Standardowo, jako pierwsi pod maszyną startową stanęli juniorzy obydwu ekip.
Robert Kasprzak i Troy Batchelor, Robert Książak (debiutant w polskiej lidze
żuzlowej) i Chris Holder, tak wyglądało
pierwsze rozstawienie w inauguracyjnym biegu. Wyścig zakończył się podziałem
punktów dla obu ekip. Robert Kasprzak, dobrze wyszedł ze startu jednak źle
rozegrał wejście w łuk. Zakończyło się to wyprowadzeniem młodszego z braci
Kasprzaków przez Holdera. Chris swoje prowadzenie utrzymał już do samego końca a
za nim na mecie uplasowali się Robert Kasprzak, Troy Batchelor oraz Robert
Księżak, który już do końca zawodów nie pojawił się na torze.
Podobny przebieg miała druga odsłona potyczki. Tym razem ze startu wystrzelił
bardzo szybki Jarosław Hampel, który nie pozwolił zbliżyć się ambitnie
ścigającemu go Wiesławowi Jagusiowi.
Na pierwsze
biegowe zwycięstwo którejś z ekip kibice musieli czekać do biegu trzeciego. Właśnie wtedy to do walki
stanęli Krzysztof Kasprzak, Damian Baliński, Ryan Sullivan i Adrian Miedziński.
Emocje w tej gonitwie rozpoczęły się w końcówce pierwszego okrążenia. Wtedy to
motocykl Damiana Balińskiego szczepił się z motocyklem Adriana Miedzińskiego.
Cała sytuacja zakończyła się niegroźnymi upadkami zawodników. Sędzia zawodów z
powtórki biegu wykluczył zawodnika Unibaksu Toruń, Adriana Miedzińskiego. W
powtórce biegu osamotniony Ryan, nie potrafił sprostać parze Unistów i zdołał
zdobyć zaledwie 1 punkt.
Wyścig czwarty to bardzo dobry start Hansa Andersena, który zamknąwszy Leigh
Adamsa, spokojnie pomknął do mety po trzy oczka. Na drugim froncie zmagań w tym
biegu Chris Holder, definitywnie zawodnik, który pokonał dziś Unię Leszno,
zwyciężył z Troyem Batchelorem.
Ciekawą walkę obejrzeli kibice w V wyścigu. Za plecami Wiesława Jagusia zacięcie
rywalizowali Damian Baliński, Krzysztof Kasprzak i Robert Kościecha. Przed
wejściem w drugi łuk leszczynianie wyprzedzili przeciwnika, ale ten znalazł
bardzo szybką ścieżkę i przedarł się środkiem między gospodarzami. Już po chwili
przy krawężniku zaatakował jednak Baliński, który wypchnąwszy Kościechę uratował
remis.
Gonitwa szósta to kolejne zwycięstwo "Byków". Po dobrym wyjściu ze startu Adamsa
i Roberta Kasprzaka ze startu uzyskali oni podwójne prowadzenie nad parą
Miedziński-Sullivan. Tym samym przewaga Unistów po sześciu biegach wynosiła 6
punktów.
Kolejne dwa biegi to nieskuteczna próba odrabiania strat w wykonaniu
torunian. Ósmy pojedynek rozstrzygnął się na korzyść Unibaxu - Jaguś
a przywiózł za sobą Adamsa, który wygrał start, lecz zostawił przy krawężniku
zbyt dużo miejsca, piekielnie szybkiemu torunianinowi. Trzeci przyjechał Kościecha,
a ostatni Robert Kasprzak. Po
piątym już remisie w meczu w biegu dziewiątym, leszczynianie zwyciężyli w
gonitwie dziesiątej 4:2. Zanim sędzia "odgwizdał" ten bieg, na torze ponownie
doszło do incydentu z upadkiem w tle i nazbyt ambitną jazdą Damiana Balińskiego,
który popisał się niebywałym sprytem i wślizgnął się pomiędzy Hansa Andersena, a Chrisa Holdera. Andersen upadł na tor ale mimo to sędzia nie przerwał wyścigu. Tym
samym nastąpiła lekka dezorientacja zawodników, bo Duńczyk cały czas przebywał
na torze a sędzia wirażowy machał czerwoną chorągiewką na znak przerwania biegu.
Spowodowało to, że Baliński o mało nie zjechał z toru. Jednak zorientował się,
że Kasprzak i Holder jadą dalej i pomknął do mety po jeden punkt. Gonitwa ta
zakończyła się ostatecznie wynikiem 4:2 dla Leszna, a stan meczu po dziesięciu
odsłonach wynosił 33:27.
Gdy wszystkim na stadionie wydawało się, że zwycięstwo Unii jest bliskie, kluczowymi okazały się pojedynki numer 11 i 12, które leszczynianie po fatalnych
startach przegrali w stosunku 1:5 i stracili po raz pierwszy prowadzenie w
meczu. Unibax za sprawą znakomitej postawy par Jaguś- Kościecha i Jaguś- Holder
objął dwupunktowe prowadzenie 38:40.
Ostatnią nadzieją miał się okazać bieg trzynasty. Niestety dla fanów
biało-niebieskich, nie okazał się nim być. Po bardzo dobrym starcie pierwszy
przy krawężniku zameldował się Damian Baliński, niestety za jego plecami
usadowili się Andersen z Miedzińskim. Jarosław Hampel, który miał w tym wyścigu
dać nadzieję Unii, został na starcie i musiał gonić przyjezdnych. Sztuka to
powiodłaby się może, gdyby nie feralny uślizg motocykla na wejściu w pierwszy
wiraż trzeciego okrążenia. 3:3 i 41:43 dla Unibaxu przed biegami nominowanymi.
Przed wyścigami nominowanymi "Anioły" miały 2 punkty przewagi nad gospodarzami. W XIV odsłonie Czesław Czernicki postawił na Leigh Adamsa i Damiana Balińskiego . Ich zwycięstwo nad Chrisem Holderem i Robertem Kościechą pozwoliłoby Unii nadal myśleć o zwycięstwie. Padający deszcz na tyle zmienił jednak nawierzchnię toru, że nie umożliwiała ona walki, ani tym bardziej mijanek. Lepsi na starcie gospodarze wykorzystali swoje atuty. Chris Holder wygrał przedostatni bieg, a w XV w pełni zasłużenie triumfował rewelacyjny żużlowiec meczu – Wiesław Jaguś.
Wśród torunian na wielkie słowa uznania zasłużyli Wiesław Jaguś i Chris Holder, którzy stanowili tego wieczoru o sile "Aniołów". Największą niespodzianką jest fakt, iż Unibax wygrał pomimo słabej postawy Ryana Sullivana. Ważne "oczka" dołożyli do dorobku Adrian Miedziński i Robert Kościecha. Warto też podkreślić, że wcześniejsze spotkania Unibax wygrywał dzięki dużo bardziej wyrównanemu składowi od rywali. Każdy z sześciu podstawowych żużlowców toruńskiej ekipy zdobywał ważne punkty. W Lesznie okazało się, że "Anioły" są w stanie wygrać wszędzie także w sytuacji, gdy jeden z liderów ma fatalny dzień. Mowa oczywiście o Ryanie Sullivanie, który nie zdołał pokonać nikogo z gospodarzy.
Wśród leszczynian zabrakło motoru napędowego. Leigh Adams, Krzysztof Kasprzak i Jarosław Hampel pojechali równo. Dobrze zaprezentował się też waleczny Damian Baliński. Zawiódł Jurica Pavlic, jednak młody Chorwat po ostatnich dobrych meczach miał prawo do wpadki. Zgodnie ze słowami Jarosława Hampela: - Mecz wygrała po prostu lepsza tego dnia drużyna.
Po zawodach powiedzieli:
Maciej Spychała - sędzia - w biegu dziesiątym Andersen wjechał w
nasypane i zaczął się ślizgać. Baliński w miejscu, gdzie były normalne warunki
do jazdy, po prostu go wyprzedził. Andersen się zakopał w nasypanej mazi i
stanął. Potem powoli zjeżdżał z toru.
Było to stworzenie niebezpiecznej sytuacji na torze, rozmawiałem z kierownikiem,
zwróciłem uwagę, że należy szybciej opuszczać tor. Biorąc pod uwagę warunki
torowe, że było troszkę mazi, można wziąć pod uwagę, że to trochę utrudniło.
Było to trochę celowe, ale jak mówię, usprawiedliwia go stan toru. Tam ciężko
było zejść
Jacek Gajewski - menadżer Unibaxu - To był emocjonujący mecz, ale wpływ na całe widowisko miała nienajlepsza pogoda. Udało się ten mecz objechać – uznanie dla zawodników, że potrafili w takich warunkach powalczyć, że odnieśli zwycięstwo. Środek zawodów i początek może nie najlepsze, bardzo dobra praca powiodła się Wieśkowi (Jaguś) i Chrisowi (Holder), którzy naprawili niekorzystny dla nas wynik. Cieszę się, że pierwszą rundę kończymy wygraną, jesteśmy jedyną niepokonaną drużyną.
Robert Księżak - Unibax - Nie poradziłem sobie z tymi warunkami, może w następnym meczu będzie lepiej i więcej pojeżdżę. Problem polega na tym, że w Anglii startuję w Glasgow, które swoje mecze także rozgrywa w niedzielę. Dlatego zbyt wiele wolnych terminów nie mam. Atmosfera jest nieco inna niż w lidze angielskiej. W Polsce żużel traktowany jest dużo poważniej.
Hans Andersen - Unibax - Cieszy nas zwycięstwo, ale pogoda sprawiła nam małego psikusa. Nikt chyba nie lubi startować w deszczu, bo to jest taka loteria. Raz możesz dobrze wyjść ze startu i wygrać bieg, by za chwilę przyjechać ostatnim. Ale cieszę się, że nasz team wygrał i jak do tej pory wciąż jesteśmy niepokonaną drużyną od początku sezonu. Tym samym udowodniliśmy, jak dobrym jesteśmy zespołem. Ja ze swojego występu też mogę być zadowolony. Siedem punktów w takich warunkach jest naprawdę dobrym wynikiem, choć jasne, że mogło być lepiej. Zwłaszcza, że w jednym z biegów doszło do dość dziwnej sytuacji, gdzie Damian Baliński zachował się nie do końca fair w stosunku do mnie, a sędzia nic nie zrobił. Cóż, bywa i tak!
Ryan Sullivan - Unibax - zanotowałem chyba najgorszy występ w przeciągu całej mojej kariery w polskiej lidze! Chciałbym za to przeprosić swoją drużynę, która pokazała jednak, że ma w swoich szeregach zawodników, którzy bardzo dobrze mnie zastąpili i pociągnęli ten wynik. Naprawdę jestem im za to wdzięczny. Mimo wszystko, cieszę się z wygranej i jestem zadowolony z postawy kolegów z drużyny.
Chris Holder - Unibax - Było perfekcyjnie! Oczywiście opady deszczu wcale nie były dobre, bo tor strasznie się zmienił - był ciężki i nasączony wodą, co wcale nie ułatwia jazdy. Mój występ był dobry, tym bardziej, że w takich warunkach liczył się przede wszystkim dobry start i trzymanie krawężnika - ja sobie z tym poradziłem, dopasowałem się do tej nawierzchni i było widać tego efekty. Ten stadion jest znakomity. Można tu się ścigać naprawdę szybko, bo jest duży i umożliwia ciekawą walkę.
Wiesław Jaguś - Unibax - Moja forma jest bardzo wysoka od początku sezonu, widać to po wynikach w Polsce czy Szwecji. W Lesznie udało mi się tę dyspozycję potwierdzić. Całe zawody padał deszcz, ale warunki były równe dla wszystkich. Udało mi się trafić idealnie z ustawieniami motocykla, a to był klucz do sukcesu. Cieszę się, że zdobyłem tyle punktów, ale jeszcze bardziej z tego, że mój wynik pomógł drużynie wygrać mecz. Już rok temu udało mi się w jednym meczu zdobyć komplet punktów, więc ten tor najwyraźniej bardzo mi pasuje. Tym razem jednego "oczka" zabrakło do maksa, bo nie udało mi się wygrać z Jarkiem Hampelem, ale życzyłbym sobie takich wyników w każdym spotkaniu.
Adrian Miedziński - Unibax - Nie jestem rozczarowany, że nie pojechałem w biegach nominowanych. Miałem więcej punktów niż Robert, ale on z kolei lepiej startował. Liczyło się przede wszystkim dobro zespołu i menedżer Jacek Gajewski słusznie postąpił, co zresztą widać w wyniku tego wyścigu. Ze swojej strony jestem zadowolony, że we wcześniejszych wyścigach dorzuciłem kilka punktów, które pomogły nam w odniesieniu zwycięstwa. Nie rozumiem tylko decyzji sędziego, który wykluczył mnie w pierwszym starcie. Jechałem przed Balińskim i miałem prawo ściąć do krawężnika, tymczasem on wjechał we mnie jak taran. Nie ma co komentować, bo to już nie pierwsza taka decyzja tego sędziego, dobrze przynajmniej, że nikomu nic się nie stało. W parkingu powiedziałem kilka słów Balińskiemu, a on nawet nie odpowiedział, bo zdawał sobie sprawę ze swojej winy. Sam musiał być zaskoczony, że sędzia jego nie wykluczył. Wygraliśmy mecz i z tego trzeba się cieszyć. Warunki, jakie sprawiła pogoda na pewno nie sprzyjały widowisku. Jednakże pomimo tego doprowadziliśmy do naszego zwycięstwa i to cieszy nasz zespół.
Czesław Czernicki - trener Unii - Gratuluję naszym kolegom z Torunia zwycięstwa. Na pewno nie lubię tłumaczeń, ale na poziom tego spotkania i jakość jazdy miał wpływ deszcz, który wyrównał szansę. Straciliśmy handicap własnego toru. Ciężko pracowaliśmy, staraliśmy i przygotowywaliśmy do tego meczu. Po tych opadach praktycznie decydował start, rozegranie pierwszego łuku. Unibax to zespół, który miał bardziej wyrównany skład, dyspozycja szóstki zawodników, w czwórkę nie mogliśmy tego meczu wygrać. Jeszcze mając jokera, jakim jest Chris z rezerwy, porażka stała się faktem. Powtarzam, życie w sporcie jest bezwzględne. Nie mam swoim zawodnikom nic do zarzucenia, bo podjęliśmy znakomitą walkę, ale handicap własnego toru wyrównał deszcz. Wygrał zespół, który dysponował równiejszym składem, także doświadczonym składem. Prawda jest taka, że Jurica i Batchelor nie mają tego doświadczenia co Chris Holder.
Robert Kasprzak - Unia - Trochę szkoda tej czteropunktowej przegranej, ale nie przegraliśmy z byle kim, bowiem torunianie są wicemistrzami Polski. Od początku spotkanie układało się po naszej myśli, jednak po tych opadach deszczu, goście lepiej spasowali się przy polach startowych i uciekali nam do przodu. Byli od nas zdecydowanie lepsi w drugiej fazie zawodów i musimy pogodzić się z porażką. Pięć punktów w moim wykonaniu to chyba dobry wynik, ale nie da się ukryć, że bieg, w którym przegraliśmy z Krzychem 5:1 miał też wpływ na to, że przegraliśmy. W tym spotkaniu decydował start. Deszcz bardzo nam wszystkim tu przeszkodził. Na torze pojawiła się wielka ilość błota, a na czymś takim trudno normalnie jechać.
Jurica Pavlic - Unia - Jestem bardzo smutny po tej porażce. Nie udało mi się pojechać tak jakbym oczekiwał. Myślę, że to nie był mój dzień. W swoich pierwszych dwóch startach miałem problemy z motocyklem, ale szybko to naprawiliśmy i nałożyliśmy dobre zębatki. Starty miałem dobre, ale nie wiem, co się później działo. Chciałem wygrywać, chciałem zdobywać punkty dla drużyny, ale niestety, nie było tak, jakbym sobie tego życzył. Naprawdę, nie wiem co powiedzieć. Jest mi przykro, że nasza drużyna przegrała z Toruniem, ale mam nadzieję, że na ich torze, zrewanżujemy się za tą dzisiejszą porażkę. Faktycznie, po opadach deszczu ten tor zrobił się strasznie śliski i nie mogliśmy nabrać prędkości po zewnętrznej części i jedyną ścieżką do tego, by kogoś wyprzedzić był krawężnik.
Krzysztof Kasprzak - Unia - Zawody nie należały dzisiaj do najłatwiejszych, zwłaszcza po tych dość intensywnych opadach. Ten tor sprawiał wiele problemów. Nie był bezpieczny. Można powiedzieć, że w dużej części był to mecz przypadków- ten, kto dobrze wyszedł ze startu, niemal zapewniał sobie zwycięstwo w biegu. Ścieżka utworzyła się w czasie trwania meczu i gdy się tylko kawałek z niej zjechało, natychmiast traciło się kontrolę. Na zewnątrz było po prostu bardzo ślisko. Nawet po wyścigu jak tam zjeżdżaliśmy, to łatwo można było stracić kontrolę nad motocyklem. Tej kontroli właściwie wcale nie było. Co mogę powiedzieć o swoim występie? Chyba nie był najgorszy- widać, że dużo dają mi spotkania w Anglii i Szwecji. Myślę, że powoli wraca Kasprzak z 2007 roku.
Damian Baliński - Unia -
Na pewno porażka nas smuci. Był to mecz do wygrania, niestety widać było w
jakich warunkach się ścigaliśmy i trzeba przyznać, że warunki torowe nam nie
pomogły, a wręcz przeszkodziły. Deszcz pokrzyżował nam plany i jechaliśmy
praktycznie, jak na obcym torze. Nie ma się co jednak tłumaczyć torem, bo
przecież był on taki sam dla wszystkich. Torunianie po prostu byli od nas lepsi-
przegraliśmy, trudno. Dzisiaj, niestety, praktycznie o wszystkim decydowały
starty, które w moim wykonaniu nie były najlepsze. Cały czas musiałem
przedzierać się na punktowane pozycje, co w tych warunkach było naprawdę ciężkie
do zrealizowania. Po tych pierwszych biegach wydawało się, że będzie dobrze, ale
cały czas wiedzieliśmy też o tym, że będzie ciężko wygrać. Tym bardziej, że
torunianie mają naprawdę zawodników dobrze startujących i to była ich bardzo
mocna strona, która przechyliła szalę zwycięstwa na ich korzyść.
Jeśli chodzi o sytuację z Adrianem Miedzińskim, to sczepiły się nasze motocykle.
Najważniejsze, iż nic się nie stało żadnemu z nas. Z mojej perspektywy uważam,
iż Adrian, gdy widział, ze go wyprzedam ściął nieco do krawężnika i przez to tak
się stało. Sytuacja bardzo nietypowa. Później w wyścigu, gdy upadł Hans
Andersen, moje wejście było czyste. Potem Duńczyk wolno zjeżdżał i wirażowy sądził, że gonitwa jest przerwana.
Zareagowałem na jego machnięcie, ale ostatecznie zorientowałem się w sytuacji.
Jarosław Hampel - Unia - Toruń miał prawdziwego lidera w postaci Wiesława Jagusia. Trudno go było naprawdę pokonać i świetnie ciągnął wynik drużyny. Do tego świetnie punktujący młodzieżowiec Chris Holder i rezultat widać. Nie robimy żadnej tragedii, bo to nie jest jakaś porażająca porażka. Po prostu tego wieczoru lepszy był zespół Unibaxu Toruń.
Źródło:
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl