1999-06-27
Apator Netia Toruń
- Kuntersztyn Roleski Grudziądz 50 : 40


Spotkanie sąsiadujących ze sobą miast miało zadecydować o losach tychże drużyn. Dla GKM-u miał być to mecz ostatniej szansy, ale torunianie nie mogli sobie również pozwolić na przegraną, ponieważ ich sytuacja w tabeli zmieniłaby się diametralnie. Grudziądzanie przybyli do Torunia z nowo zakontraktowanym Duńczykiem, Frede Schottem. Gospodarze do składu zgłosili, ku zdziwieniu wszystkich Roberta Kościechę. Zaskoczenie było tym większe że jeszcze przed kilkoma dniami Robert mówił, że nie jest w pełni sił i najpierw chciałby powrócić do formy sprzed kontuzji. Decyzja o występie "Kostka" zapadła w sobotę na dzień przed meczem. Robert mimo niedawno zaleczonej kontuzji potrafił wygrać z takimi "znakomitym" zawodnikiem jak Walczak. Ostatecznie Kościecha zdobył 5 pkt. czym zasłużył sobie na wielkie brawa. Te 5 pkt. było tym cenniejsze że pozwoliło "Kostkowi" uwierzyć w swoje możliwości po kontuzji, co było bardzo ważne dla tak młodego zawodnika, w jeździe którego tak naprawdę było widać dłuższy rozbrat z motocyklem. W meczu z GKM-em zgodnie z umową kontraktową nie mógł wystąpić Piotr Markuszewski, który dobrze zaprezentował się w Gnieźnie. "Markucha" wyszedł jednak do prezentacji i oprócz braw otrzymał także oponę.

Same zawody były pasjonującym widowiskiem. Złożyło się na wiele ciekawych biegów oraz zaskakujących rozwiązań. Wynik meczu ustalił się dopiero w XIV wyścigu, jednak dużo więcej emocji dostarczył bieg trzynasty. W biegu tym dobrze ze startu "wyszli" gospodarze. Na drugim okrążeniu do jadącego za Chrzanowskim Kościechy niebezpiecznie zbliżył się Schott i niewiele brakowało, aby doszło do kolizji. Jednak to nie był koniec emocji w tym wyścigu. NA trzecim okrążeniu upadł przez nikogo nie atakowany Knapp. Sędzia zdecydował się nie przerwać biegu i trzej pozostali żużlowcy musieli omijać leżącego na torze zawodnika.. Sytuacja była niebezpieczna i nerwowa, czego dowodem jest fakt, że Grudziądzanin, odepchnął nogą starających się pomóc mu wirażowych. Dopiero po przyjeździe karetki Knapp podniósł się i skacząc na jednej nodze wsiadł do samochodu.
Zanim jednak rozegrano biegi nominowane odbyło się 12 ciekawych pojedynków. Pierwsze dwa biegi wygrali gospodarze i zanosiło się na pogrom GKM-u. Kolejne cztery biegi to remisy, ale na szczególną uwagę zasługuje wyścig piaty. Goście podjęli decyzję o zmianie taktycznej Schotta na Hamilla, co jak się okazało było trafnym posunięciem nowych trenerów GKM-u, a funkcje te pełnili tego dnia po zwolnieniu Żabiałowicza i Miastkowskiego dwaj zawodnicy Rempała i Dados. Warto również wspomnieć o wyścigu dziesiątym, kiedy to najlepiej wystartowali torunianie, jednak jadący na drugiej pozycji Kościecha, musiał przez cały bieg odpierać ataki Staszka. Widać było w tym biegu, że torunianin słabnie z okrążenia na okrążenie, czego efektem było zwycięstwo Staszka tuż przed metą.

Po meczu powiedzieli:
Roman Siwiak - sędzia zawodów - zdecydowałem nie przerwać tego biegu, a nie mogłem zaliczyć kolejności, gdyż rzecz działa się nie trzecim okrążeniu. Czy był to celowy uślizg zawodnika, każdy widział i niech sam sobie odpowie. Niezaprzeczalnym jest wynik tego wyścigu, czyli podwójne zwycięstwo gospodarzy.

Jan Ząbik - trener Apatora - przed trzema dniami zaczął trenować Kościecha, jeździł z treningu na trening coraz lepiej, dlatego po konsultacji z lekarzem zdecydowaliśmy się wstawić go do składu. Jak było widać Robertowi brakuje jeszcze sił ale pracujemy nad tym.

Piotr Nagel - kierownik GKM - nie możemy się zniechęcać są dla nas jeszcze szanse. Myślę że zawodnicy do końca będą dawali z siebie wszystko. To zawodowcy i oni z tego żyją. Przegraliśmy bo w odróżnieniu od Apatora nie punktowali wszyscy. Można mieć lidera, ale sam lider meczu nie wygra.

  

    

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt