2002-05-19
Włókniarz
Candela Częstochowa - Apator
Adriana Toruń
48 : 42
Mecz rozpoczął się od dwóch remisów. Najpierw wygrał Rickardsson, a debiutujący
w barwach Apatora/Adriany Stefan Dannoe przyjechał ostatni. Po chwili para
Tomasz Bajerski - Robert Sawina nie zdołał zablokować na starcie Grzegorza
Walaska.
Remis utrzymywał się do połowy zawodów. Drobną przewagę zdołali wywalczyć sobie
gospodarze jedynie raz: w III wyścigu prowadził co prawda od startu Wiesław
Jaguś, ale został wyprzedzony przez fantastycznie dysponowanego Ryana Sullivana,
a że młodszy z braci Jagusiów nie poradził sobie z Adamem Pietraszko, Włókniarz
wygrał 4:2. Straty zostały zniwelowane przez gości już w kolejnej gonitwie.
Zwyciężył Rickardsson, a radzący sobie z biegu na bieg coraz lepiej Dannoe
pokonał Artura Pietrzyka.
Jeszcze w szóstej gonitwie torunianie mieli sporo szczęścia, gdy Andreasowi
Jonssonowi zdefektował motocykl i zamiast dubletu dla Włókniarza był remis, ale
od ósmego wyścigu przewaga gospodarzy zaczęła być coraz bardziej widoczna.
Częstochowianie wygrali cztery kolejne wyścigi w tym jeden podwójnie. W X
gonitwie kompletnie zawiódł Rickardsson, który dojechał na metę czwarty za
Sullivanem, Jonssonem i Bajerskim. Przewaga gospodarzy sięgnęła wówczas 10
punktów.
Mimo dwóch kolejnych wpadek czterokrotnego mistrza świata (wcześniej zdobył
tylko jeden punkt) trener Jan Ząbik wysłał Szweda do boju w ramach rezerwy
taktycznej za rodaka Dannoe. Udało się przełamać serię niepowodzeń, ale toruńską
parę niespodziewanie przedzielił Pietrzyk i goście zdołali odrobić tylko dwa
punkty.
Także dwa pierwsze biegi nominowane zakończyły się takim samym wynikiem. Przed
piętnastą gonitwą Apator/Adriana miał jeszcze szanse na remis, ale Rickardsson i Jaguś
musieli podwójnie pokonać Sullivana i Walaska. Australijczyk po raz kolejny
świetnie ruszył spod taśmy i mimo zaciekłych ataków Szweda nie oddał prowadzenie
do mety. - Włókniarz udowodnił, że jest poważnym kandydatem do medalu w tym
roku. Nam niewiele brakowało, ale o porażce zadecydowały drobne błędy kilku
zawodników na punktowanych pozycjach - powiedział Ząbik.
W drużynie Włókniarza Candeli rewelacyjnie spisał się Australijczyk Ryan
Sullivan, nie chciany wcześniej w Toruniu. Wygrał wszystkie swoje wyścigi i
uzyskał najlepszy czas dnia.
Nie dotrzymał mu kroku lider toruńczyków Tony
Rickardsson, który w sześciu startach zdobył 12 pkt. Przegrał z Sullivanem trzy
razy, ale i tak zdobył najwięcej punktów dla Apatora Adriany. Na pochwałę
zasłużył na pewno Robert Sawina, lecz
reszta drużyny znowu pojechała poniżej możliwości. Dorobek punktowy
debiutującego w drużynie Jana Ząbika Szweda Stefana nie był zły, chociaż wygrywał tylko z najsłabszymi zawodnikami
gospodarzy - Adamem Pietraszką i Arturem Pietrzykiem. Po raz kolejny zawiódł
Wiesław Jaguś, który wyprzedzał tylko swojego brata Marcina lub
Pietraszkę i raz Rune Holtę.
Po przegranej w Częstochowie sytuacja drużynowego mistrza Polski na żużlu, Apatora Adriany na półmetku rundy zasadniczej jest nie do pozazdroszczenia. Toruńczycy w siedmiu spotkaniach zdobyli zaledwie sześć punktów i wyprzedzają w tabeli tylko dwa zdecydowanie najsłabsze zespoły - Stali Pergo Gorzów i Wybrzeża Gdańsk. Punktem zwrotnym tego sezonu dla podopiecznych Jana Ząbika miał być mecz w Częstochowie, ale niestety i tę konfrontację toruńczycy przegrali
Po meczu powiedzieli
Wiesław Jaguś - zawodnik Apatora
- Dzisiejszy mecz pokazał, że coś jest nie tak. My walczymy ze sobą na treningach oraz na meczach. Każdy chce mieć
miejsce w składzie na następny mecz. Ten ciągły stres powoduje u nas właśnie
taką egoistyczną postawę. My nie tworzymy już zgranego zespołu. Jazda ze
świadomością wypadnięcia ze składu wcale nie mobilizuje, wręcz przeciwnie.
Jan Ząbik - trener Apatora - słabiej znowu pojechał Tony i trzeba z nim koniecznie to wyjaśnić. Chociaż w trakcie meczu było widać u niego zdenerwowanie po słabszych biegach, po których aż rzucał okularami. Uciekło nam również kilka punktów, kiedy prowadziliśmy na 5:1, a skończyliśmy 4:2. Jednak nie ma co rozdzierać szat i trzeba już myśleć o rewanżu z Włókniarzem, który z pewnością powinniśmy wygrać. Mam nadzieję, że młodzieżowcy będą jechali coraz lepiej.
Robert Sawina - zawodnik Apatora - Mogłem wywalczyć ze dwa punkty więcej, ale to wszystko co mogłem jeszcze dorzucić W biegach, w których wywalczyłem po jednym punkcie raz przyjeżdżając za Walaskiem i Tomkiem Bajerskim, drugi raz za Sullivanem i Tomkiem, któryś z nas musiał być trzeci. Potem było już lepiej. Mam nadzieję, że zrewanżujemy się częstochowianom już w najbliższą niedzielę.
Źródło Gazeta Wyborcza