2002-05-26
Apator Adriana Toruń
- Włókniarz Candela Częstochowa 50 : 40



Przegrana  Apatora Adriany Toruń z Włókniarzem Candelą w Częstochowie 42:48 mocno skomplikowała sytuację Aniołów w tabeli. Okazja do rewanżu nadarzyła się bardzo szybko bo zaledwie siedem dni później.
Po raz drugi w Apatorze, a po raz pierwszy przed toruńską publicznością, zaprezentował się Szwed Stefan Danno, który w Częstochowie w czterech biegach zdobył sześć punktów. Trener Ząbik nie zamierza skorzystać z usług Tomasza Chrzanowskiego, który w lidze brytyjskiej w kilku meczach na torze w Poole zasygnalizował zwyżkę formy. - Jestem zadowolony z występu Danno w Częstochowie - twierdzi szkoleniowiec. - Gdyby dobrał odpowiednie przełożenie do swojego motocykla już w pierwszym biegu i gdybym nie zabrał mu jednego startu zastępując Tonym Rickardssonem, na pewno jego dorobek byłby większy. Chrzanowski wraca do Polski, będzie z nami trenował, ale w meczu pojedzie raczej Danoo.

Toruńscy kibice dali wyraźnie do zrozumienia co sądzą o ostatnich wyczynach Apatora-Adriany. Zwycięski rewanżowy mecz mistrzów Polski z Włókniarzem Częstochowa obserwowało jedynie trzy tysiące widzów.
To nie była jedyna oznaka zniecierpliwienia fanów "Aniołów". Ci, którzy przyszli w niedzielę na stadion, bynajmniej nie okazali swoim pupilom zbyt wiele sympatii. Skromne oklaski otrzymali Tomasz Bajerski, Wiesław Jaguś i Mirosław Kowalik. Pozostałych, w tym trenera Jana Ząbika, przywitały gwizdy. Najgłośniejsze towarzyszyły prezentacji Tony Rickardssona. W dodatku w sektorze szalikowców (naprzeciw startu) fani wywiesili wiele mówiący transparent: "Zawodnicy bez ambicji. Nasza cierpliwość się kończy" (na polecenie sędziego został usunięty jeszcze przed pierwszym biegiem).

Te słowa najwyraźniej zmobilizowały torunian, którzy rozpoczęli mecz od mocnego uderzenia. Co prawda w pierwszym wyścigu padł remis (Rune Holta przed Bajerskim i Tomaszem Chrzanowskim), ale w drugim Jaguś i Kowalik (któremu w czwartek w Gdańsku ukradziono z busa dokumenty, a który wczoraj obchodził 15-lecie startów) podwójnie pokonali Andreasa Jonssona i Grzegorza Walaska. Ten ostatni, reprezentant Polski w Grand Prix, był tym razem najsłabszym z czwórki liderów Włókniarza. Długo nie mógł dopasować motocykla do toruńskiego toru, przed każdym wyścigiem nerwowo podjeżdżał do bramy wjazdowej i zmieniał motocykle jeden za drugim. - Nie wiedziałem, co zrobić i próbowałem takiej metody, żeby wreszcie trafić w dobre ustawienia - tłumaczył Walasek.
Przez większą część meczu gospodarze mieli sześć punktów przewagi. Goście jedynie raz zmniejszyli straty do dwóch punktów: w dziesiątej gonitwie Jonsson i Holta pokonali 5:1 Rickardssona i Apator/Adriana prowadził tylko 31:29. Mimo tej wpadki Szwed tym razem nie zawiódł. Dwa razy pokonał Ryana Sullivana, a w siódmym wyścigu po niezwykle efektownych atakach przy krawężniku przedarł się z trzeciego na pierwsze miejsce.
Zwycięstwo miejscowych było praktycznie przesądzone po trzynastym biegu. Co prawda po starcie prowadzili wówczas Karol Malecha i Adama Pietraszko, ale wściekłe ataki Chrzanowskiego sprawiły, że Apator-Adriana wygrał ten bieg 4:2 i prowadził 42:36.

Wart odnotowania jest fakt, że drużyna toruńska przystąpiła do niedzielnego meczu bez kapitana. Mirosław Kowalik zrezygnował bowiem z tej funkcji podczas burzliwej narady w klubie po meczu z Wybrzeżem Gdańsk. Dlaczego tak się stało? - Zrezygnowałem na własną prośbę. Powody tej decyzji wyjaśniliśmy sobie we własnym gronie i wolałbym o tym już nie rozmawiać - powiedział "Gazecie" 33-letni, najstarszy zawodnik "Aniołów". Kto będzie nowym kapitanem zespołu, w tej chwili jeszcze nie wiadomo. - To jest sprawa zawodników. Oni muszą zdecydować - przyznał trener Jan Ząbik.
Po rezygnacji z funkcji kapitana uwaga nielicznych kibiców skupiała się przede wszystkim na Kowaliku. Żużlowiec w tym dniu obchodził właśnie 15-lecie startów w barwach Apatora i dostał od Fanklubu obraz oraz burzę braw od widowni. Do rekordzisty pod tym względem, obecnego szkoleniowca "Aniołów" Jana Ząbika, brakuje Kowalikowi sześciu lat. - Przed meczem nie myślałem o tym zupełnie. Do zawodów przystąpiłem maksymalnie skoncentrowany i myślałem tylko o tym, aby pojechać jak najlepiej - przyznał bohater dnia.
Zawodnik uczcił jubileusz bardzo dobrym występem - po mądrej jeździe zdobył osiem punktów i cztery bonusy, przegrywając jedynie z Ryanem Sullivanem. Równie dobrze zaprezentowali się pozostali torunianie, którzy praktycznie niezagrożeni prowadzili od początku do końca meczu.

Po meczu powiedzieli:
Jan Ząbik
- trener Apatora - Do tej pory nam się odbija czkawką mecz z bydgoską Polonią. Gdyby nie ta porażka, nasza sytuacja byłaby zupełnie inna. Zawsze się staramy, a nie zawsze nam po prostu wychodzi. Dziś na szczęście za dużo nerwów nie straciłem. Cieszę się, że poprawę widać w jeździe Tomka Chrzanowskiego. Oby z meczu nam mecz jeździł lepiej, to z Dannoe nie będziemy już korzystać. Szkoda, że Jagusiowi i Kowalikowi nie udało się dowieźć na 5:1 Sullivana. Obaj po prostu pojechali za wąsko, a bardzo szybki Australijczyk minął ich przy bandzie. Teraz będziemy solidnie przygotowywać się do kolejnego meczu.

Mirosław Kowalik - zawodnik Apatora - Na swoim torze jesteśmy jednak mocni, a porażka z Polonią to był wypadek przy pracy. Liczymy jednak, że jeszcze udowodnimy naszą wartość na wyjeździe

Tomasz Bajerski - zawodnik Apatora - Mam nadzieję, że ten mecz będzie dla nas odbiciem od dna

Marek Karwanprezes Apatora - Adriany - W Poole Rickardsson z Walaskiem spóźnili się na samolot. Pozostało im mniej korzystne połączenie przez Warszawę. W tej sytuacji wysłałem do stolicy swój prywatny samolot i bez problemu zgodziłem się, aby do Torunia zabrać także Walaska.

Grzegorz Walasek - zawodnik Włókniarza - Widać w programie, kto u nas słabo pojechał. Gospodarze spisali się dziś bardzo dobrze i moim zdaniem mają jeszcze szanse na pierwszą czwórkę. Każdy z nas, oprócz Sullivana, zaliczył niepotrzebne wpadki. Dziś na tym torze decydowały starty. My je częściej przegrywaliśmy, a wyprzedzić na dystansie dobrych zawodników toruńskich jest bardzo trudno. Bardzo dziękuję prezesowi Apatora-Adriany. Nie wiem, czy zdążyłbym na mecz, gdyby nie pomoc pana Karwana, a tak dotarłem nawet przed czasem

Źródło Gazeta Wyborcza
Nowości

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt