Rozmowa
z Wiesławem Jagusiem
szkoda byłoby to wszystko zostawić
Wiesław Jaguś wyjaśnia, dlaczego został w Toruniu, a nie przeniósł się do
Gdańska
- z Wiesławem Jagusiem dal Nowości wywiad przeprowadził Piotr Bednarczyk
O czym pomyślał Pan w momencie, gdy się dowiedział, że z Apatora Adriany
odchodzi Piotr Protasiewicz?
Byłem mocno zaskoczony, bo wcześniej rozmawiałem z prezesem Markiem Karwanem i
ten zapewniał mnie, że Piotr zostaje. No cóż, nasz zawód nie trwa latami, mamy
swoje pięć minut i musimy je wykorzystać. Piotrek właśnie tak zrobił.
Ale raczej się Pan zmartwił, że zespół został osłabiony, czy ucieszył, bo
odejście Protasiewicza dawało Panu przecież lepszą pozycję przetargową w
rozmowach z toruńskimi działaczami?
Czy Piotr zostałby w Toruniu, czy nie, moja sytuacja w negocjacjach byłaby taka
sama. I tak było przecież dla mnie miejsce w zespole, a - nie czarujmy się -
wybór na liście transferowej jest minimalny. Pewnie coś tam skorzystałem
finansowo na odejściu Piotra, ale z drugiej strony ciężar walki będzie spoczywał
głównie na mnie.
Dziś wygląda to tak, że jeśli Pan pojedzie słabo, to zespół nie ma prawa wygrać
meczu. To może być stresujące.
Już w zeszłym sezonie wynik opierał się głównie na Jasonie Crumpie, Piotrze
Protasiewiczu i mnie. Jeśli któryś z nas zawiódł, mecz był przegrany.
Nadchodzący sezon będzie dla mnie jeszcze trudniejszy. Odszedł jeden z trójki
liderów, na pewno nie dojdzie nikt o takiej klasie, jak on. Odpowiedzialność
spadnie głównie na mnie. Crump przyjedzie, zdobędzie punkty i wyjedzie. A ja
muszę żyć na co dzień z kibicami, sponsorami i odpowiadać na pytania, dlaczego
pojechałem tak, a nie inaczej. Ale taki jest już mój zawód. Chociaż w obawie
przed wielką odpowiedzialnością zacząłem się w pewnym momencie wahać, czy jednak
nie odejść do Gdańska, zwłaszcza że propozycja była korzystna finansowo.
Ostatecznie został Pan jednak w Toruniu, choć Lotos mocno o Pana zabiegał.
Powiedzmy uczciciwie - nie chciało się Panu stąd ruszać...
Na pewno mi się nie chciało. Jeżdżę tu od początku kariery, od 1991 roku. Jestem
z Apatorem związany na dobre i na złe. Raz były wzloty, innym razem upadki, tak
jak bywa też w życiu prywatnym. Do klubu przychodzili różni zawodnicy, inni
odchodzili, a ja zawsze tu byłem. Czasami miałem żal, że traktowano mnie gorzej,
niż kogoś z zewnątrz. Ale w sumie nie mam o to pretensji. Powiedziałem prezesowi
Karwanowi, że zostaję w Toruniu i będę jeździł w Apatorze Adrianie.
Propozycja Lotosu była dużo lepsza od tej z Apatora Adriany?
O konkretnych kwotach nie mogę mówić, bo to tajemnica handlowa. Ja też nie wiem,
za ile jeżdżą moi koledzy z drużyny i w sumie mnie to nie interesuje. Skoro ja
się zgodziłem jeździć za tyle, ile utargowałem, to reszta nie ma znaczenia. O
propozycji Lotosu mogę powiedzieć tylko tyle, że była wysoka. Dla mnie to
naprawdę były duże pieniądze. Nieraz się jeszcze zastanawiam - dlaczego ja tych
pieniędzy nie wziąłem? Różnica wynosiła około 30 procent... . Mam jednak
nadzieję, że prezes Karwan wywiąże się z obietnic i 5 stycznia podpiszę kontrakt
z Apatorem Adrianą. W końcu jestem związany z tym klubem, sponsorami, kibicami,
jestem tu kimś i szkoda by mi było to wszystko nagle zostawić.
Pewnie miło było Panu słuchać opinii Jasona Crumpa w obszernym wywiadzie dla
Canal +, że jest w Toruniu taki zawodnik, z którym bardzo trudno wygrać. Mówił o
Panu. Jak się układają wasze stosunki z mistrzem świata?
Dużo nie przebywamy razem, ale ogólnie to w porządku facet. Nie mam do niego
żadnych zastrzeżeń, nie było między nami nieporozumień. Dwa lata temu
jeździliśmy w jednej parze i na torze współpracowało nam się bardzo dobrze.
W finale Złotego Kasku wygrał Pan jawę. Ponieważ korzysta Pan z GM-ów,
zapowiedział Pan, że ją sprzeda. Udało się?
Nie, na razie jeszcze mam tę jawę. W końcówce sezonu nikt nie inwestuje, myślę,
że na początku roku zrobi się ruch w interesie i wtedy ją sprzedam.
W lidze szwedzkiej przedłużył Pan umowę z mistrzem tego kraju, VMS Elit Vetlanda,
w Polsce dogadał się z Apatorem Adrianą. Gdzie jeszcze zamierza Pan jeździć?
W lidze duńskiej, ale to będą tylko trzy mecze. Do tego dojdą turnieje
indywidualne.
Anglia nie wchodzi w rachubę?
Nie, wolę się skoncentrować na Szwecji i Polsce, by być dobrze przygotowanym do
startu w tych ligach.
Bardzo utrudniono walkę o wejście do Grand Prix. Praktycznie firma BSI
zrezygnowała z eliminacji i będzie nominować zawodników. Mówi się jedynie, że
być może mistrz Europy obligatoryjnie wejdzie do cyklu. Zamierza Pan jeszcze w
jakiś sposób powalczyć o nominację?
Jak tylko będzie taka możliwość, to będę walczył, ale dzisiaj jej nie ma. Miałem
wcześniej dwie szanse awansu, ale ich nie wykorzystałem. Zobaczymy, może w
przyszłości będzie jeszcze okazja rywalizować o wejście do Grand Prix. A w
mistrzostwach Europy w tym sezonie na pewno wystartuję. W 2004 roku
zrezygnowałem z udziału w nich, bo kolidowały mi terminy z eliminacjami do
mistrzostw świata.
Tradycyjnie będzie się Pan przygotowywał do sezonu indywidualnie?
Tak. Ja mam taki charakter, że wolę spokój, ciszę i wolę współpracować z
dwiema-trzema osobami, a nie piętnastoma. Przygotowuję się w ten sposób od kilku
lat i nigdy nie narzekam na kondycję
Dogadał już się Pan ze sponsorami w Toruniu?
- Tak, przy okazji chciałbym podziękować firmom Eliza, Elkard, Marwit i
Nowościom, z którymi przedłużyłem umowy. Ponadto dziękuję tym, którzy mi
pomagali w zakończonym sezonie, czyli Realowi i Metal-hurtowi.