Rozgrywki pomiędzy Apatorem Toruń, a Unią Tarnów rozpoczęły się jeszcze zanim
zawodnicy wyjechali na tor. Unia Tarnów zabiega o przełożenie meczu z Apatorem/Adrianą.
Powód? Start najlepszego juniora "Jaskółek" Janusza Kołodzieja w eliminacjach
mistrzostw świata.
Dlaczego tarnowianom zależało na nowym terminie? 20 czerwca trzech Polaków
będzie walczyć o miejsce w finale eliminacji do Grand Prix w 2005 roku. W
belgijskim Heusden-Zolder będą ścigać się Jarosław Hampel, Sebastian Ułamek i
tarnowianin Janusz Kołodziej. Tyle, że tego samego dnia zaplanowano 14. kolejkę
żużlowej ekstraligi, a cała trójka należy do czołowych postaci w swoich klubach.
Dlatego lider tabeli zaproponował rozegranie meczu we wtorek 13 lipca - dwa dni
po terminie dopuszczalnym przez Główną Komisję Sportu Żużlowego (zaległy mecz
powinien zostać rozegrany w ciągu 21 dni). Zdaniem tarnowian to jedyna rozsądna
data, bo pięć dni później kończy się już runda zasadnicza.
Do toruńskego klubu trafiło pismo z Polskiego Związku Motorowego z zapytaniem,
czy toruński klub godzi się na zmianę terminu meczu. Działacze Apatora/Adriany
jednak odmówili. Problem w tym, że do przyjazdu do Polski w ten dzień nie pali
się Jason Crump. Trudno się dziwić Australijczykowi, bo dzień wcześniej i dzień
później ma zaplanowane mecze w lidze angielskiej. - Warunkiem przełożenia meczu
jest zgoda obu klubów. Jeżeli jeden odmówi wtedy spotkanie musi zostać rozegrane
w terminie kalendarzowym - usłyszeliśmy w PZM.
Przed spotkaniem powiedzieli:
Szczepan Bukowski - prezes Unii - Powinniśmy mieć prawo do
przełożenia meczu, gdy nasz zawodnik reprezentuje Polskę. Proponujemy Apatorowi
13 lipca, bo to jest jedyny wtorek, gdy nie jeździ liga szwedzka. Wcześniej
praktycznie co dwa dni są jakieś zawody. Drugą datą jest 17 lipca, ale nie
sądzę, żeby GKSŻ się na to zgodziła. Dzień później zaplanowano ostatnią kolejkę
rundy zasadniczej, a wiadomo, że do tego czasu muszą być rozegrane wszystkie
zaległe spotkania.
Mirosław Batorski - dyrektor Apatora- Nie dostaliśmy na razie jedynie żadnego sygnału z Tarnowa, a jedynie pismo z zapytaniem do PZM. Nie wyrażamy jednak zgody na przełożenie meczu, bo inne terminy nam nie pasują. Sami o to nie prosiliśmy, gdy z powodu kontuzji brakowało nam dwóch zawodników. Poza tym Kołodziej jest w tej chwili kontuzjowany i wcale nie jest pewne czy pojedzie w tym turnieju.
Ostatecznie zawody rozegrano 9 lipca i tarnowska Unia pokonała Apator
Toruń 54:36. Kibice, którzy pomimo niezbyt dogodnego terminu spotkania licznie
przybyli na stadion, na pewno się nie zawiedli, ponieważ to spotkanie było
najlepszym widowiskiem, jakie mogli w tym sezonie oglądać fani Jaskółek.
Mecz przyjaźni pomiędzy drużynami z Tarnowa i Torunia przebiegał w bardzo
dobrej atmosferze. Ale tak było do biegu czternastego. Przyjazny klimat
widowiska zepsuł Tomasz Gollob. Najlepszemu polskiemu żużlowcowi puściły
nerwy, po tym jak Tomasz Bajerski brutalnie sfaulował jego starszego brata
Jacka. Ale o całej sytuacji z tego biegu trochę później w naszej relacji.
Tarnowianie zaczęli od mocnego uderzenia. Znakomita jazda świeżo upieczonego
Mistrza Polski Juniorów Janusza Kołodzieja i największego pechowca wczorajszych
finałów w Pile Marcina Rempały, pozwoliła Jaskółkom dowieźć do mety podwójne
zwycięstwo nad juniorami z Torunia.
Podobnym wynikiem zakończyła się druga gonitwa. Doskonale ze startu wyszedł
Robert Wardzała, do którego po wyjściu z pierwszego łuku dołączył Tony
Rickardsson.
Bieg trzeci również zakończył się podwójnym zwycięstwem, lecz tym razem Aniołów
z Torunia. Piotr Protasiewicz i Tomasz Bajerski nie dali szans zawodnikom Unii.
Nie ma sposobu na wygrane z tarnowskimi juniorami Jason Crump. Lider Grand Prix
musiał uznać wyższość Marcina Rempały w biegu czwartym.
Piąty start zawodników w dzisiejszym meczu to podział punktów. Tony Rickardsson
dał popis jazdy po szerokiej i tym właśnie manewrem wyprzedził Piotra Protasiewicza.
W gonitwie szóstej Tomasz Gollob zdołał jedynie przedzielić parę gości.
Bieg siódmy, to z pewnością najlepszy bieg, jaki mogli do tej pory oglądać
kibice w Tarnowie. Fantastyczna walka pomiędzy trzema zawodnikami: Crumpem,
Jackiem Gollobem oraz Kołodziejem. Ostatecznie pierwszy na mecie Janusz
Kołodziej. Tuż za nim dojechał kolega z drużyny Jacek Gollob, który zdołał na
ostatnim okrążeniu wyprzedzić Jasona Crumpa.
Wszyscy do tej pory byliśmy przyzwyczajeni do jazdy Tomka Gollob po szerokiej.
Lecz udowodnił on w biegu ósmym, że potrafi też jeździł przy krawężniku. W
pięknym stylu wyprzedził najskuteczniejszą dziś parę gości Protasiewicz-Bajerski.
Doskonałe rozegranie pierwszego łuku przez Tośka w biegu dziewiątym, pozwoliło
mu wygrać to starcie.
Bardzo emocjonujący był bieg dziesiąty. Ostatecznie wygrał go Jason Crump. W
ferworze walki Wiesław Jaguś przejechał dwoma kołami za wewnętrzną krawędź, za
co sędzia wykluczył zawodnika podczas trwania biegu.
O sporym pechu mógł powiedzieć Janusz Kołodziej w biegu jedenastym. Na drugim
okrążeniu w jego motocyklu zabrakło paliwa. Tony Rickardsson zdołał zaledwie
rozdzielić zawodników Apatora.
W kolejnej gonitwie Adrian Miedziński odebrał dwa punkty Grzegorzowi Rempale.
Wynik tego biegu to 4:2 dla Jaskółek
Następny fascynujący bieg, to jeden z powodów, dla którego warto było dziś
przyjść na stadion w Mościcach. Wygrał go Janusz Kołodziej, a jego kolega z
drużyny - Jacek Gollob - przez całe cztery okrążenia bronił się przed atakami
Wiesława Jagusia.
Największe poruszenie wśród kibiców wywołał bieg czternasty. W pierwszym
podejściu po brutalnym faulu Tomasza Bajerskiego na tor upadł Jacek Gollob.
Chwilę po tym na torze pojawił się Tomasz Gollob, który uderzył Bajerskiego w
kask. Ten podjechał następnie do leżącego na torze starszego z Gollobów. Nerwy i
w tym momencie puściły najlepszemu polskiemu żużlowcowi. Po raz kolejny uderzył
w kask Tomasz Bajerskiego. Trzeba tutaj zaznaczyć, że zawodnik z Torunia cały
czas miał na głowie kask i gogle. Do akcji wkroczyła ochrona, która rozdzieliła
zawodników. Potem wydarzenia i rękoczyny Tomasza Golloba przeniosły się jeszcze
do parkingu. W tym czasie z toru podniósł się Jacek Gollob, który otrzymał
ogromne brawa od kibiców. W powtórce wygrał przed Januszem Kołodziejem i
Adrianem Miedzińskim.
Ostatni bieg dzisiejszego pojedynku odbył się w trzy osobowej obsadzie. Za
wydarzenia z biegu czternastego, sędzia zawodów wykluczył Tomasza Golloba.
Jednak osamotniony Ricki dojechał do mety przed Protasiewiczem i Crumpem.
Po meczu powiedzieli:
Marian Wardzała - trener
Unii - Niesamowicie ciekawe zawody, które mogły się
podobać kibicom. Po siódmym biegu zażartowałem nawet, że takie gonitwy można
oglądać tylko na Grand Prix lub w Tarnowie (śmiech). Bardzo dobra postawa Tomka
Golloba i Tony`ego. Słowa uznania należą się dla Marcina Rempały. Chciał jeszcze
jechać, lecz wynik był już przesądzony i nie było sensu go narażać. Brawa
również należą się Januszowi Kołodziejowi. Grzegorz i Robert dorzucili również
punkty, lecz jest to stanowczo za mało. Niech chcę oceniać sytuacji z Tomkiem
Gollobem po jej po prostu nie widziałem. Mój wzrok był skierowany na leżącego
Jacka
Robert Wardzała - Unia - Rewelacyjny pojedynek bardzo dobrą drużyną. Coraz bliżej upragnionego tytułu. Mój pierwszy wyścig bardzo dobry, potem miałem kłopoty ze sprzętem. Według mnie Tomek zareagował słusznie, gdyż Bajerski ewidentnie szukał tego faulu. Wjechał z premedytacją w Jacka, który jest niedawno po kontuzji.
Jacek Gollob - Unia - Kolejne wygrane zawody. Bardzo się z tego powodu cieszymy. Zaliczyłem kolejny udany występ z czego jestem zadowolony. Tomek zbyt nerwowo zareagował w biegu czternastym, no ale faul Bajerskiego był ewidentny.
Tomasz Gollob - Unia - Zaszło nieporozumienie. Do wykluczenia nie mam pretensji. Poniosły mnie nerwy, ale Tomasz Bajerski nie powinien pojechać tak, jak to zrobił w 14. wyścigu. Nie może być tak, że zawodnik po łuku jedzie prosto. Mecz był super.
Tomasz Bajerski - Apator - Nie chcę komentować całej sytuacji. Na pewno tak tego nie pozostawię. Poczekajmy do poniedziałku. Tomasz Gollob uderzył mnie dwukrotnie na torze i później jeszcze w parkingu. Bardzo dobrze mi się dziś jeździło. Nieźle startowałem i nie popełniałem błędów na dystansie.
Jason Crump - Apator - Zawody były bardzo ciężki i trudne. Nie mam nic więcej do powiedzenia.
Piotr Nagel - Kierownik Apatora - Sytuacja była mocno
kontrowersyjna. Zawodnik takiej klasy w takim spotkaniu nie miał prawa zrobić
czegoś takiego. Obserwowało to tysiące ludzi, dla wielu młodych zawodników Tomek
jest wzorem do naśladowania - takie zajścia są zupełnie niepotrzebne. Oczywiście
w ślady Tomka poszedł jego ojciec, znany z takich zachowań i obrzucił
Bajerskiego różnymi wyzwiskami. Wstyd było słuchać.
Tomek udał się po meczu na obdukcję, bo ma wyraźnie podbite oko, ale czy uda się
do sądu to już jego prywatna sprawa. Opisze dokładnie wszystkie fakty i przekażę
je odpowiednim osobom. To od nich już będzie zależało, czy wyciągnięte z tego
zostaną konsekwencje.
Kilka dni po zawodach Tomasz Bajerski powiedział dla
speedway.info.pl
Jak oceni Pan sytuację
na torze z czternastego biegu?
Wygrałem zdecydowanie start, byłem mniej więcej pięć metrów z przodu na wejściu
w łuk i pojechałem szeroko. Kołodziej z Jackiem Gollobem wjechali na wewnętrzną
i dojechali na prostej do samego płotu tak, że nie miałem już tam miejsca. Byłem
rozpędzony, chciałem ich minąć po wewnętrznej, ale w połowie drugiego wirażu
Kołodzieja wyniosło na zewnętrzną, przez co ja także musiałem odjechać od
krawężnika, no i wtedy uderzyłem w Golloba...
Czyli nie można powiedzieć, że był to bezmyślny atak?
Na pewno nie. To jest totalna głupota jeśli ktoś tak twierdzi. Trąciłem lekko
Jacka Golloba, chociaż to naprawdę mogło źle wyglądać, bo ja byłem bardzo
rozpędzony. On przejechał jeszcze kilka metrów i się przewrócił. Nic mu się nie
stało, bo pojechał następny bieg i wygrał. Nie kwestionuje jednak tego, że to ja
spowodowałem upadek.
A jak skomentuje Pan zdarzenia, które były bezpośrednim następstwem tego
biegu?
Na zachowanie Tomasza Golloba i jego ojca szkoda słów. Na pewno tego tak nie
zostawię i sprawa trafi do sądu. Gollob rzucił się na mnie z rękoma, uderzył
mnie kilka razy, co z resztą po mnie widać (Tomasz wskazał palcem na siniaka pod
okiem, który zaklejony był plastrem - dop. aut.)
Bardzo mądrze podszedł Pan do tego zdarzenia nie dając się sprowokować. Może
to wyjść tylko na dobre...
Próbowałem się opanować, chociaż było już naprawdę bardzo ciężko. Starałem się
lekceważyć te rękoczyny i przezwiska, które do mnie dobiegały. Udało mi się, z
czego dzisiaj bardzo się cieszę.
Podobno w całym zajściu udział brał także prezes Rafinerii Trzebinia, pan
Grzegorz Ślak...
Dopiero po czasie się dowiedziałem, że to był Ślak. Podszedł jakiś cham w
garniturze i zaczął mnie wyzywać, ubliżać mi. Takim osobom nie wypada zachowywać
się w ten sposób. To co oni mówili już z czasem zaczęło mnie bawić, bo te
wszystkie epitety i płytkie teksty były po prostu śmieszne, a ich to jeszcze
bardziej denerwowało.
Miał Pan już robioną obdukcję?
Tak, była już robiona, także wszystko jest już przygotowane. W najbliższym
czasie sprawa trafi do sądu.
Co groziło Gollobowi ze strony GKSŻ? Art 328 (Kary i sankcje):
b) za zachowanie niegodne reprezentanta barw RP, w kraju lub za granicą -
skreślenie z kadry reprezentacyjnej oraz cofnięcie licencji międzynarodowej na
okres od 3 miesięcy do 2 lat oraz zawieszenie na okres od 1 do 6 miesięcy i kara
finansowa od 1000 zł do 5000 zł;
g) za niesportowe zachowanie się (pogróżki, wymyślanie i ubliżanie, itp.) wobec
przeciwników, sędziów, osób urzędowych i funkcyjnych, partnerów oraz
publiczności - zależnie od stopnia przewinienia: nagana, wykluczenie na od 1 do
4 meczów, zawieszenie na okres do 6 miesięcy oraz kara finansowa od 500 zł do
5000 zł;
i) za czynne znieważenie zawodnika, osoby urzędowej lub innych osób -
zawieszenie na okres od 6 miesięcy do dyskwalifikacji w łącznie oraz kara
finansowa od 1000 zł do 9000 zł;
Ostatecznie GKSŻ Gollob otrzymał karę pół roku pozbawienia praw zawodnika w zawieszeniu na 12 miesięcy. Lider Unii Tarnów zapłacił także 9 tys. zł grzywny. Prezydium GKSŻ zdyskwalifikowało Golloba, który uznał swoją winę i zaproponował samoukaranie - powiedział Marek Karwan, przewodniczący GKSŻ. - Przepraszam, dałem się ponieść emocjom obserwując wypadek brata - powiedział Gollob i zadeklarował, że osobiście przeprosi Bajerskiego.
Czy to wystarczająco wysoka kara za uderzenie rywala z toru?
Oto co powiedzieli działacze obu klubów na temat werdyktu wydanego przez
GKSŻ:
Szczepan Bukowski- prezes Unii Tarnów - Uważam, że wyrok jest zbyt
surowy. Tomasz część kary już odbył pauzując w meczu z Budleksem/Polonią
Bydgoszcz. Nie będziemy się jednak odwoływać. To był bez wątpienia wybryk, za
który należała się naszemu zawodnikowi kara, choć może nie aż tak dotkliwa.
Jestem jedynie ciekawy, czy GKSŻ zajmowała się także postępowaniem Bajerskiego.
Już nie chodzi tylko o jego faul, ale błazeństwa, jakie odstawiał w kolejnych
dniach. To był skandal, który rozniósł się po wszystkich gazetach na Pomorzu.
Tak się składa, że jesteśmy w posiadaniu zdjęć wykonanych zaraz po meczu z
Apatorem/Adrianą, na których dokładnie widać, że pod jego okiem nie ma ani
jednego zadraśnięcia. Tymczasem w niedzielę wystąpił z wielkim plastrem
zakrywającym pół twarzy.
Mirosław Batorski - dyrektor Apatora - Moim zdaniem nie powinno
się zawieszać wykonania kary za tego typu przewinienia. Przypuszczam jednak, że
GKSŻ wzięła pod uwagę fakt, żeby nie destabilizować rozgrywek play-off
ekstraligi. Unia bez Golloba byłaby przecież dużo słabszym zespołem i mogłyby
się pojawić zarzuty, że centrala chce pokonać lidera przyz zielonym stoliku.
Niemniej chuligaństwo powinno zostać wyplenione z torów żużlowych. Nie miały
takich wątpliwości włądze światowej piłki nożnej dyskwalifikując na trzy mecze
Francesco Tottiego jedynie za oplucie rywala. Gdyby jeszcze Gollob zrobił to w
afekcie, ale przecież on uderzył Tomka po raz kolejny w parkingu, gdy widział
już, że jego brat wstał z toru o własnych siłach.
Dlatego uważam, że wyrok nie powinien być zawieszony.
Z kolei przewodniczący GKSŻ Marek Karwan dla Gazety Wyborczej powiedział:
Źródło:
Nowości
www.sportowefakty.pl
www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl
Gazeta Wyborcza