Ostatecznie Unibax stawił się na Stadionie
Olimpijskim, z Sullivanem i po bardzo ciekawym i emocjonującym meczu ekipa przyjezdnych
minimalnie okazała się lepsza od podopiecznych Marka Cieślaka. Wrocławianie
przegrali na własnym torze kolejny mecz i tym razem, była to typowa porażka "na
własne życzenie".
Na początku spotkania nic nie wskazywało na przegraną miejscowych. Zawodnicy Atlasu wygrali
pierwszy bieg młodzieżowy w stosunku 5:1 i w dalszej części zawodów małymi
kroczkami powiększali przewagę. Gonitwy numer dwa i trzy zakończyły się
remisami, chociaż obie powinny skończyć się inaczej. Najpierw torunianie
zremisowali dzięki defektowi maszyny Scotta Nichollsa,
chwilę później błąd Adriana Miedzińskiego uratował podział punktów dla
wrocławian. W kolejnym wyścigu para Crump-Janowski pokonała Jagusia i Warda i
podopieczni Marka Cieślaka wyszli na prowadzenie 16:8.
W biegu czwartym mogliśmy obejrzeć świetną parową jazdę wrocławian. Kapitanie
spod taśmy wyszedł Jason Crump. Za chwilę do Australijczyka dołączył Maciej
Janowski, który zaatakował przeciwników "po szerokiej" i na wyjściu z pierwszego
łuku znajdował się na drugim miejscu.
Wyścig numer pięć to pierwsze zwycięstwo Unibaxu. Zamiast Martina Smolińskiego pod
taśmą pojawił się Ryan Sullivan i to właśnie on przywiózł w tym biegu trzy
punkty. Jako drugi na mecie zameldował się Tomasz Jędrzejak, tuż za nim Chris
Holder i Davey Watt.
W biegu siódmym świetnie zaprezentował się Daniel Jeleniewski, który mógł
dopisać do swojego konta kolejne trzy punkty. Za "Jeleniem" jechał Scott Nicholls, a więc kibice na Stadionie Olimpijskim cieszyli się z kolejnej
podwójnej wygranej wrocławian.Jednak już w kolejnym biegu goście pokazali co potrafią. Najlepsi, Chris
Holder i Adrian Miedziński po pierwszym wirażu wyszli na prowadzenie i
skutecznie odpierali ataki Jasona Crumpa, który nieoczekiwanie znalazł się
dopiero na trzeciej pozycji.
W wyścigu dziesiątym Jaguś przewrócił
się doznając urazu, który wyeliminował go z dalszej jazdy w zawodach. W powtórce
bez jego udziału gospodarze zwyciężyli podwójnie. Kolejny pojedynek skończył się
remisem i Atlas prowadził po jedenastym biegu 38:28. Ci którzy skazali Unibax
na porażkę, musieli przecierać oczy ze zdumienia, bowiem przyjezdni po tym
feralnym dziesiątym biegu dla zespołu toruńskiego, goście złapali drugi oddech i
zaczęli fantastyczny finisz meczu. W ostatnich pięciu biegach goście zwyciężali
aż czterokrotnie i dzięki temu nie tylko odrobili straty z początku meczu, ale
jeszcze wypracowali dwupunktową przewagę i dzięki właśnie tej przewadze
zwyciężyli bardzo trudny wyjazdowy mecz. Bieg nr dwanaście i trzynaście
podwójnie wygrała ekipa z Torunia. Najpierw pięć punktów wywalczyła para Holder-Ward, a następnie
Holder-Miedziński. Dzięki temu przed biegami nominowanymi przewaga Atlasa
stopniała do dwóch punktów.
W czternastej gonitwie na starcie zdefektował motocykl Macieja Janowskiego.
Australijska para z Torunia Sullivan-Ward wywalczyła zwycięstwo 4:2 i mieliśmy
remis. W sytuacji tej wszystko miało się rozstrzygnąć w biegu piętnastym. W
decydującym starciu na prowadzenie wyszedł Adam Miedziński, który był w
niedzielę w bardzo dobrej formie. Za nim pościg rozpoczęli Jason Crump i Daniel
Jeleniewski, za którym jechał Holder. Australijczyk przez ponad trzy okrążenia
mozolnie odrabiał starty, by na ostatniej prostej przejść na trzecie miejsce. Z
przodu stawki układ sił pozostawał niezmienny i torunianie dość nieoczekiwanie
po słabym początku spotkania
zwyciężyli we Wrocławiu 46:44.
Po tym zwycięstwie we Wrocławiu drużyna z Torunia zachowała status jedynej niepokonanej drużyny w lidze. Para Miedziński-Sullivan wsparta Holderem poprowadziła torunian do zwycięstwa. W Atlasie pozostanie niedosyt bo wrocławianie przegrali mecz, który był do wygrania. - Jestem załamany, nie wiem co mam powiedzieć - skomentował wynik Daniel Jeleniewski. Postawa obu ekip była bardzo wyrównana, ponieważ wszyscy pojechali na miarę swoich możliwości, oprócz zwycięscy GP Europy Jasona Crumpa (10 pkt), który przyzwyczaił kibiców do zdobywania kompletu punktów.
Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik - trener Unibaxu - Na pewno cieszy wynik, gdyż nie da się
ukryć, że nasi zawodnicy, mimo tego co się stało z Wiesiem Jagusiem, stanęli na
wysokości zadania. Zrobili na torze, to co trzeba było zrobić i chwała im za to,
że wygraliśmy kolejny mecz. Na początku było ciężko, bo nie mogliśmy się
spasować z torem, przygotowywaliśmy się do takiego, jaki był w zeszłym roku, ale
teraz jest dosypane więcej nawierzchni. Daliśmy sobie jednak radę i wynik jest
na naszą korzyść. . Sport jest piękny. Jeśli
wszystko jest rozgrywane w atmosferze fair play, wtedy jest na co popatrzeć.
Jeśli chodzi o Adriana, to jest to tyran pracy. Na treningu jeździł dopóty,
dopóki nie uznał, że wszystko gra. Trzeba pamiętać o tym, że sześć razy osiem
równa się czterdzieści osiem, ot i cała sprawa.
Adrian Miedziński - Unibax - To było bardzo ciężkie spotkanie. Cieszę się ze udało nam się wygrać, choć byliśmy bardzo osłabieni brakiem Roberta Kościechy, jeszcze w trakcie zawodów odpadł Wiesław Jaguś, który jest cały i zdrowy i pojedzie w meczu z Zieloną Górą, co jest najważniejsze. Nie mam patentu na Jasona. To jest tylko sport. Cieszę się że udało mi się dobrze pojechać na tym torze. Ciężko pracowaliśmy przed tym meczem, przygotowaliśmy specjalny silnik na to spotkanie. Na szczęście wszystko zagrało, chociaż po pierwszym biegu miałem mieszane uczucia i już chciałem zmieniać motor, ale pomogła zimna krew. Jeździmy w Polsce już parę lat. Wiadomo jak się jedzie do Wrocławia czy Leszna, wiemy jak się przygotowywać na dany tor, który jest po prostu twardszy.Chciałem podziękować kibicom z Torunia, którzy przez cały mecz nam dopingowali. Myślę że stworzyliśmy bardzo dobre widowisko i jestem zadowolony z wygranej.
Daniel Jeleniewski - Atlas - Ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć, bo po uzyskaniu 10-punktowej przewagi, myśleliśmy, że uda nam się wygrać. Jednak wiadomo Toruń to bardzo mocna drużyna i w międzyczasie się okazało, że sytuacja się diametralnie odwróciła. Ostatni wyścig zadecydował o wygranej torunian. Jestem podłamany, bo był to bieg decydujący, a okazał się bardzo pechowy dla mnie, a tym samym dla drużyny. Bardzo dużo trenowaliśmy przed tym meczem. Czwartek, piątek, sobota i rano przed meczem też jeszcze chwilkę jeździliśmy. Mamy jednak problemy, które widać. Jak nie są to problemy sprzętowe, to nierówna jazda zawodników. Sądzę jednak, że pozbieramy to w końcu do kupy i pokażemy na co nas stać. Ogólnie ze swojej postawy jestem zadowolony, nie licząc oczywiście biegu piętnastego. W ferworze walki wjechałem dość ostro w łuk i wpadłem w koleinę, co mnie wyrwało z całego rytmu jazdy. Jednak to jest sport i jedziemy dalej.
Marek Cieślak - trener Atlasu - po zawodach umówiłem się z zawodnikami na treningi, bo coś musimy w końcu zrobić, żeby było lepiej. Wiadomo, że Toruń jest mistrzem Polski, ale wygrywać tak wysoko i w końcu sromotnie przegrać, to naprawdę boli. Nie mogę mieć pretensji do Tomka Jędrzejaka czy Daniela Jeleniewskiego, ale do Nichollsa czy Watta, to mam. Zresztą Jason Crump też zdobył troszkę mniej punktów niż zwykle. W biegu nominowanym pojechał Nicholls, gdyż po rozmowie z Jędrzejakiem stwierdziłem, że tak będzie lepiej. Tomek nie czuł się na siłach, żeby jechać w tym wyścigu.
Źródło:
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl