1999-08-29
Apator
Netia Toruń - Atlas Wrocław 44 : 46
Mecz pomiędzy Apatorem, a WTS-em był dla obu drużyn meczem o być albo nie być w play-off. Jednocześnie przegrana stawiała pokonanych w świetle baraży o ekstraklasę. Ta atmosfera ogromnej wagi tego meczu udzieliła się nie tylko zawodnikom, ale całemu stadionowi. Mecz trwał przeszło 150 minut, a na stadionie od początku do końca utrzymywała się gorąca atmosfera, która opadła dopiero po ostatnim biegu.
Niestety podczas zawodów nie obyło się bez upadków.
W drugim biegu tuż
po starcie Piotr Baron, nie chcąc wypaść ze stawki rywalizujących o dogodną
pozycję odepchnął Mirosława Kowalika , po czym stracił panowanie nad motocyklem
zawadził o tylne koło Kościechy i zatrzymał się na bandzie. W powtórce świetnie
wystartował Kociecha, a jego śladem podążył Kowalik. Tę parę bezskutecznie
próbował rozdzielić Niklas Karlsson. Prawdziwy egzamin jednak dla pary Kościecha
- Kowalik miał nastąpić w biegu czwartym. Jednak wcześniej sporo emocji
dostarczył Jaguś oraz Crump. Torunianin co prawda uporał się z Australijczykiem,
jednak nie przyszło mu to łatwo. Przed czwartym biegiem torunianie prowadzili 6
pkt. i trener WTS-u zarządził rezerwę taktyczną i w miejsce Śledzia wystawił
Węgrzyka. Po stracie w pierwszym łuku zrobiło się ciasno, czego konsekwencją był
uślizg Kowalika i następnie jego wykluczenie. W powtórce para wrocławska uciekła
Kościesze, który na dodatek miał problemy ze sprzętem. Kolejny wyścig torunianie
rozstrzygnęli na swoją korzyść, w czym główna zasługa Tomasza Chrzanowskiego.
Prowadzenie gospodarzy wzrosło do 4 pkt. i utrzymywało się przez kolejne trzy
wyścigi. Bieg dziewiąty ponownie wygrany przez Wrocławian podwójnie pokazał że
zwycięzca tego meczu nie jest jeszcze znany. Jednak zanim wrocławianie wygrali
podwójnie miało miejsce kolejne wykluczenie i tym razem dotyczyło także
Kowalika. Po wyjściu zawodników z pierwszego łuku wrocławianie zostawili nieco
miejsca pomiędzy sobą, co zauważył Kowalik, próbując wcisnąć się w wąską
szczelinę, torunianin zdaniem sędziego (sędzia wykorzystał kamerę telewizyjną)
zawadził o maszynę Crumpa tym samym wpychając go na bandę. Jak później można
było wielokrotnie oglądać tę sytuację w TV sędzia się pomylił bowiem to Crump
trącił Kowalika i stracił panowanie nad maszyną. W powtórce ponownie para Crump
- Węgrzyk nie dała żadnych szans Kościesze.
Mecz rozpoczął się od nowa, jednak radość gości nie trwała długo. Już w
dziesiątym biegu para Andersson - Jaguś wygrała podwójnie, by w kolejny wyścigu
spokojnie przywieźć remis, a przed biegami nominowanymi wygrywając 4:2
zwiększyli przewagę do 6 pkt. taki układ pozwolił spokojnie przystąpić do biegów
nominowanych.
Niestety w biegu trzynastym para Śledź i niezawodny tego dnia Węgrzyk nie
dała żadnych szans Aniołom i przywiozła podwójne zwycięstwo niwelując tym
samym przewagę Apatora do dwóch punktów. W przedostatnim biegu zanotowano remis,
a zawodnicy przejechali od startu do mety gęsiego. Bieg finałowy ostatecznie
pozbawił złudzeń torunian. W biegu tym wystąpiło trzech wychowanków Apatora oraz
Australijczyk, który wygrał ten bieg, a spośród Aniołów najlepszy okazał się
Krzyżaniak niestety zdobywający punkty dla WTS-u.
Po meczu powiedzieli:
Tomasz Chrzanowski - zawodnik Apatora - Szkoda że przegraliśmy.
Wrocławianie okazali się lepsi. Często oni wygrywali starty. Niepotrzebne były
też wykluczenia. Mecz się skończył czas wyciągnąć wnioski. Zaczynamy
przygotowania do meczu w Lesznie.
Czesław Czernicki (trener WTS):
Jan Ząbik - trener Apatora - Przed biegami nominowanymi
myślałem że wynik meczu jest już przesądzony na naszą korzyść. Zawalony wyścig
trzynasty i remis w czternastym spowodowały, że o wszystkim decydował ostatni
bieg. Miałem jeszcze nadzieję że przegramy 4:2, ale para Krzyżaniak - Crump nie
pozostawiła nam złudzeń. Zresztą na ten bieg i tak za bardzo nie liczyłem,
myślałem że wynik ustali się już wcześniej na naszą korzyść. W moim zespole
zabrakło zawodnika na 12 - 13 pkt. takim zawodnikiem mógł być Mirek Kowalik, ale
jego dwa wykluczenia popsuły dorobek punktowy, a nam pokrzyżowały mecz. Możemy
także gdybać co by było gdyby był Handberg.
To że wystąpił Andersson, a nie Karlsson to wynikało z kontraktu. Anderson
musiał pojechać z WTS lub w Lesznie. Wolałem by pojechał na torze w Toruniu
ponieważ jego ewentualny słaby dorobek punktowy mógł być zrekompensowany przez
zawodników krajowych.
Wiesław Jaguś - zawodnik Apatora - Crump i Krzyżaniak mają w tym roku bardzo dobry sezon i trudno jest ich powstrzymać, jadą w każdych warunkach i było mi bardzo ciężko pokonać ich w ostatnim wyścigu. Szczerze mówiąc liczyłem się z naszą porażką. Na torze okazało się że byli dla mnie w Waldka za silni. Ponadto czułem że ciąży na mnie presja wyniku w tym biegu, można było jednak wygrać ten bieg. Cóż stało się inaczej wygrali lepsi. Trudno powiedzieć co jest przyczyną naszej porażki. Moim zdaniem lepiej mógł pojechać nasz obcokrajowiec - Andrsson.
Mirek Kowalik - zawodnik Apatora - Nie mam prawa nie zgadzać się z decyzją sędziego. Wykluczył mnie i taka jest jego decyzja, a nie inna. Mogę jedynie to skomentować w ten sposób, że sędzia Kowalski został niedawno odwieszony, więc ktoś miał do niego zastrzeżenia, skoro go zawiesił. Pan Kowalski ponownie potwierdził że jego fachowość sędziowska jest na bardzo niskim poziomie. Szkoda tylko że mamy takich sędziów. Swój niski poziom sędziowski arbiter potwierdził przy moim drugim wykluczeniu - oglądał taśmę TV nic to nie dało. Twierdził że potrąciłem Węgrzyka, ale dziwnym trafem nie dostrzegł że mnie potrącił Crump i dlatego wpadłem na Węgrzyka. Sędzia znalazł winnego, a upatrzył sobie mnie. Myślę że gdyby nie wykluczenia dorzuciłbym do swojego dorobku ze trzy, cztery punkty więcej.
Czesław Czernicki - trener WTS - to było bardzo
emocjonujące spotkanie, zakończone naszym zwycięstwem. Przygotowywaliśmy się do
tego meczu nader starannie wiedząc że przeciwnik będzie wymagający. Zawodnicy
wykonali postawione przed nimi przed meczem zadania i zwyciężyliśmy. Kłopoty
sprzętowe miał Darek Śledź, który bał się zaryzykować i przesiąść się na GM-a,
na którym jeździł tak udanie w finale IMP. Dopiero w ostatnim biegu zmienił
motor i wygrał bieg. Może byłoby nam łatwiej gdyby punktował Niklas Karlsson,
który nie mógł spasować się z torem. W Szwecji jeździł dobrze ale w Toruniu
wypadł blado. Jeżeli jednak mam takiego realizatora jak Mariusz Węgrzyk, który
zdobył 14 pkt. i z rezerwy rozdawał karty, to łatwiej jest szachować
przeciwnika.
Na wielkie słowa uznania zasługuje również Jacek Krzyżaniak, który jeździł
bardzo dobrze. Musieliśmy wygrać piętnasty wyścig i Jacek z Jasonem tego
dokonali. Krzyżaniak nie popełnił błędu z dziesiątego wyścigu, kiedy to odsłonił
krawężnik, co wykorzystali rywale. Tutaj musiał wygrać strat i przymknąć
Jagusia. Zrobił to a całą sytuację umiejętnie wykorzystał Crump i zrobiło się
5:1. Cieszymy się z tego zwycięstwa bo zapewniliśmy sobie udział w play-off.
Dariusz Śledź - zawodnik WTS - Myślę że zwycięstwa w całych zawodach nie można przypisać jednemu wyścigowi wygranemu przeze mnie (XIII bieg). Jeśli chodzi o mnie to chyba miałem najmniejszy wkład w to zwycięstwo. Trzeba przede wszystkim pochwalić całą drużynę, a zwłaszcza Jacka Krzyżaniaka i Mariusza Węgrzyka. To oni wypracowali ten sukces. Pierwsze moje trzy starty były gorsze ponieważ nie wiedziałem czy zmienić motocykl. Zrobiłem to w ostatnim biegu, ale trochę to było podyktowane tym iż pierwszy motor zdefektował w moim trzecim wyścigu i musiałem dosiąść innej maszyny. Przyznam jednak że niezbyt dobrze trafiałem z przełożeniami. To dobrze że nie jesteśmy faworytami play-off, ułatwi nam to wejście na najwyższy stopień podium.
Jacek Krzyżaniak - zawodnik WTS, wychowanek Apatora - Wiedziałem że w tym meczu dużo będzie zależało od mojej postawy, że będę musiał się wykazać. Najważniejsze jest jednak to że jesteśmy w play-off. Właśnie z tym była związana największa presja, a nie z tym że będę jeździł przeciwko kolegom z dawnej drużyny. Gdyby teraz przyszło mi jeździć w Rzeszowie czy gdzie indziej też musielibyśmy wygrać. Przegrana w X biegu spowodowana była tym że zbyt intensywnie koncentrowałem się w boksie i nie wychodziłem na tor. W tym czasie zmieniła się nawierzchnia, dodatkowo jechałem z czwartego pola. Sam moment startu nie był najgorszy, ale mając przed sobą Andersona i Jagusia ciężko było ich wyprzedzić. Przegrywaliśmy przed ostatnim biegiem 6 pkt., ale wszyscy się spięli i stąd ten wynik