2001-05-20
BGŻ
SA Polonia Piła - Apator
Adriana Toruń
33 : 57
Apator Adriana
Toruń w ostatniej kolejce pierwszej rundy spotkań pojechał do Piły na trudne spotkanie z miejscową BGŻ
Polonią Piła.
Obie drużyny pretendowały do mistrzowskiego tronu. W przed meczowych
rozmowach trener Jan Ząbik obawiał się tego spotkania. Wielokrotnie podkreślał,
że w Pile mogą być kłopoty z torem. Niestety miał rację. Gospodarze przygotowali
parę "pułapek", które dały się nieźle we znaki zawodnikom, o dziwo przede
wszystkim miejscowym. Torunianie dobrze przygotowani sprzętowo i psychicznie
znokautowali rywali na ich własnym torze, już w pierwszych pięciu biegach.
Do
meczu obie drużyny wystawiły swoje najsilniejsze składy. W Apatorze pary
tworzyli: Mirosław Kowalik i Andreas Jonsson, Robert Kościecha i Tomasz
Bajerski, Tony Rickardsson i Tomasz Chrzanowski, który od początku zastępował
Przemysława Kłosa. BGŻ Polonię Piłę reprezentowali: Jacek Gollob, Peter
Karlsson, Sławomir Drabik, Krzysztof Jabłoński, Chris Louis i Jarosław Hampel,
który podobnie jak Chrzanowski, zastąpił Gapińskiego.
Pierwszy biegto znakomity start
pary toruńskiej. Już na pierwszym łuku Kowalik z Jonssonem pewnie prowadzili z
Karlssonem i Gollobem. Peter Karlsson próbował gonić parę Apatora, lecz na
wejściu w pierwszy łuk drugiego okrążenia upadł na tor. Jacek Gollob zwolnił licząc na
przerwanie biegu. Szwed szybko opuścił tor i sędzia nie musiał interweniować.
W drugim biegu Kościecha z Bajerskim skopiowali start Kowalika i
Jonssona. Pewnie prowadzili podwójnie, chociaż ostro atakował ich Krzysztof
Jabłoński. Na ostatnim łuku kolejny atak Jabłońskiego po szerokim okazał się
skuteczny. Jadący przy krawężniku Bajerski został na kresce wyprzedzony przez
ambitnie goniącego Jabłońskiego. Trzecia odsłona to drugie
podwójne zwycięstwo pary Apatora, którą tworzyli Rickardsson z Chrzanowakim.
Anioły znakomicie wystartowały
i bez większych problemów dowieźli podwójne zwycięstwo przed Louisem i Hampelem. Chris Louis na
drugim okrążeniu upadł niemal w tym samym miejscu co Karlsson, a ponieważ się nie
podnosił sędzia przerwał bieg i wykluczył Anglika. W powtórce torunianie
zaprezentowali ponownie znakomity start
i przywieźli za swoimi plecami Hampela. W szóstym biegu para Kowalik - Jonsson
konsekwentnie powiększyła przewagę gości i wygrała
podwójnie tym razem z Drabikiem i Jabłońskim. Walkę oglądaliśmy tylko na
pierwszym łuku.
To co nie udało się parze Kościecha - Bajerski w biegu drugim udało się
w biegu piątym i torunianie pokonali podwójnie Louisa z Hampelem. Kościecha wypchnął Jarka
Hampela na zewnętrzną i Bajerski wcisnął się po lewy łokieć wychodzą na
prowadzenie. Młody Pilanin atakował Kościechę przez cztery okrążenia, ale Robert
znakomicie się bronił. 5:1 dla Apatora powiększyło przewagę przyjezdnych do 18 pkt.
Fatalny stan toru dał znać o sobie w biegu szóstym. Po starcie do mety niezagrożony zmierzał
Rickardsson. Za jego plecami jechali gospodarze Karlsson z Gollobem.
Na pierwszym wirażu drugiego okrążenia Gollob wpadł w dziurę i omal nie zderzył się z Karlssonem. Chwilę później Tony na wyjściu z
drugiego łuku miał również kłopoty. Tomek
Chrzanowski po słabym starcie nie ukończył biegu. Po tych zdarzeniach sędzia
zarządził długie równanie i ubijanie toru. Może trochę zrobiło się równiej
jednak nawierzchnia toru nadal była niebezpieczna. W siódmym biegu Kowalik z Jonssonem bez problemu pokonali Hampela i Louisa powiększając przewagę do 22 pkt.,
a stan meczu brzmiał 32:10 dla Apatora. Torunianie horror przeżyli w ósmym biegu. Znakomicie
ze startu "wyszedł" Gollob wyprzedzając Kościechę, Karlssona i Bajerskiego.
Tomek znakomicie zaatakował na wyjściu z pierwszego wirażu i wyprzedził całą
stawkę. Robert Kościecha atakował Jacka Golloba, lecz na wyjściu z drugiego wirażu,
drugiego okrążenia podniosło go i z impetem uderzył w bandę. Bardzo szybko się
podniósł. Na szczęście dla Roberta skończyło się na strachu. Start do
dziewiątego biegu to popis na starcie Torunian. Rickardsson z Chrzanowskim znów pokazali
plecy rywalom jednak w pierwszym łuku Chrzanowski stracił punktowaną pozycję na rzecz
Drabika i Jabłońskiego, którzy wzięli w kleszcze młodego Torunianina.
W biegu dziesiątym Bajerski dotknął taśmy i został wykluczony, jednak Kowalik uporał się z Karlssonem i Louisem ratując remis dla Apatora.
W biegu numer jedenaście znakomicie pojechał Robert Kościecha, który pokonał Hampela i Jacka
Golloba pokazując wysoki kunszt żużlowy.
W kolejnej gonitwie niezwykle emocjonujący pojedynek o drugie miejsce
stoczyli Peter Karlsson i Andreas Jonsson. Tony Rickardsson był poza zasięgiem,
a Jabłoński nie nawiązał walki. Karlsson ostro, ale fair zaatakował Jonssona i
wyprzedził kolegę z reprezentacji zdobywając 2 pkt.
Przed biegami
nominowanymi Apator prowadzi 48:24. A w pierwszym biegu nominowanym po raz pierwszy na torze
pojawił się Przemysław Kłos, który nie nawiązał walki z czołówką biegu czyli ze
znakomicie walczącymi Bajerskim z Hampelem. Tomasz niczym
cyrkowiec balansował na motocyklu próbując wyprzedzić Jarka. Na trzecim
okrążeniu wcisnął się pod łokieć pilanina na tyle skutecznie, że go
wyprzedził.
Robert Kościecha zanotował słabszy występ w biegu czternastym przyjeżdżając
na czwartej pozycji, ale partnerujący Kościesze Andreas Jonsson pewnie pokonał
ponownie startującego w ramach rezerwy Jarosława Hampela i Sławomira Drabika. W
ostatnim biegu dnia Rickardssona, narzekającego na ból ręki zastąpił Tomasz Chrzanowski. Mirosław
Kowalik kolejny raz udowodnił rywalom, że w tym dniu jest najlepszy i pomimo
wściekłych ataków Karlssona dowiózł 3 pkt. do mety. Chrzanowski po przegranym
starcie próbował wyprzedzić Golloba lecz sztuka ta nie udała się.
Remis biegowy w ostatnim biegu nie zmienił oblicza tego jednostronnego
spotkania i na tablicy wyświetlono końcowy wynik 33:57 dla gości.
Tego w historii pilskiego speedwaya nie było. Na własnym torze nie tylko nie wygrali drużynowo żadnego biegu, ale nie byli wstanie wygrać bieg indywidualnie. Można to skomentować jednym słowem : POGROM ! Warto podkreślić, że preparowanie, bo tak należy nazwać to co pilscy działacze zrobili z torem, zostało ukarane.