Mecz pomiędzy Unibaxem Toruń, a Unią Tarnów zakończył się planowanym zwycięstwem gospodarzy. Gospodarze wręcz zdeklasowali gości wygrywając różnicą czterdziestu punktów w stosunku 66:26, a kibice już przed spotkaniem zastanawiali się czy osłabieni przed sezonem Uniści przekroczą barierę 20 pkt.
Co prawda wynik końcowy to druzgocząca porażka
"Jaskółek" to jednak mecz rozpoczął się remisowo - po
taśmie Damiana Celmera w biegu juniorskim, przed parą gości przyjechał Chris Holder. Wyścig drugi również zakończył się podziałem punktów, kiedy to duet
gospodarzy Jaguś - Kościecha pokonał najlepszy zawodnik tarnowskich "Jaskółek" -
Janusz Kołodziej. Na końcu linię mety minął Marcin Rempała i na tablicy widniał
wynik remisowy.
Od biegu trzeciego zawodnicy Unibaxu urządzili prawdziwe "polowanie na
Jaskółki". Maraton zwycięstw rozpoczęli w trzecim biegu Hans Andersen z Adrianem
Miedzińskim. Ten drugi na dystansie wyprzedził zarówno Petera Ljunga, jak i
bardzo słabego w tym meczu byłego zawodnika "Aniołów" - Alesa Drymla. W piątym
biegu od startu walczyli ze sobą Kołodziej z Miedzińskim, a myśl zasady "gdzie
dwóch się bije, tam trzeci korzysta" na prowadzenie wyszedł Andersen. "Koldi"
jechał przed Miedzińskim, jednak dopadł go pech w postaci defektu motocykla i
wyścigu ostatecznie nie ukończył.
Kolejne biegi to bezproblemowe zwycięstwa gospodarzy, nawet po słabszym starcie
łatwo mijali rywali na dystansie. Na skutek własnego błędu prowadzenie stracił
po bardzo dobrym starcie w biegu dziesiątym Jacek Rempała, który pojechał dziś w
miejsce Sławomira Drabika. Niestety starszy z braci Rempałów w niczym nie
przypominał zawodnika, który jeszcze trzy dni temu z powodzeniem walczył
przeciwko rywalom z Gorzowa. Z "prezentu" skorzystał niezawodny do tej pory duet
Miedziński - Andersen i torunianie dowieźli do mety ósmy z kolei podwójny
triumf. W wyścigu jedenastym za Marcina Rempałę pojechał młodzieżowiec Unii -
Kamil Zieliński, jednak w parze z Alesem Drymlem już od startu nie mieli szans
na nawiązanie walki z gospodarzami - Sullivanem i Kościechą. Bieg dwunasty
dostarczył emocji tylko na początku, kiedy ze startu pierwszy "wystrzelił"
Holder, a za nim jechał Janusz Kołodziej. "Koldi" na trzecim okrążeniu popełnił
jednak błąd, który natychmiast wykorzystał jadący na trzeciej pozycji Andersen i
wspólnie z Holderem przypieczętował dziesiąte z kolei zwycięstwo 5:1 dla
gospodarzy, jednocześnie bawiąc, znudzoną takim przebiegiem spotkania
publiczność, jazdą na jednym kole.
W trzynastym wyścigu upadł Adrian Miedziński i został wykluczony z powtórki, w
której pewnie wygrał Jaguś przed Ljungiem i Jackiem Rempałą. Przed biegami nominowanymi torunianie prowadzili już 59:19 i zwycięstwo mieli
już dawno w kieszeni. Pomimo tego w pierwszym z biegów nominowanych trener gości
Roman Jankowski zdecydował się postawić na Koldiego w roli złotej rezerwy
taktycznej, co nie przyniosło jednak większego efektu. Najlepszy zawodnik gości
w dzisiejszym meczu mimo początkowego prowadzenia dojechał ostatecznie drugi, co
dało remis w stosunku 4:4. W ostatniej gonitwie defekt na starcie zanotował Hans
Andersen, jednak na dystansie dwójkę początkowo prowadzących tarnowian
wyprzedził najlepiej spisujący się dzisiaj zawodnik gospodarzy - Wiesław Jaguś.
Torunianie wygrali to spotkanie z aż czterdziestopunktową przewagą i po 5
kolejce zostali samodzielnym liderem Speedway Ekstraligi w sezonie 2008.
Po stronie toruńskiej należy wyróżnić cały zespół jednak szczególnie korzystnie prezentowali się tym razem Ryan Sullivan i Chris Holder - zdobywcy (z bonusami) kompletu punktów
Po stronie gości poza Januszem Kołodziejem trudno wskazać zawodnika, który nawiązałby równorzędną walkę na toruńskim torze. Tarnowianie potrafili zremisować zaledwie pięć biegów i to także w większości przypadków dzięki pechowi gospodarzy, a dziesięć kolejnych gonitw przegranych podwójnie chluby gościom nie przysporzyło.
Po zawodach powiedzieli:
Jacek Gajewski - menadżer Unibaxu - Raczej to zwycięstwo było
planowane. Dzisiaj na torze widzieliśmy dwie drużyny, które mają zupełnie inne
cele. My mamy walczyć o mistrzostwo Polski, Unia o utrzymanie się w lidze,
więc jak widać w przypadku spotkania się takich dwóch drużyn ta różnica jest
dość duża. Chyba nikogo nie powinno dziwić tak wysokie nasze zwycięstwo. My
cieszymy się z tej wygranej. Kolejna wygrana, kolejne dwa punkty do ligowej
tabeli.
Hans Andersen - Unibax - Dzisiaj ponownie próbowałem nowych ustawień w silnikach, bo nie jestem zadowolony z ustawień na meczach w Toruniu. Ciągle próbujemy dopasować silniki do tego toru, żeby było lepiej. W ostatnim biegu chciałem wypróbować nowy silnik, ale nie był on dobrze dopasowany do toru. Jestem zadowolony, że jeżdżę w tak dobrym klubie w tym roku. Chciałbym być jednak lepszy, bo aktualnie nie jestem zadowolony do końca z mojej dyspozycji, czeka mnie jeszcze dużo pracy żeby osiągnąć ten cel.
Robert Kościecha - Unibax - Najważniejsze, że drużyna wygrała, niestety ja do końca nie jestem zadowolony. Nie udało mi się wygrać biegu, ale jest sporo bonusów, zdobyłem tez kilka punktów dla zespołu. Nie było sensu ścigać się ze swoimi kolegami na torze, z zespołu, trzeba jechać tak żeby było dla drużyny 5:1 wtedy można się cieszyć.
Roman Jankowski - trener Unii - Na wyjazdach nam nie idzie, nie mamy aż takiego silnego składu żeby powalczyć. Wszyscy przeciwnicy są bardzo mocno uzbrojeni, zawodnikami z Grand Prix. Oprócz Janusz Kołodzieja, nie mamy zawodników, którzy dobrze by punktowali na wyjazdach. Jeżdżąc w Tarnowie możemy stwierdzić, że zespół jest wyrównany. Nie możemy jednak ukrywać, że póki co mamy pecha w tych spotkaniach. Trafiają nam się defekty, które odbierają nam punkty i właśnie przez to przegrywamy zawody. Mam jednak skrytą nadzieje, że ten pech nas w końcu minie i następne mecze w Tarnowie będziemy już wygrywać.
Janusz Kołodziej - Unia - W zasadzie mogę być zadowolony z mojego występu, ale nie do końca. Zawody nie ułożyły się do końca tak jakbym chciał. Chciałem jeszcze lepiej trochę zapunktować, szkoda, że popsuł mi się jeden silnik i musiałem się przesiadać na drugi, który był wolniejszy. W sumie i tak wiele by to zmieniło, może i dobrze, że tak się stało. Do GABO jest niedaleko (śmiech), więc jeszcze części można dokupić. Szkoda, że tak wysoko przegraliśmy, no ale nie mamy wyjścia, musimy walczyć u siebie, miejmy nadzieje, że limit pecha wyczerpaliśmy i następne mecze będą wyglądały troszeczkę inaczej, oby na naszą korzyść.
Źródło:
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl