1999-06-06 przełożony 1999-06-11
Apator Netia Toruń
- KKER Stal Rzeszów 53 : 36


Mecz dziesiątej rundy pomiędzy Apatorem Toruń, a Stalą Rzeszów nie odbył się w pierwotnie zaplanowanym terminie ze względu na wizytę w Grodzie Kopernika Ojca Świętego Jana Pawła II. Drugi termin ustalono na piątek 11 czerwca, ale nie to było przyczyną niskiej frekwencji na stadionie im. Mariana Rosego. Zespół toruński ostatnimi czasy najzwyczajniej był cieniem drużyny z pierwszych kolejek ligowych zmagań. Jak dotkliwa była absencja Roberta Kościechy i skład na tzw. styku mogli przekonać się nie tylko kibice, ale i cały zarząd toruńskiego Apatora. Na szczęście zespół Aniołów pokazał że jest drużyną z charakterem i udowodnił, że stać ją na wiele.
Stalowcy przyjechali do Torunia bez kontuzjowanego Tomasza Rempały, ale za to z jego bratem Grzegorzem, który jednak do końca nie wyleczył swojej kontuzji. Apator przystąpił do zawodów w swoim tradycyjnym składzie – oczywiście bez Kościechy.

Spotkanie rozpoczęło się od remisu, choć mogli pierwszy bieg wygrać toruńczycy, bowiem błąd Walczaka bezlitośnie wykorzystał Winiarz. Druga odsłona meczu powtarzana była aż trzy razy. Najpierw po starcie na wyjściu z pierwszego łuku przewrócił się Grzegorz Rempała i sędzia zarządził powtórkę w trzyosobowym składzie. Rempała próbował interweniować u sędziego, ale Marek Smyła nie zmienił swojej decyzji. W powtórce ponownie najlepiej wystartował Brhel, ale waleczny Handberg nie chciał odpuścić Czechowi i dopuścił się faulu. W konsekwencji drugi bieg powtórzony po raz trzeci, a ukończył go Brhel przed Kowalikiem, chociaż maszyna tego drugiego zdefektowała tuż przed metą. Goście objęli jednopunktowe prowadzenie, które utrzymało się przez kolejne trzy biegi, kiedy to zanotowano remisy. W biegu czwartym trener Ząbik, za słabo spisującego się tego dnia Walczaka (który to już słaby występ tego zawodnika) wprowadził jako rezerwę Tomasza Chrzanowskiego. Rezerwa ta okazała się trafnym posunięciem bowiem Chrzanowski udowodnił że na swoim torze jest groźny dla najlepszych i nie straszni są mu uczestnicy GP. Po tym biegu Apator objął trzypunktowe prowadzenie, które od biegu dziewiątego systematycznie powiększał. W biegu siódmym  dwójka rzeszowian przeszkadzała sobie nawzajem w wyniku czego zarówno Świst jak i Winiarz zapoznali się z nawierzchnią toruńskiego toru, a winny całego zajścia Winiarz został wykluczony z powtórki. W kolejnych biegach trener Apatora umiejętnie wstawiał do składu znakomicie dysponowanego tego dnia Chrzanowskiego i przed biegami nominowanymi torunianie prowadzili dziewięcioma oczkami.
W wyścigach nominowanych torunianie powiększyli swoją przewagę o kolejne osiem punktów wygrywając biegi w stosunku 1:5, 3:3, 1:5. Trzeba jednak przyznać że w biegach tych "Anioły" miały sporo szczęścia bowiem zarówno Winiarz jak i Brhel na punktowanych miejscach musieli uznać wyższość rzeczy martwych i zjechali z toru na skutek defektu. Należy w tym miejscu dodać, że swoje pierwsze ligowe zwycięstwo zanotował Mariusz Puszakowski, a Tomasz Chrzanowski zaliczył swój najlepszy mecz w sezonie i przekroczył granicę 10 pkt.

W zespole gości nie zawiódł Świst i obaj obcokrajowcy. Natomiast wśród pozostałych Aniołów tradycyjnie na swoim ustalonym dobrym poziomie pojechał Jaguś i Karlsson.

Po meczu powiedzieli:
Tomasz Chrzanowski
- zawodnik Apatora -  Nie przygotowywałem się jakoś specjalnie do tego meczu. Dwa dni wcześniej jeździliśmy sparing, a potem MDMP. To były moje jedyne przygotowania. Wystartowałem na moim najlepszym motocyklu, a dużą zasługą mojego dobrego występu było znakomite przygotowanie toru. Na takim torze powinniśmy jeździć do końca sezonu.

Mariusz Puszakowski - zawodnik Apatora - Mówią o nas że jesteśmy drużyną z charakterem i tego musimy się trzymać. Miałem trochę kłopotów z dopasowanie przełożenia, dopiero w ostatnim biegu udało mi się trafić z przełożeniem w tor, w czym zasługa mojego mechanika. Z meczu na mecz będę jeździł coraz lepiej i życzyłbym sobie aby omijały mnie kontuzje, a reszta przyjdzie sama.

Jan Ząbik - trener Apatora - Liczyłem, że po środowym sparingu Waldek pojedzie lepiej. Wyszło inaczej i udowodnił nam wszystkim, że na razie nie mieści się w podstawowym składzie. W przyszłości będę stawiał na Chrzanowskiego.

Marek Cieślak - traner Stali - Istnieje poważne zagrożenie spadkiem, ale mam nadzieję że chociaż na własnym torze będziemy wygrywać. Postawiłem na Grzegorza Rempałę licząc na jego doświadczenie. Do przygotowania toru i zawodów nie mam żadnych zastrzeżeń.

strona główna

toruńskie turnieje turnieje światowe turnieje krajowe
zawodnicy trenerzy mechanicy działacze
klub statystyki sprzęt