2004-06-06 Runda zasadnicza 9
Apator Adriana Toruń - Unia Leszno

Bardzo ważnym meczu żużlowej ekstraligi Apator Adriana pokonał na własnym torze Unię Leszno 46:44. Zwycięstwo przyszło toruńczykom trochę szczęśliwie - w ostatnim wyścigu, na ostatnim okrążeniu defekt motocykla miał Rafał Dobrucki, który jechał na trzeciej pozycji. Gdyby nie to, w meczu byłby remis.

Toruńczykom w tym spotkaniu szło jak po grudzie. Męczyli się wyraźnie, byli niezadowoleni z przygotowania toru. Młodzieżowcy przegrali na inaugurację 2:4 i Unia prowadziła potem do siódmego biegu, bo pięć kolejnych wyścigów kończyło się remisami. Do wyrównania doprowadzili dopiero Piotr Protasiewicz z Adrianem Miedzińskim, którzy pokonali 4:2 Damiana Balińskiego i Krzysztofa Kasprzaka.

W ósmym biegu pierwszej porażki doznał Leigh Admas, który do mety dojechał za Wiesławem Jagusiem. Trzecie miejsce zajął Łukasz Jankowski, a czwarte Arkadiusz Kalwasiński. W biegu dziewiątym sędzia Marek Wojaczyk podjął decyzję o wykluczeniu Karola Ząbika, którego delikatnie podciął jeżdżący po raz kolejny na granicy ryzyka Damian Baliński. W powtórce osamotniony Crump wygrał przed Balińskim i Kasprzakiem.

W dziesiątym wyścigu goście (Rafał Dobrucki i Jacek Rempała) ponownie wyprowadzili swój zespół na dwupunktowe prowadzenie. Chwilę potem losy meczu mógł odwrócić bieg jedenasty. Po starcie na dwóch czołowych pozycjach znajdowali się Crump i Ząbik, za plecami którego jechał Adams. Młody torunianin na jednym z wiraży popełnił jednak błąd i mimo ambitnej walki z Australijczykiem, musiał zadowolić się trzecią pozycją. W biegu tym upadek na czwartej pozycji zanotował Łukasz Jankowski, jednak młody leszczynianin zachował się znakomicie i szybko wstał z toru, by kontynuować wyścig. Gospodarze z remisu cieszyli się tylko kilkadziesiąt sekund. W 12. biegu bowiem Kasprzak z Balińskim podwójnie pokonali Protasiewicza. Ostatni na metę przyjechał Tomasz Bajerski, który na torze pojawił się zresztą tylko raz. Trudno było jednak oczekiwać, że zaledwie po kilku dniach od złamania obojczyka będzie w pełni sprawny. Już przed meczem było wiadomo, że nie można na niego liczyć, bo sam przyznawał, że drętwieje mu bark. Wystartował na własną odpowiedzialność.

W 13. gonitwie dość nieoczekiwanie pierwszy był Miedziński, przed Rempałą, Dobruckim i W. Jagusiem, który do tej pory pewnie wygrywał wszystkie wyścigi. Przed nominowanymi wyścigami Unia prowadziła więc czterema punktami i była bardzo bliska wygranej.
Później doszło do pozasportowych, niepotrzebnych emocji. Ich negatywnym bohaterem był Jacek Rempała. Na pierwszym łuku Protasiewicz znakomicie "rozprowadził" Karola Ząbika i gospodarze jechali na dwóch pierwszych miejscach. Na trzecim okrążeniu Rempała "artystycznie" położył się na torze i udawał, że nie może zejść. Za tę aktorską rolę Oscara na pewno nie dostanie, ale skutek osiągnął. Sędzia Marek Wojaczek musiał przerwać bieg. Za niesportowe zachowanie wykluczył Rempałę do końca zawodów (oznacza to, że leszczynianin nie pojedzie w następnym meczu, z RKM-em na własnym torze). Dla toruńczyków była to jednak mała pociecha, bo wyścig trzeba było powtórzyć. Cud, że nie doszło do zamieszek na trybunach, pamiętając zwłaszcza napiętą atmosferę po niedawnym meczu obu ekip w Lesznie.
- Jeżdżę z Rempałą w jednym klubie w lidze duńskiej - stwierdził rozgoryczony Karol Ząbik. - Myślałem, że jest dobrym kolegą. Teraz już tak nie sądzę.
- Nie chciałbym komentować postawy Jacka, bo - przysięgam - stałem w takim miejscu, że nie widziałem tego upadku - mówił z kolei trener Unii Jan Krzystyniak.
Na szczęście sprawiedliwości stało się zadość. W powtórce Protasiewicz powtórzył swój manewr na pierwszym wirażu i pomógł Ząbikowi przedostać się na drugie miejsce. Przed ostatnim biegiem był więc remis i emocje sięgnęły zenitu.

Przed ostatnim wyścigiem przed którym w meczu było 42 do 42 wszyscy kibice wstali aby obejrzeć ten emocjonujący bieg. Najlepiej ze startu ruszył Wiesław Jaguś, który uciekł szybko do przodu. Za nim podążał Adams, który robił co mógł , by dogonić toruńczyka. Na trzecim miejscu jechał Dobrucki, którego z kolei nieskutecznie gonił Crump. Jednak podczas ostatniego Dobrucki zanotował defekt co wykorzystał Crump i spotkanie zakończyło się wynikiem 46-44 dla Apatora.

Po meczu powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener Apatora - Przed decydującymi biegami zastanawiałem się, czy Adriana puścić wcześniej, czy może Bajerskiego. Zadecydowałem tak, jak było widać i udało się wygrać. Tor był równy na całej szerokości, tak jak jest to w regulaminie. Wiadomo, że w ferworze walki się on trochę zmienia, goście na początku lepiej od nas się na nim czuli i przede wszystkim wygrywali większość startów, ale w końcówce na szczęście nam udało się wygrać. W 9 biegu mówiłem Karolowi, żeby nie jechał na pierwszym łuku za szeroko, bo za Balińskim na pewno nie będzie dużo miejsca i miał zrobić dokładnie to, co zrobił w 14 wyścigu. No cóż ? zapłacił po prostu frycowe. Jeśli chodzi o 14 bieg i upadek Jacka Rempały, to ja nie widziałem dokładnie tej sytuacji, na pewno sędzia widział to lepiej i podjął właśnie taką decyzję

Krzysztof Kasprzak - junior Unii - Cały mecz jechaliśmy i walczyliśmy o punkty. Ale rzeczy martwe...co zrobić? Ja może też ciut na początku słabiej jechałem, ale z drugiej strony osiągnąłem najlepszy czas dnia-to już o czymś świadczy i z tego bardzo się cieszę

Jacek Rempała - Unia - Nie będę tego komentował, sędzia widział tę sytuację z biegu czternastego najlepiej. Dzisiejszy tor miał dziury i po prostu wywróciłem się. Szkoda, że uciekła szansa, bo zwycięstwo było blisko. Żałuję, że w następnym meczu drużyny nie będę mógł jechać.

Karol Ząbik - junior Unii - My mieliśmy troszkę szczęścia dzisiaj, im szczęście pomogło w Lesznie. Jeżdżę z Jackiem Rempałą w Danii i zawsze myślałem, że jest zawodnikiem jeżdżącym fair play. Dzisiaj pokazał, że tak nie jest, że liczy się tylko wygrana na siłę. Jeśli chodzi o sytuację z Adamsem, ja jestem jeszcze mało doświadczonym zawodnikiem, a dzisiejszy tor był dość trudny. Popełniłem błąd, a Adams jest na tyle doświadczony, że potrafił to doskonale wykorzystać.

Wiesław Jaguś - Apator - Nie wyszedł mi dziś jeden bieg, startowałem w nim z czwartego pola, zostałem wywieziony pod płot i praktycznie ciężko było już nawiązać walkę. Na szczęście była to jedna tylko wpadka. Przed biegiem piętnastym była nerwówka, bo wiedziemy o co jedziemy, dlatego po wygranym starcie chciałem uciekać do przodu, a nie blokować rywali, bo Adams to nie jest jakiś lajkonik, ale zawodnik z górnej półki i na pewno mógłby wykorzystać każdy błąd.

Rafał Dobrucki - Unia - Nie jestem dzieckiem szczęścia - już się zdążyłem do tego przyzwyczaić, a dzisiaj to się tylko potwierdziło. Szkoda, że w takim ważnym dla nas meczu. Jestem załamany, bo to jest nowy silnik, a jechałem na nim dziś drugie zawody.

Jan Krzystyniak - trener Unii
  Co Pan uważa o niedzielnym spotkaniu?
Szkoda, że pech Rafała odebrał nam jeden punkt. Uważam, że remis w dzisiejszym spotkaniu byłby najbardziej sprawiedliwy - dałoby to równy podział punktów, ponieważ Apator także zremisował w Lesznie.

Jak Pan skomentuje sytuację z czternastego biegu, kiedy na tor "upadł" Jacek Rempała. Kibice to odebrali jednoznacznie...
Szczerze mówiąc, nie widziałem tego momentu. Stałem w tunelu i nie widziałem pierwszego łuku. Nie chcę nic mówić, żeby nie wprowadzać zbędnego zamieszania, bo na prawdę tej sytuacji nie widziałem. W podobny sposób wywrócił się Łukasz Jankowski, jednak on potrafił się pozbierać i uciec z toru.

Po meczu w Lesznie, kiedy to miejscowi kibice niekulturalnie potraktowali toruńskich fanów i zawodników, powiedział Pan, że spodziewa się, iż w Toruniu zespół Unii zostanie przyjęty podobnie. Chyba kibice Apatora pokazali, że potrafią inaczej się zachować?
Ja nie obserwuję trybun, chociaż kibice rządzą się swoimi prawami. Przypomnijcie sobie ubiegły sezon, kiedy to Wasi kibice obrzucili Wasz zespół jogurtami. Tacy są kibice i nie ma co usprawiedliwiać, czy ganić ich zachowań. Jeśli nasi kibice potraktowali źle toruński zespół w Lesznie, to bardzo za nich przepraszam.

Co Pan powie na temat toruńskiego toru, bo zawodnikom Apatora chyba on nie pasował?
Tor w Toruniu był jak zawsze dobry. Mam z tym torem kontakt od 25 lat, był bardzo dobry, nadawał się do walki i na prawdę nie narzekaliśmy

Piotr Protasiewicz - kapitan Apatora
  Dzisiaj drużynie toruńskiej sprzyjało szczęście...
Przed zakończeniem ostatniego biegu wszystko wskazywało na to, że znowu padnie remis. Nie wiem czy mogę tak powiedzieć, ale szczęście sprzyja chyba lepszym. Cieszymy się, że w Toruniu pozostały ważne punkty, bo potraciliśmy ich trochę w poprzednich kolejkach. Teraz nadszedł czas na odrabianie tych strat...

Co Pan czuł po pierwszym podejściu do czternastego biegu, kiedy jechaliście na 5-1 i taktyczny upadek nie pozwolił Wam odnieść tego zwycięstwa?
Odczuwaliśmy znaczne zmęczenie, ale nie fizyczne, tylko psychiczne, bo wiedzieliśmy jak ogromna presja na nas ciąży. Bieg 14 miał bardzo duże znaczenie w tym spotkaniu, a na dodatek nie mieliśmy w nim najlepszych pól startowych. Za pierwszym razem udało mi się pomóc Karolowi, ale nie sądziłem, że w powtórce Baliński da się tak samo ograć na pierwszym wirażu. Na szczęście udało się i wygraliśmy ten bieg.

Sądzi Pan, że to szczęście, które dopisało Apatorowi w ostatnim biegu jest dla drużyny jakby uhonorowaniem nie sportowych zachowań leszczynian w tym dwu meczu?
Absolutnie nie chodzi o to. Liczy się to, że udało się zwyciężyć. W tym spotkaniu rzeczywiście była dramaturgia i liczę, że na następny mecz zjawi się komplet widzów, bo chcemy jeździć przed pełnymi trybunami. Troszeczkę dzisiaj naszym fanom napsuliśmy nerwów, ale najważniejsze jest, że w końcowym rozrachunku drużynie udało się odnieść zwycięstwo.

To nie zmienia jednak faktu, że czegoś drużynie brakuje. Czy to tylko chodzi o te kilka punktów Tomasza Bajerskiego?
Trudno jest to dokładnie określić. U każdego sportowca w trakcie sezonu pojawia się taka mała zadyszka i liczymy, że ona jest już poza nami. Mamy nadzieję, że awansujemy do pierwszej czwórki i kiedy każdy z nas wyeliminuje tę jedną wpadkę, która przytrafia się podczas meczu, powalczymy o czołowe lokaty.

Co Pan powie o torze, bo można odnieść wrażenie - i to nie tylko po dzisiejszych zawodach - że ta nawierzchnia Apatorowi nie pasuje...
To nie jest pytanie do mnie, trzeba się z tym zgłosić do działaczy, bądź trenera.

Czyli nie wszystko jest w porządku?
To nie jest pytanie do mnie.

Źródło: Nowości
www.sportowefakty.pl

 www.przegladzuzlowy.pl
www.speedway.info.pl

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt