2001-09-02
Atlas
Wrocław - Apator
Adriana Toruń
47 : 43
Tego meczu obawiały się obie drużyny. Drużyna toruńska na wiosnę dostała potężne
lanie od Atlasu. Natomiast gospodarze, znając siłę Apatora i chcąc zachować
szansę na mistrzostwo musieli to spotkanie wygrać. Wygrać z liderem, który w
rundzie podstawowej przegrał tylko trzy mecze, w tym jeden w Gorzowie w dość
dziwnych okolicznościach.
Po raz kolejny do toruńskiego składu nie zmieścił się Mirosław Kowalik.
Natomiast zestawienie drużyny wrocławskiej było takie jak z początku sezonu.
Tor
z kolei był przyczepny i trudny, ale równy dla obu teamów.
Pierwszy bieg należał do gości, a w zasadzie do pary Jonsson -
Jaguś, którzy znakomicie wyszli ze startu i pewnie prowadzili
przed Hancockiem i Sawiną. Na środku ostatniego wirażu pęka łańcuch w motocyklu,
prowadzącego Jonssona i podwójnego zwycięstwa zrobił się remis. Kolejny bieg to dobry start Kościechy,
ale Krzyżaniak umiejętnie wypchnął
Roberta na zewnętrzną na czym również skorzystał Bajerski, bowiem jadąc bliżej krawężnika
usadowił się tuż za plecami Krzyżaniaka. Drugi z wrocławian Scott Nocholls przez
pewien czas jechał ostatni, ale na drugim okrążeniu wyprzedził Kościechę i szybko odrobił
stracony po starcie dystans do Bajerskiego i pierwszym wirażu trzeciego
okrążenia jadący szerzej Anglik wyprzedził, ku radości miejscowych kibiców
toruńskiego żużlowca, czym wyprowadził swój zespół na czteropunktowe
prowadzenie.
W trzeciej gonitwie Sebastian Ułamek "przypilnował" Rickardssona i tuż po
starcie wypracował sobie taką przewagę, że Szwed nie dał rady wygrać. Słaboń bez
większych problemów uporał się z Chrzanowskim i gospodarze powiększyli przewagę
do 6 pkt. Ale w czwartym biegu nastąpił kontratak pary Jaguś - Jonsson, którzy
podobnie jak w pierwszym biegu znakomicie wystartowali i poradzili sobie z Krzyżaniakiem i Nichollsem.
Andreas Jonsson w tym biegu pobił rekord toru czasem 64,70 s. Kolejny bieg to
ponownie popis Ułamka. Jednak tym razem start wygrał Kościecha i wypychał na zewnętrzna parę
wrocławską. Ułamek jednak nie odpuścił i po zewnętrznej części toru na wyjściu z łuku
wyprzedził Kościęchę. Nie wiedząc dlaczego na wejściu w drugi łuk Robert nie
wyłamał poprawnie motocykla, co wykorzystał Słaboń, który dynamicznie wszedł w
łuk i wyprzedził toruńczyka. Tomek Bajerski po przegranym starcie zdołał
wyprzedzić tylko kolegę z drużyny.
W szóstej odsłonie Rickardsson wygrał start, ale Hancock skopiował wyczyn Ułamka i na
wyjściu z wirażu wyprzedził po zewnętrznej Szweda. Tony jednak odbił pozycję na
drugim łuku i uciekł do przodu. Sawina spokojnie pokonał słabego Chrzanowskiego
i bieg zakończył się remisem.
W siódmej gonitwie ponownie startował Ułamek i ponownie pokazał klasę, tym razem
jednak pokazał jak należy bronić wypracowanej po stracie pozycji przez przed atakami Jonssona. Jaguś nie bez problemów uporał
się ze Słaboniem, który kolejny raz pokazał, że w tym meczu będzie bardzo szybki. Ponieważ
sześciopunktowa przewaga Wrocławian utrzymała się, w biegu ósmym torunianie
zastosowali podwójną rezerwę taktyczną. Bajerskiego i Kościechę zastąpili
Rickardsson z Jonssonem. Torunianie dobrze wystartowali, ale Hancock nie
pozwolił "założyć się" Rickardssonowi i wypchnął Szwedów pod bandę. Na wyjściu z
łuku podniosło koło Amerykaninowi i Tony wysforował się na czoło stawki. Jonsson mimo ciągłych
ataków nie zdołał pokonać Hancocka i bieg zakończył się zwycięstwem zawodników
Apatora 4:2, tym samym przewaga wrocławian stopniała tylko o dwa punkty, a stan meczu
brzmiał 22:26.
Rickardsson ponownie wystartował w biegu dziewiątym, ale nie udało mu się
pokonać wolnego na starcie, ale szybkiego na
dystansie Scotta Nichollsa, który zameldował się na mecie jako pierwszy.
Krzyżaniak pokonał Chrzanowskiego i Atlas znów powiększył przewagę do 6 pkt.
W dziesiątej gonitwie na starcie nieco podniosło Ułamka i Kościecha z Jagusiem znakomicie to
wykorzystali. Jednak na wyjściu Sebastian "wykonał nożyce" i wyprzedził jadącego
na drugiej pozycji Roberta. Torunianin nie odpuścił i na drugim łuku, mimo
wypychania na zewnętrzną nie zamknął manetki gazu. Niczym przyklejony do bandy
zaatakował Ułamka i odbił utraconą pozycję. Był to najefektowniejszy atak
dnia, po którym Apator wygrał zniwelował stratę do prowadzących gospodarzy do 2 pkt.
Jedenasty bieg zakończył się zwycięstwem Krzyżaniaka przed Bajerskim, który stoczył
pasjonujący pojedynek z Krzysztofem Słaboniem. Chrzanowski po dobrym starcie
drugą pozycję stracił już na pierwszym łuku i gospodarze ponownie zaczęli
odjeżdżać gościom.
Toruńscy Szwedzi wystartowali ponownie w gonitwie kończącej serię zasadnicza
meczu. A wystartowali tak skutecznie, że przy wyjściu z pierwszego wirażu przyblokowali Hancocka i Nichollsa
czym zapewnili sobie i zespołowi podwójne zwycięstwo i doprowadzili do meczowego remisu.
O wszystkim miały zadecydować biegi nominowane
W trzynastym biegu kibice miejscowi zamarli, bowiem zwycięstwo gospodarzy
zaczęło wymykać się spod kontroli. Znakomicie ze startu pojechał
Chrzanowski z Kościechą. Tomek bardzo szybko wyrobił sobie klikumetrową
przewagę, którą dowiózł do mety. Sawina nie liczył się w tym biegu, a walkę i to skuteczną o
dwa punkty podjął Krzysztof Słaboń z Kościechą, który pewnie dowiózłby dwa
punkty, ale popełnił błąd i wyrzuciło go pod bandę. Słaboń ściął do krawężnika i na wejściu
w ostatni wiraż przyblokował przy bandzie Kościechę.
W przedostatnim biegu znakomicie, dla odmiany wystartowała para Nicholls - Krzyżaniak.
Bajerski został wyraźnie na starcie, a Jonsson "rzucił się" w pogoń za
rywalami. Pościg okazał się na tyle skuteczny że na drugim
wirażu drugiego okrążenia zaatakował po wewnętrznej i wyprzedził Krzyżaniaka.
Andreas próbował doścignąć jeszcze Anglika, lecz zabrakło dystansu.
Przed piętnastym biegiem na tablicy wyników widniał remis 42:42 i decydującym
o podziale punktów okazał się bieg ostatni, w którym taśma bardzo szybko "poszła" do góry. Torunianie zostali
na starcie, a na czoło wysunęli się Hancock z Ułamkiem. Jaguś ostro atakował
wychowanka częstochowskich lwów i na
chwilę znalazł się przed nim , ale Ułamek wyszedł z łuku blisko krawężnika,
bardzo szybko nabrał prędkości i na wejściu w następny wiraż wyprzedził rywala. Jaguś robił co w jego
mocy, ale się nie udało. O dziwo w biegu tym Tony Rickardsson nie podjął walki i
ostatnia scena meczu
zakończyła się zwycięstwem Hancocka przed Ułamkiem, Jagusiem i Rickardssonem.
Dzięki temu Atlas Wrocław pokonał Apatora Adrianę Toruń 47:43.