1999-05-16
Kuntersztyn
Roleski Grudziądz - Apator
Netia Toruń 46 : 44
Mecz pomiędzy Kuntersztynem, a Apatorem to tzw. "Małe derby", a zatem zapowiadało się na niezwykle emocjonujące widowisko. Grudziądzanie przystępowali do tego spotkania jako drużyna o złej passie, bowiem większość spotkań tego zespołu kończyła się kilkupunktową porażką. Team Wojciecha Żabiałowicza miał przełamać tę złą passę właśnie w spotkaniu z Apatorem. Torunianie z kolei byli żądni rewanżu, za poprzedni sezon, kiedy to dwukrotnie ulegli ekipie z Grudziądza. Jednak trener Jan Ząbik jak również zawodnicy zdawali sobie sprawę z tego, iż o korzystny rezultat będzie bardzo ciężko, tym bardziej że przystąpili do tego meczy osłabieni brakiem kontuzjowanego Roberta Kościechy i Mariusza Pawlikowskiego.
Grudziądzanie pomimo zwycięstwa musieli ostro się napracować, aby dwa punktu zostały przy ich zespole. Samo spotkanie oprócz tego, że było bardzo emocjonujące trwało bardzo długo. A to dlatego, że arbiter spotkania zarządził po każdym biegu równanie toru. Decyzja sędziego była jak najbardziej słuszna, ponieważ na próbie toru sporo problemów z prowadzeniem motocykla mieli nie tylko torunianie ale również miejscowi zawodnicy. A na domiar złego Wiesław Jaguś mógł zakończyć zawody zanim się one rozpoczęły, gdyż na wyjściu z drugiego łuku wpadł w koleinę i uderzył w bandę okalającą tor.
Spotkanie rozpoczęło się od podwójnego zwycięstwa gości. Kolejny
wyścig to ponownie wygrana przyjezdnych lecz w stosunku 4:2, bowiem Hamillowi
udało się ograć nadwyraz słabego w tym dniu Kowalika. Pierwsze biegowe
zwycięstwo odnieśli gospodarze dopiero w trzecim wyścigu, kiedy to doskonałym
startem popisał się Rempała nie dając szans Anderssonowi. W następnym wyścigu
Grudziądzanie odrobili straty z dwóch pierwszych wyścigów, bowiem para Hamill –
Klingberg wygrał podwójnie z Walczakiem i Pedersenem. W kolejnym wyścigu
torunianie ponownie wypracowali sobie dwupunktową przewagę, jednak stracili ją w
wyścigu VI, w którym pierwsze 3 pkt. dla Grudziądza zdobył sprowadzany na mały
kontrakt z Zielonej Góry Jarosław Szymkowiak. Po biegu szóstym trener
Żabiałowicz desygnował do walki młodego Knappa, który w siódmym biegu stoczył
zacięty pojedynek o 1 pkt. z Walczakiem, który jak się wydawało jechał na pewnej
trzeciej pozycji. W kolejnym biegu "Anioły" jechały po pewny remis biegowy,
jednak Kowalik popełnił błąd i postawiło jego motocykl w poprzek toru, co
bezlitośnie wykorzystał Szymkowiak. W wyścigu dziewiątym gospodarze po słabym
starcie przegrywali 5:1, jednak ambicja Hamilla pozwoliła ograć mu
Chrzanowskiego i uratować w ten sposób zespół od podwójnej przegranej. Kolejny
wyścig miał bardzo podobny scenariusz, tylko tym razem parę toruńską przedzielił
Rempała. W wyścigu tym do skóry Kowalika dobierał się również Szymkowiak, ale
niestety przeszarżował i upadł. Bieg jedenasty i dwunasty to dwa remisy 3:3, a
biegowe zwycięstwa odnosili zawodnicy zagraniczni reprezentujący gospodarzy.
Trzeba jednak przyznać, że zwycięstwa te były dość szczęśliwe. W wyścigu XI w
zwycięstwie Hamillowi dopomógł Knapp, który upadł na tor i co prawda podniósł
się dość szybko, ale sędzia przerwał bieg. W tym momencie torunianie jechali na
5:1. W powtórce Hamill nie dał się już ograć parze toruńskiej i uratował 3 pkt.
W wyścigu dwunastym prowadził od startu Andersson, ale defekt opony zmusił go do
zrezygnowania z walki i Szwed musiał zadowolić się tylko jednym pkt. ponieważ
wcześniej zdefektował motor Dadosa.
Remis w dwunastej gonitwie utrzymał remis w całym spotkaniu i o wszystkim
miały zadecydować wyścigi nominowane. Bieg trzynasty wygrał Apator w
stosunku 4:2 jednak GKM odrobił straty w następnym biegu i ostatni bieg był
wyścigiem o wszystko dla obu zespołów. Torunianie Walczak i Jaguś przegrali
start z Hmillem, jednak mieli za sobą Rempałę. Wszystko wskazywało na to że
dojdzie do podziału punktów, kiedy to Jaguś popełnił jedyny w tym wyścigu błąd
co wykorzystał Rempała i uratował dwa bezcenne punkty dla Grudziądza.
Torunianie zaprezentowali się w tych zawodach znakomicie i niektórzy zastanawiali się jaki wynik uzyskały by zespoły gdyby w ekipie "Aniołów" startował Kościecha.
Po meczu powiedzieli:
Jacek Rempała - zawodnik Kuntersztyna - Wierzyłem w końcowy
sukces mojego zespołu, choć przyznam, że w ostatnim biegu mieliśmy trochę
szczęścia.
Wiesław Jaguś - zawodnik Apatora - Gratuluję zwycięstwa gospodarzom. Mecz był bardzo zacięty jak to w derbach bywa. Jestem zadowolony z postawy drużyny, choć do szczęścia zabrakło tak niewiele. Ale taki jest sport i trzeba się z tym pogodzić. Lepiej byłoby, gdyby był podział pkt.