraliśmy niestety ten mecz, ale jedziemy po zwycięstwo za tydzień do Gorzowa. Nie mam z Nickim o czym rozmawiać. On jest niepoważny i cieszę się tylko, że nie przewinęło mnie tam za mocno na motocyklu na drugą stronę, bo przecież mogło się to skończyć wypadkiem. Nie byłem u sędziego, bo to nic nie zmieni. To nie ma sensu po prostu, ale ja mu się odwdzięczę jak przyjdzie czas.

Władysław Komarnicki - prezes Stali - Mamy trenera, o którym nie przypadkowo mówi się, że jest on Mourinho. To jest trener, który jest dobrym strategiem i dobrym taktykiem i myślę, że wykorzystał wszystko możliwe co było do wykorzystania. Przypominam, że moich dwóch zawodników na treningu miało wypadek. Nie ukrywam, że bałem się takiego załamania psychicznego, że nie ma tych dwóch zawodników przed meczem. To co pokazali moi zawodnicy świadczy o tym, że ich psychika jest mocna i jestem im za to wdzięczny. Jeszcze raz podkreślam, że rozegrał to trener taktycznie świetnie. No i cóż, Tomasz Gollob jest wielkim zawodnikiem i ikoną nie tylko Stali Gorzów, ale też Torunia, Zielonej Góry, Warszawy Wybaczam moim zawodnikom przegraną w meczu z Zieloną Górą. Miałem przygotowaną dyscyplinującą mowę, którą chciałem wygłosić w sobotę. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak wyrzucić ją do kosza. Przygotowywałem się cały tydzień do tej rozmowy, a tym meczem chłopcy sprawili, że jej po prostu nie ma. Mają u mnie absolutorium, bo to co zrobili to naprawdę wielka rzecz.

Czesław Czernicki - trener Stali - W sobotę mieliśmy jeszcze długie konsultacje lekarskie, które dotyczyły stanu zdrowia dwójki naszych zawodników. Nasi wspaniali lekarze robili co mogli, by zarówno Tomek, jak i David mogli wystartować. Ja jednak postanowiłem, na kilka godzin przed meczem, że nie ma sensu niepotrzebnie ryzykować zdrowiem tych zawodników. Ani przez chwilę nie korciło mnie, by wystawić ich do meczu. Zdrowie jest najważniejsze. Jeśli chodzi o zakończone spotkanie, to cóż mogę powiedzieć? Po takim meczu nie pozostaje mi nic innego jak podziękować moim chłopakom za ogromną wolę walki i końcowe zwycięstwo. Dziękuję i przyjmuję z pokorą słowa prezesa Komarnickiego, który porównał mnie do Jose Mourinho (śmiech).

Krzysztof Orzeł - kierownik Stali - Zdobyliśmy bardzo ważne punkty. Wygrana cieszy tym bardziej, że przegrywaliśmy już dziesięcioma punktami, a mimo to udało nam się dogonić i przegonić gospodarzy. Co więcej, jechaliśmy osłabieni brakiem dwóch ważnych zawodników. Chyba nawet chyba najwięksi optymiści, a wśród nich nasi kibice, którzy stawili się na MotoArenie, nie mogli wymarzyć sobie lepszego scenariusza. Po bardzo ciężkim meczu zdobyliśmy dwa duże "oczka", które mogą mieć istotne znaczenie w kontekście dalszej rywalizacji w Speedway Ekstralidze.

Przemysław Pawlicki - Stal - Super, że wygraliśmy. Jestem zadowolony ze swojego występu. Mam lekkie braki, ale będziemy nad tym pracować żeby ich nie było.

Łukasz Cyran - Stal - Zepsułem dwa pierwsze biegi, gdzie nie zauważyłem Przemka i zamknąłem go. W powtórce wygrałem start, prowadziłem i nie zauważyłem Warda, który szedł po szerokiej. W drugim biegu byłem na prowadzeniu, zobaczyłem pana Tomka z lewej strony, wszedł pod mój lewy łokieć i tuż za nim Sullivan i przyjechałem na trzeciej pozycji. Udało nam się wspólnymi siłami wygrać. Każdy dorzucił coś od siebie. Mój występ pokazał, że potrafię jechać i myślę, że zostanę zauważony przez działaczy i trenera. Zdobyłem trzy punkty w trzech wyścigach i myślę, że były to punkty ważne. Cieszę się, że dołożyłem cegiełkę do tej wygranej.

Matej Zagar - Stal - Na początku zawodów strasznie walczyłem z ustawieniami swoich motocykli. Oczywiście, każdy zawodnik stara się jak najlepiej dopasować do nawierzchni toru, mi to się nie udawało. Te zawody były naprawdę bardzo ciężkie, w każdym wyścigu starałem się odpowiednio dobrać przełożenia. Na szczęście dwa ostatnie biegi w moim wykonaniu były już poprawne. Osiągnęliśmy bardzo dobry wynik w Toruniu i myślę, że zrehabilitowaliśmy się za mecz w Zielonej Górze. Jeśli chodzi o rewanż z Unibaxem, to…każdy mecz to nowa zdobycz (śmiech).

Tomasz Gollob - Stal - Mecz z Unibaxem to była ciężka walka, w dodatku w jaskini lwa. Bardzo się cieszymy z końcowego rezultatu. Byliśmy nastawieni na ciężką przeprawę, ale także na to, by przegrać jak najmniejszą ilością punktów. Wierzyliśmy do samego końca zawodów w dobry wynik, natomiast przyznam się, że zwycięstwo było na dalszym planie. Biorąc pod uwagę brak dwóch naszych podstawowych zawodników, osiągnięty wynik z pewnością jest satysfakcjonujący. Koncentracja oraz to, że każdy jechał jak najlepiej potrafił przyniosło pozytywny skutek. Moment spotkania, w którym przegrywaliśmy dziesięcioma punktami to już historia. Ostatecznie cała drużyna spasowała się do warunków torowych i dlatego wygraliśmy. Cieszę się ze swojego dobrego występu. Muszę powiedzieć, że ten tor i klimat tego obiektu ewidentnie mi służy.

Źródło: www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt