2004-09-05 Runda zasadnicza 18
WTS Atlas Wrocław - Apator Adriana Toruń
Zgodnie z przewidywaniami Atlas Wrocław w meczu XVIII rundy spotkań żużlowej Ekstraligi pokonał na torze Stadionu Olimpijskiego Apator Toruń 51:39. Tym samym, na dwie kolejki przed końcem rozgrywek wrocławianie w dalszym ciągu zachowali szansę na zdobycie tytułu Drużynowego Mistrza Polski.
Apator, choć nie może już liczyć na poprawę
swojego miejsca w tabeli przyjechał do Wrocławia w najsilniejszym zestawieniu,
aby powalczyć i przy dobrym układzie wydarzeń na torze odnieść zwycięstwo, które
to z kolei przerwałoby pasmo sześciu z rzędu porażek zespołu toruńskiego.
Początkowo wydawało się, iż cel ten może być osiągnięty, gdyż spotkanie obu ekip
było wyrównane. Ze strony toruńskiej wynik trzymali przede wszystkim Jason
Crump i Piotr Protasiewicz, którzy byli bezwzględnie najlepszymi zawodnikami
swojej drużyny i równorzędnymi partnerami dla faworyzowanych żużlowców Atlasa.
Wymienioną dwójkę starali się wspomóc Wiesław Jaguś i Karol Ząbik, jednak tylko
do pewnego momentu. O pozostałych jeźdźcach Apatora, a szczególnie o jednym, z
racji przyzwoitości nie należy wspominać. Za słowo komentarza niech posłuży
liczba punktów zdobyta przez pozostałą trójkę zawodników jeżdżących z Aniołem
na piersi, a było ich zaledwie 2, słownie - dwa. Przy czym zdobyto je w
przeciągu 9 biegów, w których żużlowcy ci startowali. Przy takiej postawie
części zespołu ciężko było marzyć o odniesieniu zwycięstwa, zwłaszcza że w
drużynie Atlasa nie było praktycznie słabych punktów, a wszyscy zawodnicy
jechali z korzyścią dla zespołu. Wrocławianie objęli prowadzenie już po
pierwszym wyścigu i systematycznie je powiększali.
Kolejne cztery wyścigi kończyły się remisami. A to za sprawą dobrze jeżdżących
torunian - Wiesława Jagusia, Piotra Protasiewicza i Jasona Crumpa. W tej fazie
zawodów zupełnie nie szło Karolowi Ząbikowi i Adrianowi Miedzińskiemu. Obaj
notowali defekty, a to tego Miedziński raz został wykluczony za przekroczenie
limitu dwóch minut (czwarty wyścig).
W szóstym wyścigu ponownie lepsi byli wrocławianie Jarosław Hampel pokonał
Wiesława Jagusia, a Miśkowiak jechał przed Tomaszem Bajerskim, który ostatecznie
zanotował defekt. Podobny rezultat padł w siódmym wyścigu. Tym razem Tomasz
Gapiński objechał Crumpa. Trzeci był Świderski, a Miedziński nie ukończył biegu
z powodu defektu. Po tym wyścigu Atlas objął sześciopunktowe prowadzenie.
Wydawało się, że teraz wrocławianie będą systematycznie powiększali przewagę.
Nic takiego jednak nie miało miejsca.
Już w ósmym wyścigu trener Apatora Jan Ząbik zastosował rezerwą taktyczną,
desygnując do walki wszystko, co miał najlepsze. Do Protasiewicza dołączył Crump,
który zastąpił Arkadiusza Kalwasińskiego. Manewr powiódł się w stu procentach.
Para gości wygrała 5:1, a prowadzenie Atlasu ponownie zmalało do dwóch oczek
(25:23).
W dziewiątym biegu ciekawą walkę o prowadzenie stoczyli Greg Hancock i Jason
Crump. Ostatecznie lepszy był zawodnik Apatora. W dziesiątym wyścigu ponownie
był remis. Najpierw na pierwszym łuku rywale bardzo ostro potraktowali
Gapińskiego i w efekcie zawodnik z Wrocławia spadł na czwarte miejsce.
Niebezpiecznie było także na zakończenie tego biegu. Wiesław Jaguś zupełnie
nieoczekiwanie przejechał metę na skos, walcząc ze swoim motocyklem. Jaguś omal
nie uderzył w kierownika startu i stojące na murawie reklamy. Ponieważ Jaguś,
mimo problemów i niecodzienności całej sytuacji, przejechał linię mety na
trzecim miejscu, sędzia Marek Wojaczek przyznał mu punkt. Po meczu trener
Apatora Jan Ząbik wyjaśnił, że Jaguś złapał pod bandą bardzo dużą przyczepność
toru i stąd wynikła groźna sytuacja.
Od jedenastego wyścigu wrocławianie zaczęli powiększać przewagę. Najpierw
wygrali 4:2, choć mogło być nawet 5:1. Na dystansie jednak Krzysztof Słaboń
uległ Protasiewiczowi. Czego nie udało się dokonać w jedenastym biegu, udało się
osiągnąć w dwunastym. Gapiński i Hancock podwójnie objechali Crumpa. Trzynasty
bieg zakończył się zwycięstwem wrocławian 4:2 i przed wyścigami nominowanymi
żużlowcy z Dolnego Śląska mogli być już pewni triumfu. Prowadzili już
dziesięcioma punktami (44:34).
Czternasty bieg zakończył się remisem. Wygrał przebudzony w dziesiątym wyścigu
Karol Ząbik. Ostatni wyścig dnia po starcie układał się na 5:1 dla wrocławian.
Na prowadzeniu był Jarosław Hampel, a za jego plecami jechał Greg Hancock. Na
dystansie Amerykanin musiał uznać wyższość Protasiewicza.
Po meczu powiedzieli:
Jan Ząbik - trener Apatora - Na pewno wszyscy we
Wrocławiu chcą, żebyśmy wygrali z Unią, ale nie muszą nas dodatkowo mobilizować.
Cały czas brakuje u nas czwartego punktującego zawodnika. Gdyby Tomasz Bajerski
lub Adrian Miedziński dorzucili coś do dorobku liderów, mecz z Atlasem mógłby
się skończyć inaczej. Do dziesiątego wyścigu przecież spotkanie było wyrównane.
W meczu z Unią prawdopodobnie postawię na Marcina Jagusia, który zastąpi albo
Bajerskiego, albo Arkadiusza Kalwasińskiego.
Piotr Protasiewicz - kapitan Apatora - Co tu mówić? Właściwie chyba to samo, co od sześciu spotkań. Kibiców to już pewnie nudzi. Tor był we Wrocławiu taki, jakiego się spodziewaliśmy, czyli mocno przyczepny. Teraz trzeba "dojechać" do końca tego sezonu i pomyśleć już o nowym, żeby nie powtórzyła się sytuacja z tego roku.
Marek Cieślak - trener WTS - chociaż spodziewałem się że będzie ciężko, bo przecież Crump, Jaguś, Protasiewicz to nie ułomki, to o końcowy wynik byłem spokojny. W końcówce zmieniłem Miśkowiaka na Świderskiego, żeby przed finałem IMŚJ pojechali po cztery razy.
Marek Wojaczek - sędzia meczu - Mam zastrzeżenia co do przygotowania nawierzchni toru. Dopiero po mojej interwencji gospodarze zaczęli przygotowywać go do stanu używalności i zdołali to uczynić dopiero na pięć minut przed próbą toru. Ta sprawa zostanie ujęta w protokole.
Źródło:
Nowości
www.sportowefakty.pl
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
Tygodnik Żużlowy