Na stadionie w Rzeszowie
odbył się ekscytujący spektakl żużlowy z udziałem zawodników miejscowej Marmy
Polskie Folie oraz Unibaksu Toruń. Po wyrównanej walce, wielu zwrotach w meczu,
zwycięsko z tego pojedynku wyszła ekipa "Żurawi", w której prym, po raz kolejny,
wiódł zdobywca kompletu punków - Nicki Pedersen.
Do meczu drużyna Unibaksu Toruń przystąpiła w "okrojonym" składzie. Pod "jedynką", za kontuzjowanego Wiesława Jagusia, zastosowano zastępstwo zawodnika.
Manewr ten przyniósł osiem punktów zdobytych "w imię Jagody". Ten rezultat
walnie przyczynił się do obrony punktu bonusowego, co było celem minimum na
dzisiejszy mecz dla "Aniołów". Również gospodarze mieli jasno określony cel na
dzisiejszy mecz: zwycięstwo, które pozwoli utrzymać wysoką pozycję w tabeli i w
jasnych kolorach widzieć przyszłość, w tym rywalizację w fazie play - off.
Już w pierwszym, inauguracyjnym wyścigu
młodzi żużlowcy z Torunia pokazali, że łatwo w dzisiejszym spotkaniu skóry nie
sprzedadzą, gdyż za sprawą młodzieżowej pary Karol Ząbik - Alan Marcinkowski
przywieźli do mety wygraną 4:2. Daleko z przodu do mety dojechał Ząbik,
natomiast do samego końca Marcina Lesia nękał atakami Marcinkowski, który na
finiszu musiał jednak uznać wyższość kolegi z Rzeszowa. W walce zupełnie nie
liczył się zdobywający dopiero doświadczenie na żużlowych torach Mateusz
Szostek. Gospodarze odpowiedzieli szybką ripostą już w kolejnej gonitwie,
wygrywając ją 4:2, choć mało brakowało, by "Latający Duńczyk", jak kibice
nazywają Pedersena, wraz z Maciejem Kuciapą wygrali ten wyścig podwójnie. Po
starcie dwójka jeźdźców Marmy wraz z Ryanem Sullivanem jechała łeb w łeb, aż do
wyjścia z drugiego łuku, gdzie wypchnięty na szeroką Kuciapa musiał zwolnić by
nie wpaść w dmuchaną bandę.
W trzeciej odsłonie meczu niespodziewanie najlepiej ze startu wyszedł Czech Ales
Dryml, który nie oddał prowadzenia, mimo usilnych ataków Daveya Watta. Robert także puścił na moment sprzęgło zaciskając je
z powrotem by nie wjechać w taśmę. W tym momencie sędzia Marek Wojaczek podniósł
taśmę w górę, co spowodowało, że Kościecha stracił sporo dystansu do rywali na
samym dojeździe do pierwszego łuku, czego nie zdołał już odrobić do mety,
przyjeżdżając z tyłu za pozostałymi uczestnikami tego biegu, który zakończył się
remisem. Goście w kolejnej gonitwie wyszli po raz drugi w meczu na prowadzenie,
dzięki Sullivanowi, który nie dał żadnych szans Scottowi Nichollsowi, oraz
Karolowi Ząbikowi, który na trasie minął po zewnętrznej Lesia.
Trener Ząbik nie mógł się niestety długo cieszyć z prowadzenia, gdyż w kolejnym
wyścigu jego podopieczni zaspali start, co wykorzystał Davey Watt i Rafał
Dobrucki, zwyciężając podwójnie mimo ambitnej próby dogonienia rywali przez
Ząbika startującego w tym biegu w ramach zastępstwa zawodnika, za nieobecnego
Wiesława Jagusia.
Kolejne emocje kibice mieli okazję obejrzeć podczas gonitwy
siódmej. Mimo, iż startowali w tym biegu Pedersen i Sullivan, to jednak nie
światowe gwiazdy dostarczyły kibicom powodów do oglądania wydarzeń na torze na
stojąco, gdyż pasjonującą walkę o jeden punkt stoczył po raz kolejny Ząbik, oraz
Maciej Kuciapa. Po wyjściu spod taśmy górą w starciu Polaków był "Ciapek", lecz
wielce zdeterminowany dziś Ząbik nie śmiał ani na chwilę dać za wygraną. Junior
dwoił się i troił by wyprzedzić zawodnika firmowego team’u Marmy, aż w końcu na
drugim okrążeniu popisał się fantastycznym atakiem przy krawężniku, lecz jeszcze
piękniejszym manewrem zamknięcia rywala do krawężnika zapisał się w pamięci
kibiców Kuciapa, który do samej mety musiał jeszcze czuć na swoich plecach
oddech zawodnika gości. Miejscowi prowadzili w tym momencie, w spotkaniu
czterema punktami, co zostało zminimalizowane do zera w kolejnej gonitwie, w
której wreszcie po dwóch ostatnich miejscach obudził się Matej Žagar, blokując
na pierwszym łuku Nichollsa. W wyniku tego, że przed Słoweńcem przyjechał tylko
Ales Dryml, para gości doprowadziła do meczowego remisu.
Utrata prowadzenia przez zawodników Marmy była tylko chwilowa. Pedersen z Kuciapą, w biegu dziewiątym, odzyskali czteropunktowe prowadzenie dla swojej
drużyny. W pokonanym polu pozostawili dobrze spisującego się na początku zawodów
Drymla i powracającego po kontuzji Roberta Kościechę. Przed regulaminową
10-cio minutową popis wspaniałej jazdy pod samą bandą dał Watt, który śmiałym
atakiem po zewnętrznej przeszedł na pierwszą pozycję, ratując Rzeszowian przed
porażką, co dało wynik 32:28.
Do kontrowersyjnej sytuacji w oczach rzeszowskich fanów doszło przed biegiem
dwunastym. Matej Zagar, aby zdążyć na czas
przed taśmę, dystans między pakiem maszyn, a linią startu pokonał przez murawę.
Wg regulaminu wskazane jest, aby zawodnik dojeżdżał do startu torem, jednak
regulamin nie określa żadnej kary za przejechanie przez murawę. Tak więc sędzia
dając jedynie upomnienie zawodnikowi gości postąpił słusznie. Cała sytuacja nie
spodobała się rzeszowskim kibicom, którzy długo po spotkaniu okazywali
niezadowolenie z całej sytuacji. Niezdowolenie rzeszowian było tym większe, że
miejscowi zawodnicy musieli uznać wyższość zawodników Unibaksu. Początkowo wydawało się, że
Watt przyjedzie na drugiej pozycji,
jednak chęć walki o zwycięstwo sprawiła, że został on wyprzedzony przez
czającego się na trzeciej pozycji Zagara. Ostatni przed biegami nominowanymi wyścig
przyniósł podwójne zwycięstwo rzeszowian. Jadący od krawężnika Dobrucki ostro
wyniósł się na zewnętrzną, tak że wywiózł wszystkich zawodników, łącznie z
kolegą z zespołu, Nickim Pedersenem. "Rafi" po tym biegu dostał ostrzeżenie od
arbitra spotkania, Marka Wojaczka, za niebezpieczną jazdę.
W biegach nominowanych dobrą formę w meczu potwierdzili zawodnicy angielskiego
klubu Eastbourne Eagles, startujący w barwach Marmy Polskie Folie Rzeszów, Davey
Watt i Nicki Pedersen. Obaj wygrali swoje biegi pieczętując tym samym zwycięstwo
"Żurawi" nad "Aniołami". Jednak trener Ząbik posłał na dwa ostatnie wyścigi "wszystko" co mógł. Zastosował
manewr rezerwy taktycznej co pozwoliło na start Sullivanowi w obydwu wyścigach.
Taktyka szkoleniowca gości okazała się strzałem w dziesiątkę, gdyż aby zdobyć
punkt bonusowy jego podopieczni musieli zdobyć chociaż trzy punkty. Plan
wykonali z nadwyżką, gdyż czternasta gonitwa zakończyła się remisem a piętnasta
wygraną Marmy 4:2. Sytuacja mogłaby wyglądać inaczej, gdyby w przedostatnim
biegu para Watt - Dobrucki dowiozła do mety 5:1, jednak "Rafi" popełniał na
trasie błędy, co wykorzystali wspaniale spisujący się dziś na torze Ząbik z
Sullivanem.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy, jak i całego spotkania został nie po raz
pierwszy już w tym sezonie Nicki Pedersen. Duńczyk wygrał wszystkie ze swych
pięciu wyścigów, gromadząc na swoim koncie komplet 15 punktów.
Najskuteczniejszym zawodnikiem w szeregach miejscowych, pomijając mistrza świata
z 2003 roku, okazał się Davey Watt, zdobywca 12 "oczek", który staje się powoli
ulubieńcem rzeszowskiej publiczności.
W drużynie gości najlepiej punktował Ryan
Sullivan, który w siedmiu startach wywalczył 14 punktów. Na wielkie słowa
uznania zasłużył zdobywca 10 punktów i jednego bonusa Karol Ząbik. Junior
Unibaxu także wyjeżdżał na tor siedmiokrotnie, zostawiając na nim wiele serca i
ambicji, co było widać na jego twarzy podczas pomeczowej konferencji prasowej.
Młody zawodnik gości miał prawo do zmęczenia, gdyż wyjeżdżał na tor praktycznie
co drugi bieg. Nieregularnie jeździli Matej Zagar z Alesem Drymlem, notując lepsze i słabsze
biegi na przemian. Poniżej oczekiwań pojechał Robert Kościecha. Jednak jego
dyspozycję tłumaczy niedawny powrót na tory po kontuzji.
Priorytetowym celem ekipy gości było wywiezienie ze stolicy Podkarpacia punktu
bonusowego. Plan minimum podopieczni trenera Jana Ząbika wykonali perfekcyjnie
tworząc przy tym razem z gospodarzami wspaniałe widowisko. Mało tego, zawodnicy
gości byli blisko wygrania całego spotkania.
Obie drużyny zasłużyły po spotkaniu na gromkie brawa od publiczności, które
oczywiście dostali za stworzenie fantastycznego widowiska, jakie po raz kolejny
miało miejsce w Rzeszowie. Kibice mogą teraz, już tylko gdybać co by było gdyby np.
w meczu wystąpił Jaguś i Adrian Miedziński.
Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik - trener Unibaxu - Wszystko na piątke. Kibice są wspaniali, a
przede wszystkim walka była z jednej i z drugiej strony, a o to przecież chodzi.
Plan wykonany, chociaż w takim składzie obawiałem się, żebyśmy nie zgubili tych
15 punktów przewagi, ale udało się. Jesteśmy zadowoleni. Mamy teraz mecze u
siebie, jedziemy do Zielonej Góry. Nie ważne jest, jakie będziemy mieli miejsce
po rundzie zasadniczej, bo i tak się jedzie od początku. Najważniejsze, żeby na
końcu było ok. Nie ma znaczenia, na kogo trafimy w rundzie play - off, ze
wszystkimi trzeba jechać. Każdy zespół jest mocny.
Karol Ząbik - junior Unibaxu - Każdy mecz jest trudny, kiedy trzeba jechać siedem wyścigów. Nie tylko ja jechałem bardzo dużo biegów. Koledzy również byli bardzo zmęczeni. Myślę, że gdyby był Wiesiek Jaguś, biegi byłyby bardziej rozłożone między zawodnikami, a co za tym idzie wynik byłby nieco lepszy. Ciężko było dziś wygrać z Rzeszowem. Na tym torze jest sporo walki. Po wygranych startach traciliśmy dobre pozycje na dystansie. Nawet jak doszliśmy do remisu, to szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że zdołamy ten mecz wygrać, ponieważ gospodarze są szybcy na dystansie, a szczególnie tacy zawodnicy jak Watt, nie wspominając już o Pedersenie.
Alan Marcinkowski - junior Unibaxu - Pojechałem jeden bieg, starałem się jak mogłem. Cały czas dopasowujemy silniki, próbujemy różnych rozwiązań. Na razie są jeszcze zbyt wolne. Lubię jeździć na rzeszowskim torze. Co do drużyny, to mamy małe braki kadrowe, kilku zawodników jest kontuzjowanych. Cieszę się, że zdobyliśmy chociaż bonus. Pierwsze - drugie miejsce po rundzie zasadniczej, to nie ma wielkiej różnicy, dopiero w fazie play - off trzeba ostro walczyć.
Matej Zagar - Unibax - Zawody kompletnie dla mnie nie udane. Był to mój pierwszy start w Polsce po kontuzji. Chcę o tym meczu jak najszybciej zapomnieć. Oby później było lepiej.
Marta Półtorak - prezes Marmy Polskie Folie Rzeszów - Zawsze oglądając tu zawody widzimy walkę do końca, gdzie każda z drużyn ma możliwość wygrania. W każdym meczu bywa różnie, dlatego zawsze podczas każdego spotkania mam obawy o wynik końcowy meczu. Marma walczy na razie o pierwszą szóstkę. Potem będą playoffy i będziemy walczyć tak jak wszyscy o medale. Mam nadzieję, że do końca sezonu spotkania w Rzeszowie będziemy wygrywać, gdyż nasz tor jest na razie twierdzą nie zdobytą przez nikogo. Bardzo lubię Toruń i toruńskich kibiców, zapraszam wszystkich do Rzeszowa na playoff i zawsze bardzo chętnie jeżdżę do Torunia, gdyż panuje tam fantastyczna atmosfera. Mam nadzieję, że będzie tak na stadionach zawsze.
Rafał Wilk - trener Marmy Polskie Folie Rzeszów - Myślę, że to był mecz, który cały czas trzymał w napięciu, zwłaszcza do ósmego biegu było bardzo równo. Dla nas nie było to korzystne, bo albo dwa punkty w tą stronę, albo w drugą. Kolejny raz zobaczyliśmy kawał dobrego żużla i to chyba najbardziej cieszy, że warto przychodzić i oglądać dobre mecze. Nas cieszą dwa punkty, które były planem na dzisiaj. Jest milowy krok do pozostania w pierwszej szóstce. Gdyby była mniejsza różnica punktowa to można było myśleć o bonusie.
Scott Nicholls - Marma Polskie Folie Rzeszów - Cieszę się, że wygraliśmy, ale ze swojej postawy nie jestem do końca zadowolony. Wciąż coś nie gram z moimi motocyklami. Muszę nad tym popracować, by wyniki były jeszcze lepsze. Tor był przygotowany bardzo dobrze.
Maciej Kuciapa - Marma Polskie Folie Rzeszów - Do końca nie wiedziałem czy w ogóle dzisiaj pojawię się na torze. Ostatecznie pojechałem, ale tylko dzięki Rafałowi Dobruckiemu, który pożyczył mi silnik za co jestem mu bardzo wdzięczny. Miałem także silnik od Nickiego Pedersena, ale jechałem na tym od Rafała. Mój wynik nie jest zły, ale nie mogę też powiedzieć bym był w stu procentach zadowolony.
Davey Watt - Marma Polskie Folie Rzeszów - Mieliśmy dzisiaj sporo szczęścia, ponieważ nie było dzisiaj drużyna gości nie był kompletna. Jest to bardzo silna drużyna. Musieliśmy dużo walczyć na trasie, aby pokonać przeciwników. Ze swojego występu jestem zadowolony. Coraz lepiej czuję się na torze w Rzeszowie i moje starty są coraz pewniejsze. Nie wyszedł mi jeden bieg, ale czasami tak bywa. Cieszę się, że trafiłem ze sprzętem, bo naprawdę mogłem dzięki niemu powalczyć, mimo że nie miałem do dyspozycji dzisiaj najlepszego silnika. Jeżeli chodzi o bóle głowy, to dzisiaj mi nie dokuczały, co pokazuje moja zdobycz punktowa. Z każdym dniem czuję się coraz lepiej.
Źródło:
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl