2001-06-24
przełożony 2001-07-12
ZKŻ
Polmos Zielona Góra - Apator
Adriana Toruń
50 : 40
Mało kto spodziewał się, że lider ekstraklasy gromiący wszystkich nie zdoła wygrać zaległego meczu w Zielonej Górze. Na pewno wytłumaczeniem tej wyraźnej porażki nie są defekty, choć wynik byłby inny. Ku dużemu zaskoczeniu, to gospodarze mieli bardziej wyrównany skład, a z przebiegu poszczególnych biegów można wyciągnąć jeszcze jeden wniosek: zbyt łatwo można było wyprzedzać Torunian na dystansie.
Pierwsze trzy biegi pokazały, że gospodarze nie zamierzają "kłaniać
się" przed liderami Apatora.
W pierwszym biegu znakomicie startującego Kowalika zamknął
na wejściu w łuk Huszcza, który asekurując kolegę z drużyny Smotera objął
prowadzenie. Torunianie spadli na trzecią i czwartą pozycję. Dopiero na drugim
okrążeniu Kowalikowi udało się wyprzedzić słabo jadącego Smotera co z resztą po
chwili uczynił również Jonsson, i toruński kapitan "puścił
się" w pogoń za prowadzącym Huszczą. Mirek bezskutecznie atakował do ostatnich metrów weterana
polskich torów, ale nie zdołał wyprzedzić wiecznie młodego Andrzej Huszczy.
Drugi bieg miął podobny scenariusz jak bieg pierwszy. Jaguś
rusza najszybciej, lecz na wejściu w łuk zostaje wypchnięty przez Kuciapę na
zewnętrzną i spada na druga pozycję, co prawda Bajerski próbował po zewnętrznej atakować tę dwójkę, ale ostatecznie
zajął trzecie miejsce. Jaguś atakował przez cztery okrążenia i choć przegrał o
przysłowiowy błysk szprychy, to jednak kolejne 3 pkt. zainkasował zawodnik ZKŻ-tu.
W kolejnej gonitwie bezbłędny na starcie był Tony Rickardsson, ale tuż za nim
wystartował Hamill, którego po
zewnętrznej wyprzedził Tomek Chrzanowski. Amerykanin na prostej przeprowadził
skuteczny kontratak i wyszedł na drugie miejsce. Na przedostatnim wirażu pewnie
prowadzącemu Szwedowi zerwał się łańcuch i z pewnego 4:2 zrobiło się 2:4 dla
gospodarzy. Bieg czwarty to dobry start i prowadzenie Kowalika, jednak czwarty Jonsson
musiał powalczyć w pierwszym łuku, aby wyprzedzić Kuciapę i Stojanowskiego. Pewne 5:1
dla Apatora, który obejął dwupunktowe prowadzenie.
Wyczyn Apatora z biegu czwartego
Zielonogórzanie skopiowali w biegu piątym. Po dobrym starcie Kujawy i Hamilla,
Torunianie przegrali podwójnie bieg. Amerykanin po profesorsku prowadził
młodszego kolegę z drużyny i żaden z zawodników toruńskich nie był w stanie
przebić się na wyżej punktowaną pozycję i dwupunktowe prowadzenie było po
stronie gospodarzy. W biegu szóstym nastąpiła szybka riposta gości, a to za
sprawą bezbłędnego Rickardsson i dzielnie mu wtórującego Chrzanowskiego, którzy
wygrali
podwójnie z Kurmańskim i Huszczą. "Anioły" ponownie objęły dwupunktowe
prowadzenie W biegu siódmym wydawało się, że Anioły powiększą swoją przewagę,
bowiem znakomicie wystartował Jonsson, a Kowalik po zewnętrznej wyprzedził Kujawę i Hamilla. Goście prowadzili podwójnie. Jednak Amerykanin niczym na odrzutowcu
połknął parę Apatora i odjechał na odległość 20-30 m. Para toruńska straciła prowadzenie
w dziecinny sposób i tak łatwe ogranie Kowalika i Jonssona to deklasacja
anielskiej pary. Jak później się okazało to był początek kłopotów drużyny z
grodu Kopernika. Ósmy bieg to zła
jazda w pierwszym łuku Jagusia, który po wygranym starcie został objechany po
szerokim przez Kurmańskiego i Huszczę. Tomek Bajerski w ogóle nie liczył się w
tym biegu i dwupunktowe prowadzenie ponownie objęli gospodarze.
W kolejnym biegu para
Rickardsson - Chrzanowski znakomicie wystartowała i objęła podwójne prowadzenie.
Tony uciekł do przodu, a dobrze spasowany Chrzanowski odpierał ataki
Stojanowskiego i Kuciapy. Niestety na trzecim okrążeniu motocykl Tomka zdefektował i
z 5:1 zrobił się remis i stan meczu brzmiał 28:26 dla ZKŻ. W biegu dziesiątym niesamowicie szybki
w tym dniu Hamill tuż po starcie wyprzedził prowadzącego Bajerskiego, a Kowalik
po słabym starcie próbował założyć Kurmańskiego i zawadził o jego tylne
koło i zapoznał się z zielonogórską nawierzchnią. Sędzia nie przerwał biegu,
bowiem toruński lider szybko się pozbierał i gospodarze wygrali 4:2
powiększając przewagę do 4 pkt. W biegu jedenastym po raz kolejny pech dopadł Tomka Chrzanowskiego.
Po
bardzo dobrym starcie motocykl torunianina tracił moc i został objechany przez Kujawę i Kuciapę.
"Chrzanek" Nie mając szans na dogonienie stawki
zjechał z toru, a ponieważ słaby w tym dniu Jaguś nie dał rady chociażby
rozdzielić pary gospodarzy, przewaga ZKŻ-tu wzrosła do 8 pkt. W biegu kończącym
serię zasadniczą znakomicie pojechał Jonsson, który prowadził od
startu do mety. Jego partner Rickardsson został bardzo ostro wywieziony przez
Stojanowskiego, jednak szybko wysforował się na trzecie miejsce i gonił Andrzeja Huszczę,
którego objechał na trzecim okrążeniu przywożąc podwójne zwycięstwo dla swojej
drużyny.
Przed biegami nominowanymi stan meczu
brzmiał 38:34 dla Zielonej Góry.
W biegu nr trzynaście ponownie najszybciej ze startu wystrzelił Chrzanowski,
ale już na wyjściu z łuku był czwarty, a na domiar złego Kurnański wyprzedził Bajerskiego i z
4:2 dla Apatora zrobiło się 2:4 dla ZKŻ-tu. Kropkę nad "i" w biegu
cztyernastym postawili Kurmański z Huszczą pokonując
podwójnie Kowalika i Jagusia. Należy wspomnieć, że Jaguś omal nie został wykluczony z biegu za
niewłaściwy kolor kasku, co wprowadziło niepotrzebne nerwy tuż przed biegiem.
Ostatni bieg był już formalnością, jednak znakomicie dysponowany Hamill nie
dał szans Rickardssonowi pewnie wygrywając ostatnią odsłonę dnia, a że Jonsson
był trzeci to bieg zakończył się remisem i zwycięstwem ZKŻ-tu Zielona Góra 50:40.
Należy w tym miejscu d
odać trzeba, że wygrana gospodarzy byłą jak najbardziej zasłużona. Żużlowcy spod znaku Myszki Mickey byli po prostu lepsi. A gdybanie co byłoby gdyby nie defekty nie ma sensu. Przygotowanie sprzętowe to jedno z podstawowych działań mających bezpośredni wpływ na wynik.