Zawody rozpoczęły się od bardzo emocjonującego
biegu. Start wygrał niespodziewanie Damian Celmer, jednak na dystansie minął go rodowity gorzowianin
- Adrian Szewczykowski. Niestety dla gorzowian trzecie miejsce
stracił niemal w tym samym momencie Thomas H. Jonasson na rzecz Chrisa Holdera. Kiedy wydawało się, że
zawodnicy dojadą do mety, na ostatnim łuku pękł łańcuch Szewczykowskiemu i
goście wygrali ten bieg podwójnie.
W kolejnym wyścigu kibice zobaczyli znów wielkie emocje. Przez trzy okrążenia
napędzał się będący na drugim miejscu Tomasz Gollob i na samej kresce o błysk
szprychy minął Hansa Andersena.
Z biegu trzeciego za brak deflektora
został wykluczony Peter Karlsson. Osamotniony Matej Ferjan przyjechał za plecami
Ryana Sullivana pokonując jedynie Chrisa Holdera i po trzech gonitwach goście
prowadzili już różnicą sześciu "oczek". Jednak to, co wydarzyło się w czwartej gonitwie wzbudziło oniemienie wśród wszystkich
na stadionie. Damian Celmer wygrał z Rune Holtą, za którym kolejno przyjechał
Wiesław Jaguś i Adrian Szewczykowski. Zwycięstwo Damiana Celmera, pod
nieobecność Miedzińskiego, zasługiwało na wielkie słowa uznania. Młody
wychowanek toruńskiego klubu pojechał jak doświadczony zawodnik i można
powiedzieć że to właśnie jego postawa podcięła skrzydła gorzowianom.
To co najpiękniejsze kibicom przyszło zobaczyć w kolejne odsłonie dnia.
Fantastyczny bieg! - krzyczeli kibice. PiKej przez cztery okrążenia nieustannie
tasował się z Robertem Kościechą, ostatnie zwyciężając, dzięki czemu zdobył
jeden punkt. Jednak także o trzy oczka toczył się bój, a raczej pogoń Andersena za
świetnie dysponowanym Ferjanem. Ostatecznie o błysk szprychy wygrał Słoweniec.
Szósta odsłona dnia zakończyła się zwycięstwem gości 2-4, dlatego trener Stanisław Chomski przed kolejnym wyścigiem zdecydował się na rezerwę taktyczną. W miejsce
Jespera B. Monberga pojechał Matej Ferjan. To jednak nie przyniosło rezultatu,
bowiem wygrał Jaguś przed parą gorzowską.
Gonitwa ósma to remis 3-3, zatem w kolejnym biegu trener gospodarzy zdecydował o
kolejnej rezerwie taktycznej. Tym razem w
miejsce Monberga do boju został desygnowany Holta, jednak to także nie przyniosło rezultatu, ponieważ
przed parą gorzowską przyjechał Ryan Sullivan. W dziesiątej gonitwie gospodarze wygrali
4-2 za sprawą zwycięstwa Karlssona, by w wyścigu jedenastym iść za ciosem i
zwyciężyć podwójnie. Para Holta i Karlsson (rezerwa taktyczna za Monberga)
wygrali z zawodnikami Unibaxu i miał to być bieg przełomowy, bo przewaga gości
zmalała do dwóch punktów. W sercach gorzowskich kibiców pojawiła się nadzieja na
zwycięstwo. Torunianie przetrzymali napór gospodarzy i w XIII biegu Wiesław Jaguś na drugim łuku minął atakiem przy krawężniku kapitana Caelum Stali - Tomasza Golloba i przewaga gości sięgnęła czterech "oczek"
(37:41).
Pierwszy z biegów nominowanych ponownie rozgrzał wszystkich kibiców przybyłych na stadion. Po starcie para gorzowska wyszła na podwójne
prowadzenie, jednak błąd Ferjana, który wyszedł na zewnętrzną wykorzystał Ryan
Sullivan, a następnie to samo uczynił słabo spisujący się Robert Kościecha.
Popularny "Kostek" zaatakował "Ferego" i walczył ostro lecz fair
z zawodnikiem z Gorzowa, o co później pretensje miał Ferjan i doszło do ostrej wymiany zdań po biegu między zawodnikami. -
Kościecha
chyba z cztery razy podczas biegu zajeżdżał mi drogę. Od tego jest sędzia by
później dać zawodnikowi chociaż upomnienie, ale tego nie zrobił. Po biegu miałem
pretensje do Roberta za taką jazdę. A co tam dokładnie się stało? Nie wiem, w
nerwach już wszystko zapomniałem co tam się wydarzyło - tak na gorąco skwitował
walkę w czternastym biegu Matej Ferjan.
Przed ostatnim biegiem niedzielnego spotkania goście mieli przewagę czterech
punktów (40:44). Po starcie na prowadzeniu znalazł się Gollob, ale Wiesław Jaguś
na pierwszym łuku, jak profesor zamknął napędzającego się po zewnętrznej Holtę i
gospodarze dzięki remisowi w drugim z biegów nominowanych mogli cieszyć się z
wygranej w stosunku 47:43.
Zawodnicy "Aniołów" po meczu nie wyszli jak to zwykle czynili podziękować swoim kibicom za doping. Zaważyły na tym względy bezpieczeństwa, gdyż po czternastym biegu na tor w kierunku Roberta Kościechy poleciały butelki z trybun.
Torunianie dzięki wygranej na torze w Gorzowie znacznie przybliżyli się do fazy półfinałowej play-off. Trzeba wspomnieć, że Caelum Stal Gorzów postawiła trudne warunki Unibaxowi i gdyby nie dość pechowy początek, to wynik mógłby być korzystniejszy dla podopiecznych trenera Stanisława Chomskiego. Goście natomiast dzięki mądrze rozegranej końcówce, mimo braku jednego z filarów drużyny - Adriana Miedzińskiego, zainkasowali niezwykle ważne zwycięstwo w pierwszej rundzie play - off i z optymizmem mogą podchodzić do rewanżu, który odbędzie się już za tydzień w Toruniu.
W kilka dni po zawodach zebrała się komisja dyscyplinarna w sprawie incydentu do jakiego doszło pomiędzy Ferjanem i Kościechą, aby wydać decyzję w tej sprawie. Oto jej treść
Decyzja Dyscyplinarna Komisarza Ligi nr 2/2008 z dnia 05.09.2008
Na podstawie § 12 ust. 3 Umowy o zarządzanie ligą zawodową z dnia 21.02.2007
oraz art. 316 ust. 1 Regulaminu Sportu Żużlowego w związku z § 9 ust. 3
Regulaminu Komisarza Ligi:
nakładam na zawodnika Mateja Ferjana na podstawie art. 326 pkt 10 RSŻ w związku
z art. 307 pkt 1 ppkt b karę pieniężną w wysokości 7000 zł za czynne znieważenie
zawodnika Roberta Kościechy podczas meczu Caelum Stal Gorzów - Unibax Toruń w
dniu 24 sierpnia 2008 roku.
UZASADNIENIE
W dniu 24 sierpnia 2008 podczas meczu Caelum Stal Gorzów - Unibax Toruń po biegu
XIV zawodnik Matej Ferjan podjechał do zawodnika Roberta Kościechy i uderzył go
w plecy, czym czynnie znieważył zawodnika Roberta Kościechę i naruszył
dyspozycję art. 326 pkt 10 RSŻ. Uderzenie zarejestrowała prowadząca transmisję
telewizyjną TVP SA. Czyn Mateja Ferjana należy uznać za szczególnie naganny.
Komisarz Ligi uznał za okoliczność łagodzącą silne wzburzenie Mateja Ferjana
spowodowane bardzo niebezpieczną jazdą zawodnika Roberta Kościechy w trakcie
biegu XIV i w związku z powyższym na podstawie art. 307 pkt 1 ppkt b wymierzył
karę poniżej dolnej granicy sankcji określonej w art. 326 pkt 10 RSŻ.
W związku z powyższym postanawiam jak na wstępie.
Na podstawie art. 316 ust. 3 od niniejszej Decyzji przysługuje prawo złożenia
sprzeciwu w ciągu 3 dni od daty jej otrzymania.
Po zawodach powiedzieli:
Wojciech Stępniewski - prezes Unibaxu - Stal postawiła nam bardzo
wysoko poprzeczkę, ale do rewanżu musimy przygotować się równie dobrze. Trochę
słabiej pojechał jedynie Kościecha, ale pozostali seniorzy spisali się
doskonale.Mamy jeszcze rewanż w Toruniu i przygotujemy się do niego bardzo
mocno. Brak Adriana Miedzińskiego był ewidentnie widoczny. Za bohatera meczu
uważam Damiana Celmera, który wygrał z Rune Holtą na jego własnym torze. Dla młodego
człowieka to jest na prawdę nie lada osiągnięcie. Serce się raduje nam
wszystkim, że powoli mamy nowego następcę Karola Ząbika, czy Adriana
Miedzińskiego. Chciałem przeprosić naszych kibiców, że zawodnicy nie wyszli im
podziękować po meczu. Zadecydowały o tym względy bezpieczeństwa, część
miejscowych fanów nerwowo reagowała na porażkę swojego zespołu.
Jacek Gajewski - menadżer Unibaxu - pojechała cała drużyna. Nie chodzi tu nawet o dorobek punktowy, ale przede wszystkim atmosferę w parkingu. Wraca ten dobry duch, który towarzyszył nam na początku sezonu. Na pewno trzeba być zadowolonym z występu Hansa Andersena. Kibice narzekali na jego występy, ale teraz widać, że nasza konsekwencja przynosi rezultaty. Na drugim biegunie jest z kolei Robert Kościecha, ale jemu, niestety, wybitnie nie leżą tory w Gorzowie czy Zielonej Górze. Jestem przekonany, że na przyczepniejszych nawierzchniach w Częstochowie czy Lesznie Robert spisze się dużo lepiej.
Wiesław Jaguś - Unibax - Drużyna wygrała bez Adriana i to jest najważniejsze. Trochę dziwne są przepisy, które wyżej stawiają mistrzostwa Europy niż play off ekstraligi, ale nic nie można z tym zrobić. Jestem zawodnikiem i staram się wygrywać z wszystkimi, na pewno niczego nie kalkuluję. Zdaję sobie jednak sprawę, że musimy jak najwyżej wygrać ze Stalą, a potem zobaczymy, na kogo trafimy w półfinale.
Robert Kościecha - Unibax - My mamy bardzo dobry i wyrównany zespół. W Gorzowie jechali tylko Karlsson, Gollob i Holta. Coś punktów dorzucił Ferjan, ale było to za mało, aby nas pokonać. My musimy pokonać gorzowski zespół, jeśli chcemy awansować do półfinałów. Do rozegrania jest jeszcze piętnaście biegów w półfinale i nie należy jeszcze mówić, że już awansowaliśmy. Wszystko się może zdarzyć, a my teraz w Toruniu będziemy chcieli po prostu wygrać mecz. Ze swej postawy nie jestem zadowolony. Tego toru nie mogę rozgryźć i mam z nim problemy. Nie ma sensu do tego omawiać. Wyciągnąłem wnioski z tych zawodów i liczę że w przyszłości będzie lepiej. Zdarzenia z Ferjanem nie warto komentować. Sędzia nie dał mi nawet upomnienia. On (Ferjan) był za bardzo nerwowy. Jechałem swoje i to wszystko.
Hans Andersen - Unibax - Ze swojej postawy jestem zadowolony. Z pierwszego motocykla nie byłem do końca zadowolony, zmieniłem po drugim wyścigu sprzęt i było jeszcze lepiej. Tor w Gorzowie zmieniał się w trakcie meczu i być może dlatego gospodarze w drugiej części odrobili trochę strat. To zresztą ciekawa nawierzchnia, która posiada wiele dobrych ścieżek do jazdy. Najważniejsze, że jako drużyna byliśmy tego dnia lepsi.
Damian Celmer - Unibax - Dostałem szansę startu pod nieobecność Adriana i bardzo chciałem ją wykorzystać. Sam fakt, że mogłem stanąć więcej niż raz pod taśmą z zawodnikami takiej klasy był dla mnie wyróżnieniem. A już zwycięstwo z Rune Holtą traktuję, jako jeden z największych sukcesów w mojej dotychczasowej karierze. Tym bardziej że w tych zawodach startowałem na motocyklu klubowym, bo jestem cały czas na kontrakcie amatorskim.
Adrian Miedziński - Unibax - O nieobecności w Gorzowie
na skutek przełożenia na kolejny dzień
Finału Indywidualnych Mistrzostw Europy.
To jest jakaś kpina i jedna wielka farsa. Zawody są przełożone na niedzielę, a my mamy obowiązek w nich startować pod groźbą karencji w startach oraz kary
finansowej. To jest skandal, że zawodnicy nie mają tu nic do powiedzenia.
Organizatorów kompletnie nie interesuje to, gdzie my startujemy jeszcze, że mamy
mecz w lidze polskiej, a przecież na pewno można by się dogadać chociażby na
poniedziałek. Ciekawe co to by się działo gdyby był to na przykład finał
Ekstraligi, albo gdyby jechało więcej zawodników z jednej drużyny? To są naprawdę
wolne żarty! W tym momencie siedzę tu, jak niewolnik i praktycznie dokładam do
interesu bo musimy zostać tutaj na kolejny dzień. Jestem rozgoryczony, że nie
mogę wystartować w meczu, na którym tak bardzo mi zależało zwłaszcza, że jestem
po kontuzji. To jest naprawdę jakiś chory regulamin. To na pewno mój ostatni
występ w tych zawodach. Organizatorzy powinni się troszkę zastanowić bo takimi
decyzjami spowodują, że w mistrzostwach Europy będą startowali wyłącznie
zawodnicy mało znani. Bo to co się tam dzieje jest nie do pomyślenia i
absolutnie wyleczyli mnie już z chęci startowania w zawodach rangi IME. Teraz
nie mam kompletnie motywacji, żeby wystartować w tym finale. Naprawdę brak mi
słów.
Władysław Komarnicki
- prezes Stali - Zawodnicy są moimi dłużnikami! Nie wiem, w jaki sposób
chcą spłacić ten dług. Pozostawiam to już w ich gestii. Potraktowałem każdego z
nich jako partnera biznesowego. W swoim życiu odnosiłem wiele sukcesów
zawodowych. I zawsze moi partnerzy byli zadowoleni ze współpracy. Podobnie
postąpiłem z zawodnikami Stali. Mieli stworzone super warunki. Potraktowałem ich
jako profesjonalistów. Jeżeli jednak widzę, że jeden z liderów wyjeżdża do biegu
bez regulaminowego deflektora, to zastanawiam się, czy faktycznie mam do
czynienia z profesjonalistami. Defekt juniora na dystansie można zrozumieć, ale
takiego zachowania doświadczonego zawodnika już nie.
Nie jestem
człowiekiem, który od razu przekreśla niektórych zawodników. Ale na pewno są
zawodnicy, którym ciężko będzie znaleźć miejsce w przyszłym sezonie w naszym
zespole. Bardzo lubię Jespera Monberga. To przesympatyczny człowiek, a przede
wszystkim zawodnik, który wydatnie pomógł nam w awansie do Ekstraligi. Mam
jednak wrażenie, że jazda w najlepszej polskiej lidze go po prostu przerosła. W
końcówce sezonu widać było, że odpowiednie wnioski wyciągnął Matej Ferjan. Jest
jeszcze za wcześnie, aby podejmować ostateczne decyzje. Mamy przecież jeszcze
Pawła Hliba, ale ten zawodnik wyraźnie się zagubił i musi przede wszystkim
wygrać walkę z samym sobą. Jestem zatrwożony tym, jak mało kibice w Polsce wiedzą na temat
Tomasza Golloba. Powiem w ten sposób. Francuzi mają swoją ikonę w postaci
piłkarza Michela Platini. Uważam, że taką ikoną polskiego speedwaya na skalę
światową może być bez wątpienia Tomasz Gollob. To wspaniały człowiek i zawodnik.
Tomasz Gollob to mądry człowiek i wierzę, że dokona wyboru najlepszego dla
siebie. Ja oczywiście zrobię wszystko, aby nadal startował w barwach Stali
Gorzów.
Stanisław Chomski - trener Stali - Jest przykro, że przegrywamy kolejny mecz, można powiedzieć na własne życzenie. Żałuję defektu w pierwszym biegu, niedopatrzenie Karlssona biorę na siebie, jestem odpowiedzialny za całość wyniku, więc za brak deflektora w jego motocyklu także. Te szczegóły zaważyły o naszej porażce. Zespół toruński jest bardziej doświadczony i wykorzystał wszystkie nasze słabe punkty. Nam w końcówce zabrakło trochę cwaniactwa i dojrzałości, choćby Matejowi Ferjanowi, który po dobrym starcie dał się zamknąć rywalom.
Tomasz Gollob - Stal - Gratuluję zwycięstwa rywalowi. Unibax to doświadczony zespół, który potrafi sobie poradzić w każdych warunkach. Ze swojego dorobku jestem umiarkowanie zadowolony, choć mógłbym zdobyć punkt czy dwa więcej. Teraz czekamy na rewanż w Toruniu i mam nadzieję, że ułoży się po naszej myśli. My już swój plan awansu do play off wykonaliśmy. Czy będę rozczarowany ewentualnym odpadnięciem? Nie chciałbym o tym mówić. Staram się zdobywać jak najwięcej punktów, ale nie mam wpływu na jazdę innych zawodników. Trzeba z tych spotkań wyciągnąć wnioski i trzeba się zbroić na kolejny sezon.
Matej Ferjan - Stal - Miałem pretensje do Roberta Kościechy po biegu czternastym, bo jechał bardzo ostro. Chyba z cztery razy bardzo ostro we mnie wjechał. Jednak w tej sytuacji zawinił także trochę sędzia, który powinien dać mu jakieś upomnienie. Początek w moim wykonaniu był dobry, a końcówka zła. Miałem dobre starty, ale wypychano mnie w samą bandę. Gdybym nie zamykał manetki w tych sytuacjach, to bym wylądował parę razy za bandą. Na szczęście jestem cały i zdrowy.
Adrian Szewczykowski - Stal - Pierwszy bieg był dobry, choć mój start nie był najlepszy. Jednak na trasie uporałem się z rywalami na trasie i było dobrze. Jednak dopadł mnie pech w postaci defektu łańcuszka sprzęgłowego. Bardzo chciałem wygrać, ale złośliwości rzeczy martwych nie da się wyeliminować. Potem jechałem tylko jeden bieg, więc trudno mi coś powiedzieć. Myślę, że zadecydował ten pierwszy bieg, dlatego później już mi nie szło.
Źródło:
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl