Wynik końcowy świadczy o jednostronności meczu bowiem aż siedem biegów
zakończyło się wynikiem 5-1. Ciekawych był tylko kilka biegów.
Mecz zaczął się od zwycięstwa gospodarzy 4:2. Wygrał Jurica Pavlic przed Darcym
Wardem, Sławomirem Musielakiem i Emilem Pulczyńskim. Po dwóch wyścigach było już
9:3 dla Unii, ponieważ Jarosław Hampel z Troyem Batchelorem nie dali szans
Adrianowi Miedzińskiemu i Chrisowi Holderowi.
W Lesznie jeden z bardziej emocjonujących
wyścigów miał miejsce w trzeciej odsłonie dnia. Janusz Kołodziej, jak nie
Kołodziej, źle wyszedł spod taśmy i jechał chwilę czwarty, by wyprzedzić szybko
Andersena i rzucić się w pogoń za Sullivanem, który był już kilkanaście dobrych
metrów z przodu. Janek dysponujący fenomenalnym sprzętem w tym sezonie,
zniwelował tę stratę do metra, już na wejściu w drugi wiraż, ale w tym właśnie
momencie dało się wyczuć, że coś jest nie tak z jego motocyklem. Kołodzieja
bardzo niebezpiecznie pociągnęło na środku wirażu. Janusz wylądował na środku
toru i zbliżył się do niego Duńczyk. Szybka kontra, nienaganny balans i już
popularny Koldi siedział na tylnym kole Australijczyka. Kołodziej zabierał się
już za atak, gdy motocykl zgasł, prysły marzenia o śrubowaniu średniej biegowej
i podwójnej wygranej dla Unii.
Czwarty bieg. Sześć punktów dla Unii, szykuje się zacięty, albo przynajmniej
pojedynek z groźną do ostatnich biegów ekipą z Grodu Kopernika. Nic z tych
rzeczy. Znowuż ruszyła piekielna maszyna Roamana Jankowskiego, która, jak na
zawołanie wygrywa w tym roku podwójnie swoje wyścigi. Trzy kolejne dublety,
potem poprawka i kolejne dwa biegowe zwycięstwa. Chwila oddechu i remis w
gonitwie dziewiątej za sprawą Ryana Sullivana i Hansa Andersena, który bardzo
ładnym atakiem na wejściu w drugi wiraż trzeciego okrążenia, właśnie tak, jak
atakuje się w Lesznie, by wysunąć się przed przeciwnika, popisał się drugi z
wymienionych zawodników dawnego Apatora. Pierwszy na metę przyjechał Hampel, na
którego już chyba nikt nie patrzył podczas biegu, bo jasnym jest, że go po
prostu wygra. A czwarty Troy Batchelor, który był bardzo zły na siebie, że dał
tak łatwo minąć się Duńczykowi.
W dziesiątym biegu za stworzenie niebezpiecznej sytuacji na torze upomniany
przez sędziego został Darcy Ward, a Byki prowadziły już 43 do 17 i wiadomo
było, że tego meczu nie przegrają. Torunianie gaśli w oczach. Pierwsze i jedyne
indywidualne zwycięstwo zanotowali w wyścigu 11, kiedy to Holder przez cztery
okrążenia skutecznie odbierał ataki Adamsa i Batchelora. W trzynastym biegu
leszczynianie zwyciężyli dzięki jeździe parą. Gdy wydawało się że Jaguś wychodzi
na prowadzenie para Baliński-Hampel zablokowała go skutecznie. W biegu
czternastym sporą walecznością wykazał się Darcy Ward, długo atakował Janusza
Kołodzieja lecz nie zdołał go wyprzedzić. Przed wyścigami nominowanymi Unia
prowadziła 55:23. Pierwszy z biegów "rozstawianych" rozstrzygnął na swoją
korzyść Batchelor za którym po ładnej walce z Wardem na metę przyjechał
Kołodziej, a stawkę zamknął Jaguś. W ostatniej gonitwie dnia zanotowano remis i
ostateczny wynik spotkania to 63:27 dla leszczynian.
Unibax Toruń zaprezentował się najsłabiej ze wszystkich drużyn, które
rywalizowały w tym roku na stadionie Alfreda Smoczyka. Fatalnie spisali się
Wiesław Jaguś i Adrian Miedziński, który już za kilka dni będzie reprezentował
Polskę podczas Grand Prix w Toruniu. Niewiele dobrego można też powiedzieć o
zagranicznych żużlowcach Unibaxu. W meczu tym widoczny był, aż nadto brak lidera
z prawdziwego zdarzenia.
Z kolei Leszno miało dwie lokomotywy w osobach Jarosława Hampela i Janusza
Kołodzieja. Jednak cały zespół leszczyński pokazał, że w tym roku na swoim
torze prawdopodobnie z nikim w tym sezonie nie przegra. Tak mocnej leszczyńskiej
drużyny od początku sezonu nie widziano w Lesznie od ładnych kilku lat. W ekipie
Byków nie było słabych punktów i wszystko jest na dobrej drodze, by Unia
odzyskała stracony przed dwoma laty tytuł najlepszej drużyny w Polsce.
Po zawodach powiedzieli
Wojciech Stępniewski - prezes Unibaxu - Nie wiemy, co zrobić.
Praktycznie wszyscy zawodnicy Unibaxu startują na torach w Anglii i Szwecji, tam
jeżdżą dobrze, następnie przyjeżdżają do Leszna i robią z siebie pośmiewisko. Bo
tak to trzeba nazwać. Trochę nam to nie w smak teraz, bo cały czas trwają
przygotowania do Grand Prix w Toruniu, a może to i lepiej, bo zajmiemy myśli
czym innym. Coś będziemy musieli zrobić - mówił Stępniewski, gdy w tym momencie
obok nas przechodzi menedżer Unibaxu Toruń, Jacek Gajewski i ze
zdenerwowaniem odpiera - Wymienić pół składu, albo najlepiej cały. Na co
prezes Unibaxu nawet nie miał zamiaru się uśmiechnąć, więc na pewno nie było to
potraktowane przez żadną ze stron, jako żart. - Trudno powiedzieć, co było
przyczyną takiej postawy naszych zawodników. Jeszcze z nimi nie rozmawialiśmy.
Ze swojej strony mogę wziąć winę na siebie i przeprosić wszystkich kibiców z
Torunia, już po raz trzeci w tym sezonie i naprawdę mam już tego dosyć. Być może
pewną alternatywą dla wicemistrzów Polski byłaby osoba Michaela Jepsena Jensena,
który jednak nie za często ma okazje do startów w barwach drużyny z MotoAreny ze
względu na napięty terminarz kolidujący ze Speedway Ekstraligą. Być może trzeba
zmienić cykl przygotowań. Naprawdę nie wiem. Zawiedli po prostu wszyscy, może
poza Darcy Wardem, który próbował walczyć. I jest to jedyny zawodnik, do którego
można mieć tylko małe pretensje po meczu. Widocznie Darcy poczuł oddech młodego
Jensena na plecach. Niestety, za tydzień również pojedziemy bez Michaela, gdyż
ma on zawody w niedzielę, eliminację mistrzostw Europy.
Jacek Gajewski - menedżer Unibaxu - sezon wszystko koryguje. Jeździmy bardzo słabo, wręcz beznadziejnie jak na to, czego każdy się spodziewał po tej drużynie. Nasza pozycja w tabeli jest nienajgorsza, ale wynika to tylko z tego, że w sumie pięć z siedmiu meczów jechaliśmy na swoim torze. I z tych pięciu spotkań cztery udało nam się wygrać. Ale w meczach wyjazdowych w Bydgoszczy i w Lesznie dwa razy doznaliśmy klęski. Drużyna jedzie bardzo słabo. Na tym torze można było się pościgać, bardzo dobre czasy, a mimo to praktycznie wszyscy nasi zawodnicy ustępowali leszczynianom. Jedynie Darcy Ward podejmował walkę w końcówce, ale jako drużyna zaprezentowaliśmy się beznadziejnie. Toruńskim kibicom mogę jedynie powiedzieć: przepraszam.
Jan Ząbik - trener Unibaxu - W pierwszej fazie spotkania w Lesznie oddawaliśmy zdecydowanie za dużo punktów nawet po wygranych startach. Nasi zawodnicy zupełnie nie potrafili dopasować sprzętu do tej nawierzchni, albo nie mieli odpowiednich motocykli. Nawet kiedy udawało nam się wygrać start, szybko okazywało się, że gospodarze są znacznie szybsi na trasie. Chris Holder, Darcy Ward i Ryan Sullivan mieli w tym spotkaniu lepsze momenty, ale było tego zdecydowanie za mało, żeby liczyć się w walce z leszczynianami. Tor, na którym rozgrywane było spotkanie nie zaskoczył nas. Mieliśmy już okazję jeździć w Lesznie na takiej nawierzchni. Każdy przygotowuje taki tor, jaki uważa za najlepszy dla swoich zawodników. Gospodarze bardzo umiejętnie wykorzystali atut własnego obiektu. Z każdej pozycji potrafili zaatakować i zwykle robili to z powodzeniem. Nazywając rzeczy po imieniu, Unia obnażyła naszą słabość. Gospodarze solidnie nas wypunktowali i jednocześnie pokazali żużel na najwyższym poziomie. Żal mi naszych kibiców. Przyrzekałem im, że nie będzie takiej wtopy jak w meczu z Polonią Bydgoszcz. Oni przyjechali do Leszna z wiarą w dobry wynik, a jak się zakończyło... Otrzymaliśmy lekcję, z której powinniśmy wyciągnąć wnioski Musimy zrobić sobie rachunek sumienia, żeby w przyszłości uniknąć takich sytuacji. Kolejne mecze niewątpliwie będą dla nas bardzo trudne. Trzeba zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby powalczyć i znaleźć się w rundzie play-off. Czas pokaże co będzie dalej.
Darcy Ward - Unibax - Musimy wrócić do Torunia i zastanowić się nad tym, co w tym meczu pokazaliśmy. Jesteśmy lepszą drużyną niż to było widać na leszczyńskim torze. Ale nie stanęliśmy na wysokości zadania i dostaliśmy niezłe lanie. Musimy wszystko poukładać, przemyśleć jakie są przyczyny tak słabej jazdy. Sezon w pełni i będzie jeszcze niejedna okazja, żeby się poprawić.
Emil Pulczyński - Unibax - Unia Leszno jest bardzo dobra na swoim torze. Długo tutaj jeżdżą, są znakomicie dopasowani do nawierzchni już od pierwszego biegu. Nawet, gdy leszczynianie przegrają start są szybcy na dystansie. Ja ze swojego występu nie jestem zadowolony. Wczoraj w Gorzowie poszło mi bardzo dobrze, ale dzisiaj Lesznie był zdecydowanie wyższy poziom i bardzo ciężki mecz. Co do finału par juniorów to też mam mieszane uczucia. Z jednej strony pojechaliśmy bardzo dobrze, osiągnąłem swój największy sukces w karierze, a z drugiej przegrałem baraż o złoto. Mogło być lepiej tak naprawdę. Co roku poziom idzie w górę, my nieustannie się rozwijamy i poprawiamy swoje wyniki. Każdy daje z siebie wszystko, aby mieć, jak najlepszą formę. Ogólnie jest dobrze, jeśli chodzi o mnie, ale brakuje tego czegoś jeszcze. W Toruniu jest bardzo trudno o starty. Trafiłem na bardzo dobrych konkurentów, na mistrza świata juniorów, Darcy Warda, na Michaela Jensena, który również jest świetnym zawodnikiem. Ale ja chcę podnosić swoje umiejętności w ekstralidze. Wole zdobywać mniej "oczek" wśród najlepszych, niż komplety w niższej lidze.
Sławomir Kryjom - dyrektor Unii - Powiem szczerze, że nie spodziewaliśmy się aż tak wysokiego zwycięstwa. Przed meczem założenie było takie, żeby wygrać jak największą ilością punktów i pomyśleć w rewanżu w Toruniu o bonusie. Wygraliśmy sporą różnicą, także myślę, że ten plan został wykonany w stu procentach. Główną przyczyną, dla której Damian Baliński nie pojechał w biegach nominowanych było to, że odczuwa jeszcze skutki upadku z ostatniego spotkania. Różnica była na tyle duża, że Damian sam zrezygnował ze startu i nie było już takiej potrzeby, żeby go dalej eksploatować. W Zielonej Górze będziemy chcieli wygrać. Założyliśmy sobie, że w każdym meczu jedziemy o zwycięstwo i bez zbędnych kalkulacji. Myślę, że specjalnych przygotowań nie będzie. Wiemy mniej więcej jakiego toru możemy się spodziewać w Zielonej Górze. Będzie to mocno przyczepny tor, czyli takie warunki, które jak najbardziej odpowiadają naszym zawodnikom. Jedziemy z nastawieniem na zwycięstwo w kolejnym spotkaniu i utrzymanie prowadzenia w tabeli.
Ireneusz Igielski - dyrektor Unii - Unibax przyjechał do Leszna
naprawdę zmobilizowany. Pytanie jednak czy ich determinacja równała się naszej?
Nie ukrywam, że bardzo obawialiśmy się tego meczu. Drużyna toruńska zawsze
dobrze jechała w Lesznie. Unibax dysponuje ponadto mocnym i wyrównanym składem,
który może pokusić się o zwycięstwo na każdym torze. Podeszliśmy do tego
spotkania z wielkim respektem dla rywala. Cieszę się, że po raz kolejny
pokazaliśmy niesamowitą chęć zwyciężania. Udało nam się stworzyć taką drużynę i
taką atmosferę, że wszystko funkcjonuje wręcz idealnie.
Zdajemy sobie sprawę, że w play-offach wszystko zacznie się od nowa. Taki już
jest regulamin. Najważniejsze spotkania czekają nas w drugiej połowie sierpnia i
we wrześniu. Mimo to liczę, że będziemy w pełni zmobilizowani na pozostałe mecze
rundy zasadniczej.
Cieszy nas nie tylko wynik sportowy, ale także frekwencja, jaką mieliśmy na
meczu. Kilka czynników złożyło się na to, że nasz stadion był wypełniony. Na
pewno istotną rolę odegrał brak transmisji telewizyjnej. Warto też pamiętać, że
mieliśmy dobrą pogodę i przyjechał do nas bardzo atrakcyjny przeciwnik.
Jurica Pavlic - Unia - Na pewno jest lepiej niż ostatnio, bo
miałem pewne problemy techniczne z motocyklami. Ale wszystko zmierza w dobrym
kierunku. Najważniejsze, że cała drużyna jedzie bardzo dobrze. Jeszcze długa
droga
do play-offów, a to tam trzeba będzie pokazać jak się jedzie. Mamy wspaniałych
kibiców, którzy super nas dopingują, także wszystko jest tak jak powinno być i
mam nadzieję, że tak zostanie. Podróż z wczorajszych zawodów
w Gorican nie wpłynęła na moją postawę. Taki jest żużel, osiemset kilometrów,
kilka godzin i jesteśmy tutaj. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Zapraszam
wszystkich kibiców, którzy mają możliwość i ochotę pojechać do Zielonej Góry, do
dopingowania nas, a my postaramy się wygrać.
Damian Baliński - Unia - Cieszę się nie tylko z wyniku. Budujące jest to, że udawało mi się dobrze wychodzić spod taśmy, co nie było moją najmocniejszą stroną w poprzednich spotkaniach. Gdyby udało mi się przez resztę sezonu tak dobrze rozgrywać ten element jak w spotkaniu z Unibaxem miałbym powody do satysfakcji. Cały czas staram się doskonalić swoje umiejętności i refleks. Bardzo obawiałem się tego pojedynku. Wiedziałem, że Toruń przyjedzie tutaj zmobilizowany i będzie chciał uniknąć wysokiej porażki jakiej doznał przed rokiem. Naprawdę trudno jest mi powiedzieć dlaczego tym razem pokonaliśmy ich jeszcze większą równicą punktów. Na pewno wpływ na to miała nasza świetna forma i spasowanie z torem. Myślę, że kluczem do sukcesu jest też świetna atmosfera jaka panuje w naszej ekipie. Z przebiegu meczu zaczęło się wydawać, że jest to naprawdę jedno z łatwiejszych spotkań jakie toczyliśmy w tym sezonie na swoim obiekcie. Mniej renomowane zespoły stawiały nam w Lesznie zdecydowanie większy opór. Z Unibaxem jechało nam się lżej, nie czuliśmy dużego ciśnienia i nie było wielkiego oporu z ich strony. Nie mnie oceniać dlaczego tak się stało. My skupiamy się na tym, żeby nasza jazda była możliwie najlepsza i jak na razie nam to wychodzi.
Źródło:
www.nicesport.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl