Remisem zakończył się niedzielny pojedynek Lotosu Gdańsk , który podejmował na własnym torze zespół Apatora Toruń. Gdańszczanie zapowiadali walkę o trzy punkty ale skończyło się na jednym. "Nafciarzom" nie pomógł nawet wspólnie odbyty w piątek trening z Unią Tarnów, który miał być formą przygotowania do tego bardzo ważnego meczu.
W Lotosie nie mógł wystartować Krzysztof Jabłoński, który w ćwierćfinale IMP
w Rawiczu został wykluczony do końca zawodów i odbywał karę meczu. W Apatorze
natomiast zabrakło kontuzjowanego Karola Ząbika.
Toruński junior prosto ze Szwecji, gdzie we wtorek poprzedzający kolejkę ligową
fatalny w skutkach wypadek, poleciał samolotem do Anglii, by poddać się leczeniu
w słynnej wśród żużlowców klinice doktora Simpsona w Ipswitch.
- Szybko wczoraj załatwiliśmy wszystkie formalności i Karol będzie mógł od razu
rozpocząć leczenie - mówił Jan Ząbik. - Na szczęście okazało się, że noga nie
jest złamana - Szczegółowe diagnozy zostaną jednak postawione na miejscu.
Jak się później okazało szczegółowe badania okazały się bardziej niepomyślne niż
wstępne diagnozy, bowiem zawodnik miał pękniętą kość strzałkową prawej nogi.
Nieobecność w drużynie zawodnika z trzecią średnią biegopunktową wymusiła na
trenerze w porównaniu do poprzednich meczy zmiany w ustawieniu składu.
Kierownictwo torunian postanowiło zmienić nieco pary, a co za tym idzie i
strategię. Pod numerem 2 wstawiono Karola Ząbika, który ostatnimi czasy jeździł
z „siódemką”. Taki manewr umożliwiał wystawianie za juniora Aniołów tzw.
„Zastępstwa Zawodnika”. Kolejnymi zaskakującym i trzeba przyznać odważnym
posunięciami kierownictwa Apatora było obsadzenie pod numerem trzy i cztery
Andy’ego Smitha i Mariusza Puszakowskiego. Zawodnicy ci bowiem zdobywali co
prawda ważne punkty, ale należeli raczej do tzw. drugiej linii zespołu.
Przez całe spotkanie prowadzili goście, począwszy od biegu juniorów, w którym to
zwyciężyli podwójnie. Na prowadzeniu był Miedziński, ale za jego plecami była
dwójka gdańszczan. Niestety pech dopadł Mirosława Jabłońskiego, któremu
zdefektował motocykl, a Marcin Jaguś uporał się ze Sławomirem Dąbrowskim. Bieg
drugi publiczność oglądała na stojąco. Świetnym startem popisał się Grzegorz
Kłopot, który wyprzedził już na starcie Jasona Crumpa i Wiesława Jagusia.
Popularny "Dżordż" cały czas był atakowany przez aktualnego mistrza świata, ale
pewnie dowiózł trzy punkty do mety. Tomasz Chrzanowski przyjechał ostatni.
Wyścig trzeci to odpowiedź gospodarzy. Fantastyczny start pary Kościecha -
Bajerski i mimo ataków Puszakowskiego Lotos wygrywa podwójnie. Kolejny bieg to
debiut przed Gdańską publicznością Bjarne Pedersena. Duńczyka podniosło na
starcie i musiał uznać wyższość Wiesława Jagusia. Mimo to jechał cały czas w
kontakcie z rywalem i spodobał się gdańskiej publiczności. Piąta gonitwa to
zwycięstwo Crumpa nad Bajerskim, które jednak nie przyszło "kangurowi" łatwo
bowiem "Bajer" przez dwa okrążenia dzielnie odpierał ataki rywala. Na korzyść
Australijczyka wpłynęła jednak różnica klasy sprzętowej. Stan meczu po pięciu
biegach był 13-17 dla Apatora.
Z kolejnych siedmiu wyścigów, aż sześć zakończyło się remisem, a jedynie w
dziewiątej gonitwie "Anioły"
powiększyły przewagę do sześciu oczek. W wyścigu tym wygrał Andy Smith przed Grzegorzem Kłopotem ,
Mariuszem Puszakowskim i Tomaszem Chrzanowskim. Po biegu tym trener Lotosu mógł
już skorzystać z rezerwy taktycznej, ale tego nie uczynił. W wyścigu dziesiątym
więc pojechali zgodnie z programem Robert Kościecha i Tomasz Bajerski. Trener Grzegorz Dzikowski z rezerwy skorzystał
dopiero w biegu dwunastym, w którym za Tomasza Bajerskiego wystartował Bjarne
Pedersen.
Przed wyścigami
nominowanymi Apator prowadził 42-36 i tym momencie było już jasne, że Lotos punktu bonusowego
nie zdobędzie. Mimo wszystko gospodarze nie poddali się. W czternastym biegu Kościecha wygrał przed Smithem i Bajerskim, co oznaczało, że może być już tylko
remis. W ostatnim biegu dnia pod taśmą stanęli: Pedersen i Chrzanowski ze strony Lotosu
oraz Crump i W. Jaguś po stronie Apatora. Fantastycznie pierwszy wiraż rozegrał Bjarne i
dzięki temu za jego plecami znalazł się Tomasz Chrzanowski. Crump jednak nie
zrezygnował i cały czas atakował ex-torunianina, ale nie zdołał przedzielić pary
Lotosu. Mecz zakończył się więc remisem 45:45, ale punkt bonusowy pojechał do
Torunia.
W Lotosie zawiódł przede wszystkim Mirosław Jabłoński, który nie zdobył ani
jednego punktu w tych zawodach, a także Tomasz Chrzanowski, bowiem dziesięć
punktów w sześciu starach to ciut za mało jak na uczestnika GP. Na słowa uznania zasłużył z pewnością Bjarne
Pedersen, zdobywca 14 punktów, który pokazał w Gdańsku kawałek dobrego żużla.
Jego pojedynki z Crumpem czy Jagusiem z pewnością rozgrzały gdańską publiczność.
W
drużynie gości najwięcej punktów zdobył Jason Crump. Dobrze spisali się
pozostali zawodnicy Apatora. Brak Karola Ząbika wyszedł Aniołom tylko na plus, bowiem w jego
miejsce w ramach Z/Z ważne punkty zdobywali jego koledzy, których kontuzjowanych
młodzieżowiec raczej nie zdołał by przywieść. Drugi z juniorów, Adrian
Miedziński także dołożył bardzo cenne punkty do dorobku zespołu. Do tego po 7 punktów Smitha i Puszakowskiego
i wystarczyło do przywiezienia dwóch punktów znad morza.
Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik - trener Apatora -Na siłę mogliśmy pojechać z Karolem, ale jakby
wypadł? Wyszliśmy z założenia, że lepiej niech się wykuruje, a my pojedziemy bez
niego. Długo analizowaliśmy ustawienie w tym spotkaniu, kolejne zmiany ZZ.
Wszystkie zmiany za Karola były wcześniej wielokrotnie przemyślane. I udało się.
Ten remis to nasze zwycięstwo. Owszem, po czternastu wyścigach liczyłem na
wygraną, ale nie wyszło. Jason Crump miał po biegu trochę pretensji do Wiesia
Jagusia, że nie pozwolił mu się rozpędzić, ale trudno. Jest remis i to też
sukces. Na szczęście nasi rywale również w tej kolejce pojechali „dla nas”
Wiesław Jaguś - kapitan Apatora - Wiadomo w Gdańsku jeździ się trudno, gospodarze są bardzo groźną drużyną na własnym torze. Udało nam się jednak szybko dopasować ze sprzętem i dwa duże punkty pojechały do Torunia z czego się bardzo cieszę
Grzegorz Dzikowski - trener Lotosu - W ostatnim wyścigu uratowaliśmy remis, ale marzenia o pierwszej szóstce już prysły. Pozostaje walka o baraże. Zastanawiałem się, kiedy puścić taktyczną, ale wszyscy zawodnicy – poza Pedersenem – jeździli dziś nierówno. Pedersen mógł pojechać w wyścigu dziesiątym za Bajerskiego, ale do tego momentu Tomek jechał dość dobrze. To Kościecha punktował w „kratkę”, ale staram się jechać mecz liderami – Chrzanowski i Kościechą.
Bjarne Pedersen - straniero Lotosu - To mój debiut ligowy w Gdańsku i jestem z niego zadowolony. Nienajlepiej poszło mi w pierwszym starcie, ale później dopasowałem się i było w porządku. Jestem do dyspozycji trenera i chętnie pomogę gdańszczanom w kolejnych spotkaniach. To co zobaczyłem w Gdańsku to coś fantastycznego. Pełny stadion niesamowita oprawa pirotechnicza, poprostu coś wspaniałego."
Robert Kościecha - zawodnik Lotosu, wychowanek Apatora - Ten remis jest naszą porażką. Dziś miały być trzy punkty, mamy tylko jeden i pozostała nam już tylko walka o baraże z Zieloną Górą. Musimy na tym się skoncentrować. Popełniłem dziś błąd w jednym z wyścigów. Startowałem z nielubianego trzeciego pola. Zmieniłem zębatkę i przyjechałem ostatni. To był mój błąd.
Tomasz Bajerski - zawodnik Lotosu, wychowanek Apatora - W miarę dobry występ. Szkoda, że zremisowaliśmy ale było bardzo ciężko. Z jednego biegu zostałem wycofany, no cóż trener tak zadecydował. No cóż trzeba jechać dalej. Moja forma jest dobra, doszedłem do ładu ze sprzętem, zmieniłem mechaników i uważam, że dzisiaj było dobrze.
Źródło:
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl