2008-09-28 Runda 19 play - off przełożony 2008-10-05 przełożony 2008-10-12
Unia Leszno - KS Toruń Unibax
   
Unibax Toruń był pierwszym finalistą Speedway Ekstraligi. Jednak torunianie długo nie mogli doczekać się na swojego rywala, gdyż drugi półfinał dwukrotnie przekładano. Ostatecznie finałową rozgrywkę również trzeba było odłożyć w czasie, a rywalem toruńczyków została Unia Leszno, która na szczelnie wypełnionym stadionie im. Alfreda Smoczyka poległa w stosunku 49:41, a żużlowcy Unibaxu zrobili pierwszy krok po złoto DMP.

Ekipa Unibaxu dysponowała w pierwszym finałowym pojedynku Drużynowych Mistrzostw Polski atutami, jakich pozbawieni byli obrońcy korony. Mowa tu rzecz jasna o świetnie dysponowanych liderach w postaci Wiesława Jagusia i Chrisa Holdera. Tylko ci dwaj jeźdźcy zainkasowali razem 27 "oczek". Biało-niebiescy nie byli w stanie zagrozić szybkim gościom.

Pierwszy bieg ułożył się na remis. Po dobrym wyjściu ze startu Roberta Kasprzaka, Chris Holder po zewnętrznej wymija "Kaspera". Australijczyk po tym manewrze objął prowadzenie, które dowiózł do samego końca. Następnie Hans Andersen zostawił za plecami Damiana Balińskiego i Krzysztofa Kasprzaka. Po tych dwóch gonitwach było widać, że torunianie nie są zaskoczeni torem jaki przygotowali im leszczynianie na pierwszy finałowy pojedynek. Wrażenie mogło wydać się mylne bo w pojedynku trzecim australijska para Unii Leszno Adams- Batchelor, pokonała w maksymalnym rozmiarze Ryana Sullivana i Adriana Miedzińskiego, i wyprowadziła Byki na pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie. Riposta Unibaxu była natychmiastowa. Rewelacyjni Chris Holder i Wiesław Jaguś perfekcyjnie rozegrali czwarty wyścig. Przy ich idealnie dopasowanych motocyklach szans nie miał Jarosław Hampel, a Robert Kasprzak mógł tylko śledzić jazdę przeciwników.
W gonitwie piątej Troy Batchelor stoczył świetna walkę o jeden ale jakże cenny punkt z Karolem Ząbikiem. Zwycięzcą w tej walce okazał się zawodnik z "Bykiem" na plastronie, a z przodu przyjechał Adams przed Andersenem. Kolejny bieg to kolejne emocje, bo w biegu szóstym, który rozpoczął się od 5:1 dla gospodarzy ostatecznie w programach należało zapisać wynik 4:2, gdyż na dystansie błąd popełnił Jurica Pavlic, którego "postawiło". Umiejętnie wykorzystał to jadący za nim Ryan Sullivan, który wyprzedził "Jurę" i uplasował się na drugiej pozycji.
Gospodarze złapali wiatr w żagle i powiększali przewagę nad rywalami. Po VIII wyścigu, w którym Jurica Pavlic i Jarosław Hampel wykorzystali defekt na starcie Karola Ząbika i podwójnie ograli Hansa Andersena prowadzenie mistrzów wzrosło do 6 punktów. Jak się okazało ten moment okazał się przesądzić o losach potyczki na niekorzyść Unii Leszno. Menadżer Jacek Gajewski posłał bowiem do boju za słabego Adriana Miedzińskiego skutecznego Wiesława Jagusia. Mały wojownik wraz z Ranem Sullivanem zdobył 5 punktów, co chwilę później powtórzył z Chrisem Holderem i Unibax objął 2-punktowe prowadzenie. Dwa potężne ciosy Apatora zadane w biegach numer dziewięć i dziesięć dało się tak głęboko we znaki Unistom, że nie dali rady pozbierać się już do końca spotkania.
Przed wyścigami nominowanymi Unibax miał nad Unią cztery "oczka" przewagi. Oznaczało to, że różnica jest dość bezpieczna, ale przy maksymalnej mobilizacji obrońcy tytułu są jeszcze w stanie wyjść obronną ręką i przechylić szalę na swą korzyść. Nic takiego się jednak nie stało.
Biegi nominowane to gwóźdź do trumny Unii Leszno. Wyścigi, w których zawodnicy z Małego Miasta Wielkiego Freda mieli odrobić czteropunktową stratę do prowadzącego Unibaxu i ewentualnie powalczyć o zwycięstwo, które dawałoby cień szansy na obronę korzystnego wyniku w Toruniu. Niestety, po raz kolejny na tor nie wyjechała polewaczka i nie zrosiła toru, i po raz kolejny Uniści wychodząc na podwójne prowadzenie stracili je na dystansie, było to w pierwszym ze starć nominowanych. 4:2 dla Torunia i wiadomo już było, że tego spotkania do najlepszych nie zaliczą leszczynianie, gdyż nawet podwójne zwycięstwo, które było tylko utopią, nie dawało im zwycięstwa. Ostatni bieg przelał czarę goryczy, kolejna porażka i kolejne nadzieje stracone bowiem ostateczny wynik brzmiał 49:41.

Unibax Toruń miał w swych zastępach czterech bardzo solidnie punktujących zawodników. "Anioły" jechały beż Roberta Kościechy który zawsze dobrze czuł się na leszczyńskim torze. Gdyby zamiast Ząbika wystąpił popularny "Kostek" pewnie rozmiary zwycięstwa byłyby jeszcze większe. Drużyna z grodu Kopernika z pewnością jest bardziej wyrównanym teamem i to oni są bliżej upragnionego mistrzowskiego tytułu. Leszcz to tylko sport i jeszcze wszystko się może zdarzyć. W ekipie trenera Czernickiego zawiódł każdy. Największy żal można mieć do Krzysztofa Kasprzaka, który zdobył zaledwie cztery punkty. Również Leigh Adams nie podołał zadaniu bowiem w tym sezonie jego zdobycze punktowe były zazwyczaj większe. Nie było w leszczyńskiej drużynie solidnego lidera i to było przyczyną ich porażki.

Wyjazdowe zwycięstwo torunian w stosunku 49:41 rozwiało nadzieje na obronienie tytułu większości leszczyńskich kibiców. Mogłoby się wydawać, że w takim wypadku w ekipie Unibaxu zapanuje euforia i rozpocznie się świętowanie tytułu Drużynowych Mistrzów Polski 2008. Nic z tych rzeczy, każdy podopieczny trenera Jana Ząbika twierdzi, że to, kto zdobędzie złoty medal DMP Anno Domini 2008 rozstrzygnie się dopiero w rewanżu.

Po zawodach powiedzieli
Jacek Gajewski
- menadżer Unibaxu - Mieliśmy w składzie czterech znakomitych zawodników. Jaguś, Holder, Andersen i Sullivan jechali na tym torze znakomicie. Dzięki temu, mimo słabszej postawy pozostałych zdołaliśmy rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Do Adriana Miedzińskiego i Karola Ząbika nie należy mieć żadnych pretensji. Starali się, choć może akurat wynik punktowy na to nie wskazuje. Na pewno końcówka ułożyła się po naszej myśli. Za bardzo nie miał trener Czernicki możliwości wykorzystania rezerw taktycznych. Te dwa biegi nominowane wygrane 4-2 stworzyły dopiero 8 punktową przewagę. U nas po raz kolejny kapitalny występ Jagusia w Lesznie 18 punktów z bonusami, również bardzo dobra jazda Ryana, Chrisa i Hansa. Kwestia składu w kolejną niedzielę jest otwarta. Chłopców czeka jeszcze kilka imprez i raczej w okolicach czwartku lub piątku podejmiemy decyzję odnośnie tego, kto wyjedzie do walki. 8 punktów przewagi to z jednej strony dużo, ale z drugiej zdajemy sobie sprawę, że to jest do odrobienia. Pamiętać trzeba o tym, że leszczynianie w Toruniu świetnie się czują. Musimy maksymalnie skoncentrować się na ten mecz.

Chris Holder - Unibax - Cieszę się, że udało się w tym spotkaniu tak fantastycznie pojechać. Kilku chłopaków zaliczyło nieco gorszy występ, ale w czwórkę zdołaliśmy zdobyć sporo punktów. Mam nadzieję, że w rewanżu będzie podobnie. Wiem jednak, iż nie możemy być pewni swego, bo goście są niezwykle groźni. Naszym celem jest zdobycie złota i oby się to udało. To jest coś wspaniałego, że udało nam się wygrać, niezmiernie się z tego cieszymy. Przed spotkaniem postanowiliśmy, że będziemy sobie pomagać jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. W zespole panowała atmosfera motywująca do walki z rywalami i pokonaliśmy ich. To, kto zostanie mistrzem Polski stanie się jasne w niedzielę, po zakończeniu meczu na naszym stadionie. Uważam, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty i jeśli u siebie pojedziemy na co takim poziomie jak w Lesznie, to odniesiemy zwycięstwo i ze spokojem zagwarantujemy sobie tytuł. W Polsce walka o tytuł mistrza kraju to coś szalonego, ma wyższą rangę niż na Wyspach. Oczywiście, że zdobycie tytułu w Polsce jest dużo cenniejsze niż jego wywalczenie w Anglii. Myślę, że podobnie jak w Lesznie, tak i w Poole powiedzie mi się dobrze i wraz z drużyną wywalczymy mistrzostwo Elite League. Będzie o to jednak chyba łatwiej niż w Polsce, gdzie rywalizacja jest bardziej zacięta.

Hans Andersen - Unibax - Co prawda mamy osiem punktów przewagi przed rewanżem w Toruniu, ale tak naprawdę żaden z nas nie dopuszcza do siebie myśli, że jesteśmy już mistrzami. To był tylko jeden mecz. Leszno udowodniło już nie raz, że potrafi wygrywąc na wyjeździe. Także i w Grodzie Kopernika potrafią jechać, wygrali bodajże dwoma punktamiz nami w rundzie zasadniczej. Walka o złoto to dwa mecze i mistrzem jest ten, kto będzie miał korzystniejszy bilans po ostatnim wyścigu drugiego spotkania. Żużel ma to do siebie, że możesz mieć jeden słabszy dzień i wszystko na co pracowałeś tak długo może zostać utracone, w historii nie brakuje takich przykładów. Zdecydowanie nie jesteśmy jeszcze mistrzami, aczkolwiek jest to duży krok naprzód w kierunku złota. Mecz rewanżowy rozpoczniemy "od zera". Tor nie był korzystny dla nas, ale był równy dla wszystkich. Bardzo lubie ścigać się w Lesznie, macie fanjny tor, gdzie można naprawdę rozpędzić się i nieźle pościgać.

Wiesław Jaguś - Unibax - Cała drużyna pojechała bardzo dobrze. Każdy dał z siebie wszystko i pojechał na swoim poziomie. Stąd wynik jest taki a nie inny. Sprawa złotego medalu nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Jest jeszcze finał w Toruniu i musimy zrobić wszystko, aby utrzymać ten wynik. Na pewno nie będzie łatwo, bo każdy wie, że Leszno jeździ w Toruniu bardzo dobrze.

Ryan Sullivan - Unibax - Przyjechaliśmy do Leszna, zrobiliśmy swoje i wracamy do domów z ośmiopunktową przewagą. Jest to dla nas bardzo korzystne i uważam, że to cenna zaliczka przed rewanżem. Nie będę się wypowiadał na temat, czy przed meczem mieliśmy założenie, że wygramy, czy nie. Wiedzieliśmy jedno – łatwo nie będzie. Czwórka naszych zawodników pojechała naprawdę bardzo dobrze, wykonała kawał dobrej roboty i to poskutkowało zwycięstwem i korzystną sytuacją przed niedzielnym meczem w Toruniu - mówił tuż po zakończeniu spotkania Ryan Sullivan. Absolutnie nie możemy się jeszcze czuć mistrzami. Wygraliśmy, mamy osiem punktów zaliczki i jedziemy mecz u siebie – zgadza się, ale to jest sport, tu wszystko może się zdarzyć. Poczekajmy do rewanżu, w Toruniu za kilka dni wszystko się rozstrzygnie. To, co robią nasi kibice to jest po prostu coś fantastycznego. Tylko tyle mi się nasuwa obecnie na myśl.

Czesław Czernicki - trener Unii - Chylę czoła przed rywalami z Torunia, ponieważ to oni świetnie odczytali nawierzchnię naszego toru i znakomicie sobie na niej radzili. Niemniej jednak na stadion Unibaxu jedziemy, by walczyć. Jestem człowiekiem, który nigdy nie poddaje się przed końcem walki. Gdybyśmy mieli odpuszczać, to ja osobiście z takiej opcji się wypisuję. Jedziemy, by w rewanżu walczyć o zwycięstwo i odrobienie strat. Być może moją winą jest, iż przed tym spotkaniem nie pracowałem nad wyzwoleniem determinacji w naszych zawodnikach. Wydawało mi się jednak, iż sama jazda w finale to wystarczający bodziec. Tymczasem wkradła się nerwowość w parkingu, która w niczym nie pomaga. Sport jest bezwzględny i przeciwnik wykorzystał nasze błędy.

Jarosław Hampel - Unia - My przegraliśmy z lepsza drużyną. Przyjezdni dobrze czytali ten tor na początku, ale tak jest jak się jeździ z bardzo mocnym rywalem. Pod każdym numerem startowym torunianie maja mocnych zawodników. To my musimy bardzo mocno się spiąć żeby w Toruniu wygrać. Każdy najmniejszy błąd na torze powodował stratę punktów, my po prostu robiliśmy tych błędów więcej. Do Torunia nie jedziemy ze spuszczoną głową. Zapewniam wszystkich kibiców, że jedziemy tam, by walczyć i to jest nasz główny cel. W imieniu drużyny daję słowo, iż maksymalnie przygotujemy się do tego spotkania i bardzo się zmobilizujemy. Nie ma tu miejsca na inną postawę. Na tym poziomie o sukcesie decydują detale. Wystarczy złe złożenie motocykla, nieprawidłowa ścieżka i traci się cenne punkty. Jednakże jedziemy do Torunia walczyć.

Damian Baliński - Unia - Bardzo mi przykro, że ten mecz zakończył się niekorzystnym dla nas wynikiem, ale rywale byli po prostu lepsi. Boleśnie przegrywa się przed własną publicznością, ale czasem taki jest sport. Żałuję, że nie udało nam się rozstrzygnąć losów spotkania na naszą korzyść. Walka wciąż jednak trwa. Finał jeszcze się nie przecież nie skończył. Toruń był po prostu lepszy. Nic na to nie możemy poradzić. Trzeba jechać dalej

Krzysztof Kasprzak - Unia - Wszyscy, którzy oglądali ten mecz, widzieli co się działo na torze, więc nie ma co za dużo mówić. Słabo pojechałem i naprawdę nie wiem, czym to było spowodowane. Dużo trenowałem w tym tygodniu i nad sobą, i nad sprzętem. Popełniałem też dużo błędów- jak chociażby w pierwszym biegu, gdzie dobrze wystartowałem z pierwszego pola, ale założył mnie Andersen i torunianie uciekli do przodu. Wszyscy byli szybcy w ekipie gości i nie ma co się tłumaczyć torem, bo jest on równy dla każdego, a poza tym każdy z nas jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, żeby umieć sobie poradzić na każdej nawierzchni. Osiem punktów straty, to dużo i mało. Jasne, że możemy odrobić te punkty w Toruniu i pojedziemy po to, by zwyciężyć.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt