2009-10-11 Runda play - off 19 przełożony 13/18/20/22/24-10-2009
ZKŻ Falubaz Zielona Góra - KS Toruń Unibax
    
Blisko miesiąc czekali kibice, działacze i zawodnicy na finał Speedway Ekstraligi 2009, w którym zmierzyć miały się zespoły Falubazu Zielona Góra i Unibaxu Toruń. Falubaz i Unibax to najlepsze drużyny w 2009 roku. Obie nie przegrały meczu na swoim torze i sezon zasadniczy zakończyły na dwóch pierwszych miejscach. Z racji tego, że pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej zajęli torunianie, pierwsze finałowe starcie miało odbyć się w Winnym Grodzie.
Kibice obu drużyn w pamięci mieli spotkanie z rundy zasadniczej rozegrane w Zielonej Górze, w którym Falubaz rozbił Unibax 67:23. Był to najwyższy wynik tego sezonu w Ekstralidze. Gdyby taki wynik padł w pierwszej potyczce play-off, losy Drużynowego Mistrzostwa Polski byłyby przesądzone. Przedstawiciele obu ekip twierdzili jednak, że nic dwa razy się nie zdarza i kolejny mecz obu ekip to całkiem inny pojedynek.

Jak się jednak okazało zaplanowany na 11 października mecz, był to najdziwniejszy finał Speedway Ekstraligi od lat. To kilkanaście dziwnych dni i jeszcze dziwniejszych sytuacji: było ciągłe zmienianie decyzji, śnieg, palenie opon na torze, ujeżdżanie nawierzchni przez auta, zapowiedzi hodowli bananów. I bicie rekordu w przekładaniu meczu.
Oto jak zdaniem Gazety Wyborczej wyglądało kalendarium ówczesnych wydarzeń:
7. października, środa
Zainteresowanie finałem jest ogromne. Tak duże, że w Toruniu 800 biletów rozchodzi się błyskawicznie. Kibice domagają się kolejnych, więc Unibax i Falubaz ustalają - torunianie otrzymają jeszcze kilkaset następnych. W Zielonej Górze gorączka niemniejsza.
8. października, czwartek
Na kilkadziesiąt godzin przed finałem Unibax już przygotowany: wybiera się na trening do Leszna. Tam, na stadionie podobnym do tego zielonogórskiego, ma przygotowywać się już pod kątem pierwszego finału. W wywiadzie dla "Gazety" trener Falubazu Piotr Żyto tryska humorem: - Jak będziemy się przygotowywać do finału? Normalnie, będziemy chodzili po knajpach - żartuje. Odnosi się też do zarzutów, iż preparuje tor. - Chyba tylko prezes Unibaxu tak uważa. Ja mam zupełnie inne zdanie na ten temat. Owszem, przygotowuję tor, ale tak, by sprzyjał on mojej drużynie. Żeby moi zawodnicy czuli się na nim najlepiej - przecież o to chodzi. Czy jest w tym coś dziwnego, nienormalnego?
Żyto, z perspektywy czasu, okazał się wywiadzie prorokiem. Już wtedy mówił: - Rozmawiałem z redaktorem TVP Sport Rafałem Darżynkiewiczem i zgodziliśmy się, że finały mogły zostać już rozegrane podobnie jak mecze o brązowy medal. Teraz jest coraz zimniej i pogoda robi się mniej pewna. W przyszłym roku trzeba będzie to zmienić.
11 października, niedziela
Finał - podejście pierwsze. Na dwie godziny przed zawodami sędzia Leszek Demski nie ma wątpliwości. - Tor nie nadaje się do jazdy - mówi. W Zielonej Górze pogoda tego dnia i w kilku wcześniejszych była fatalna. - Nikt by się nie zgodził jeździć w deszczu i na takim torze. Nie miałoby to sensu, byłoby niebezpieczne - ocenia trener torunian Jan Ząbik. Ostateczna decyzja: mecz przełożony na wtorkowy późny wieczór. Ale prognozy są pesymistyczne: ma nawet padać śnieg. Działaczy to nie zniechęca. Innych wariantów brakuje: poniedziałek jest zajęty. Wtorek, środa, czwartek - możliwe. Piątek to trening przed Grand Prix. Sobota - same zawody w Bydgoszczy. A na niedzielę jest już zaplanowany rewanż w Toruniu.
13 października, wtorek
Finał - drugie podejście. Nieudane. Pogoda zła, tor w Zielonej Górze jeszcze gorszy. Nic nie daje palenie opon i słomy na torze. Kibice zirytowani: czy kierownictwo Falubazu panuje nad tym, co dzieje się z nawierzchnią?
14 października, środa
Działacze Falubazu obiecują, że trzecia próba będzie już udana. Z Rzeszowa sprowadzają gigantyczną folię, którą nakrywają tor nasiąknięty wodą jak gąbka. Podłączają dmuchawy. To ma wystarczyć do rozegrania zawodów w niedzielę.
15 października, czwartek
Robi się bardziej optymistycznie. - Jeśli w niedzielę nie będzie mocno lało, mecz się odbędzie - mówi Żyto. Wierzy w dmuchawy i folię. - Zrobiliśmy tunel, w którym panuje temperatura ok. 50 stopni Celsjusza. Można banany hodować - chwali szkoleniowiec.
16 października, piątek
Rośnie irytacja w klubach. Jeden z uczestników walki o złoto w komentarzu dla "Gazety" obwinia Ekstraligę: - - To, co ona wyprawia to nonsens. Jak można było nie przewidzieć, że w połowie października pogoda to loteria. To, że nie można rozegrać meczu to jedno. Ale jeszcze jest kwestia objeżdżenia, treningów. Oczywiście, że można wsiąść na motocykl i jeździć. Ale bez treningów to niebezpieczne. A treningów nie ma. Torunianie cieszą się z jednego dnia, gdy w przeraźliwym chłodzie ćwiczą na Motoarenie - okazji do tego jest niewiele. Gorzej w Zielonej Górze. Tam zajęcia w ogóle odwołano.
18 października, niedziela
Weekend znów nie dla kibiców żużla. Już w sobotę zadecydowano: spotkania nie będzie. Choć gospodarze osuszali tor i okryli go folią, nawierzchnia się nie poprawiła. Ustalona jest nowa data: czwartek, g. 18.30. Unibax zakłada, że uda się w końcu rozegrać mecz w Zielonej Górze, więc informuje, że opóźniony rewanż w Toruniu będzie kosztował kibiców 45, 50 i 150 zł. Tyle kosztują bilety na mecz.
21 października, środa
Mam ich gdzieś - mówi w kolejnym wywiadzie Żyto. O kim? To odpowiedź trenera na sugestie kibiców, którzy zarzucają mu złe przygotowywanie toru w Zielonej Górze. Żyto mówi: - Drobny deszcz też mocno szkodzi. Jednak sytuacja jest opanowana. Tor przykryliśmy folią i wszystko jest pod kontrolą. Może uda się jeszcze potrenować. Robimy wszystko, by mecz w Zielonej Górze doszedł do skutku. Ja już "siedzę" w żużlu wiele lat, ale czegoś takiego nie widziałem. Ludzie pracują w dzień i w nocy. Po torze jeżdżą ciągniki, a specjalne palniki ogrzewają tor. Do tego, jeśli tylko zacznie kropić deszcz, nawierzchnia jest przykrywana folią. Niektórzy pracownicy nie śpią już drugą noc. Ile nas to kosztowało, nie jestem w stanie policzyć. Tych kosztów nikt nam nie zwróci. Jednak zależy nam na tym, by spotkanie się odbyło.
22 października, czwartek
    g. 11.57
Tor jest jak gąbka, nieoficjalnie mówi się o odwołaniu zawodów, bo ciągle jest nie do zaakceptowania przez zawodników. W wywiadach radiowych zielonogórzanie są zgodni. Grzegorz Walasek i Grzegorz Zengota uważają, że nie da się na nim jeździć. Rafał Dobrucki jest zwolennikiem przełożenia meczu.
    g. 12.28
Pojawiają się nieoficjalne informacje, że finał zostanie odwołany. I to - jeśli chodzi o Zieloną Górę - definitywnie. Są coraz większe naciski na to, by odebrać Falubazowi możliwość organizowania zawodów w tym mieście i pierwszy finał przenieść do innego. Pojawiają się pierwsze kandydatury: Leszno, Bydgoszcz.
    godz. 13.50
Komisarz Speedway Ekstraligi rozwiewa spekulacje: - Moja decyzja jest prosta: jedziemy. Nie ma o czym mówić, nie odwołamy spotkania. Trwają normalne przygotowania. Może tor nie jest w najlepszym stanie, ale ciągle toczą się nad nim prace - mówi "Gazecie" Ryszard Głód.
    godz. 14.57
Zaskoczenie. Do Zielonej Góry dojeżdża Jan Ząbik - trener Unibaxu uważany za jednego z najlepszych specjalistów w Polsce w przygotowywaniu torów żużlowych. Wsiada na ciągnik i zaczyna nim jeździć po zielonogórskim torze. To niespodzianka: trener gości przygotowuje nawierzchnię na obiekcie gospodarzy. A Falubaz liczył przecież na to, że własny stadion będzie jego atutem.
    godz. 19. 10
Sędzia decyduje: czwarte podejście do finału też nieudane. Tor Falubazu nie nadaje się do jazdy - na łukach doświadczeni żużlowcy zachowują się jak juniorzy. Choć Chris Holder pokazuje na prostych jazdę na jednym kole, to na wirażach zwalnia jak tylko może, by się nie przewrócić. I znów dylemat: co zrobić z meczem w Zielonej Górze?
    godz. 20:39
Jest decyzja. Będzie piąta próba rozegrania spotkania w Zielonej Górze. Tym razem termin przełożony na sobotę - na godz. 15.45. Ale znów nie ma żadnej gwarancji, że tym razem się uda.
W szeregach działaczy zielonogórskich rozważa się zaproponowanie toruńskim "Aniołom" rozegranie pierwszego spotkania na torze w Toruniu lub na neutralnym obiekcie, jednak torunianie wydali na tę okoliczność stosowne oświadczenie:
Szanowni Państwo,
Rada Nadzorcza KST UNIBAX oraz Zarząd KST UNIBAX nie wyrażają zgody na zamianę gospodarza i rozegrania w innym terminie niż regulaminowy spotkania finałowego CenterNet Mobile Speedway Ekstraligi Unibax Toruń - Falubaz Zielona Góra. Termin i miejsce rozegrania spotkania decydującego o podziale medali Drużynowych Mistrzostw Polski w sezonie 2009, to Toruń dnia 25 października 2009r.
Z naszej strony zapewniamy, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby spotkanie odbyło się na regulaminowej nawierzchni, umożliwiającej walkę na całej szerokości w czasie Wielkiego Finału CenterNet Mobile Speedway Ekstraligi.
Toruński Klub zapowiada wiele atrakcji dla kibiców, którzy przybędą na to spotkanie. Część z nich niech pozostanie jeszcze tajemnicą, ale już możemy zdradzić że Klub wraz z toruńskimi kibicami z Net Fans przygotował flagę dla każdego kibica, który w niedzielę zjawi się na MotoArenie. Przed rozpoczęciem zawodów przewidziano wiele konkursów, a także niespodzianek, w tym niepowtarzalny pokaz fajerwerków, o którym można zapewnić, że pozostanie w pamięci
kibiców na długo. Bramy stadionu zostaną otwarte dla kibiców o godz. 13.00. Warto także zwrócić uwagę, że w niedzielę 25 października następuje również zmiana czasu z letniego na zimowy.

23 października, piątek
Na sobotni finał Ekstraligi klub z Zielonej Góry za kilkaset tys. zł wymienia cały tor - by nie odwołano meczu po raz piąty. Ten finał to szaleństwo. Falubaz, który organizuje sobotni finał, kupił ponad 300 ton sjenitu i kładzie go na stadionie zamiast mokrej nawierzchni. Takiego tempa prac nie było nawet przy organizacji zawodów Grand Prix, gdy niektóre zawody odbywały się na sztucznych, jednodniowych torach. Według Radia Zielona Góra na torze pracują potężne maszyny drogowe kilku firm - jest także specjalny stabilizator, który ma utwardzić nawierzchnię. Organizatorzy chcą też rozsypać kilkaset ton sjenitu - skałki wykorzystywanej w budownictwie. To także ma utwardzić tor.
Czy się uda? W nocy w Zielonej Górze znów padało. Mówi się, że na 99% sobotni mecz znów zostanie odwołany. W Toruniu, po bilety kolejka ustawiła się na kilkanaście godzin przed otwarciem kas! Kibiców nie odstraszyła zimna noc przed zamkniętą bramą.
24 października, sobota
Około godziny 10.00 trening zawodników zielonogórskich. Zielonogórzanie pojeździli wtedy godzinę, a po treningu zdecydowano, że tor nie jest łatwy, ale będzie nadawał się do jazdy. Decyzja o zmianie nawierzchni była niezwykle odważna i ryzykowna, ponieważ zawodnicy z Grodu Bachusa praktycznie stracili tym samym atut własnego toru. Toru, który przez cały sezon był ogromnym handicapem żużlowców trenera Piotra Żyto. Nie przez przypadek więc wielu kibiców drużyny z Zielonej Góry obawiało się sobotniej konfrontacji z Unibaxem Toruń.

I tak po wielu perturbacjach spotkanie doszło do skutku i cenne zwycięstwo odnieśli żużlowcy Falubazu Zielona Góra, którzy pokonali Unibax Toruń 48:42 w pierwszym meczu finałowym Speedway Ekstraligi.
Pierwszy bieg udowodnił, iż da się skutecznie jeździć na nowej nawierzchni zielonogórskiego obiektu. Patryk Dudek wspólnie z Grzegorzem Zengotą nie dali szans gościom i zielonogórzanie rozpoczęli mecz od mocnego uderzenia. Nawet świeżo upieczony Indywidualny Mistrz Świata Juniorów, Australijczyk Darcy Ward nie mógł dogonić dobrze jadących gospodarzy. Kolejny wyścig wygrał Rafał Dobrucki, a że za jego plecami na mecie zameldowali się torunianie, to na tablicy wyników widniał rezultat 8:4. Trzecią gonitwę rozgrywano aż trzykrotnie. Dwa razy z nową nawierzchnią miał okazję bliżej zapoznać się Piotr Protasiewicz, w pierwszej odsłonie wspólnie z Adrianem Miedzińskim. W drugiej sędzia Leszek Demski uznał jednak, że tym razem to sam "PePe" jest winny przerwania wyścigu i nie stosując przywileju "pierwszego łuku" ostrowski arbiter wykluczył właśnie zielonogórzanina. Spotkało się to z niezadowoleniem zielonogórskiej publiczności. Niektórzy fani ekipy spod znaku Myszki Mickey upatrywali się winy Ryana Sullivana w upadku Protasiewicza. W powtórce bezkonkurencyjny okazał się właśnie Australijczyk. Tuż za jego plecami do mety dotarł Fredrik Lindgren, a trzeci był Adrian Miedziński.
Przedmeczowe obawy o tor potwierdziły się, ponieważ już po trzecim wyścigu wyjechały ciągniki oraz walec, który starał się ubić rozrywający się tor.
W czwartym wyścigu goście odnotowali swoje pierwsze biegowe zwycięstwo w tym meczu. Po trzy punkty pewnie pomknął Chris Holder, a cenne 1 "oczko" dowiózł do mety jego rodak, Darcy Ward. Torunian rozdzielił dobrze dysponowany tego dnia Grzegorz Zengota, a jako ostatni linię mety minął mający ewidentne kłopoty z dopasowaniem swojej maszyny do nowej zielonogórskiej nawierzchni, Grzegorz Walasek. W biegu piątym popis dał Wiesław Jaguś, który po świetnym starcie nie dał szans gospodarzom.
Kolejne dwa wyścigi zmroziły miejscową publiczność. Świetna jazda Miedzińskiego oraz Holdera spowodowała, iż Unibax wyszedł na prowadzenie. Podopieczni Jana Ząbika po siedmiu gonitwach prowadzili 24:18. Wydawało się w tym momencie, że Unibax może kontrolować przebieg spotkania i ostatecznie je wygrać. Nic bardziej mylnego. Bowiem już w biegu ósmym Piotr Żyto mając regulaminową możliwość desygnował Rafała Dobruckiego w ramach rezerwy taktycznej za zawodzącego Grzegorza Walaska. Popularny "Rafi" wraz z Grzegorzem Zengotą dowiózł w tym wyścigu cenne cztery punkty zostawiając w pokonanym polu Roberta Kościechę i Wiesława Jagusia. Po dziesiątym biegu nastąpiło równanie toru, a także jego zroszenie.
W biegu jedenastym trener Żyto najwidoczniej stracił cierpliwość do Nielsa Kristiana Iversena, który w trzech startach nie zdobył punktu i w jego miejsce pod taśmą pojawił się młodziutki Patryk Dudek. Ze startu bardzo dobrze wyszli torunianie, jednak na wyjściu z pierwszego łuku popełnili błąd, co skrzętnie wykorzystali zielonogórzanie, wychodząc na podwójne prowadzenie. Długa przerwa w startach i brak doświadczenia sprawiły jednak, że Dudek nie był w stanie obronić drugiej pozycji.
Sporo emocji przyniósł bieg trzynasty. Tuż po starcie, na pierwszym łuku "postawiło" motocykl Adriana Miedzińskiego, który upadając zahaczył o Fredrika Lindgrena, który cudem utrzymał się na swojej maszynie. Sędzia wykluczył z powtórki popularnego "Miedziaka". W drugiej odsłonie zimną krew zachował klubowy kolega Miedzińskiego, Chris Holder, który przyjechał przed Szwedem oraz Rafałem Dobruckim.
Zwycięzcę miały wyłonić ostatnie dwa wyścigi nominowane. Jednak Falubaz zapewnił sobie zwycięstwo już w czternastej odsłonie dnia, kiedy to para Walasek-Protasiewicz nie dała szans Miedzińskiemu i Jagusiowi. Stało się jasne, że w pierwszym meczu finałowym górą będą zielonogórzanie. Jedyną niewiadomą był rozmiar zwycięstwa. Wszystko było jasne po piętnastym wyścigu. Początkowo na podwójne prowadzenie wyszła para Unibaxu, jednak na dystansie błąd popełnił Ryan Sullivan, którego minął Lindgren. W rezultacie Falubaz wygrał całe spotkanie 48:42.

Pojedynek mógł się podobać publiczności mając na uwadze wcześniejsze wydarzenia. Zarówno dla Falubazu jak i Unibaxu tor był zagadką. Na początku lepiej odczytali go przyjezdni jednak w końcówce to miejscowi lepiej dostosowali się do nowej nawierzchni i zwyciężyli zasłużenie. Gwiazdą meczu był Grzegorz Zengota - junior Falubazu od początku spotkania był najjaśniejszym punktem drużyny gospodarzy. Gdy zawodził jego partner z pary - Grzegorz Walasek, to właśnie on brał ciężar walki o punkty na swoje barki i toczył kapitalne pojedynki z liderami Unibaxu.

Po zawodach powiedzieli:
Wojciech Stępniewski
- prezes Unibaxu - 6 punktów to dużo i mało. Zobaczymy jak to będzie. Gratuluję Robertowi przygotowania toru. Została wykonana rewelacyjna praca, szkoda że tak późno. Ale już po prostu chyba nie było wyjścia. Robert podjął męską decyzję i była ona na plus.

Jacek Gajewski - menadżer Unibaxu - Wynik nas satysfakcjonuje. Sześć punktów to nie jest przecież szesnaście. Na pewno jesteśmy w stanie to u siebie odrobić. Pogubiliśmy gdzieś punkty na dystansie, gdzie chłopacy nienajgorzej wyjeżdżali ze startu, a później nie bardzo potrafili to utrzymać. Pierwszy łuk był bardzo ciężki, bardzo trudny i kilka razy z wyników 5:1 robiło się 3:3. Byliśmy w stanie nawet to spotkanie wygrać, bo nawet prowadziliśmy sześcioma punktami. Falubaz jest za dobrą drużyną. To są zbyt doświadczeni zawodnicy, żeby już w tej chwili przesądzać, że jesteśmy Drużynowymi Mistrzami Polski. Ich stać na to, aby dobrze pojechać w Toruniu.

Jan Ząbik - trener Unibaxu - Czy 48:42 to korzystny wynik dla Unibaxu? - Jest to mało i dużo, ale trzeba jechać. To są finałowe zawody i każdy z zawodników chce jechać dobrze i zrobić dobry wynik. Jak się sprężymy, to jest to do odrobienia. Na pewno Falubaz nam nie odpuści, bo jak powiedziałem, jest to finał mistrzostw Polski. Każdy będzie starał się jechać dobrze. Zobaczymy jak to będzie po 15 biegu w Toruniu. Nie ustrzegliśmy się tu paru błędów, gdzie to kosztowało nas przegraną w tym meczu. Gdyby zawodnicy dowieźli te punkty, byłoby inaczej. Ale to jest sport i to wszystko trzeba wkalkulować. W czwartek toru nie udało się przygotować. To że pomogłem w przygotowaniu toru i wsiadłem na traktor, to chciałem pokazać zawodnikom i kibicom, że rzeczywiście nie da się tego toru zrobić. Teraz jest tu inny sprzęt - dostał się do spodu, gdzie było twardo i sucho. Dosypano nowej nawierzchni, wymieszano to i jest OK. Teraz trzeba tylko ułożyć ten tor, on musi się przerobić i będzie dobry - na drugi rok jak znalazł

Chris Holder - Unibax - Chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że ten tor był aż tak dobry i nadawał się do jazdy. Ten tor w czwartek całkowicie nie nadawał się do jazdy, nie było szans na ściganie. Mogliśmy się ścigać, było trochę wyboiście, ale tor był bardzo dobrze przygotowany. Jesteśmy 6 punktów do tyłu - to nie jest dużo. Te 6 punktów to bardzo dobry wynik dla nas, to nie to samo co w rundzie zasadniczej, gdy zostaliśmy tu rozgromieni.

Robert Kościecha - Unibax - Ciężko powiedzieć, czy ta przewaga to dużo, czy mało. Myslę, że każdy z naszej drużyny zdobędzie w rewanżu po jeden, dwa punkty więcej i tą stratę odrobimy. Handicap zawsze jest po stronie gospodarzy, obojętnie czy jest to nowa nawierzchnia, czy nie. Na początku zielonogórzanie się pogubili, inaczej musieli ustawić motocykle. My się cieszymy, że w ogóle udało się odjechać te zawody. Znam już drogę do Zielonej Góry na pamięć...

Robert Dowhan - prezes Falubazu - Czy 6 punktów to dużo? Każdy by chciał na pewno więcej, natomiast ja się cieszę, że to spotkanie doszło do skutku. Spotkały się dwie równe drużyny, które wywalczyły dwa pierwsze miejsca po rundzie zasadniczej. Ciężko było tutaj marzyć o tym, żeby różnice między zespołami to były różnice klas czy lig. Wiadomo, że mecz będzie na styku, że nie można brać tego co było w rundzie zasadniczej. I tak naprawdę jutro się wszystko rozstrzygnie na Motoarenie i wynik myślę będzie sprawą otwartą. Każdy oczywiście kibicuje swojej drużynie. My i tak już wygraliśmy - Zielona Góra i Toruń są w tym roku najlepsze, to one walczą w wielkim finale. To im należą się gratulacje i szacunek. Po raz kolejny chciałem podziękować szczególnie firmie San Bud pana Wojciecha Pawlika i firmie Diament, którą dowodzi pan Janusz Popiel. Te dwie firmy w sposób szczególny przyczyniły się do tego, by ten tor diametralnie zmienić. Ten tor wczoraj wyglądał tak jak wyglądał przez ostatnie 2-3 tygodnie. To jest całkiem nowa nawierzchnia. To jest tor, na którym już będziemy jeździć w przyszłym sezonie. I tak na prawdę to co było niemożliwe, żeby przez 16 godzin stworzyć nową nawierzchnię, stało się i jest to w Zielonej Górze dowodem, że jeżeli się tylko chce i jeżeli mądrzy ludzie podpowiedzą, że można cokolwiek zrobić, a nie co dwa dni przekładać mecz i patrzyć czy wyjdzie słońce, to być może inni wezmą z nas przykład i zrobią to samo, gdy pogoda nie będzie sprzyjać w innych miastach.

Piotr Żyto - trener Falubazu - Powiem tak - jak na mecz, który jeździliśmy na wyjeździe, te 6 punktów to jest dobry wynik. Tor na prawdę nie był naszym sprzymierzeńcem. Został ułożony przez noc. Nie jeździliśmy za długo, był krótki trening - nie było możliwości spasowania się, ale mam nadzieję, że jutro postaramy się obronić tą 6-punktową zaliczkę i będziemy walczyć, żeby ten złoty medal zdobyć. To, że Iversen na twardych nie jeździ to my wiemy od zarania dziejów. W tym meczu tor nie był dla niego. W którymś starcie nawet nieźle wyszedł, ale niestety nie zapunktował, ale mam nadzieję, że jutro się poprawi. Grzesiu Walasek szukał troszeczkę w sprzęcie i mu nie wyszło. Potem poszła rezerwa taktyczna. Na szczęście w końcówce się odnalazł i jako kapitan poprowadził drużynę do zwycięstwa. Gdy przegrywaliśmy 6 punktami, zrobiliśmy taką małą odprawę z zawodnikami w parkingu. Powiedziałem, że nic nie jest stracone, musimy walczyć do końca, bo każdy zdobyty punkt przybliży nas do zwycięstwa i potem do obronienia tego na wyjeździe. Myślę, że to troszeczkę poskutkowało, bo zawodnicy zmobilizowali się na tyle, że nawet patrzyli się na siebie, jadąc na 5:1.

Grzegorz Zengota - Falubaz - Wszystko mi pasowało na nowym torze. Oby tak było w rewanżu. Będziemy robili wszystko, żeby nie przegrać więcej. Mi ten nowy tor odpowiadał. Widać, że w pierwszej części zawodów, nie wszystko szło po myśli kolegów. Mieli problemy ze spasowaniem motocykli i wyjazdem ze startu. W Toruniu może być na styk i wtedy sześć oczek nam wystarczy. Zrobimy wszystko, by nie przegrać wyżej. Wszystko jest możliwe.

Piotr Protasiewicz  - Falubaz - Nie jechaliśmy z outsiderem ligi, ale z aktualnym mistrzem Polski. Można powiedzieć, że jeździliśmy na wyjeździe i warunki torowe były diametralnie różne od tego, na czym jechaliśmy tutaj przez dwa ostatnie lata. Trudno było się dopasować, tak jak skończyłem tak zaczynałem. Skończyłem trening i wydawało mi się, że jest dobrze i wziąłem to na początek, ale nie było dobrze. Wszyscy pogubili klika punktów, ale było z kim je pogubić. Ja jestem zadowolony z wyniku indywidualnego i drużyny. Szkoda, że sędzia mnie wykluczył w pierwszym biegu, ale ukończyłem cztery wyścigi. Toruń nie ma dużej zdobyczy punktowej. Obyśmy nie przespali początku zawodów, bo później rywale mogą odjechać i będzie trudno. Nie napinajmy się i poczekajmy jak sytuacja się rozwinie.

Rafał Dobrucki - Falubaz - Cieszę się, że wygraliśmy - to jest najważniejsze. Przewaga jest przyzwoita i sprawa tytułu jest nadal otwarta. Jechaliśmy tak naprawdę na "wyjeździe". Czasem bywa tak, że przyjezdni na bieżąco kalkulują sprawę i najlepiej na tym wychodzą. Ten tor jest zupełnie inny niż przez cały sezon mieliśmy i dlatego było trochę kłopotów. Nowa nawierzchnia, krótki trening, coś to dało, ale żeby mówić o spasowaniu to za dużo.

Fredrik Lindgren - Falubaz - Sześć punktów przewagi... Byłoby miło, gdybyśmy wypracowali sobie większą przewagę, ale jest sześć punktów i z tym jedziemy do Torunia. Zobaczymy na ile nas stać. Goście byli bardzo mocni w pierwszej części spotkania. Później udało nam się odrobić straty i wyjść na prowadzenie. Tor był zupełnie inny niż ten, na którym startujemy zazwyczaj w Zielonej Górze. Jechało mi się jednak dobrze. Największą różnicę sprawiały pola startowe. Generalnie możemy być z siebie dumni - praca jaka została wykonana nad tą nawierzchnią to coś niesamowitego. Klubowi należą się za to brawa.

Niels Kristian Iversen - Falubaz - Brakowało mi trochę szczęścia, ale ten tragiczny występ to głównie moja wina. Uważam, że na rewanż powinniśmy udać się w optymistycznych nastrojach. Toruń jest wspaniałą drużyną, zwłaszcza na własnym torze, jednak nie sądzę, żeby zdobył dużo więcej punktów niż w pierwszym meczu, a ja na pewno nie pojadę już tak słabo.

Grzegorz Walasek - Falubaz - Kibice widzieli jak to wyglądało. Żałuję tych pierwszych dwóch biegów, że nie przestawiłem silników. Każdy mówił, że jest ta nawierzchnia inna i może być taka jak mówią, a ja uparcie dążyłem do czegoś innego i to był mój błąd. Udało się coś poprawić i najważniejsze, że ten mecz wygraliśmy. To nie jest duża zaliczka, ale my też nie jesteśmy słabym zespołem. Jedziemy do Torunia, aby walczyć o złoto.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt