1999-06-20
Trilux
Start Gniezno - Apator
Netia Toruń 42 : 48
Na mecz do Gniezna torunianie jechali żądni rewanżu, za przegraną w Toruniu. Trener Apatora nie załamywał rąk: "Dziś przegraliśmy u siebie, ale nic nie stoi na przeszkodzie aby wygrać w Gnieźnie – być może nawet większą różnicą pkt." – twierdził po przegranym spotkaniu ze Startem w Toruniu. Słowa Jana Ząbika okazały się prorocze, a torunianie prowadzili od początku do końca meczu i kontrolowali przebieg całego spotkania.
W obu ośrodkach żużlowych zgodnie twierdzono, że ten zespół który wygra
osiągnie znaczącą przewagę nad rywalami i walka o ekstraklasę 2000 będzie
znacznie łatwiejsza. Porażka z kolei stawiała utrzymanie się pod dużym
znakiem zapytania. Kluczem do zwycięstwa dla gnieźnian miał być twardy tor, na
którym zawodnicy Startu jeździli od wielu lat. Warunki torowe były jednak
handicapem dla przyjezdnych. Goście już w pierwszym wyścigu pokazali, że
przyjechali do Gniezna po dwa punkty. Bieg ten wygrał nowy nabytek Apatora Piotr
Markuszewski, który pokonał słabo spisującego się w tym sezonie Jimmiego Nilsena.
Jednak Szwed w tym spotkaniu pokazał całą swoją klasę i zdobył dla swojego
zespołu największą ilość punktów. Kiedy w biegu piątym podwójnie wygrała para
Kowalik – Handberg, pozostawiając w pobitym polu Sawinę i Bardeckeigo w obozie
gnieźnieńskim powiało grozą. Niewiele jednak brakowało, a gnieźnianie popisaliby
się skuteczną ripostą, jednak zawsze waleczny Jaguś nie odpuścił Fajferowi i
przedostał się na drugą pozycję. Gospodarze mieli jeszcze szansę na odrobienie
strat w wyścigu dziesiątym, kiedy to Andersena zastąpił Nilsen. Jednak
extorunianin Robert Sawina nie popisał się zmysłem taktycznym w tym biegu i nie
pojechał parą z Nilsenem, którego ograł znakomicie dysponowany tego dnia
Handberg.
Nie tylko Sawina może zaliczyć ten mecz do tych o których należy szybko
zapomnieć. Również Jabłoński (zwłaszcza na początku spotkania) nie stanął na
wysokości zadania, dopiero użyczenie sprzętu przez Nilsena pozwoliło mu na
pokazanie się z lepszej strony.
W przeciwieństwie do tych dwóch zawodników dobry mecz rozegrał Fajfer.
Jego zmysł taktyczny dał się zauważyć w biegu dwunastym, kiedy nic nie dawały
próby przejścia na drugą pozycję, zaczął bronić trzeciej lokaty przed atakami
Jagusia. Niestety kapitan Startu w wyścigu piętnastym, który decydował o
losach meczu, nie zdołał opanować motocykla na wyjściu z pierwszego łuku i
upadł, za sędzia Aleksander Janas słusznie wykluczył go z powtórki wyścigu.
Decyzji arbitra kibice z Gniezna nie potrafili przyjąć z honorem. Z trybun
poleciały plastikowe butelki. Jednak do prawdziwego skandalu doszło w trakcie
powtórki ostatniego biegu. Przez bandę okalającą tort przedostał się kibic i
chciał zablokować drogę walczącym na torze żużlowcom. Na szczęście szybka
interwencja ochrony zapobiegła tragedii nie tylko tego kibica, ale również
zawodników, a w powtórzonym biegu Nilsen nie sprostał najlepszej w tym spotkaniu
parze toruńskiej Handberg – Jaguś i dwa punkty pojechały do Torunia.
Po meczu Adamowi Fajferowi postawiono zarzut niesportowego zachowania w stosunku
do sędziego w rozmowie telefonicznej w czasie zawodów, a także w trakcie
podpisywanie protokołu meczu. Natomiast klub został ukarany za brak porządku na
stadionie, a konkretnie za rzucanie na tor butelek i wbiegnięcie na tor kibica w
czasie wyścigu.
Po meczu powiedzieli:
Jan Ząbik - trener Apatora - to było bardzo ważne zwycięstwo. Zespół
podbudował się wygraną ze Stalą, ale to zwycięstwo jest jeszcze bardziej
istotne. Cieszę się, że kryzys w naszym zespole powoli mija. 21.VI. ma mieć
zdjęty gips Kościecha i mam nadzieję, że wspomoże zespół. Jestem mile zaskoczony
postawą Markuszewskiego, którego mogłem wystawić już w meczu na własnym torze z
drużyną z Rzeszowa. Chciałem jednak dać jeszcze jedną szansę Walczakowi.
Wspólnie przekonaliśmy się o miejscu, w którym aktualnie jest ten zawodnik. Nie
oznacza to jednak, że odwracamy się od Waldka. Wręcz przeciwnie jemu koniecznie
trzeba pomóc. Walczak przeżywa bowiem kłopoty osobiste i stąd też biorą się jego
słabsze wyniki na żużlowym torze. Mam nadzieję, że sprawimy w lidze niejedną
niespodziankę, a na pewno będziemy starali się walczyć o każdy pkt.
Andrzej Koselski - trener Startu - Kolejne spotkanie pomógł nam przegrać sędzia. Wiesław Jaguś wjechał tylnym kołem w motocykl Fajfera (jest to nieprawda – słuszność decyzji sędziego potwierdzają kamery telewizyjne). Jak można było tego nie zauważyć. Oczywiście nie tylko to decydowało o porażce. Zawiódł mnie Sawina. Na treningach jest najlepszy nie zawodni w turniejach indywidualnych, a nie potrafi znaleźć się w tak ważnym spotkaniu. Nie wiem co będzie dalej.,
Piotr Markuszewski - wychowanek klubu z Grudziądza, przeszedł na zasadzie małego kontraktu do Torunia - Cieszę się że wylądowałem w Apatorze. W Grudziądzu nie miałem odpowiedniej klasy sprzętu, by nawiązać walkę z najlepszymi. Tam zawodnicy będący na kontraktach zawodowych otrzymywali silniki klubowe, a mnie jako amatorowi dawano najgorszy sprzęt. Dlatego też nie miałem czego szukać w Grudziądzu. Widziałem że nie ma tam dla mnie żadnych perspektyw. Gdy więc z propozycją startów w Toruniu zwrócił się do mnie Jan Ząbik, bez większego wahania zdecydowałem się na zmianę barw klubowych.