Już pierwszy bieg pokazał, że goście postawią w niedzielne popołudnie twarde
warunki gospodarzom. Mateusz Szczepaniak przywiózł za plecami Chrisa Holdera, a
Tai Woffinden poradził sobie z Mateuszem Lampkowskim i "Lwy" objęły prowadzenie
4:2.
Gonitwa druga to znakomity start pary Greg Hancock – Lee Richardson, która z
łatwością wysforowała się na czoło stawki przed Adriana Miedzińskiego oraz
Wiesława Jagusia. "Miedziak" co prawda dwoił się i troił by wyprzedzić
Brytyjczyka, jednak bez rezultatów. Od tego momentu nastała seria remisów. Na
czele zazwyczaj przyjeżdżali goście, którzy już na starcie odskakiwali
torunianom na kilka metrów. Wyjątkiem był wyścig trzeci, w którym to zamieszanie
na pierwszym łuku wykorzystał Hans Andersen, który dojechał na pierwszym miejscu
przed Sebastianem Ułamkiem i Nicki Pedersenem.
Do szóstego biegu goście z sukcesem bronili sześciopunktowej przewagi
wypracowanej w dwóch pierwszych wyścigach. To, co stało się jednak z zespołem
gospodarzy w kolejnych czterech, można nazwać tylko pogromem. Częstochowianie
biegi od siódmego do dziesiątego wygrywali podwójnie nie pozostawiając "Aniołom"
złudzeń już po wyjściu spod taśmy. Szczególnie słabość torunian obnażył w
siódmym i dziesiątym wyścigu junior gości - Mateusz Szczepaniak. W siódmym
szybko poradził sobie z Wiesławem Jagusiem, a w dziesiątym po świetnym starcie i
bardzo dobrze rozegranym pierwszym łuku wyszedł na prowadzenie. W tych dwóch
wyścigach wspólnie z Nicki Pedersenem dowoził podwójne zwycięstwa.
Przed regulaminową przerwą Złomrex prowadził 41:19.
W wyścigu jedenastym po raz pierwszy w historii w meczu na własnym torze
kierownictwo Unibaxu zastosowało złotą rezerwę taktyczną. Jako "joker"
pojechał Andersen, który wygrał wyścig, jednak ostatni przyjechał Robert
Kościecha i "Aniołom" udało się odrobić tylko część strat.
Następne trzy wyścigi to kolejne zwycięstwa biegowe gości tym razem w stosunku
4:2.
W pierwszym wyścigu nominowanym niegroźny uślizg na pierwszym łuku zaliczył Robert Kościecha i został wykluczony z powtórki, w której osamotniony Chris Holder zdołał "urwać" gościom dwa punkty. W ostatnim biegu, w którym były już rozstrzygnięte losy nie tylko spotkania, ale i punktu bonusowego, w parze z Nickim Pedersenem miał pojechać Greg Hancock, jednak za Amerykanina na tor wyjechał młody Brytyjczyk - Tai Woffinden. Co prawda nie przywiózł on żadnego punktu, ale Sullivan z Andersenem nie dali rady bardzo szybkiemu dziś Pedersenowi i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 34:59.
Od 30 lat toruńscy żużlowcy nie przegrywali na swoim torze tak wysoko. "Anioły" po raz ostatni przegrały tak wysoko u siebie. W 1978 pogromcą
ówczesnej Stali był Włókniarz, który wygrał 80:28
Porażka pozbawiła "Anioły" pierwszego miejsca w tabeli, a wśród kibiców poważnie
nadwątliła nadzieje na mistrzostwo Polski.
Na szczęście ten mecz jeszcze o niczym nie decydował. Torunianie musieli podnieść się po dwóch ciężkich ciosach i przygotować się do
najważniejszych spotkań w play off.
Gospodarze, z wyjątkiem Hansa Andersena, statystowali drużynie spod Jasnej Góry,
która była rewelacyjnie przygotowana do spotkania na szczycie. Oprócz Andersena
nikt nie był w stanie powalczyć ze świetnymi częstochowianami, a liczba zer oraz
jedynek dowożonych do mety przez takich zawodników jak Jaguś, Kościecha czy też
Miedziński mówi sama za siebie. Z pewnością największe pretensje kibice mogą
mieć do Wiesława Jagusia i Adriana Miedzińskiego, którzy łącznie zdobyli
zaledwie 3 oczka! Jedynymi zawodnikami w zespole gospodarzy, którzy potrafili
nawiązać jakąkolwiek walkę z gośćmi byli: Hans Andersen i Chris Holder.
Pozostali pojechali zdecydowanie poniżej oczekiwań, a głównym elementem, który w
zasadzie zaważył na tak słabym wyniku były przegrane starty.
W zespole z Częstochowy nie było dziur, ekipa Lwów doskonale
spasowana z toruńskim owalem nie miała żadnych problemów z pokonywaniem
kolejnych okrążeń. Wspaniałe zawody odjechał Greg Hancock, który zdobył aż 13
oczek z 2 bonusami, obok niego wyśmienicie jechał także Nicki Pedersen, który
wywalczył dziś 15 punktów z bonusem. Na pewno zaskoczeniem może być bardzo dobry
występ Mateusza Szczepaniaka, który zdobył aż 9 oczek z bonusem. Wynik tej
trójki a także wsparcie ze strony równo punktujących Lee Richardsona i
Sebastiana Ułamka, wpłynął na taki a nie inny wynik końcowy. Na pewno
częstochowianie zasłużyli na takie zwycięstwo i zdecydowanie pokazali Aniołom
jak się powinno jeździć w Toruniu. Tym samym Włókniarz jest nowym liderem
Ekstraligi, ponieważ za dzisiejsze spotkanie uzyskał aż 3 duże punkty (za
zwycięstwo w meczu i w dwumeczu).
Po meczu powiedzieli:
Wojciech Stępniewski - prezes Unibaxu - Co tu dużo mówić? Przede wszystkim
gratuluję częstochowianom zwycięstwa, byli dzisiaj rewelacyjni, dlatego dwa
punkty zasłużenie trafiają do nich. Wiadomo nie od dziś, że nasz tor jest typowo
torem dla startowców, tymczasem żaden z naszych zawodników nie był w stanie
rywalizować dziś w tym elemencie z rywalami. Tak naprawdę zawalili wszyscy z
wyjątkiem Andersena, do którego nie mogę mieć żadnych pretensji. Hans jest
odpowiedzią na pytanie, że jak się chce to można pojechać. Czy na przyczepnym,
czy na twardym torze. Nie mamy przewagi toru. Ostatnio było zbyt przyczepnie,
tym razem za twardo.
Ja bym nie dramatyzował tylko dlatego, że przegraliśmy, ale
dramatem jest styl, w jakim przegrywamy.
Porażka dwoma punktami z Lesznem
pokazuje walkę i chęć zwycięstwa, natomiast w przypadku dzisiejszego meczu na
miejscu zawodników w ogóle nie wychodziłbym z boksów.|
O tym, kto
pojedzie a kto nie pojedzie w następnej kolejce zadecyduje menedżer Gajewski,
jednak na pewno musimy zastanowić się co zrobić by uniknąć takich tragicznych
meczy jak ten w dniu dzisiejszym. Ewentualne roszady w składzie zależą od Jacka
Gajewskiego. Uważam, że karanie zawodników wyrzuceniem ze składu to nie jest
metoda, Karol Ząbik na dzień dzisiejszy nie jest także w optymalnej dyspozycji.
Przepraszam kibiców, bo jestem zażenowany występem toruńskiej drużyny. Nie mogę
tej porażki wziąć na siebie, gdyż to zawodnicy jeżdżą, a nie ja. Są pewne
zobowiązania prawno-finansowe, które klub musi spełnić. Bez względu na to, czy
zawodnik zdobędzie jeden punkt czy piętnaście. Naprawdę nie wiem co zrobimy z
wypłatami za ten mecz. Rok temu teoretycznie mieliśmy słabszy skład,
przynajmniej na papierze, a tu taki wynik.
W Złomreksie wszyscy zawodnicy
punktowali. Z zastępstwa zawodnika zespół gości zdobył zaledwie 4 punkty, także
to nie jest żadne wytłumaczenie dla tej porażki. Przede wszystkim przegrane
starty to jest główna przyczyna tej porażki. W bardzo wysokiej formie są wszyscy
zawodnicy Złomreksu, nawet stosowane zastępstwo nie miało dziś żadnego znaczenia
dla wyniku. W tym przypadku Tomasz Gapiński mógłby zdobyć więcej punktów. Żadnym
usprawiedliwieniem nie jest to, że zawodnicy wczoraj jechali. Sebastian Ułamek
jest znany z tego, że jeździł kiedyś w siedmiu ligach i wszędzie spisywał się
dobrze, a nasi zawodnicy, którzy jechali w DPŚ to profesjonaliści, biorą
pieniądze, mają podpisane kontrakty, jeżdżą u siebie i przynoszą wstyd. Poza
Hansem Andersenem i Chrisem Holderem, którzy zrobili swoje, reszta ekipy to jest
po prostu dramat.
Jacek Gajewski - menadżer Unibaxu
- Tak naprawdę to nie wiemy co się stało. Zawodnicy również
do końca nie potrafią wytłumaczyć przyczyn tak słabej jazdy. Myślę, że było to
połączenie naszego słabszego dnia i wyśmienitej jazdy żużlowców z Częstochowy. Żadne uwagi
na temat toru od naszych zawodników do mnie nie
dotarły. Ale takie wytłumaczenia nie miałyby sensu. Ci zawodnicy są bardzo
doświadczeni i w Toruniu jeżdżą od wielu lat. Tor nie powinien sprawiać im
problemów. Ale muszę przyznać, że zastanawiające jest, że najlepszym zawodnikiem
był Hans Andersen, który dotychczas na torze w Toruniu, delikatnie mówiąc, nie
błyszczał, a żużlowcy, którzy robi po kilkanaście punktów teraz mieli po kilka.
Mimo tak sromotnej porażki, w następnym meczu w składzie Unibaxu raczej nie
zajdą żadne zmiany. Bo nie ma kogo zmieniać. Jest
oczywiście Karol Ząbik, który wystąpił w meczu w Tarnowie, ale też nie
zachwycił. Na pewno wkłada wiele pracy, żeby wrócić do ubiegłorocznej formy, ale
jeszcze mu się to nie udaje.
Wypowiedź Jacka Gajewskiego po pomeczowym spotkaniu z zawdonikami: Co mogliśmy sobie na takim zebraniu powiedzieć? Komplementów sobie nie
prawiliśmy. Od pewnego czasu jazda nie cieszy moich zawodników, wszystko jest
wymuszone. Nie można wszystkiego zwalać na tor. Zawodzi nie jeden zawodnik, ale
prawie wszyscy. Owszem, można było dziś przegrać z Hancockiem czy Pedersenem,
ale jeśli junior Szczepaniak wygrywa z naszymi liderami i zdobywa dziewięć
punktów, to coś jest nie tak. Będziemy wyciągali wnioski w najbliższych dniach.
Zawodników już nie zmienimy, możemy jedynie polepszyć jazdę tych, którzy są.
Wiesław Jaguś - Unibax - Ciężko cokolwiek mówić. Przegraliśmy wysoko. Jest wstyd, tym bardziej, że jeździliśmy u siebie. Ja się nie będę bronił. Pojechałem poniżej oczekiwań. Nie chciałbym się bronić tym srebrnym medalem z Drużynowego Pucharu Świata i wczorajszego startu w Vojens na ciężkim torze, bądź ewentualnego zmęczenia, bo inni też startowali wczoraj i dzisiaj ładnie pojechali, więc nie będę się tym bronił. Pojechałem jak nowicjusz. Poniżej oczekiwań i myślę, że to się więcej nie powtórzy
Robert Kościecha - Unibax - Kolejna porażka u siebie, to smutne, trzeba wyciągnąć wnioski na play-offy i zrobić wszystko, żeby zacząć jechać. Jeśli co chwilę ma się bieg, nie ma czasu na komunikację w drużynie, jeżeli wygrywam, to mogę coś poradzić, a jeśli jestem z tyłu to niewiele mogę powiedzieć. Sam się męczyłem i ciężko jest o czymś w ogóle mówić. W żużlu trzeba wygrywać starty i dojeżdżać do mety na prowadzeniu, a nam się to nie udawało i przegraliśmy. Częstochowa była lepsza. Nie mogliśmy sobie poradzić. Nikt się z tego nie cieszy.
Hans Andersen - Unibax - Nie potrafię wyjaśnić tak wysokiej porażki. Nawierzchni to była inna niż w poprzednich meczach, znacznie bardziej twarda. Próbowaliśmy przez cały mecz znaleźć rozwiązanie, zmienialiśmy ustawienia motocykli, ale bez wyraźnych efektów. Z Unią Leszno przegraliśmy na torze przyczepnym, z Włókniarzem na nawierzchni twardej i śliskiej. Sami już nie wiemy, o co chodzi. Włókniarz był po prostu tego dnia dużo lepszym zespołem od nas. Wśród gości wszyscy wygrywali wyścigi, nawet mało doświadczony junior. Myślę, że głównym powodem naszej porażki jest to, że nie pracowaliśmy razem, nie rozmawiamy ze sobą, nie cieszymy się żużlem. Być może presja jest zbyt duża i za bardzo chcemy wygrywać, ale musimy się bawić tym, co robimy, bez tego nie można wygrać. Po porażce z Lesznem atmosfera naprawdę pogorszyła się, jeśli popatrzeć na boksy, to każdy jest w innym rogu, a jeśli popatrzeć na Częstochowę, to wszyscy są razem, jak drużyna. Na pewno trzeba to zmienić na następne spotkanie, bo dzisiaj po prostu nie cieszyliśmy się z jazdy.
Chris Holder - Unibax - Hans ma pewnie rację, po prostu kiedy goście zdobyli przewagę, nie mogliśmy jej odrobić, to po prostu żużel. Kiedy się wygrywa, atmosfera jest zawsze świetna, ale kiedy zaczynamy przegrywać, coś zaczyna się psuć i ciężko jest się podnieść. Musimy powrócić mocniejsi w kolejnych meczach i znowu zacząć wygrywać.
Marian Maślanka - prezes Włókniarza
- Po wysokich zwycięstwach między innymi z Unią Tarnów podkreślałem, że takie
wygrane kosztują. Jednak zwycięstwo w Toruniu ma zupełnie inny wymiar. Rozmiary
zwycięstwa przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Z przyjemnością jednak za to
zwycięstwo zapłacę. Torunianie wydawali się być drużyną bardzo mocną. Jednak my
udowodniliśmy w niedzielę, że również jesteśmy jednym z głównych kandydatów do
tytułu mistrza Polski.
Jednym z ojców zwycięstwa był Mateusz Szczepaniak, który pojechał rewelacyjnie.
Rozmawiałem z nim po zawodach i powiedział, że nie było specjalnych przygotowań.
Dużą rolę odegrało natomiast podejście do zawodów na luzie. Jak sam podkreślał
dużo w ostatnim czasie się relaksował i to pomogło w odniesieniu dobrego wyniku.
Przed meczem byłem
zaniepokojony doniesieniami na temat stanu zdrowia Lee Richardsona. Widzieliśmy,
że dzieje się coś niedobrego. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że stać go na
lepsze wyniki. Jak się okazało, problemy zdrowotne ma już za sobą, a co
najważniejsze, dogadał się w końcu z motocyklami. W tej chwili powinien już
punktować na przyzwoitym poziomie
Piotr Żyto - trener Włókniarza - Nie przygotowywaliśmy się jakoś specjalnie. Moja rezygnacja z kadry umożliwiła mi to, że w piątek mogliśmy potrenować w Częstochowie. Przygotowałem tor, jakiego się tutaj spodziewałem, trenowaliśmy starty i to przyniosło skutek. Starałem się zatem przygotować tor w Częstochowie taki jaki się spodziewałem zastać w Toruniu. Jak się okazało, trafiłem prawie idealnie. Z naszej strony mecz ten wyglądał zapewne totalnie inaczej niż dla gospodarzy. Wszystko nam w zasadzie wychodziło, wszyscy zdobywali cenne punkty, stąd cieszymy się, że wywozimy z Torunia bardzo cenne zwycięstwo.
Mateusz Szczepaniak - Włókniarz - Cieszę się ze swojego dorobku, nie spodziewałem się takiego dobrego wyniku, ale każdy z nas zdobył około 10 punktów. Z tego co słyszałem, to w Toruniu było zazwyczaj przyczepnie, a dzisiaj było twardo, a to nam pasowało i tor był praktycznie "pod nas". Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania, a szybko zdobyliśmy przewagę, którą później z biegu na bieg powiększaliśmy.
Greg Hancock - Włókniarz - Wspaniałe zawody dla nas, wygraliśmy, udało nam się wywalczyć korzystny wynik. Myślę, że trafiliśmy na gorszy dzień ekipy z Torunia. Nie możemy zapominać, że sezon jest długi, my potrzebujemy punktów i dzisiaj udało się je nam zdobyć. Jednak to nie koniec sezonu, mistrza jeszcze nie zdobyliśmy.
Nicki Pedersen - Szczerze mówiąc nie spodziewałem się zwycięstwa, co prawda w ostatnich meczach szło nam bardzo dobrze, ale mimo wszystko przyjechać do Torunia i wygrać jest bardzo ciężko. My tego dokonaliśmy i jesteśmy bardzo szczęśliwi, a na dodatek mamy punkt bonusowy. Czeka nas jeszcze dużo pracy w tym sezonie, dzisiejsze spotkanie było jednym z ważniejszych, trzeba po prostu skupiać się na każdym meczu i czekać na rozwój wydarzeń w play-offach.
Lee Richardson - Włókniarz -Jestem bardzo szczęśliwy, zdobyłem 10 punktów z bonusem, nie wierzę w przewagę, z jaką dzisiaj wygraliśmy i zdobyliśmy punkt bonusowy, fantastyczny wynik drużyny. Toruń był do dzisiaj liderem ligi, nie mam pojęcia, co się dzisiaj z nimi stało, ale był to świetny dzień dla nas.
Sebastian Ułamek - Włókniarz - Nie ukrywam, że chcieliśmy tu wygrać i udało nam się, chciałem zmazać plamę ze spotkania u nas, takie też życzenie miał nasz główny sponsor - Złomrex. Uważaliśmy, że spotkanie będzie ciężkie, bo koledzy z Torunia czują się bardzo dobrze na własnym torze i myśleliśmy, że będzie trudno wygrywać w biegach.
Tai Woffinden - Włókniarz - To było świetne spotkanie, jeździliśmy z liderem tabeli, a teraz my objęliśmy prowadzenie, więc był to świetny mecz. Cieszę się, że mogłem pojechać w kolejnych wyścigach i uczyć się kolejnych torów w Polsce, bo im więcej jeżdżę, tym lepiej jeżdżę. Chcę jeździć w Polsce co tydzień i poprawiać swoje umiejętności.
Źródło:
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl