2005-04-17 Runda zasadnicza 3
Apator Adriana Toruń - Budlex Polonia Bydgoszcz

Aż czterech byłych zawodów toruńskiego klubu wystartowało w barwach bydgoskiego Budlexu-Polonii Bydgoszcz, odwiecznego "rywala zza miedzy". Jednak sentymentów nie było - ale czy do końca?
Mecz trzeciej kolejki z uwagi na przesunięcie pierwszej rundy spotkań (śmierć Papieża Jana Pawła II) stał się jednocześnie inauguracją sezonu ligowego w Toruniu. Zatem bardziej interesującego początku ligowego sezonu żużlowego w mieście Kopernika być nie mogło. Pomimo że "piernikowy team" nie prezentował już takiej siły rażenia jak przed rokiem to jednak 69 derby Pomorza obejrzała tradycyjnie rekordowa ilość widzów, którzy nie narzekali na brak emocji, a postawa toruńskich żużlowców skazanych przez wielu na porażkę pokazała że derby żądzą się swoimi prawami.

Spotkanie rozpoczęło się minutą ciszy poświęconą zmarłemu przed dwoma tygodniami papieżowi Janowi Pawłowi II. Chwilę później, podczas uroczystego otwarcia sezonu żużlowego, pamiątkowe puchary od klubu wręczone zostały Jasonowi Crumpowi (za tytuł IMŚ) oraz Piotrowi Protasiewiczowi (za dwa lata startów w Apatorze).

O końcowym sukcesie Aniołów zadecydowała przede wszystkim fantastyczna postawa Karola Ząbika i Jasona Crumpa. To właśnie dzięki tej dwójce skazywani na pożarcie torunianie nie dość, że potrafili stawić czoła faworyzowanemu rywalowi zza miedzy, to jeszcze tchnęli w serca swoich kibiców nadzieję na kolejne ligowe zwycięstwa. Jednak w trakcie spotkania dało słyszeć się głosy zdziwienia, bo gdyby ktoś powiedział, że Wiesław Jaguś w czterech pierwszych startach trzy razy przyjedzie trzeci, a prowadzący parę Mariusz Puszakowski nie zdobędzie żadnego punktu i mimo tego Apator po trzynastu biegach prowadził będzie trzynastoma punktami, uznany zostałby chyba za heretyka. Jak jednak widać w sporcie wszystko jest możliwe, a kluczem do sukcesu może być wartościowa para młodzieżowców.
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia "Aniołów", którzy po trzeci biegach prowadzili już 13:5. W biegach tych ze świetnej strony zaprezentowali się niemal wszyscy podopieczni Jana Ząbika, a także byli zawodnicy Apatora - Sawina i Jonsson. Przewaga Apatora utrzymałaby się pewnie i po gonitwie czwartej, gdyby nie pech Mariusza Puszakowskiego, który jadąc na drugiej pozycji, upadł - Na wyjściu z łuku zerwał mi się łańcuszek sprzęgłowy i niestety nie udało mi się już opanować motocykla - mówi "Puzon", który zresztą był największym pechowcem w obozie gospodarzy. W wyścigu ósmym mimo niezłego startu dojechał do mety ostatni, a w biegu trzynastym bezpardonowo potraktował go Piotr Protasiewicz. - Wygrałem start i zakładałem się na Piotrka, a on wjechał we mnie i nie wiem, czy nogą, czy hakiem "wyciął" wszystkie szprychy w motorze Karola Ząbika, który to użyczył mi sprzętu. Nie byłem już zdolny do kontynuowania jazdy, a sądzę, że sędzia powinien przerwać ten bieg i nakazać powtórkę - tłumaczy. W starciu tym ucierpiał nieco bydgoszczanin. - W ostatnich dwóch biegach jechałem już praktycznie z kontuzją, bardzo boli mnie prawa noga. Aż się boję jechać do szpitala - mówił po meczu "PePe".
Na torze od pierwszych biegów dominowali gospodarze. Bydgoszczanie zdołali wygrać drużynowo zaledwie trzy gonitwy, pozostałe - poza trzema remisowymi - kończyły się zwycięstwami "Aniołów". Ojcem zwycięstwa ochrzczono Karola Ząbika, który wywalczył 13 punktów, pokonując m.in. dwukrotnie Andreasa Jonssona i Piotra Protasiewicza. Wicemistrz Europy Juniorów z zeszłego roku na torze doznał dziś tylko jednej porażki, z Protasiewiczem. - Nie czuję się jeszcze tak pewnie na torze, jak czuć się powinienem, ale z każdym biegiem jest lepiej. Cieszę się, że tor był dzisiaj w końcu naszym sprzymierzeńcem i że udało nam się wygrać - mówi. Nie można pominąć także niezłej postawy Adriana Miedzińskiego, budzącego się chyba z zimowego letargu, który niczym nie przypominał słabego zawodnika sprzed tygodnia, oraz debiutującego przed toruńską publicznością Andy Smitha. Anglik z polskim paszportem był bardzo waleczny, w jednym z biegów ograł nawet Andreasa Jonssona, czym zaskarbił sobie serca kibiców. Zwycięstwo gospodarzy przypieczętowali w ostatnim biegu Wiesław Jaguś i Jason Crump, którzy nie pozostawili złudzeń Piotrowi Protasiewiczowi i Robertowi Sawinie. - Miałem dzisiaj kłopoty ze sprzętem, gdyż po pierwszym zwycięskim biegu zdefektował mi silnik, na którym jechałem. Stąd wzięła się słabsza postawa w trzech kolejnych gonitwach. Ostatni wyścig pokazał jednak, że wszystko wróciło do normy - ocenia Jaguś.
W obozie bydgoskim punktowali zaledwie trzej zawodnicy, w rywalizacji z Apatorem nic nie wskórali żużlowcy drugiej linii oraz młodzieżowcy. - Na przyzwoitym poziomie pojechali dziś Jonsson, Protasiewicz i Sawina, chociaż od dwóch pierwszych mam prawo wymagać więcej. Próbował też walczyć Krystian Klecha, natomiast Krzysztof Buczkowski miał okazję poznać smak szprycy spod koła juniorów ekstraligowych. Kompletnie zawiódł Michał Robacki i Jacek Krzyżaniak, który jechał wprawdzie tylko raz, ale to co pokazał na próbie toru i w tym pierwszym biegu było zdaniem bydgoskiego trenera kompromitujące.
Torunianie pokazali, że nie będą tylko chłopcami do bicia i przynajmniej na własnym torze powalczą z każdym rywalem.

Po zawodach powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener Apatora - czułem że wygramy, ja zawsze jestem optymistą. Gdyby było inaczej, pewnie bym tu nie pracował. Nie spodziewałem się oczywiście tak wysokiego zwycięstwa - liczyłem, że wynik będzie oscylował w granicach remisu. Mieliśmy w tym wszystkim także trochę pecha, bo problemy ze sprzętem miał Wiesław i Mariusz, ale za to z dobrej strony pokazał się dzisiaj Andy Smith. Pomogliśmy mu się przestawić na polskie tory, teraz dogramy resztę szczegółów i powinno być jeszcze lepiej. Cieszę się, że dzisiaj tor był naszym sprzymierzeńcem, od poniedziałku rozpoczynamy na nim "magiczne zabiegi" i gwarantuję, że będzie jeszcze lepiej.

Karol Ząbik - junior Apatora - Byłem bardzo zmotywowany przed tym meczem, chciałem się zrehabilitować za wpadkę w Lesznie i cieszę się, że choć trochę mi się udało. Nie liczyłem na tak wysokie zwycięstwo, ale teraz jest szansa, że z rewanżu w Bydgoszczy wrócimy co najmniej z jednym, "bonusowym" punktem. Dzisiaj tor był przygotowany bardzo dobrze, byliśmy z nim świetnie spasowani i jeśli podobnie będzie w kolejnych meczach, to o wynik jestem spokojny.

Wiesław Jaguś - kapitan Apatora - Miałem dziś małe problemy ze sprzętem (zapłon), ale chyba już z wszystkim się pozbierałem. Z dwojga złego dobrze, że potraciłem punkty w takim meczu, kiedy znakomicie pojechali nasi młodzieżowcy i dzięki temu wygraliśmy. Chciałbym zapewnić, że naprawdę na dużo nas stać.

Adrian Miedziński - junior Apatora - Myślę, że spisaliśmy się o wiele lepiej niż w Lesznie. Trenowałem przez cały tydzień, zgrałem z torem najlepsze mi silniki i to zaprocentowało. Na początku jechało mi się bardzo dobrze, później porobiło się kilka dziur i było troszkę ciężej, jednak pod koniec znów znalazłem lepsze ustawienie motocykla. Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu i jest nam bardzo miło, że udało nam się wygrać aż tak wysoko. Na pewno mecz z Unią Tarnów nie będzie łatwy. Będzie bardzo ciężko, jednak my musimy zrobić wszystko, aby było tak jak dzisiaj.

Mariusz Puszakowski - Apator - Miałem dzisiaj ogromnego pecha, nie wiem czy to przez to, że jechałem z numerem 13. Nie jestem przesądny i nie zwalam winy na los. Przede mną jeszcze sporo pracy i mam nadzieję, że uporam się z wszystkim do kolejnego spotkania. W poniedziałek miałem jechać trenować do Szwecji, ale muszę się nad tym posunięciem mocno zastanowić.

Zdzisław Rutecki - trener Budlex Polonia - w mojej drużynie jedynie Piotr Protasiewicz, Robert Sawina oraz Andreas Jonsson, pomimo stanu w jakim się znajdował po wczorajszym meczu, walczyli z gospodarzami. Krystian Klecha jak wiadomo miał dziś upadki, a u Buczkowskiego występuje duża presja oraz brak objeżdżenia w ekstralidze. Zawiedli przede wszystkim Robacki oraz Krzyżaniak. Dziś była taka, a nie inna nawierzchnia, która najwyraźniej nam nie pasowała. Musimy jednak wyciągnąć wnioski, przełożyć się na swój tor i walczyć. Przecież nie ma się co załamywać.

Piotr Protasiewicz - Budlex Polonia - Początek meczu miałem przyzwoity, słabsza w moim wykonaniu była końcówka. Nie chciałbym oceniać kolegów, punkty w programie mówią same za siebie. Ja liczyłem, że z dwóch ostatnich meczy jeden uda nam się wygrać, no ale niestety w sobotę zabrakło nam szczęścia w Gdańsku, a dzisiaj byliśmy dużo słabsi od rywala. Chciałbym podziękować toruńskim kibicom za miłe przyjęcie, jeździłem dla nich przez ostatnie dwa sezony i naprawdę bardzo się z nimi zżyłem.

Robert Sawina - Budlex Polonia - Drużynie może się przydarzyć wpadka, taka jak ta w Gdańsku, ale druga z rzędu to już o jedną za dużo. Pojechaliśmy dziś słabo. Z mojej postawy jestem zadowolony, ale nie miałem w Toruniu nic do udowodnienia.

Krystian Klecha - junior Budlex Polonia - Jeżeli chodzi o naszą drużynę, to mogliśmy dać z siebie więcej, mówię tutaj między innymi o sobie. Natomiast co do torunian, to byli spasowani z torem i wygrali. Na moją postawę wpłynęła zarówno nawierzchnia, jak i motocykl.

Mirosław Kowalik - Budlex Polonia (współpracujący w czasie meczu z Adrianem Miedzińskim) - Nie miałem jakiegoś zdecydowanego faworyta przed dzisiejszym meczem. Moje poglądy były zatem podzielone. Współpracując z Adrianem Miedzińskim, chciałem mu pomóc przede wszystkim przy sprzęcie, bo miał ostatnio z tym duże kłopoty. 11 punktów to jest oczywiście bardzo dobry wynik. Popełnił on kilka błędów, jednak wie o nich doskonale, a ja mogę tylko przekazywać mu swoje uwagi. Wynik jest pewnego rodzaju zaskoczeniem, ponieważ Apator wygrał o wiele łatwiej niż myślałem.

Źródło: www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
www.sportowefakty.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt