Na zakończenie zasadniczej rundy rozgrywek
polskiej ekstraligi żużlowej na leszczyńskim stadionie doszło do spotkanie na
szczycie, bowiem zmierzyła się pierwsza i druga
drużyna w ligowej tabeli, a dodatkowego smaczku tej rywalizacji nadawał fakt, że
ten kto zdobędzie dwa punkty meczowe będzie przewodził ligowej tabeli i zmierzy
się z szóstą drużyną w fazie play-off.
Jeszcze kilka tygodni temu to "Byki" były faworytem spotkania, jednak na skutek
kontuzji Jarosława Hampela
Leszczynianie zostali osłabieni i to "Anioły" urosły do miana faworyta i co
najważniejsze dla toruńskich kibiców wykorzystali swoją szansę, choć trzeba
przyznać, że nie była to łatwa przeprawa. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem
Unibaxu Toruń w stosunku 46:44, ale o wyniku zadecydował dopiero ostatni wyścig.
Zawody tradycyjnie rozpoczął bieg młodzieżowy,
który po walce wygrał Karol Ząbik, ale dopiero na
czwartym okrążeniu po szerokiej wyprzedził Roberta Kasprzaka, trzeci był Jurica
Pavlic, a czwarty, bezbarwny Alan Marcinkowski. Wyścig drugi, to wspaniała jazda
parą dwójki: Adams- Kajoch. Młodzieżowiec Unii Leszno, zastępujący Jarosława Hampela, znakomicie wyszedł spod taśmy i asekurowany przez cały bieg
przez starszego kolegę przyjechał na metę na drugiej pozycji. Wygrał wspomniany
wcześniej Adams, trzeci był Robert Kościecha, a czwarty Matej Zagar. Gonitwę
trzecią na swoją korzyść rozstrzygnęli goście 2:4. Pierwszy był Jaguś przed
Balińskim, Miedzińskim i Batchelorem. Starcie numer 4 znów wygrali goście i po
pierwszej serii startów na tablicy wyników widniał rezultat 12:12.
W wyścigu piątym przez cztery okrążenia trwała walka o jeden punkt pomiędzy
Balińskim a Zagarem. Na ostatnim łuku Słoweniec minął
"Ballego".
Kolejny bieg i kolejne emocje. Tym razem Jurica Pavlic próbował minąć lidera
toruńskiej ekipy Wiesława Jagusia. Młody Chorwat nie znalazł jednak sposobu na
wyprzedzenie "Jagody".
Gdy do gry wchodził Karol Ząbik sytuacja leszczynian zaczęła się znacznie
pogarszać, a przynajmniej o wiele trudniej było im zdobywać punkty. Obecnie
panujący Indywidualny Mistrz Świata Juniorów, ciułał punkciki, na ostatnich
metrach wyprzedzając leszczyńskich zawodników. Ta sztuka powiodła mu się w biegu
siódmym, gdzie pokonał Adama Kajocha, jadącego cały wyścig na trzeciej pozycji i
właśnie czwartym, gdzie tym razem jego wyższość uznać musiał młodszy z rodu
Kasprzaków. Po ósmym biegu, gdzie wygrał Krzysztof Kasprzak, przed Kościechą,
Zagarem, który nie mógł odnaleźć formy z ostatniego meczu Aniołów oraz
Pavliciem, Unia Leszno przegrywała 23:25.
W dziewiątym starciu goście z Torunia zdołali
powiększyć swą przewagę. Wiesław Jaguś i Adrian Miedziński znakomicie
wystrzelili spod taśmy, co nie udało się Leigh Adamsowi. Australijczyk rzucił
się jednak w pogoń za rywalami i stopniowo niwelował dzielącą go odległość.
Rozpędzając się pod bandą uczestnik cyklu Grand Prix wyprzedził Miedzińskiego,
ale świetnie dysponowanego Jagusia nie zdołał już dogonić. W biegu tym nie popisał się Krzysztof Kasprzak,
który najpierw za wszelką cenę postanowił pod bandą wyprzedzić Kajocha, a po
zakończonym biegu miał wyraźne pretensje do leszczyńskiego juniora za to, że ten nie zostawił mu miejsca pod bandą na ostatniej
prostej czwartego okrążenia.
Przewaga torunian zaczęła się uwidaczniać, gdy
zadyszki złapał Kajoch- zero punktów w biegu dziewiątym, oraz Batchelor - trzecia
pozycja w pojedynku dziesiątym. Przebłysk nadziei to kapitalna jazda Unistów w
gonitwie dwunastej. Baliński z czwartego toru przegrał start, ale nie ściął do
krawężnika, jak zwykli robić to wszyscy, tylko jadąc bardzo szeroko przy
bandzie, dołączył do Pavlicia, który tym razem start wygrał i prowadzenia nie
oddał aż do mety. 3:3 i w meczu 36:36. Kibice zgromadzeni w liczbie ok 12
tysięcy, na stadionie przy Strzeleckiej, liczyli na powtórkę w wyścigu
trzynastym. Tym razem gospodarze start wygrali, ale Batchelor nie zdołał
wybronić się przed atakami Ryana Sullivana i przyjechał trzeci. Był to jednak
bardzo ważny jeden punkt, bo dający prowadzenie w meczu, po raz pierwszy od
dziesięciu biegów. 40:38.
Największe natężenie emocji przypadło na biegi nominowane. W pierwszym z nich
Kościecha i Miedziński, pokonując 4 – 2 Balińskiego i Pavlica doprowadzili do
remisu. O wszystkim zadecydować miał ostatni wyścig. Pod taśmą stanęli w nim
Krzysztof Kasprzak, Wiesław Jaguś, Leigh Adams i Ryan Sullivan. Start wygrała
para gospodarzy, która na czele wyjechała z pierwszego łuku. Na przeciwległej
prostej pod łokieć jadącego bliżej krawężnika Kasprzaka wdarli się jednak
przyjezdni i to oni już na drugim
wirażu znaleźli się na podwójnym prowadzeniu. Jadący pod samą bandą Adams zdołał
najpierw przedzielić przeciwników, by za chwilę wysforować się na pierwsze
miejsce. Do torunian zbliżył się też zamykający stawkę Kasprzak. Na wyjściu z
ostatniego łuku Wiesław Jaguś zdołał jednak śmiałym atakiem zaskoczyć Adamsa i
tym samym zapewnić Unibaxowi zwycięstwo.
Pojedynek „Byków” z „Aniołami” stał na wysokim poziomie. Obie drużyny stworzyły świetną zapowiedź
dalszej części rozgrywek, w której, jak obustronnie zapowiadają, mają zamiar
ponownie spotkać się w finale. W meczu tym było wyraźnie widać , iż zespoły z Torunia i Leszna zdominowały tegoroczne rozgrywki.
W ekipie z Torunia z dobrej strony pokazali się Robert Kościecha, Wiesław Jaguś
i Ryan Sullivan. Więcej spodziewano się pewnie po Karolu Ząbiku, który startował
pod numerem 7. W leszczyńskiej drużynie pozytywnie zaskoczyli juniorzy, którzy
mimo trudnych przeciwników przywozili cenne punkty.
Jedynym mankamentem meczu stało się zachowanie Krzysztofa Kasprzaka, który po zakończeniu XV wyścigu przewrócił Wiesława Jagusia.
Sprawca wypadku w parkingu twierdził, iż był to przypadek. Nawet jeśli był to
"przypadek", młody leszczynianin powinien przeprosić i podwieźć kolegę z toru do parku
maszyn, jednak widocznie do takiego zachowania Krzysztof Kasprzak jeszcze
zwyczajnie nie dorósł. Zachowanie "Kaspera" spowodowało wzburzenie kibiców,
którzy nagrodzili brawami poszkodowanego Jagusia.
Po meczu powiedzieli:
Jan Ząbik - trener Unibaxu - Chłopacy stanęli na wysokości zadania. Pod nieobecność Jarosława
Hampela zdołaliśmy wygrać. Wszyscy w mojej drużynie pojechali na swoim poziomie.
Nie szukałem żadnych specjalnych kluczy do sukcesu w Lesznie. Nie analizowałem
niczego pod kątem tego spotkania. Leszczyński tor specjalnie się nie zmienia.
Nam drogę do triumfu utorował Wiesław Jaguś. On właśnie udowodnił wielką klasę,
bo wrócić na tor po takiej kontuzji, jaką odniósł i jechać tak rewelacyjnie, to
świadczy o klasie zawodnika. Gdy byłem w Lesznie zimą, odwiedzając syna w
szpitalu, rozmawiałem z prezesem Józefem Dworakowskim i mówiłem, że w tym roku
to Unia i Unibax walczyć będą o tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Wszystko
wskazuje na to, że tak właśnie będzie.
Wiesław Jaguś - Unibax - Nie chcę na ten temat się wypowiadać, bo to chyba nie wymaga komentarza. Kasprzak później do mnie podszedł i mnie przeprosił.
Robert Kościecha - Unibax - Dedykuję to zwycięstwo Jarkowi Hampelowi. Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia. Unia i Unibax udowodniły w trakcie rozgrywek swoją tegoroczną dominację. Dlatego liczę na to, że spotkamy się w finale Ekstraligi. Lubię startować na tutejszym torze i stąd mój dobry wynik. Wydawało mi się, że stracę ten sezon, bo najpierw spotkała mnie kontuzja ręki, a potem doszedł jeszcze uraz nogi. Zdołałem z tego wyjść i o bólu w ręce już nie pamiętam.
Karol Ząbik - junior Unibaxu - Cieszy nas wygrana z Unią Leszno. Trafiliśmy dzięki temu na Unię Tarnów i liczę na to, że wygramy tę potyczkę. Generalnie uważam, że jest to lepsza opcja dla nas niż rywalizacja z Atlasem Wrocław. Wrocławianie, robiąc taki tor, jaki robią, wypaczają wyniki spotkań.
Matej Zagar- Unibax - Tor był dobrze przygotowany i cieszę się, że udało nam się wygrać. Następny występ na tym obiekcie powinien być dla mnie osobiście bardziej udany, ponieważ tym razem po raz pierwszy startowałem w Lesznie. W związku z tym miałem sporo kłopotów w czasie meczu. Myślę, że wyciągnę wnioski i, gdy znów tu przyjadę, będzie lepiej. Nie miałem problemów sprzętowych i na to nie mogę narzekać. Wszystko spisywało się dobrze. Czy zdobędziemy złoty medal? Nie wiem, nie umiem przewidzieć przyszłości.
Czesław Czernicki - trener Unii - Przede wszystkim muszę pogratulować zwycięstwa przeciwnikom
na czele z trenerem Janem Ząbikiem. Końcówka tego meczu przypominała raczej
partię szachów. Nasz zespół zasłużył na to, by znaleźć się w pierwszej czwórce
rozgrywek. Życzę sobie i torunianom, byśmy spotkali się w finale. Znakomicie
jechało nam się z Częstochową i cieszy, że z tą ekipą zmierzymy się w play –
off. W ostatnim tygodniu spotkało nas nieszczęście, gdyż kontuzji doznał
Jarosław Hampel. Ten mecz pozwolił mi na sprawdzenie właściwie wszystkich
żużlowców. Wiem, że dysponuję dwoma równorzędnymi juniorami krajowymi, a do tego
dochodzą Jurica Pavlic i Troy Batchelor, którzy również się sprawdzili. Mam ten
komfort, że zweryfikowałem ich możliwości i mogę czuć zadowolenie. Adam Kajoch
otrzymał szansę występu w tym spotkaniu, bo w ostatnim czasie osiągał bardzo
dobre wyniki.
Tłumaczenie Krzysztofa Kasprzaka o awarii sprzętu jest wymówką wyjątkowo
niskich lotów. Analizowałem to wydarzenie bardzo dokładnie zaraz po meczu i na
pewno nie było spowodowane żadnym defektem. To w ogóle nie powinno mieć miejsca
Leigh Adams - Unia - Mecz z Unibaksem był świetnym widowiskiem. To jednak, która z drużyn okaże się najlepszą w Ekstralidze, zobaczymy dopiero we wrześniu. Wtedy wszystko będzie już jasne. Naszej drużynie zabrakło Jarosława Hampela i jego zdobyczy punktowej. Wygrali rywale. Trafiliśmy w play – off na Częstochowę i cieszę się z tego faktu. Sądzę, że podium tegorocznych Drużynowych Mistrzostw Polski zajmą zespoły z Leszna, Torunia i chyba wszystko wskazuje na to, że Rzeszowa.
Jurica Pavlic - junior Unii - Tor był w czasie tego spotkania nieco inny, niż w przypadku poprzednich meczów, które jechałem w Lesznie. W związku z tym miałem kłopoty z dopasowaniem się do nawierzchni. W ostatnich występach zanotowałem zniżkę formy, bo nie po mojej myśli poszły mecze w Tarnowie i Częstochowie. Jeździłem na tych obiektach po raz pierwszy w życiu i nie było to bez znaczenia. Kolejna konfrontacja czeka nas właśnie z Włókniarzem i obiecuję, że zrobię wszystko, by dla Unii zdobyć tyle punktów, ile tylko się da.
Adam Kajoch - junior Unii - W jednym z wyścigów
Krzysztof Kasprzak miał chyba do mnie jakieś pretensje. Nie wiem czy chodziło mu
o to, że zajeżdżałem czy przeszkadzałem mu, a może po prostu o to, że jechałem
przed nim. Tu już trzeba by jego zapytać.
Myślę, że powrót do składu nie był zły. Poszło właściwie nieźle, choć oczywiście
mogło być lepiej. Troszkę odbiłem się od dna, niżej upaść już nie można było.
Ale chyba to moje dno sportowe na dobre mi wyszło. Na pewno duża w tym zasługa
moich mechaników, Andrzeja Krawczyka i Andrzeja Cichego, a także moich sponsorów
- hurtowni Gama. Dużo pomaga mi również
dr Misiak, który od niedawna prowadzi mnie w przygotowaniu fizycznym i
psychicznym do zawodów. Naprawdę duża w tym zasługa osób wymienionych wcześniej,
że idzie mi tak, jak każdy widzi. Ja na pewno potrzebuję jeszcze kilka takich
dobrych biegów, kilku sukcesów, bo wtedy dostaję skrzydeł. Wiadomo, że zera
trochę mnie dołują, ale będę cały czas pracował nad tym, aby było jak najlepiej.
Nie zwracałem uwagi na to, który z nas przyjechał pierwszy, czy ja, czy Leigh
Adams, bo najważniejsze było to, że nasza para przywiozła w tym biegu podwójne
zwycięstwo. I to, czy przyjechałem pierwszy, czy drugi, staje się w tym momencie
mało ważne.
Krzysztof Kasprzak - Unia - Nagle motocykl dostał dużej mocy. Podejrzewam, że trochę piachu mogło dostać się do gaźnika. Zapewniam, że nie zrobiłem tego specjalnie.
Incydentem jakiego sprawcą był Kasprzak po
piętnastym wyścigu, zajęła się Speedway Ekstraliga. Jeśli spółka uzna, że Kasprzak
działał celowo, grozi mu kara finansowa i zawieszenie. Oto decyzja o wszczęciu
postępowania
Decyzja Komisarza Ligi nr 20/2007
Na podstawie art. 318 ust 1 i 2 Regulaminu Sportu Żużlowego w zawiązku z §7 i 8
ust. 1 Uchwały Zgromadzenia Wspólników nr 9/2007 z dnia 15.03.2007 z późn. zm.
określającej Zasady i Tryb Prowadzenia Postępowań przed Organami Spółki
wszczynam z urzędu postępowanie wyjaśniające w sprawie
incydentu po zakończeniu 15 biegu Zawodów DMP XIV rundy Unia Leszno – Unibax
Toruń w dniu 5.08.2007 roku pomiędzy zawodnikami Krzysztofem Kasprzakiem i
Wiesławem Jagusiem.
Uzasadnienie
W dniu 7.08.2007 Sędzia Zawodów powiadomił w sprawozdaniu z wyżej wymienionego
meczu, o zdarzeniu które miało miejsce po zakończeniu 15 biegu Zawodów DMP XIV
rundy Unia Leszno – Unibax Toruń w dniu 5.08.2007 roku pomiędzy zawodnikami
Krzysztofem Kasprzakiem i Wiesławem Jagusiem. Po analizie dostępnego zapisu
wideo z przedmiotowego zdarzenia zachodzi podejrzenie zaistnienia znamion
naruszenia Przepisów Dyscyplinarnych Sportu Żużlowego określonych w art. 312 pkt
8 Regulaminu Sportu Żużlowego.
W związku z powyższym postanawiam jak na wstępie.
Komisarz Ligi
Ryszard Głód
Krzysztof Kasprzak widząc, że postąpił źle i
mając świadomość, kary jaka go czeka, rozpaczliwie zaczął poprzez media
przepraszać toruńskiego kapitana. Po biegu byłem zdenerwowany, gdyż w czasie Jego trwania Wiesław zajechał mi
drogę przy krawężniku i musiałem mocno wykontrować motocykl, aby nie doszło do
wypadku. Po zakończeniu wyścigu podjechałem do Niego, żeby powiedzieć mu, co
myślę o takim zachowaniu, ale moim zamiarem na pewno nie było przewrócenie
przeciwnika. To, że nasze motocykle się szczepiły, to czysty przypadek! Owszem,
nie pomogłem Wiesiowi podnieść się z toru, ale już po meczu podszedłem do Niego
i na spokojnie wszystko sobie wyjaśniliśmy. Ja przeprosiłem Go za swoje
zachowanie i wszystko rozeszło się po kościach. Wczoraj razem wystartowaliśmy w
barwach Smederny i zdobyliśmy dla naszego zespołu najwięcej punktów. Także nie
ma co już wspominać o tej feralnej sytuacji z niedzieli.- tak tłumaczy całe
zajście Krzysztof, który dodaje, że nie spodziewał się takiego wyrazu nienawiści
ze strony mediów i kibiców.
Niestety, tak już w życiu bywa - kiedy są sukcesy, kiedy zdobywa się medale, to
wtedy wszyscy nosiliby Cię na rękach. A kiedy komuś podwinie się noga, to ludzie
jeszcze bardziej muszą dobić swoimi komentarzami. Między mną, a Wiesławem sprawa
została wyjaśniona i chciałbym, żeby i wszyscy zapomnieli już o tym, co się
wydarzyło w niedzielę. Przy okazji pozdrawiam wszystkich kibiców!
Ostatecznie Komisja Orzekająca Ekstraligi ukarała Krzysztofa Kasprzaka za niesportowe zachowanie i czynne znieważenie Wiesława Jagusia po 15 biegu meczu Unia - Unibax najniższym wymiarem kary i Kasprzak musiał zapłacić 7 tys. zł. (5 tys. za znieważenie Jagusia i 2 tys. za niesportowe zachowanie). Zawodnik Unii nie został zawieszony w prawach zawodnika.
Poniżej pełne orzeczenie komisji.
O R Z E C Z E N I E
Komisji Orzekającej Ligi
Komisja Orzekająca Ligi jako organ dyscyplinarny
Spółki z o.o. Ekstraliga Żużlowa z siedzibą w Bydgoszczy, działająca w składzie:
1/ Łuksz Szmit – przewodniczący,
2/ Ryszard Głód – członek,
3/ Stanisław Bazela – członek,
- na posiedzeniu w dniu 13 sierpnia 2007 r w
Bydgoszczy, w sprawie naruszenia art. 312 pkt 8 oraz 312 pkt 10 Regulaminu
Sportu Żużlowego (RSŻ) w ten sposób, że: w dniu 5 sierpnia 2007r podczas zawodów
o DMP pomiędzy drużynami Unia Leszno SSA a KS Toruń Unibax SA po zakończeniu XV
biegu w czasie zjazdu do parkingu zajechał tor jazdy zawodnika Unibax Toruń
Wiesława Jagusia, wbijając hak swego motocykla w przednie koło motocykla
Wiesława Jagusia, powodując jego upadek na tor, po czym odjechał do parkingu nie
zwracając uwagi na leżącego na torze poszkodowanego.
- na podstawie art. 317 pkt 6, art. 312 pkt 8 i art. 312 pkt 10 RSŻ
o r z e k a:
1/ winę obwinionego zawodnika za naruszenie art. 312 pkt 8 RSŻ, tj. czynu
polegającego na niesportowym zachowaniu wobec zawodnika Wiesława Jagusia,
2/ winę obwinionego zawodnika za naruszenie art. 312 pkt 10 RSŻ, tj. czynu
polegającego na czynnej zniewadze zawodnika Wiesława Jagusia,
- i na podstawie art. 317 pkt 6 RSŻ
- wymierza, za czyn opisany w pkt 1 sentencji niniejszego orzeczenia karę
finansową w wysokości 2.000,00 - zł,
- wymierza, za czyn opisany w pkt 2 sentencji niniejszego orzeczenia karę
finansową w wysokości 5.000,00- zł.
P o u c z e n i e:
Orzeczenie to nie jest prawomocne, podlega ono – na mocy art. 322 RSŻ –
zaskarżeniu na piśmie do Trybunału Związku, za pośrednictwem Spółki, w terminie
14 dni od daty otrzymania niniejszego orzeczenia (obowiązuje data stempla
pocztowego). Przy czym odwołanie nie wstrzymuje wykonania orzeczenia.
U z a s a d n i e n i e
Przedmiotem postępowania dyscyplinarnego w niniejszej sprawie były zdarzenia do
jakich doszło w trakcie zawodów o DMP rozgrywanych w dniu 5 sierpnia 2007 roku
bezpośrednio po meczu pomiędzy drużynami Unia Leszno SSA a KS Toruń Unibax SA
08.04.2007r. Po meczu obwiniony zajechał drogę zawodnikowi Wiesławowi Jagusiowi,
uderzył w jego motocykl hakiem swojego motocykla, powodując jego upadek na tor,
po czym odjechał całkowicie ignorując całe zajście oraz leżącego na torze
zawodnika.
W toku niniejszego postępowania zapoznano się z
materiałem dowodowym w postaci:
- zapisu filmowego wydarzenia,
- pisemnym sprawozdaniem sędziego zawodów,
- pisemnym wyjaśnieniem Wiesława Jagusia,
- pisemnym wyjaśnieniem Krzysztofa Kasprzaka,
- ustnych wyjaśnieniach Krzysztofa Kasprzaka złożonych na posiedzeniu Komisji
orzekającej Ligi.
Analizując zebrane w trakcie niniejszego postępowania dowody stwierdzić należy, że fakt zaistnienia opisanych wyżej zdarzeń, naruszających wymienione w sentencji tego orzeczenia przepisy RSŚ jest bezsporny.
Zdaniem Komisji Orzekającej Ligi zdarzenia utrwalone w zapisie wideo ponad wszelką wątpliwość wskazują, iż obwiniony był winny zajechania drogi i uderzenia hakiem w motocykl Wiesława Jagusia, chcąc, albo conajmniej świadomie godząc się z tym, że spowoduje jego upadek, czym czynnie znieważył zawodnika Wiesława Jagusia. Trudno dać wiarę wyjaśnieniom obwinionego, iż do szczepienia motocykli doszło przypadkiem podczas wymiany zdań z poszkodowanym. Zasady doświadczenia życiowego oraz dogłębna analiza zapisu filmowego nie potwierdzają wersji zaprezentowanej przez obwinionego. Co więcej, okoliczności towarzyszące meczowi (przegrana gospodarczy w stosunku 44:46, w sytuacji gdy po 14 biegach, przy wyniku 42:42 ostatni bieg po zaciętej walce kończy się wygraną drużyny gości 4:2), wskazują, że obwinionego poniosły emocje, co zaskutkowało naruszeniem wyżej cytowanego artykułu 312 pkt 10 RSŻ. Komisja Orzekająca Ligi stoi na stanowisku, iż są wątpliwości czy zawodnik chciał umyślnie spowodować upadek lub obrażenia poszkodowanego. Z całą pewnością jednak obwiniony zajeżdżając drogę poszkodowanemu i wykonując manewr, godził się, że może dość do zwarcia jego motocykla z motocyklem poszkodowanego i może wyrządzić mu przez to szkodę.
Obwiniony nie przeprosił poszkodowanego, pozostawił jego motocykl na torze. Całkowicie zignorował leżącego na torze zawodnika – kolegę. Zajście zdarzyło się na oczach tysięcy kibiców i dotyczyło reprezentanta Polski.
Zdaniem Komisji takie właśnie zachowanie należy uznać za niesportowe, gdyż od reprezentanta Polski, zawodnika ekstraligi żużlowej, sportowca, oczekuje się w takiej sytuacji pewnych standardów zachowania np. natychmiastowego podjechania do poszkodowanego z przeprosinami, pomocy przy wstawaniu czy minimalnego zainteresowania losem poszkodowanego. Standardy sportowego zachowania nie zostały w niniejszej sytuacji spełnione nawet w minimalnym stopniu.
Sprzeczne są zeznania obwinionego i poszkodowanego odnośnie do czasu, w jakim miały nastąpić przeprosiny. Poszkodowany twierdzi, że w parku maszyn obwiniony unikał go, a poszkodowany twierdzi, że po meczu przeprosił poszkodowanego. Komisja Orzekająca Ligi ustaliła jednak, że pojednanie nastąpiło dopiero w jakiś czas po zdarzeniu. Obwiniony odkupił poszkodowanemu zniszczone koło oraz przeprosił go. Obaj zawodnicy startowali wspólnie później w meczu ligi szwedzkiej. Poszkodowany składając wyjaśnienia okazał skruchę. Zachowanie obwinionego było jednak zdaniem Komisji wysoce naganne i nie może pozostać bez sankcji.
Ustalając wymiar kary Komisja brała pod uwagę wysoce naganny charakter czynu, szargający dobrą opinię o sporcie żużlowym wśród ogółu społeczeństwa, a szczególnie wśród kibiców. Orzekając wzięto pod uwagę wzburzenie zawodnika i emocje związane ze stawką i dramatycznym przebiegiem meczu, fakt, że zawodnik wyraził szczerze skruchę na posiedzeniu Komisji Orzekającej Ligi, naprawił szkodę poszkodowanemu, a jego zachowanie rokuje, że nie dopuści się w przyszłości podobnych wybryków oraz jego dotychczasową niekaralność.
Mając powyższe na uwadze orzeczono jak w sentencji.
Źródło:
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl