2002-04-21
Apator
Adriana Toruń
- Point-S Polonia Bydgoszcz 41 : 49
W Toruniu także wszyscy zdawali sobie sprawę z wagi pojedynku. Do składu powrócił Tomasz Chrzanowski, Nie wiadomo było jednak kogo wstawi do składu trener Jan Ząbik spośród trójki Robert Sawina, Mirosław Kowalik i Wiesław Jaguś.
Ostatecznie do
61 ligowych derbów Pomorza bydgoszczanie przygotowali się lepiej i piąty raz w
historii wygrali ligowy mecz w Toruniu.
Mecz toczył sie przy wypełnionych po brzegi trybunach i rozpoczął się od trzech
remisów. Najpierw Tomasz Bajerski miał szanse wyprzedzić T. Golloba, ale
popełnił błąd na wyjściu z pierwszego łuku i dojechał do mety dopiero trzeci. W
drugim wyścigu torunianie wyszli na 5:1. Tomasz Chrzanowski był jednak wyraźnie
wolniejszy od rywali i został wyprzedzony przez Piotr Protasiewicza i Michała
Robackiego. Toruński żużlowiec miał zresztą takie problemy przez cały mecz. Albo
zostawał na starcie albo był wyprzedzany na dystansie. Wygrał dopiero pierwszy z
biegów nominowanych, ale już na motorze pożyczonym od Bajerskiego.
Jako pierwsi na prowadzenie wyszli bydgoszczanie. Bracia Gollobowie w IV wyścigu
pokonali Mirosława Kowalika i Chrzanowskiego i Point S/Polonia prowadziła 13:11.
- Tor był przygotowany pod gospodarzy, a my po kilku biegach musieliśmy dokonać
korekt. Na szczęście udało się bez większych problemów - przyznał trener
bydgoszczan Andrzej Koselski. Gospodarze dwa kolejne wyścigi wygrali po 4:2 i
wygrywali 19:17. Było to jednak ich pierwsze i zarazem ostatnie prowadzenie w
tym meczu.
Kibice przecierali oczy ze zdumienia w czasie siódmej gonitwy. Wszyscy czekali na
pojedynek Gollobów z Rickardssonem, a tymczasem na czele znalazł się Przemysław
Kłos. Sił starczyło mu na dwa okrążenia. Potem został szybko wyprzedzony przez
obu polonistów. Szwed natomiast, który wygrał dwa pierwsze swoje biegi, w obu
osiągając czas lepszy od rekordu, toru, przyjechał daleko z tyłu. - W trakcie
wyścigu złamały mu się widełki w przednim kole - tłumaczył prezes Apatora-Adriany
Marek Karwan.
W sumie młodszy z braci Gollobów pokonał mistrza świata dwa razy. - Wygrane
pojedynki mają dla mnie znaczenie prestiżowe. Pokonanie Szweda na jego własnym
torze daje mi podwójną satysfakcję - przyznał po zawodach najlepszy polski
żużlowiec.
Torunianie do remisu doprowadzili po dziewiątej gonitwie, chyba najładniejszej w całym
meczu. Przez trzy okrążenia trwała zażarta walka między Kowalikiem, Chrzanowskim
i Markiem Loramem. Anglik zdołał ostatecznie przedzielić parę gospodarzy. Wtedy
na tablicy pojawił się wynik 27:27. I torunianie potrzebowali czterech punktów przewagi
przed biegami nominowanymi, aby spokojnie myśleć o wygranej. Ale to nie
Apator-Adriana, ale Point S-Polonia przystępowała do decydującej fazy zawodów z
takim zapasem, dzięki zwycięstwom 4:2 w biegach jedenastym i dwunastym. Wtedy też fani
przyjezdnej drużyny zaczęli wierzyć w sukces.
W wyścigach nominowanych trener Jan Ząbik postawił wszystko na jedną kartę. Rickardssona i Bajerskiego wstawił do
czternastego biegu, a Kowalika i Jagusia do
ostatniego przeciw T. Gollobowi. Jego plan spalił jednak na panewce już w
trzynastej
gonitwie, gdy napięcia nie wytrzymał Kłos i wjechał w taśmę. - Wtedy uwierzyłem,
że wygramy ten mecz - powiedział T. Gollob.
Ostatnie nadzieje miejscowych rozwiał czternasty bieg, w którym wygrał startujący na
motocyklu brata Jacek Gollob (wcześniej miał ogromne kłopoty z toruńskim torem).
Bydgoszczanie zresztą prowadzili już 5:1, ale gospodarze wyprzedzili na
dystansie Lorama. - Próbowaliśmy jechać parą, ale tor nie nadawał się do tego.
Wygrałem bieg z Bajerskim i Rickardssonem. Co tu więcej mówić? Już lepiej być
nie może - nie krył radości J. Gollob.
W ostatniej gonitwie mistrzowie Polski mieli jeszcze teoretyczne szanse na
remis. Musieli jednak pokonać podwójnie T. Golloba i Protasiewicza. Wynik padł
jednak dokładnie odwrotny, a ostatni na metę wjechał najlepszy z torunian w tym
meczu Kowalik. - Jestem zadowolony ze swojej postawy, nie licząc oczywiście
ostatniego wyścigu. Jechałem na drugiej pozycji i to mnie trochę uspokoiło.
Wiedziałem w zasadzie, ze mecz już przegraliśmy, bo dogonić i wyprzedzić na
dystansie Tomka Golloba jest niesłychanie trudno. Popełniłem dwa błędy i raptem
byłem ostatni - powiedział kapitan Apatora-Adriany.
Torunianie popełnili błąd w przygotowaniu toru, który odpowiadał on gościom, a nie
gospodarzom, toruńscy juniorzy i Chrzanowski, a nawet startujący z pola D Tony
Rickardsson wyraźnie sobie z nim nie radzili. Olbrzymie koleiny uniemożliwiały w
pełni sportową walkę. Zawiedzeni byli toruńscy kibice, bardzo zdenerwowani
beznadziejną wręcz postawą Kłosa i Chrzanowskiego, zawiedzeni również byli samym Tony’m Rickardssonem. Chrzanowskiego może tłumaczyć sprawa sądowa, które
rozpoczęła się przeciwko niemu w sprawie spowodowania wypadku samochodowego w
którym zginęła kobnieta.
Pozytywnym akcentem był udany ligowy debiut
Adriana Miedzińskiego i dobra jazda kapitana Mirosława Kowalika.
Po meczu powiedzieli:
Tomasz Bajerski - zawodnik Apatora -
Myślę, że gdyby każdy z zawodników zdobył ten punkcik więcej, to byśmy
przynajmniej zremisowali. Tony Rickardsson? Nie, nie mamy do niego pretensji,
czy żalu. Nie jest maszyną do wygrywania, zdarzył mu się słabszy mecz, wszystkim
nam się słabszy zdarzył. No trudno, taki jest sport, trzeba jechać dalej. To
zwycięstwo wcale nie oznacza, że Polonia jest już mistrzem. Walczymy do końca,
jest jeszcze wiele meczów do końca, ale zdaję sobie sprawę, że to może mocno
skomplikować sytuację u góry tabeli. Bydgoskiej Polonii trzeba się bać.
Tomasz Chrzanowski - zawodnik Apatora - 4 punkty w meczu, w tym aż 3 pkt. w biegu nr 13. Nie mogę być z tego występu zadowolony. W biegu nominowanym wystąpiłem na sprzęcie wypróbowanym, Tomka Bajerskiego i sprawdził się. Nie wiem co u mnie jest nie tak, gruntownych zmian nie będzie. Jestem zawiedziony, w takim meczu jak z Polonią wszyscy muszą jechać równo, a ja tutaj zawaliłem.
Marcin Jaguś - junior Apatora - Na treningu wypadłem słabo i dlatego trener nie wystawił mnie do składu. Byłem bardzo tą decyzją zaskoczony, nie spodziewałem się, przygotowywałem się do derbów. Trener o pominięciu mnie w składzie poinformował mnie 2 godziny przed meczem. Z pewnością jakiś tam żal pozostał, ale było minęło mam nadzieję, że pojadę w kolejnych spotkaniach. To jest trenera decyzja, on tu rządzi.
Adrian Miedziński - junior Apatora - Debiut oceniam pomyślnie, start trochę zawaliłem bo zbyt mocno przytrzymałem sprzęgło, ale debiut w derby, 1 punkt, walka była, bez większej wpadki- jestem zadowolony. Szkoda, ze przegraliśmy, ale mogę kibiców zapewnić, że będzie lepiej. Szkoda, ze nie pojechałem w kolejnych biegach.. Trema była, ale myślę, że sobie poradziłem dobrze.
Przemysław Kłos - junior Apatora - (bardzo smutny i zmartwiony) Nie wiem co było nie tak do końca... Sprzęt dobrze, starałem się mocno. Jak się bardzo chce to nie wychodzi. Na treningach idzie dobrze, nawet w turniejach indywidualnych jeżdżę lepiej, a tu tak... Zawody ligowe to wciąż dla mnie stres, ciężko jest się przełamać. Postaram się zdobywać nie 1 punkt, a 11 na przykład. Będę mocno trenował tak jak dotychczas i powinny być wyniki. Presja jest wielka ze strony kibiców. Ze strony działaczy także, po prostu są duże wymagania, z którymi nie mogę sobie poradzić. Zapewniam kibiców, że robię co mogę, ale mam jeszcze bardzo mało doświadczenia.
Michał Robacki - zawodnik Polonii -
Co czuję po meczu w Toruniu? Jestem bardzo zadowolony, tak jak cała drużyna.
Co tu więcej powiedzieć- zdobyliśmy bardzo ważne 2 punkty i możemy się
tylko z tego bardzo, bardzo cieszyć. Jest dobrze, jesteśmy liderami.
Co miała oznaczać tak "jazda w 13 biegu"? Jechałeś praktycznie bez gazu, prawie
zostałeś zdublowany. Czy to miała być prowokacja toruńskich kibiców? Nie nie, to
nie miała być żadna prowokacja. W drugim moim biegu miałem defekt na 2 pozycji i
uderzyłem brzuchem w ramę dokładnie w to miejsce, które miałem niedawno
operowane. Bardzo to bolało do końca zawodów, więc jak tylko mogłem to troszkę
sobie odpuściłem. Nie chciałem rozdrażnić tym toruńskich fanów.
Mark Loram - zawodnik Polonii - Wygraliśmy na trudnym torze trudny mecz. Bardzo dobry wynik dla nas jako drużyny, ale ze swojego występu nie mogę być zadowolony. Fajnie było znów się tutaj, w Toruniu pokazać, dziękuję wszystkim kibicom i bardzo się cieszę z dwóch punktów.
Piotr Protasiewicz - zawodnik Polonii - Miałem na początku małe problemy z tym torem, ale zdobyłem łącznie z bonusami 12 punktów i w każdym meczu chciałbym tyle zdobywać. Potem poczułem się pewniej, zacząłem jeździć odważniej i to przekładało się na wynik na torze. Tor był bardzo przyczepny, troszkę się rozsypywał, robiły się dziury i uważam, ze ten tor bardziej pasował nam , niż zawodnikom z Torunia. Ani przez moment nie poczuliśmy się zwycięzcami, Apator postawił bardzo twarde warunki, ale my byliśmy lepsi. Zwycięstwo to traktujemy jak każde inne, bowiem derby to sprawa nagłośniona przez media- my tego tak bardzo ambicjonalnie nie traktujemy. Ostatnio przegrywaliśmy z Apatorem, ale w tym meczu byli chyba zbyt "napompowani". Wydaje mi się, że atmosfera jest tutaj bardzo nerwowa, zawodnicy rywalizują ze sobą na treningach a tak nie powinno być- treningi są do testowanie sprzętu. W Bydgoszczy mamy ustalony skład i nawet słabszy występ nie jest wielką tragedią. Wydaje mi się, że toruńscy żużlowcy są pod zbyt dużą presją. To, że ktoś jeden mecz pojechał słabiej nie oznacza że jest słaby i trzeba go wymienić. Najważniejszy jest spokój, bez "nerwówki". Obyśmy jechali tak dalej bo na razie pewnie zmierzamy po tytuł.
Źródło Gazeta Wyborcza