2002-05-26
Apator
Adriana Toruń
- Włókniarz Candela Częstochowa 50 : 40
Toruńscy kibice dali wyraźnie do zrozumienia co sądzą o ostatnich wyczynach
Apatora-Adriany. Zwycięski rewanżowy mecz mistrzów Polski z Włókniarzem Częstochowa
obserwowało jedynie trzy tysiące widzów.
To nie była jedyna oznaka zniecierpliwienia fanów "Aniołów". Ci, którzy przyszli
w niedzielę na stadion, bynajmniej nie okazali swoim pupilom zbyt wiele
sympatii. Skromne oklaski otrzymali Tomasz Bajerski, Wiesław Jaguś i Mirosław
Kowalik. Pozostałych, w tym trenera Jana Ząbika, przywitały gwizdy.
Najgłośniejsze towarzyszyły prezentacji Tony Rickardssona. W dodatku w sektorze
szalikowców (naprzeciw startu) fani wywiesili wiele mówiący transparent:
"Zawodnicy bez ambicji. Nasza cierpliwość się kończy" (na
polecenie sędziego
został usunięty jeszcze przed pierwszym biegiem).
Te słowa najwyraźniej zmobilizowały torunian, którzy rozpoczęli mecz od mocnego
uderzenia. Co prawda w pierwszym wyścigu padł remis (Rune Holta przed Bajerskim
i Tomaszem Chrzanowskim), ale w drugim Jaguś i Kowalik (któremu w czwartek w
Gdańsku ukradziono z busa dokumenty, a który wczoraj obchodził 15-lecie startów)
podwójnie pokonali Andreasa Jonssona i Grzegorza Walaska. Ten ostatni,
reprezentant Polski w Grand Prix, był tym razem najsłabszym z czwórki liderów
Włókniarza. Długo nie mógł dopasować motocykla do toruńskiego toru, przed każdym
wyścigiem nerwowo podjeżdżał do bramy wjazdowej i zmieniał motocykle jeden za
drugim. - Nie wiedziałem, co zrobić i próbowałem takiej metody, żeby wreszcie
trafić w dobre ustawienia - tłumaczył Walasek.
Przez większą część meczu gospodarze mieli sześć punktów przewagi. Goście
jedynie raz zmniejszyli straty do dwóch punktów: w dziesiątej gonitwie Jonsson i Holta
pokonali 5:1 Rickardssona i Apator/Adriana prowadził tylko 31:29. Mimo tej
wpadki Szwed tym razem nie zawiódł. Dwa razy pokonał Ryana Sullivana, a w
siódmym
wyścigu po niezwykle efektownych atakach przy krawężniku przedarł się z
trzeciego na pierwsze miejsce.
Zwycięstwo miejscowych było praktycznie przesądzone po trzynastym biegu. Co prawda po
starcie prowadzili wówczas Karol Malecha i Adama Pietraszko, ale wściekłe ataki
Chrzanowskiego sprawiły, że Apator-Adriana wygrał ten bieg 4:2 i prowadził
42:36.
Wart odnotowania jest fakt, że drużyna toruńska przystąpiła do
niedzielnego meczu bez kapitana. Mirosław Kowalik zrezygnował bowiem z tej
funkcji podczas burzliwej narady w klubie po
meczu z Wybrzeżem Gdańsk. Dlaczego tak się stało? - Zrezygnowałem na własną
prośbę. Powody tej decyzji wyjaśniliśmy sobie we własnym gronie i wolałbym o tym
już nie rozmawiać - powiedział "Gazecie" 33-letni, najstarszy zawodnik
"Aniołów". Kto będzie nowym kapitanem zespołu, w tej chwili jeszcze nie wiadomo.
- To jest sprawa zawodników. Oni muszą zdecydować - przyznał trener Jan Ząbik.
Po rezygnacji z funkcji kapitana uwaga nielicznych kibiców skupiała się
przede wszystkim na Kowaliku. Żużlowiec w tym dniu obchodził właśnie
15-lecie startów w barwach Apatora i dostał od Fanklubu obraz oraz burzę braw od widowni.
Do rekordzisty pod tym względem, obecnego szkoleniowca "Aniołów" Jana Ząbika,
brakuje Kowalikowi sześciu lat. - Przed meczem nie myślałem o tym zupełnie. Do
zawodów przystąpiłem maksymalnie skoncentrowany i myślałem tylko o tym, aby
pojechać jak najlepiej - przyznał bohater dnia.
Zawodnik uczcił jubileusz bardzo dobrym występem - po mądrej jeździe zdobył
osiem punktów i cztery bonusy, przegrywając jedynie z Ryanem Sullivanem. Równie
dobrze zaprezentowali się pozostali torunianie, którzy praktycznie niezagrożeni
prowadzili od początku do końca meczu.
Po meczu powiedzieli:
Jan Ząbik - trener Apatora -
Do tej pory nam się odbija czkawką mecz z bydgoską Polonią. Gdyby nie ta
porażka, nasza sytuacja byłaby zupełnie inna. Zawsze się staramy, a nie zawsze
nam po prostu wychodzi. Dziś na szczęście za dużo nerwów nie straciłem. Cieszę
się, że poprawę widać w jeździe Tomka Chrzanowskiego. Oby z meczu nam mecz
jeździł lepiej, to z Dannoe nie będziemy już korzystać. Szkoda, że Jagusiowi i
Kowalikowi nie udało się dowieźć na 5:1 Sullivana. Obaj po prostu pojechali za
wąsko, a bardzo szybki Australijczyk minął ich przy bandzie. Teraz będziemy
solidnie przygotowywać się do kolejnego meczu.
Mirosław Kowalik - zawodnik Apatora - Na swoim torze jesteśmy jednak mocni, a porażka z Polonią to był wypadek przy pracy. Liczymy jednak, że jeszcze udowodnimy naszą wartość na wyjeździe
Tomasz Bajerski - zawodnik Apatora - Mam nadzieję, że ten mecz będzie dla nas odbiciem od dna
Marek Karwan - prezes Apatora - Adriany - W Poole Rickardsson z Walaskiem spóźnili się na samolot. Pozostało im mniej korzystne połączenie przez Warszawę. W tej sytuacji wysłałem do stolicy swój prywatny samolot i bez problemu zgodziłem się, aby do Torunia zabrać także Walaska.
Grzegorz Walasek - zawodnik Włókniarza - Widać w programie, kto u nas słabo pojechał. Gospodarze spisali się dziś bardzo dobrze i moim zdaniem mają jeszcze szanse na pierwszą czwórkę. Każdy z nas, oprócz Sullivana, zaliczył niepotrzebne wpadki. Dziś na tym torze decydowały starty. My je częściej przegrywaliśmy, a wyprzedzić na dystansie dobrych zawodników toruńskich jest bardzo trudno. Bardzo dziękuję prezesowi Apatora-Adriany. Nie wiem, czy zdążyłbym na mecz, gdyby nie pomoc pana Karwana, a tak dotarłem nawet przed czasem
Źródło Gazeta Wyborcza