2002-04-14
Pergo
Gorzów - Apator
Adriana Toruń
43 : 47
Z kolei torunianie byli zdecydowanymi faworytami pojedynku, i pewnie
dlatego nieco zlekceważyli rywali. Niestety toruńczycy zapomnieli o tym, że w Gorzowie nigdy nie jeździło im się lekko. Poza
niespodziewanym zwycięstwem w 1999 roku (Apator jeździł wtedy bez Wiesława
Jagusia i Mirosława Kowalika) po raz ostatni wygrali na wyjeździe ze Stalą
siedem lat temu. Nawet w ubiegłym roku, gdy Apator-Adriana niemal przez cały
sezon przewodził stawce, w Gorzowie przegrał dwa razy bardzo zdecydowanie
Przed meczem działacze Apatora-Adriany
bardzo poważnie zastanawiali się nad zakontraktowaniem drugiego
obcokrajowca, a kandydatem był mistrz świata juniorów z roku 1999. Swoje
decyzje działacze uzasadniali, tym że
Tomek Chrzanowski musi czuć oddech konkurencji. jednak młodego Anglika nie było łatwo namówić do startu w
polskiej lidze i ostatecznie torunianie zrezygnowali z tego kontraktu
W ekipie Aniołów, po słabym występie w Pile miejsce w składzie stracił Tomasz
Chrzanowski, bowiem na wyjazd do Gorzowa awizowany został Mariusz Puszakowski, który w
toruńskich barwach w ligowym meczu pojechał po raz ostatni 5 września 1999 roku
przeciwko Unii Leszno. Miejsce w składzie na rzecz Sawiny stracił też Wiesław
Jaguś. Nie było także Marcina Jagusia, poobijanego na ostatnim treningu.
Zawodnicy, którzy nie załapali się do składu pomagali swoim kolegom w parkingu.
W Gorzowie Apator-Adriana wygrał mecz, ale nie zachwycił.
Mistrzowie
Polski pokonali Stal-Pergo
47:43, ale gdyby gospodarze wystąpili w pełnym składzie, mogliby pokusić się o
niespodziankę.
Do ósmego wyścigu zapowiadało się na wysokie zwycięstwo Apatora/Adriany, który
prowadził 28:14. Znakomicie jeździli przewyższający rywali o dwie klasy Tomasz
Bajerski i Tony Rickardsson. Po wpadce w pierwszym biegu dwa kolejne wygrał
Robert Sawina. - Zabrakło mi zdecydowania - skomentował swój inauguracyjny
wyścig. Pierwsze zwycięstwo w ekstralidze odniósł również Puszakowski, który w V
gonitwie pokonał Piotra Palucha, Kowalika i Jakuba Śpiewanka.
Trener Stali/Pergo Stanisław Chomski w ósmym biegu zdecydował się na pierwszą
rezerwę taktyczną. W efekcie Piotr Świst i Jensen podwójnie pokonali Kowalika i
Puszakowskiego. Kolejne cztery wyścigi po indywidualnych zwycięstwach toruńskich
liderów kończyły się remisami. Efektowny był zwłaszcza bieg dziesiąty. Bajerski został
zamknięty na starcie, ale już w trakcie pierwszego okrążenia przy krawężniku
minął najpierw Palucha, a chwilę później Śwista. - Wydaje mi się, że ten wyścig
ostatecznie przesądził o naszym zwycięstwie - powiedział "Bajer".
Gospodarze dużo strat odrobili w wyścigach nominowanych. Pierwszy z nich wygrał
Paweł Hlib. Było to pierwsze w karierze indywidualne zwycięstwa szesnastolatka.
Potrzebował do tego zaledwie trzech wyścigów. Najpierw został wykluczony za
spowodowanie upadku Przemysława Kłosa (choć według większości obserwatorów
torunianin upadł bez niczyjej pomocy). Potem przegrał jedynie z Kowalikiem.
O ekipie gospodarzy można było po meczu tylko gdybać, bowiem jest niemal pewne że zwycięstwo Stali mogło stać się faktem, gdyby gorzowski trener miał do dyspozycji Drymla. Ale trzeba również pamiętać, że zawodnicy miejscowi pogubili kilku punktów.
W teamie gości bohaterem meczu był Tomasz Bajerski, który jeszcze niedawno startował w barwach Stali, co z całą pewnością pozwoliło mu wystawić opinię najbardziej widowiskowo jeżdżącego żużlowca Apatora-Adriany
Źródło Gazeta Wyborcza