Rozmowa
Mariuszem Puszakowskim
seniorem Apatora - Adriany
Jak wyglądały Twoje przygotowania do sezonu?
-Jestem bardzo zadowolony z przygotowań, bardzo solidnie przepracowałem zimę.
Były różnego rodzaju ćwiczenia, jazda na crossie i na lodzie. Sprzętowo także
jest bardzo dobrze przygotowany bardzo dobrze. Mogę powiedzieć, że pierwszy raz
w mojej karierze jestem tak dobrze przygotowany do sezonu. Po prostu postawiłem
wszystko na jedną kartę i na pewno dam się z siebie wszystko w tym roku.
Co skłoniło Cię do powrotu do Torunia?
- W tej chwili jest trochę przykra sytuacja, bo niedawno pochowany został
sponsor, za którego sprawą znalazłem się w Toruniu. Po moich wahaniach między
Toruniem a Gdańskiem to on zdecydował się mnie wspomóc, w przypadku gdy podpiszę
kontrakt w Toruniu.
Co zmieniło się w klubie z Torunia podczas Twojej dwuletniej nieobecności?
-Muszę powiedzieć, że zawsze czułem się zawodnikiem Torunia. W klubie byłem
praktycznie po każdych zawodach, działacze pozwalali mi także trenować wspólnie
z miejscowymi zawodnikami i przygotowywać się do zawodów. Różnica polegała tylko
na tym, że ja w niedzielę jeździłem na innych torach niż koledzy z Torunia. Ale
zawsze po meczach kontaktowałem się z miejscowymi zawodnikami, więc byłem na
bieżąco i wielkich zmian w klubie nie zauważyłem. W tym sezonie nie mamy
wielkich gwiazd w drużynie i umyśle, że to powinno być naszym sprzymierzeńcem i
powinno być dobrze.
Po odejściu Protasiewicza i Bajerskiego oczekiwania kibiców odnośnie Twojej
osoby mogą być duże…
-Myślę, że jestem w stanie sprostać tym oczekiwaniom. Stać mnie na 6-8 punktów w
każdym meczu i będę się tego trzymał, a jeśli uda się zrobić kilka punktów
więcej, to będę bardzo szczęśliwy.
Kilkukrotnie w czasie przerwy zimowej wystąpiłeś w zawodach na lodzie. Jak Ci
się podoba taka rywalizacja?
-To jest typowa zabawa, choć na pewno ważny jest na pewno kontakt z motocyklem.
Wcześniej jeździliśmy trochę na crossie, kiedy pozwalała na to pogoda. Nie wiem,
jak inni zawodnicy, ale ja to traktowałem po prostu jako dobrą zabawę, która
jednak nie ma wiele wspólnego z poważnym ściganiem się.
Jakim sprzętem będziesz dysponował w tym sezonie?
-W tym roku będę miał do dyspozycji 5 motocykli marki GM oraz trzy ramy. Są to
cztery nowe silniki i jeden wyremontowany z ubiegłego sezonu.
Kto będzie Ci przygotowywał ten sprzęt?
-Mam zakupione dwa silniki od Briana Kargera, również dwa przygotowywał mi
będzie Ryszard Kowalski.
W jakich ligach zagranicznych wystartujesz?
-Mam podpisane kontrakty w Szwecji, Danii, Czechach oraz w Niemczech. Nie jest
jeszcze do końca „dograna” sytuacja z Danią, być może będę tam jako rezerwowy.
Czy zdarza Ci się analizować swoje występy, oglądając je na kasetach wideo?
-Jak się wygrywa biegi, to chętnie później się je również ogląda. Gorzej jest,
jak jadę z tył, bo wtedy najczęściej przeraża komentarz sprawozdawcy. Ale z
takich kaset z pewnością da się wyciągnąć wnioski. Każdy zawodnik wie, gdzie
popełnia błąd i stara się w przyszłości go nie powtarzać.
W tym sezonie zmienił się system w Grand Prix. Jak Ty oceniasz ten nowy sposób
rywalizacji o tytuł IMŚ?
-Moim zdaniem jest to bardzo niedobry system. Wyobraźmy sobie sytuację, że
zawodnik słabo jedzie przez niemal całe zawody, ale trafia w ostatnich dwóch
startach na pierwsze pola i wygrywa te wyścigi. Później może trafić również w
półfinale i finale na pierwsze pola i zawody wygrywa żużlowiec, który w rundzie
zasadniczej zdobył tylko 6 punktów!
Czy Twoim zdaniem w drużynie powinna być rywalizacja o miejsce w składzie, czy
lepiej jest, gdy ma się pewne miejsce w podstawowej „szóstce”?
-Trudno mi na ten temat spekulować. Myślę, że na dzień dzisiejszy nie jest nam
potrzebna w Toruniu taka rywalizacja. Wszyscy razem tworzymy zgrany zespół, w
którym jeden pomaga drugiemu w każdej chwili. Ale generalnie nie mam nic
przeciwko takiej rywalizacji. Kiedyś sam tego doświadczyłem, rywalizując z
Tomkiem Chrzanowskim. Skończyło się to klęską, bo Tomkowi nie wyszedł sezon, a
ja nie miałem zbyt wielu okazji do startów. Pojechałem tak naprawdę dopiero
ostatnie trzy mecze, a wcześniej zdarzało się zawalić jeden mecz, bo wybrałem
nieodpowiedni motocykl. A o kolejne szanse było już ciężko.
Jakie jest Twoje zdanie na temat zniesienia limitu zawodników zagranicznych w
naszej lidze?
-Wiadomo, że u siebie chcielibyśmy my jeździć, ale patrząc na inne kraje trzeba
przyznać, że tam dają nam możliwość startów bez ograniczeń. Tam może być w
składzie na przykład 6 zawodników zagranicznych i nikt nie robi z tego problemu.
Jak porównałbyś tory w Polsce oraz w ligach zagranicznych?
-Poza granicami naszego kraju ludzie trochę inaczej podchodzą do speedway’a niż
u nas. Pamiętam mój jeden występ w czeskim Mšeno. Tam już na początku ciężko
było znaleźć stadion, na którym mieliśmy jeździć. Gdy już udało mi się tam
dotrzeć na trzy godziny przed zawodami na torze leżała jeszcze sterta liści!
Jeszcze godzinę później nikogo nie było na stadionie. Dopiero krótko przed
zawodami przyjechał człowiek odpowiedzialny za przygotowanie toru, objechał
kilka okrążeń traktorem, polał tor i zaczęliśmy zawody! Tam nie ma preparowania
torów, nie ma presji i zawiści. W Czechach nie ma problemu też z odpuszczaniem
biegów innym zawodnikom. To jest zabawa, piknik.
Czy Twoim zdaniem w I lidze jeździ się inaczej niż w ektralidze?
-Nie. Moim zdaniem jeździ się tak samo, jak w najwyższej klasie rozgrywek, choć
na pewno startują tam słabsi zawodnicy ze słabszym sprzętem. Nie raz widząc
sprzęt zawodników Apatora, serce mi się krajało, że nie stać mnie na taki
sprzęt. Ale wiadomo, że to ekstraliga, gdzie wymagania są dużo wyższe i tacy
zawodnicy po prostu muszą mieć szybsze motocykle.
Będziesz w nowym klubie prawdopodobnie liderem swojej pary. Jak widzisz siebie w
takiej roli?
-Na pewno nie przeraża mnie to. Wiadomo, że każdy zawodnik na początku meczu
lepiej czuję się na polach wewnętrznych, bliżej krawężnika, a właśnie lider pary
jest w tej uprzywilejowanej sytuacji. Po dobrym starcie można wygrać każdy
wyścig, tym bardziej startując w pierwszych pół startowych.
Już w niedzielę startuje liga. Jak podsumujesz swoje występy w sparingach
przedsezonowych i jak widzisz szanse Apatora Adriany w spotkaniu z Unią Tarnów?
-Ostatnie dwa wyjazdy na tor, to już jazda na normalnych, ligowych maszynach.
Wybrałem jedną maszynę, na której będę jeździł w niedzielę, podczas meczu z
Unią. Mam w sumie cztery silniki i spośród tych pozostałych trzech, wybiorę
jeszcze jeden po sobotnim treningu. Prawdopodobnie w parze będę jechał z Karolem
Ząbikiem. W sobotę na pewno będziemy trenować, ponieważ tor pozostawia jeszcze
wiele do życzenia. W niedzielę będzie bardzo ciężko, jestem jednak dobrej myśli
i mam nadzieję, że wygramy chociażby dwoma punktami.
Źródło: www.sportowefakty.pl