2008-07-27 Runda zasadnicza 12
ZKŻ Kronopol Zielona Góra - KS Toruń Unibax
   
To już nie lekcja żużla. To wykład speedwaya na najwyższym poziomie. Drużynie ZKŻ-u Kronopol Zielona Góra dużo brakuje do czołowych ekip Speedway Ekstraligi. Pokazał to mecz z Unibaksem Toruń. Zielonogórscy kibice i dziennikarze po cichu liczyli, że "Falubaz" wygra po raz trzeci z rzędu i wreszcie wyjdzie na długą prostą. Tak się jednak nie stało i to morale toruńskiego drużyny uległy znacznej poprawie.
Spotkanie ZKŻ-u Kronopol z Unibaxem Toruń miało dać odpowiedź, czy podopieczni Aleksandra Janasa po spektakularnym zwycięstwie w Rzeszowie doszli wreszcie do swojej optymalnej formy i będą w stanie powalczyć w tym sezonie o medal. Okazało się, że nie, a biorąc pod uwagę bardzo prawdopodobny scenariusz, w którym w pierwszej rundzie play-off dojdzie do powtórki konfrontacji zielonogórsko - toruńskiej, sezon dla ekipy spod znaku Myszki Miki skończy się pewnie 31 sierpnia po drugim, sromotnie przegranym, meczu ćwierćfinałowym.
Unibax wygrał 58:32. Torunianie zainkasowali zatem także punkt bonusowy, a jako ciekawostkę można dodać, że zawodnicy z Grodu Kopernika rozprawili się z Kronopolem wyżej niż w kwietniu na własnym torze.

Już pierwszy wyścig pokazał, iż gospodarzom będzie niezwykle ciężko o sukces. Najlepiej ze startu wystrzelił Grzegorz Zengota, który uporał się z Chrisem Holderem. Cenny jeden punkt w biegu wywalczył Damian Celmer. Wyścig drugi to bardzo dobra postawa gospodarzy. Rafał Dobrucki, który powrócił po kontuzji pewnie pomknął po zwycięstwo w biegu. Trzeci był Niels Kristian Iversen i to tym samym dało prowadzenie gospodarzom. Nie na długo, gdyż już w trzeciej gonitwie goście popisali się szybką ripostą. Hans Andersen wspólnie z Ryanem Sullivanem pewnie pokonali parę ZKŻ- u i tym samym Unibax objął pierwsze prowadzenie w meczu, którego nie oddał już do samego końca. Kolejne dwa wyścigi zakończyły się podziałem punktów co wciąż dawało nadzieję gospodarzom na sukces. Bieg szósty to zwycięstwo Ryana Sullivana, który świetnie tego dnia czuł się na zielonogórskim torze. Druga pozycja przypadła Grzegorzowi Zengocie, który ograł samego Hansa Andersena.
W gonitwie siódmej torunianie kolejny raz potwierdzili swoją wyższość. Wiesław Jaguś oraz Chris Holder nie dali szans Dobruckiemu oraz Iversenowi. I tak po siedmiu wyścigach Unibax prowadził 25:17. Wynik ten wciąż dawał szansę na sukces podopiecznym Aleksandra Janasa. Jednak torunianie nie zamierzali ani na moment lekceważyć rywala i tak trzy kolejne wyścigi goście wygrali podwójnie. Był to swoisty nokaut ZKŻ- u, który przegrywał już 43:23. Zielonogórzanie ocknęli się zaledwie w dwunastym biegu, w którym to świetnie spisał się Grzegorz Zengota. "Zengi" jako jedyny z zespołu gryzł tor i walczył do samego końca czego efektem była imponująca zdobycz punktowa. Kolejny bieg to podwójne zwycięstwo Unibaxu, który wciąż powiększał przewagę. Wyścig czternasty to piękna jazda Rafała Dobruckiego, który dzielnie bronił się przed atakami Hansa Andersena. Ostatni bieg zakończył się również zwycięstwem gości, którzy zdeklasowali miejscowych 58:32.

Kto tego dnia był lepszy nie ma wątpliwości. Torunianie potwierdzili, iż w tym roku będą walczyli o najwyższe laury.
Pięć punktów Protasiewicza, cztery Walaska, trzy Lindgrena, dwa Iversena. Na własnym torze. Czy trzeba pisać coś więcej? Zielonogórzanie byli w tym spotkaniu tak bezradni jak torunianie w potyczce z Częstochową. Zawodnicy ZKŻ-tu całkiem nieźle startowali, ale na trasie nie istnieli. Z tej marności jako tako starał się wyróżnić Rafał Dobrucki. Siedem punktów i dwa indywidualne zwycięstwa to jak na rekonwalescenta nie najgorszy rezultat, ale i on mógłby sobie odpuścić markowanie defektu podczas jazdy na ostatniej pozycji. Genialny występ zaliczył za to Grzegorz Zengota. Jedenaście punktów z bonusem to naprawdę doskonały wynik, którego można by życzyć każdemu zawodnikowi we wszystkich meczach. Szkoda, że w przypadku seniorów ZKŻ-u byłyby to raczej życzenia pobożne.
Anioły w przeciwieństwie do swoich rywali dosłownie latały dzisiaj po zielonogórskim torze, ku uciesze licznie przybyłych z Grodu Kopernika fanów. Komplety punktów Jagusia i Sullivana, dwucyfrowe zdobycze Miedzińskiego oraz Andersena przy skutecznym wsparciu ze strony Chrisa Holdera dały Unibaxowi w pełni zasłużone, bardzo wysokie zwycięstwo. Podopieczni Jacka Gajewskiego dowiedli, że porażka ze Złomrexem Częstochowa była tylko wypadkiem przy pracy i w tej ekipie dalej trzeba upatrywać głównego faworyta w walce o tytuł Drużynowego Mistrza Polski.

Po meczu powiedzieli
Jacek Gajewski - menadżer Unibaxu - Gdy dyskutowaliśmy z zawodnikami po meczu z Włókniarzem przywołałem przykład wybitnego sportowca, jakim niewątpliwie jest Adam Małysz. Wygrał praktycznie wszystko, ale miał także dużo słabsze okresy w karierze. Być może to poskutkowało i możemy zapomnieć o Częstochowie i po dzisiejszym meczu można naprawdę powiedzieć, że był to wypadek przy pracy. Na pewno wynik wskazuje na to, że był to najłatwiejszy mecz ze wszystkich wyjazdowych, ale podeszliśmy do tego spotkania bardzo zmobilizowani, bo wiadomo co się stało tydzień temu. Chcieliśmy przeciąć różnego rodzaju spekulacje na temat tego co się dzieje w klubie, jaka jest atmosfera w drużynie i chłopacy chcieli pokazać na torze, że nie ma jakichś złych sytuacji takich jak kłopoty finansowe, konflikty w drużynie. Nic takiego się nie dzieje, a chłopacy chcieli pokazać dobrą jazdą, że są w stanie walczyć o najwyższe cele i myślę, że to się udało. Możemy zapomnieć o Częstochowie i po dzisiejszym meczu można naprawdę powiedzieć, że był to wypadek przy pracy. W play offach mecze zaczyna się od remisu 0:0 i trzeba zdobyć jak najwięcej punktów. Same punkty nie spadną z nieba, trzeba o nie walczyć na torze. My do każdego meczu podchodzimy poważne, nawet do tego przegranego przed tygodniem, a nie zawsze wszystko wychodzi. Czasami popełni się jakieś błędy. Jeśli się spotkamy w play offach to nie musi być taki wynik. Ze swojej strony będziemy robić wszystko, aby zajść jak najdalej. Dobrze się stało, że wygraliśmy dzisiejszy mecz i wracamy na właściwe dla nas tory. .

Wiesław Jaguś - Unibax - W Zielonej Górze startuje się nam bardzo dobrze. Tak było rok temu. Wtedy również wygraliśmy tu wysoko. Cieszę się bardzo, że udało nam się zwyciężyć. Zmazaliśmy plamę z zeszłego tygodnia. Jestem także zadowolony ze swojej zdobyczy punktowej.

Robert Kościecha - Unibax - Nie mogę uznać tego meczu za udany.Dzięki temu, że zespół wygrał mój smutek jest mniejszy. Indywidualnie spotkanie kompletnie mi nie wyszło. Trzeba wyciągnąć szybko wnioski i jechać dalej. W ćwierćfinale najprawdopodobniej spotkamy się z Zieloną Górą dlatego się cieszę, iż tak dobrze nam się jeździ w Winnym Grodzie. Na pewno się odbudowaliśmy po porażce z Częstochową. Niestety nie mamy praktycznie szans na pierwsze miejsce w tabeli, jednak będziemy atakować z drugiego i mam nadzieję, że będzie tak jak na początku roku.

Adrian Miedziński - Unibax - Każdy z nas chciał się zrehabilitować po ostatnim meczu. Na pewno był dodatkowy stres. Wiadomo, że gdy zawodnik zdobywa 2 punkty na własnym torze, to podchodzi z dużą niepewnością do następnych zawodów. Najgorsze jest takie drążenie tematu po słabym meczu. Każdy chodzi i pyta: co się stało? dlaczego? To jest po prostu taki sport. Może wyjść taki dzień, że wszyscy pojadą słabo, każdy popełni błąd. Jeżeli ktoś mnie pyta o ostatni mecz, dlaczego tak było, to odpowiadam, że po prostu o tym meczu już nie pamiętam. Zawodnik sam musi wiedzieć, co się stało i dlaczego pojechał źle. Ważne, że udało się przejść ten dołek i mamy go już za sobą. Mam nadzieję, że będzie teraz tak dobrze, jak było na początku tego sezonu.
W pierwszym biegu byłem źle przełożony. Zrobiliśmy jednak korektę i na szczęście wszystko zagrało, później było już lepiej. Po tym pierwszym biegu dopadł mnie dodatkowy stres, ale najważniejsze jest, że wygraliśmy i udało nam się zrehabilitować za porażkę sprzed tygodnia. Pasuje mi tor w Zielonej Górze, ale jak wiadomo w Grand Prix Challenge awansuje tylko trójka zawodników i naprawdę musi wszystko wyjść. Nie mogę sobie wtedy pozwolić nawet na taki bieg jak dzisiaj pierwszy. Będą to bardzo ciężkie zawody, tym bardziej, że będę miał w nich dwa razy trzecie pole i będę miał w jakimś stopniu utrudnione zadanie. Dzisiaj udało mi się wygrać z trzeciego pola więc nie ma czym się przejmować. To będą nowe zawody, nowy dzień i wszystko się może zdarzyć. W finale musi wszystko w 100 proc. zagrać, nie może być ani jednego błędu. W kontekście play off nie można powiedzieć, że ZKŻ będzie dla nas dobrym rywalem. Każdy mecz może być ciężki, nie spodziewaliśmy się przegranych na swoim torze, a jednak przegraliśmy z Lesznem i Częstochową. Nie można nikogo lekceważyć. Zielonogórski tor jest bardzo dobrym torem, jest torem do walki i o to chodzi w żużlu. Natomiast ten toruński jest typowo startowy. Mam nadzieję, że jeżeli powstanie nowy obiekt to tor będzie sprzyjał walce. Nie chodzi o to, żeby tor był nie wiadomo jaki trudny, żeby tylko wygrać start i jechać gęsiego. Ma wygrywać lepszy, mają być mijanki, ma to się podobać kibicom.

Ryan Sullivan - Unibax - Jestem bardzo zadowolony z tego spotkania. Mieliśmy naprawdę ciężkie zawody tydzień temu, kiedy tak wysoko przegraliśmy na własnym torze. Byłem wtedy wściekły na siebie bo nic kompletnie mi nie szło. Dziś było zupełnie inaczej, zdobyłem sporo punktów i wywozimy z Zielonej Góry wygraną a to najważniejsze. Zawsze dobrze czułem się na torze w Zielonej Górze co dzisiaj się potwierdziło. Tor był bardzo dobrze przygotowany więc nie mogę narzekać. Prawda jest też taka, że jak jest wynik to ciężko powiedzieć coś złego o torze a ten dzisiaj był jak najbardziej po naszej myśli. Nie spodziewaliśmy się jednak tak łatwej wygranej. To jest sport i nigdy nie można być niczego pewnym. Pracowaliśmy ciężko cały tydzień i byliśmy dziś silni. Podeszliśmy do dzisiejszego spotkania zmotywowani i zmobilizowani i jak widać dało to zamierzony efekt bo wysoka wygrana na wyjeździe cieszy i to bardzo.

Robert Dowhan - prezes ZKŻ - Chciałbym bardzo pogratulować managerowi, jak i całej drużynie z Torunia i to nie tylko za postawę w dzisiejszym meczu, ale również podczas całego sezonu żużlowego. Warto brać przykład z takiej drużyny. Nam jeszcze dużo brakuje, musimy się albo uczyć. Chciałbym odnieść się do ostatnich oświadczeń kibiców i klubu. W naszą pracę od kilku lat cechuje przede wszystkim spokój i rozwaga. Podejmujemy decyzję mądre i przemyślane. Nie robimy niczego pochopnie. Ani po dzisiejszym meczu przegranym, ani po ostatnich słabych występach naszej drużyny nie planujemy zmian. Nie mamy żadnych zastrzeżeń do pracy pana Janasa, jak również innych ludzi, którzy działają w tym klubie. Chciałbym podkreślić, że ani pod naciskiem ani pod innymi rzeczami my nie podejmiemy żadnej decyzji, której nie uzgodnimy wcześniej lub nie będzie podyktowana innymi względami.

Aleksander Janas - trener ZKŻ - Drużyna z Torunia prezentowała się dzisiaj bardzo dobrze. Nasi zawodnicy czuli się na naszym torze dobrze ale wymogi sprzętowe i dyspozycyjne gości spowodowały, że wynik mamy taki odległy. Unibax był zdecydowanie lepszy, odjeżdżali nam, nie było możliwości nawiązania walki. W parkingu działy się różne rzeczy, zawodnicy starali się zmieniać motocykle, przełożenia, zapłony. Niestety wszystko to nie dało rezultatu, goście byli po prostu szybsi i lepsi. Wprowadziłem jedną zmianę na zakończenie meczu, w czternastym wyścigu pojechał Grzesiu Zengota bo prezentował się bardzo dobrze. Była to rezerwa taktyczna, która dawała możliwość dodatkowego startu. Można się zapytać czy tak punktująca drużyna zasługiwała na Jokera? Nie można było wskazać żadnego zawodnika, który pojechałby i zdobył punkty na pewniaka. W naszej drużynie nie punktował w zasadzie nikt. Joker dla samej idei jest nie potrzebny bo nic nie zmieni ani w tabeli, ani meczu i jeszcze być może przyjedzie ostatni.
Mam ochotę rzucić wszystko w diabły. Powiedziałem działaczom, żeby mnie zwolnili, jeśli to ma pomóc. Jednak prezes Robert Dowhan i zawodnicy stwierdzili, że moje odejście nie poprawi sytuacji. Dlatego wypełnię kontrakt, a po zakończeniu sezonu zmienię klub.

Grzegorz Zengota - ZKŻ - Na pewno chcieliśmy wygrać z Toruniem i pójść za ciosem po zwycięstwie w Rzeszowie. Drużyna z Torunia z każdym biegiem odjeżdżała coraz bardziej. Gdybyśmy wiedzieli na czym polegają nasze problemy, to byśmy wygrywali spotkania w lidze. Tak się niestety nie dzieje i nikt nie wie w czym jest problem. Przedtem mówiliśmy o złej atmosferze w drużynie, czy złym przygotowaniu toru. Teraz nie może być o tym mowy. Była atmosfera, a tor taki, jaki nam odpowiada a mimo to nie jechaliśmy dobrze. Wymienialiśmy po każdym biegu się spostrzeżeniami z kolegami na temat ustawień motocykla, ale nic to nie dawało. Jeżeli nie zaczniemy wygrywać meczów, to w sierpniu będziemy mieli po sezonie, a tego nikt z nas nie chce. Nie wiem czy nie będą konieczne zmiany w składzie pod kątem przyszłego sezonu, ale tutaj wszystko będzie zależało od działaczy

Rafał Dobrucki - ZKŻ - Mecz jest przegrany więc ocena może być tylko jedna. Nie znajdujemy tutaj recepty. Przez całe zawody szukałem ustawień. Trzytygodniowa absencja mnie wybiła z rytmu, nie czułem troszkę tego motocykla. Tyle mogę na swój temat powiedzieć. Jakbym wiedział czemu tak jest, obiecałbym, ze wygramy następny mecz. To jest sport. Mogę powiedzieć tylko za siebie, że robiłem wszystko, aby dzisiaj wystartować i to się udało. Przez te dwa tygodnie naprawdę mocno pracowaliśmy przy sprzęcie, bo można było tylko to robić oprócz rehabilitacji. Przed te dwa tygodnie trochę straciłem czucie motocykla, nie za bardzo wiedziałem co się z nim dzieje, co tak naprawdę potrzebuje i jechałem trochę w ciemno dzisiaj. Chciałbym zakończyć temat z torem, bo przyjechał dzisiaj Toruń, nie wiedział jaki jest tor, dopasowali się i wygrali. Jedynym naszym problemem i każdej drużyny, która ma problem ze swoim torem jest to, że popadamy w jakąś automatykę. Jeżeli nie idzie, to robimy rzeczy, które wcześniej się sprawdzały a nie bierzemy sprawy na bieżąco i to jest temat swoich torów. Mamy kłopot z tym torem i nie potrafimy znaleźć jakichś optymalnych, dobrych ustawień, by regularnie wygrywać wyścigi. Z moją nogą jest już lepiej.
Grzegorz Zengota po prostu dobrze jedzie dlatego był najlepszym naszym zawodnikiem. Cieszmy się więc, że "Zengi" jedzie bo niejednokrotnie ratuje nam sytuację.

Piotr Protasiewicz - ZKŻ - Trudno znów się tłumaczyć po takim meczu. Torunianie byli lepsi i sprawiali wrażenie jakby to oni jeździli u siebie. My wciąż mamy problem na własnym torze, ale trudno znaleźć odpowiedź na pytanie dlaczego jest tak słabo. Unibax ma silny zespół, ale nie można tłumaczyć się tym z przegranego spotkania.

Fredrik Lindgren - ZKŻ - Jest nam bardzo wstyd, że przegraliśmy tak wysoko na swoim torze. Mieliśmy problemy z odnalezieniem właściwych ścieżek, ale nie potrafię wyjaśnić dlaczego tak się działo. Nie to nie był dobry mecz, cała drużyna pojechała dziś słabo. Nie znam odpowiedzi na pytanie dlaczego, bo po prostu nie wiem co się stało. Toruń ma bardzo silny zespół ale tym nie możemy tłumaczyć naszej porażki. Jeździliśmy u siebie więc tym bardziej wynik powinien być na naszą korzyść. Nie udało się.
Byłem dziś szybki na starcie, ale później motocykl słabł i zawodnicy z Torunia będący o wiele szybsi na trasie nie mieli problemów z wyprzedzeniem. Po dzisiejszym meczu to zostaje chyba tylko schować głowę w piasek. Wczoraj trenowałem na tym torze, ale trudno jest przygotować zawsze taką samą nawierzchnię podczas treningu i następnego dnia na meczu. Ten tor dziś był rzeczywiście inny, ale nie możemy zwalać winy na warunki torowe, bo przecież były równe dla wszystkich. Torunianie byli dziś po prostu lepsi.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt