2002-07-12
Apator Adriana Toruń
- Pergo Gorzów 69 : 20



W rekordowych rozmiarach żużlowcy Apatora Adriany pokonali tegorocznego outsidera ekstraligi - Stal Pergo Gorzów.
Końcowy wynik 69: 20 oddaje różnicę klasy między zespołami. Aż pięciu zawodników gospodarzy zdobyło powyżej dziesięciu punktów, czterech z nich (Tony Rickardsson, Tomasz Bajerski, Robert Sawina i Tomasz Chrzanowski) nie przegrali z żadnym z rywali, a wszyscy z podstawowej szóstki wygrali co najmniej jeden wyścig. Swoje debiutanckie zwycięstwo biegowe w lidze zaliczył 17-letni Adrian Miedziński. Najwięcej owacji wzbudzała jednak jazda Adriana Miedzińskiego, który odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w lidze.

Goście skazali się na wysoką porażkę już przed rozpoczęciem zawodów, przyjechali do Torunia w krajowym składzie i od pierwszego wyścigu zdecydowanie przegrywali. Aż dwanaście razy torunianie wygrywali podwójnie (w tym raz 5: 0, gdy dwóm zawodnikom Stali zdefektowały motocykle). W większości były to bezdyskusyjne zwycięstwa po lepszych startach żużlowców Apatora. A gdy lepiej wystartowali gorzowianie, torunianie przeważnie wyprzedzali ich na dystansie. Tak było w wyścigach - drugim (Tomasz Chrzanowski wyprzedził Mariusza Staszewskiego), czwartym - (Tony Rickardsson - Piotra Śwista) i ósmym (Robert Sawina - Staszewskiego). W trzech biegach to się jednak nie udało, i tylko wtedy gorzowianie notowali zdobycze punktowe. Tak było tylko na początku zawodów - w trzecim wyścigu, gdy Jaguś nie dał rady Piotrowi Paluchowi (ale pierwszy był z kolei junior Apatora Adrian Miedziński), w piątym - gdy ponownie Jaguś przegrał ze Staszewskim i w siódmym - kiedy Świst pokonał Jagusia i Flisa. Od tego biegu gorzowianie nie mieli już nic do powiedzenia i w pozostałych ośmiu wyścigach zdobyli zaledwie siedem punktów.
Wracając do trzeciego wyścigu wszyscy liczyli na Wiesława Jagusia, ale z czwartego pola spod taśmy wystrzelił Miedziński i objechał wszystkich przy bandzie. W sumie zdobył sześć punktów i dwa bonusy. To najlepszy ligowy występ toruńskiego juniora w tym sezonie. - Mogło być trochę lepiej. W jednym biegu za dużo przekombinowaliśmy przy sprzęcie i zostałem na starcie. A swoim pierwszym wyścigu byłem po prostu Bardzo bym chciał, żeby takie występy stały się regułą.

W sumie mecz był jednostronny, choć goście nie poddali się bez walki. - Wcale nie było tak łatwo i musieliśmy się w kilku wyścigach sporo napocić - mówił Tomasz Bajerski, który jako jedyny torunianin był poza zasięgiem rywali już od startu. Zmuszony do walki na dystansie był nawet Tony Rickardsson, który w IV czwartym biegu dopiero na ostatnim okrążeniu uporał się z Piotrem Świstem. Ładnymi akcjami popisywali się także Tomasz Chrzanowski atak po zewnętrznej na Mariusza Staszewskiego) czy wreszcie szybki i równy Robert Sawina (w X biegu odważnie wszedł między Śwista i Pawła Hliba).
Wynik jednak był już praktycznie rozstrzygnięty po czterech biegach, gdy gospodarze prowadzili 19:5. Goście wygrali tylko jeden wyścig - VII - gdy Świst pokonał Jagusia, a Miedziński po słabym starcie przegrał o metr z Robertem Flisem.
W tej sytuacji więcej okazji do jazdy mógł mieć Przemysław Kłos, ale pojawił się na torze tylko raz. - Dzięki koleżeńskiej postawie Adriana, który odstąpił mu swoje miejsce w biegu nominowanym - zaznaczył trener Jan Ząbik -
Pewnie, że mogłem odjąć po jednym biegu seniorom, ale oni chcieli porządnie przygotować się do Stamir Cup. Dlatego m.in. na początku słabiej szło Wiesiowi Jagusiowi, który sprawdzał kolejno trzy motocykle.

Gorzowianie na zwycięstwo w Toruniu z pewnością nie liczyli, ale także na pewno nie spodziewali się takiego lania. Piotr Świst na prośbę o komentarz tylko machnął ręką i rzucił: - A co tu komentować?

Po wygranej z gorzowianami, Apator miał już minimalne szanse na walkę o tegoroczne medale. Wygrane w pozostałych dwóch meczach rundy zasadniczej - z Polonią Piła i Unią w Lesznie (co będzie szczególnie trudnym zadaniem) to za mało. Potrzebne były jeszcze zwycięstwa Polonii Bydgoszcz we Wrocławiu i co najmniej remis Włókniarza z Atlasem pod Jasną Górą. I tylko wtedy obrońcy tytułu będą mogli walczyć o medale.

Po zawodach powiedzieli:
Adrian Miedziński
- junior Apatora - Cieszę się, że udało mi się wygrać pierwszy bieg w lidze. Nie czułem już takiej presji i stresu, jak w debiutanckich zawodach. Chciałbym jeździć coraz lepiej i zdobywać coraz więcej punktów.

Tomasz Chrzanowski - zawodnik Apatora - Jestem zadowolony głównie z tego, że dobrze się czuję - przyznał po piątkowych zawodach. - Cieszę się z występu, z punktów, z jazdy i ze sprzętu.

Jan Ząbik - trener Apatora -  Ja już się dosyć nagadałem w gazetach i tylko sobie tym nagrabiłem. Przemysław Kłos zastąpił Adriana Miedzińskiego, ponieważ to uzgodnili sami zawodnicy. Zajmują jeden boks, są kolegami i to Adrian sam zaproponował, by Przemek pojechał w wyścigu trzynastym. Wcześniej nie dokonywałem zmian, bo wiedziałem, że publiczność jest przeciwko Kłosowi. I dlatego nie zdecydowałem się wpuszczać Przemka za seniorów, tak by wszyscy zawodnicy mieli po tyle samo startów. Co do słabszej postawy Wieśka Jagusia, to wiem, że przez cały mecz dopasowywał sprzęt. Wystawił trzy motocykle i wszystkie próbował. Chciał chyba przygotować się sprzęt do turnieju Stamir Cup.

Stanisław Chomski - trener Stali - Ci chłopcy nie są przyzwyczajeni do takich klęsk A każda kolejna porażka ma wpływ na postawę zawodników w następnych meczach. To nie jest tylko kwestia słabszego sprzętu, to także sprawa psychiki. Jeździmy bez zawodników zagranicznych, nie mamy żużlowca, który "pociągnąłby" zespół do walki. A co do kłopotów organizacyjnych, to nawet nie zastanawiam się, co nas czeka. Na razie myślimy tylko o tym, by dokończyć ten sezon. .

Źródło Gazeta Wyborcza

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt