Mecz rozpoczął się od remisu. W biegu młodzieżowym najlepiej spod taśmy wyszedł
Chris Holder i pewnie wygrał. Za jego plecami do mety dojechał Maciej Janowski,
a trzeci był Filip Sitera. Mimo dobrego startu bez szans był Damian Celmer,
który nie radził sobie z wrocławskim torem.
Start w biegu III wygrali wrocławianie
i do końca nie oddali prowadzenia. Po trzech biegach wynik brzmiał 11:7 dla
gospodarzy, a w sercach miejscowych kibiców nastała radość.
W czwartym wyścigu zapachniało sensacją. Spod taśmy najlepiej wyszedł Jason
Crump do którego dołączył Maciej Janowski. Ryan Sullivan napędził się jednak
przy krawężniku i docisnął wrocławianina do bandy, co skrzętnie wykorzystał też
Chris Holder i z 5:1 zrobiło się 3:3.
Dwa kolejne wyścigi
kończyły się również podziałem punktów, ale w gonitwie siódmej para gości Holder-Sullivan wygrała bieg 5:1, co doprowadziło do remisu 21:21.
Remis uskrzydlił Anioły, które w kolejnej odsłonie wygrały 4:2. Taki sam
rezultat odnotowano w dziewiątym starcie, do którego zawodnicy ruszyli spod taśmy równo. Składający się w łuk
Daniel Jeleniewski nie zostawił miejsca Adrianowi Miedzińskiemu i popularny
"Miedziak" zapoznał się z nawierzchnią toru. Sędzia zdecydował, że powtórka
odbędzie się w czteroosobowym składzie. I tak też się stało. Żużlowcy jechali na
3:3, jednak Mikaela Maxa bez problemu wyprzedził Miedziński i goście wygrali
2:4. A bieg ten wygrał Wiesław Jaguś, ktory był na tyle szybki, że wyrównał
rekord toru, który wynosi 63,50 sekundy, a został ustanowiony 3 maja 2007 roku
przez Jasona Crumpa.
W wyścigu dziesiątym na tor upadł Rory Schlein,
który stracił panowanie nad swoim motocyklem i z impetem uderzył w bandę. Na
torze pojawiła się karetka, która po dość długim okresie wyczekiwania odwiozła Rory'ego do parku maszyn. W
trzyosobowej powtórce Tomasz Jędrzejak pokonał parę
toruńską i tym samym uratował biegowy remis. W kolejnym biegu pewnie prowadził Robert Kościecha i gdy wydawało się, że jego
pozycja jest niezagrożona, do akcji wkroczył Jason Crump. Na ostatnim łuku "Crumpie"
zaatakował po szerokiej, a gdy "Kostek" wysunął się szeroko by zablokować akcję
Australijczyka ten ściął do krawężnika i na ostatnich metrach wyprzedził
Kostka.
Wyścig trzynasty okazał się wyjątkowo pechowy dla Mikaela Maxa. Szwed który po
pierwszym wirażu jechał drugi został wywrócony przy wyjściu z pierwszego łuku
przez ratującego się przed upadkiem Adriana Miedzińskiego. Z powtórki wykluczony
został "Miedziak", i powinna się ona odbyć w trzyosobowym składzie. Niestety,
nie było takiej możliwości, bowiem Max opuścił tor w karetce i nie był zdolny do
dalszej jazdy, a jedynym zawodnikiem, który mógł go zastąpić był Filip Sitera.
Czech był już jednak awizowany do tego wyścigu jako zastępstwo za kontuzjowanego
wcześniej Rorego Schleina. I tak przed taśmą stanęli tylko Sullivan i Sitera.
Gdy wydawało się, że Australijczyk pewnie zwycięży, Czech rozpoczął szaleńcze
ataki, i na ostatnim łuku wyprzedził Sullivana po szerokiej.
Jak się później okazało Sullivan zaczął mieć problemy zdrowotne które
ujawniły się tuż przed pierwszym wyścigiem meczu z Atlasem.
Sullivan zaczął skarżyć się na ból głowy, drżenie rąk, mdłości. Mimo to wyjechał
na tor, ale dwukrotnie tracił pozycje na ostatnim łuku. W 13. wyścigu został
wyprzedzony przez juniora Filipa Siterę, a po biegu przyznał, że nie wiedział
nawet kiedy mija metę. - Nie było sensu dalej ryzykować i wycofaliśmy go z
biegów nominowanych. Szkoda, że stało się to w trakcie meczu, bo gdybyśmy
wiedzieli wcześniej, to mógłby pojechać przecież Karol Ząbik - mówił menedżer Unibaksu Jacek Gajewski.
Torunianie zaraz po meczu zapakowali Sullivana do samochodu i pognali do
Torunia. Trudno się dziwić ich obawom. Istniało ryzyko, że żużlowcowi może
grozić nawrót poważnej choroby sprzed kilku lat. Wtedy kariera Australijczyka
niemal się załamała, gdy zmagał się z zakażeniem krwi.
iJeszcze w nocy Sullivan trafił na szpitalny oddział Urologii Ogólnej i Onkologii. Tam od razu przeprowadzono dokładne badania. -
Chcielibyśmy
podziękować ordynatorowi Romualdowi Butkiewiczowi za szybką pomoc. Dzięki temu
wiemy już, że jego dolegliwości raczej nie ma związku z ciężką chorobą, którą
przechodził trzy lata temu - podkreśla Gajewski.
Okazało się że
Australijczyk cierpi na poważną infekcję organizmu. Być może ma to związek z
jednym z urazów z przeszłości.
Przed biegami nominowanymi goście prowadzili
jedynie trzema punktami, a w oczach wrocławskich kibiców znów można było ujrzeć
iskierkę nadziei.
Iskierka ta jednak zgasła już po pierwszym z wyścigów nominowanych, który
wygrali torunianie w stosunku 5:1. Na koniec emocji dostarczyli Hans Andersen i
Tomasz Jędrzejak, którzy walczyli o pierwszą pozycję. Popularny "Ogór" nie dał
jednak sobie odebrać tytułu najlepszego zawodnika meczu.
Reasumując. Pomimo, że w roku 2008 drużyny WTS i Unibaxu walczyły o zgoła odmienne cele to równiez w tym roku widać było w pojedynku obu ekip wielkie sportowe emocje. Kibice ze Śląska tym razem kibice elektryzowali się poczynaniami niedawnych zawodników Atlasu – Hansa Andersena i Chrisa Holdera, którzy w atmosferze oskarżeń o nieuczciwe postępowanie w przerwie zimowej zmienili barwy klubowe przywdziewając plastrony z Aniołem na piersi. Najlepiej z tej dwójki zaprezentował się Holder, który dla swojej drużyny zdobył 10 punktów i 2 bonusy. Jednak swoją jazdą nie zachwycił. Podobnie zresztą jak Andersen, który mecz zakończył z dorobkiem 9 punktów, bez zwycięstwa biegowego. Zdecydowanie lepiej na tle obu żużlowców prezentował się Robert Kościecha, który pomimo mniejszej zdobyczy punktowej swoją ambitną jazdą pokazał, że warto było na niego postawić (poprzedni mecz zawodnik spędził na ławce rezerwowych). Równo punktujący, WSZYCY zawodnicy Unibaksu okazali się wystarczającą bronią na zespół Atlasu, który w swoich szeregach liczyć mógł tylko na Jasona Crumpa i rewelacyjnego Tomasza Jędrzejaka. Obaj żużlowcy zdobyli bowiem dla swojej drużyny aż 26 punktów na 41 wywalczonych ogółem przez wrocławian ! Pozostała 5-ka podopiecznych trenera Marka Cieślaka zdobyła ich ledwo 15 ! Najsłabiej wypadli Mikael Max i Rory Schlein, którzy po całkowicie bezbarwnej jeździe zapisali na swoje konto 2 punkty. Jakby tego było mało obaj zawodnicy nie ukończyli zawodów z powodu upadków.
Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik – trener Unibaxu -
Nie było łatwo. Z taką też myślą jechaliśmy do Wrocławia. Ta drużyna jest przez
wielu niedoceniana, a należy pamiętać, że jeżdżą w niej nie byle jacy zawodnicy.
Jason Crump to ścisła światowa czołówka, widać było w poprzednim meczu Atlasu w
Gorzowie i teraz, że to ten sam zawodnik z tą sama determinacją co w roku kiedy
wywalczył tytuł Mistrza Świata. Znakomicie zaprezentował się dzisiaj Tomek
Jędrzejak, moi zawodnicy nie potrafili znaleźć na niego sposobu. Mecz na pewno
był trudny, Wrocław po wczorajszej przegranej i w dodatku na inauguracje przed
swoją publicznością był zdeterminowany. Dlatego dopiero w końcówce zapewniliśmy
sobie zwycięstwo.
Robert Kościecha - Unibax -
Trener decyduje o tym kto jedzie i w poprzednim meczu zdecydował, że to ja
usiądę na ławce rezerwowych. We Wrocławiu dostałem swoją szansę i myślę, że ją
wykorzystałem. Oby było tak dalej a będzie dobrze. Co do meczu to Atlas długo
stawiał nam opór. Potem jednak odskoczyliśmy im na parę punktów i dowieźliśmy
zwycięstwo do końca. Na pewno brakuje im jeszcze jednego dobrze punktującego
zawodnika. Po Crumpie można spodziewać się wyników dwucyfrowych, widać, że Tomek
Jędrzejak też zaskoczył. Daniel Jeleniewski powoli wejdzie w Ekstraligę i też
będzie zdobywał punkty. Brakuje jeszcze kogoś kto by się dorzucił do wyniku, jak
się znajdzie kibice we Wrocławiu będą zadowoleni.
Jak widać mój powrót na tor można uznać za udany. Od sierpnia nie ścigałem się
na ligowym poziomie, więc tym bardziej jestem zadowolony z początku sezonu.
Szkoda tego biegu z Jasonem Crumpem, ale cóż to jest były IMŚ, więc dziwne by
było gdyby nie wykorzystał tego, że na dziurze podniosło mi motocykl.
Generalnie jestem zadowolony. Jutro powalczę w eliminacjach do GP, ale już nie
mogę się doczekać kolejnego ligowego pojedynku.
Chris Holder – junior Unibaxu - Nie myślałem przed meczem o tym jak mnie przyjmą kibice we Wrocławiu. Taki jest ten sport, ze sezon jeździ się w jednym klubie, drugi w drugim. Ja na pewno będą wspominał pobyt w Atlasie miło. Nie mam żadnych zastrzeżeń do działaczy ani fanów. Teraz jednak zdobywam punkty dla Torunia i staram się robić to oczywiście jak najlepiej. Dzisiaj nie było łatwo, jak zwykle Wrocław świetnie się przygotował sprzętowo i do połowy meczu prowadził. Potem wygraliśmy jeden bieg podwójnie i im odskoczyliśmy. W końcówce kontrowaliśmy sytuacje i wygraliśmy, z czego się cieszę.
Adrian Miedziński - Unibax -W pierwszym wyścigu nie byłem jeszcze dobrze spasowany, Wrocławianie uciekli nam już ze startu i na tym torze nie dało się już nic zrobić. Później dokonaliśmy zmian w ustawieniach i już było lepiej.
Hans Andersen - Unibax - Mecz we Wrocławiu nie był w moim
wykonaniu najlepszy. Największym problemem były starty, brakowało mi prędkości
przy wejściu w pierwszy łuk. Wtedy najczęściej rywale uciekali do przodu, a na
wrocławskim torze niezwykle trudno jest kogokolwiek wyprzedzić. Mimo prób nie
udało mi się nikogo minąć na trasie. Ale cieszę się z wygranej Torunia, choć
trzeba przyznać że było bardzo ciężko. To, że nie wygrałem biegu nie ma
znaczenia, wygraliśmy i to się liczy, a ja starałem się jak mogłem, ale jak wiadomo wiele zależy od
sprzętu. Na początku próbowałem dopasować się do toru ale nie wszystko szło jak
trzeba, aż do ostatniego wyścigu gdzie w końcu udało mi się dobrze wyjść spod
taśmy. Jednak w trakcie musiałem trochę wyhamować aby uniknąć zderzenia z Tomkiem Jędrzejakiem. W meczu jechał bardzo dobrze ale w tym
wyścigu pojechał trochę "niegrzecznie". Uważam, że w pełni zasłużył na ten
komplet piętnastu punktów. Najważniejsze jest to, że i tak wygraliśmy, bo o to w
tym wszystkim chodzi.
Przywitanie wrocławskich kibiców nie było zbyt miłe zważywszy na fakt, że przez trzy lata dobrze
służyłem wrocławskiemu klubowi. Aby w żużlu iść do przodu trzeba cos zmieniać i
czasem nadchodzi taki rok dla zawodnika że musi coś zmienić, spróbować czegoś nowego. Mam
nadzieje, że ta zmiana wyjdzie na dobre mnie i mojej karierze.
Marek Cieślak – trener Atlasu - Prawdę powiedziawszy to przed meczem miałem obawy co do postawy Maksa i Schleina. Ale co miałem zrobić ? Wiem i widzę, że Max i Schlein nie jadą. Może Max ma za mało jazdy. Schlein też w Anglii nie spisuje się za rewelacyjnie. Po meczu w Gorzowie myślałem o Słaboniu, ale w Poznaniu w półfinale krajowych eliminacji do Grand Prix uzbierał parę punktów i to na trupach. Do Rzeszowa pojedziemy z Crumpem i resztą krajowego składu. Nie wiem jeszcze co się dokładnie stało Maksowi i Schleinowi po upadkach. Na pewno obaj bardzo źle się czuli więc na siłę nikt ich nie wypychał na tor. Mecz był do wygrania, szkoda ...
Jason Crump - Atlas - Cóż można powiedzieć, dwa mecze, dwie porażki. Staramy się żeby było lepiej. Część zawodników widać, że już poprawiła się. Świetnie dzisiaj pojechał Tomek Jędrzejak, dobrze że szybko wyciąga ze swojej jazdy wnioski. Mam nadzieję, ze reszta chłopaków tez pójdzie jego śladem i już następny mecz wygramy. Ze swojej strony będę się starał pomóc drużynie jak to tylko możliwe.
Tomasz Jędrzejak – Atlas - Wszystko mi się dziś układało. Szkoda, ze nie było tak wczoraj w Gorzowie. To mój chyba pierwszy komplet punktów w barwach Atlasu. Z resztą w tej chwili nie pamiętam, ale na pewno zapamiętam ten dzień ponieważ świetnie mi się dziś startowało. Ważne, że sprzęt spisywał się jak należy, choć jeszcze trzeba będzie parę rzeczy poprawić. Szkoda tylko, że przegraliśmy.
Źródło:
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl